Jeden czerwony spinacz biurowy
Każdy z nas ma marzenia. Dla jednych są to wakacje w jakimś egzotycznym kraju, a dla innych może to być dobry samochód, piękny dom, czy daleka podróż. Większość z nas powie teraz "jasne, ale to przecież kosztuje". No właśnie. Ile może kosztować taki wymarzony dom? Pewien przedsiębiorczy Kanadyjczyk dowiódł już jedenaście lat temu, że jak się czegoś bardzo pragnie, to wystarczy jeden czerwony spinacz biurowy, by osiągnąć swój cel.
Trudno uwierzyć, że jakiś gość wymienił spinacz biurowy na dom, bo to wydaje się na zdrowy rozum zupełnie nierealne. Może i tak, ale ów kanadyjski bloger dokładnie tak zrobił, tyle że nie bezpośrednio. Historia ta zaczyna się 14 lipca 2005 roku. Wtedy to niejaki Kyle MacDonald wyjeżdża do Vancouver, gdzie wymienia spinacz biurowy na długopis w kształcie ryby. Ten z kolei wymienia jeszcze tego samego dnia na ręcznie rzeźbioną klamkę, a tę miesiąc później na podróżny grill. I tak dalej, i tak dalej. Wszystkich wymian nie zamierzam tu opisywać, bo nie chciałbym zepsuć wam przyjemności z samodzielnego poznania tej niezwykłej historii, ale mogę wam zdradzić, że że na końcu tego łańcuszka był właśnie piętrowy dom w małym miasteczku. McDonald, zapytany po wszystkim o to, jak udało mu się zainteresować swoim barterem tylu ludzi, szczerze przyznał, że nie ma pojęcia!
Upraszczając, można powiedzieć, że jego wielkie marzenie (dom) warte było nie więcej niż jeden czerwony spinacz biurowy. Zapewne przypuszczacie teraz, że Kyle musiał przeprowadzić bardzo wiele wymian. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że tej barterowej wymiany dokonał zaledwie czternaście razy. Złośliwi mogą powiedzieć - "no dobra, dobra, marzeń nie da się spełnić tak łatwo, bo to wymaga czasu". Pudło. Tak się złożyło, że panu MacDonaldowi zajęło to jedynie rok (od czternastego do piątego lipca). Dla każdego zabrzmi to pewnie inaczej, ale dla mnie rok na spełnienie takiego marzenia to niedużo. Earl Nightingale, znany amerykański spiker radiowy, powiedział kiedyś takie mądre zdanie: "Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Przecież czas i tak upłynie."
Podobnych historii jest wiele. W jednym z programów telewizyjnych znany podróżnik Wojciech Cejrowski, którego chyba wszyscy kojarzymy, zapytany przez dziennikarza o to, od czego zacząć podróżowanie i skąd wziąć na to pieniądze, odpowiedział w sposób następujący, wspierając się własnym przykładem: “Brakowało mi pieniędzy na bilet lotniczy. Nie było od kogo pożyczyć, więc wziąłem lodówkę, wyniosłem na bazar i sprzedałem. To były takie czasy, kiedy nie można było nic normalnie kupić, tylko wszystko załatwiało się po znajomości. Lodówka była więc cenna, dobrze ją spieniężyłem, a mama jedzenie wystawiła na balkon. Na szczęście była zima”. Tu muszę jednak dodać, że kiedy Cejrowski wrócił z wyprawy, honorowo odkupił swojej mamie lodówkę.
Reasumując. Nieważne czy to dom za spinacz biurowy, czy wyprawa za lodówkę. Nie bójmy się spełniać własnych marzeń, gdyż ich realizacja może okazać się dużo łatwiejsza niż sądzimy!
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?