Jestem dorosły
- Michał wstawaj, spóźnisz się do szkoły! - Daj mi spokój, nigdzie nie idę. Czwartek, prawie weekend, a mama każe ci iść do szkoły. Po chwili słyszysz, że ktoś wchodzi do twojego pokoju. To mama. - Synu, wstawaj. Masz na 8.00 do szkoły, a ja spieszę się do pracy. A ty jak zwykle odpowiadasz jej, jakby była odpowiedzialna za całe zło na tym świecie. - Przecież już ci mówiłem, że nigdzie nie idę. Chcesz, to idź sobie sama. Ja mam to gdzieś…
Mama jednak nie odpuszcza. - Miałeś poprawić oceny. - To moja sprawa. Wynoś się stąd
Twoja mama wychodzi. Czujesz, że ją zraniłeś, bo ma łzy w oczach. Kątem oka widzisz jeszcze, jak zamyka drzwi. Przekręcasz się jednak na drugi bok i śpisz dalej. Budzisz się gdzieś około 12.30. Wstajesz, idziesz do kuchni i zamawiasz chińszczyznę. Potem kładziesz się na sofie, odpalasz TV i tak spędzasz czas do 15.00. Wtedy wraca mama. - Co robiłeś cały dzień? - Tak bardzo cię to interesuje? - Tak, interesujesz mnie, bo jesteś moim dzieckiem. Skończyłeś co prawda kilka miesięcy temu osiemnaście lat i zapewne z tego powodu czujesz się tak, jakbyś trzymał cały świat za nogi. - Jestem dorosły. To moja sprawa, co robię. - To, że jesteś dorosły, nie oznacza, że wciąż nie jesteś moim dzieckiem. - Daj już spokój i zajmij się sobą.
Wychodzisz z salonu. Idziesz do swojego pokoju, ubierasz się i wychodzisz na miasto. Mija piątek i sobota. W niedzielę rano wracasz do domu lekko skacowany. Czujesz się kiepsko, bo cały weekend imprezowałeś ze znajomymi. Wchodzisz do domu, idziesz prosto do swojego pokoju, rzucasz się na łóżko i zasypiasz. Następnego dnia rano znów do twoja pokoju wchodzi mama. - Wstawaj, masz iść dzisiaj do szkoły - Zamknij się, nigdzie nie idę, wszystko mnie boli - Mało mnie to interesuje. To, że skończyłeś osiemnaście lat, nie oznacza, że skończyłeś ze szkołą. Wstawaj i marsz do szkoły. - Nie rozumiesz, jak do ciebie mówię. Jak będziesz wychodzić, to z łaski swojej zamknij za sobą drzwi.
Odwracasz się na drugi bok i śpisz dalej. Budzisz się około 20.30, idziesz pod prysznic, po drodze wypijasz w kuchni butelkę wody i idziesz dalej spać. Nadchodzi wtorek. Twoja mama wzięła urlop, posprzątała całe mieszkaniu, ale ominęła twój pokój. Leżąc na łóżku czujesz smakowity zapach dochodzący z kuchni. Tak, to twoja mama zrobiła obiad. Nagle słyszysz, jak zamykają się drzwi od mieszkania. Twoja mama wyszła. Przypominasz sobie, że co tydzień twoja mama i jej przyjaciółki spotykają się na takim babskim wieczorze w jakimś miejscu i dzisiaj padło pewnie na wasz dom. Zjadasz obiad, ubierasz się i wychodzisz na miasto. Spotykasz się z kumplami. Znajomi chcą iść do ciebie. Na początku się wahasz, ale po chwili myślisz sobie, że skoro twoja mama może się bawić, to i ty także. Zapraszasz wszystkich do siebie. Wchodzisz do domu, a z tobą ze dwadzieścia osób. Widzisz, że w salonie siedzi twoja mama z koleżankami, ale krzyczysz do znajomych „chodźcie do mojego pokoju”. Twoja mama jest zdenerwowana, wchodzi po chwili do twojego pokoju i od razu zaczynacie się kłócić. Twoi znajomy wychodzą. Przyjaciółki mamy również. Zostajecie sami. Padają bolesne zdania. - W nowym roku wyprowadzasz się do ojca, jeśli ci tak źle ze mną. - Tak, zrobię. Nienawidzę cię, rozumiesz?!
Twojej mamie lecą łzy po policzku. Patrzycie sobie prosto w oczy, a po chwili mama wychodzi i idzie do swojego pokoju. Słyszysz jak płacze. Ostatnim razem tak płakała trzy lata temu, gdy odszedł od was twój ojciec. Jesteś zły na siebie, na nią, na wszystkich. Bierzesz kurtkę w ręce i wychodzisz. Nie ma cię w domu w środę i w czwartek. Na telefonie masz około 20 nieodebranych połączeń od „mama”. Mówisz w końcu do kumpla: - Stary, wracam na chatę. Dzięki za przenocowanie. Trzymaj się.
Wracasz do domu, a z tyłu głowy kołacze ci myśl, że wkrótce znów poniedziałek...
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?