Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Jestem patriotą? – cz.1   

Dodano 2009-01-05, w dziale opowiadania - archiwum

Wiosna ogarnęła już Tęczów, małe podkarpackie miasteczko. Słońce wędrowało coraz wyżej, stopniał śnieg i w powietrzu można było wyczuć woń budzącego się ze snu życia. Gałązki drzew pokryły się zielonymi pąkami, skrzyły się srebrzyste bazie, a temu obrazowi wiosennej radości towarzyszyły dźwięczne ptasie chóry. Gdzieniegdzie dało się zauważyć przebiśniegi lub krokusy. Ludzie rozpoczynali pracę w polu, na ulicach pojawili się rowerzyści, zaś na boiskach słychać było gwar bawiących się dzieci. Jednym słowem w Tęczowie budziło się życie.

Rzeczą całkowicie zrozumiałą jest, iż wiosna przeprogramowała nieco uczniów z funkcji "nauka" na tę o nazwie "zabawa i odpoczynek". A przepraszam: rzeczą zrozumiałą owszem, acz nie dla wszystkich, a na pewno nie dla pani Wolskiej, nauczycielki wiedzy o społeczeństwie w tęczowskim gimnazjum numer trzy. Otóż pani ta w przypływie wiosennej radości obudziła swą wyobraźnię i "zastrzeliła" uczniów następującym zadaniem domowym: "Czy żyjemy tylko w swojej ojczyźnie, czy także dla swojej ojczyzny?". Należy jeszcze zaznaczyć, iż zadanie to owa nauczycielka widziała jako co najmniej pięciostronicowe wypracowanie na papierze kancelaryjnym z wyłuszczonymi przykładami. Reakcja adeptów wiedzy obywatelskiej - mówiąc najdelikatniej - nie była entuzjastyczna. "Co ta baba wymyśla!" - rzekła jedna z uczennic i wypowiedź ta należała do tych uprzejmiejszych, były też bowiem inne, zupełnie nie nadające się do druku.

W jednym z bloków dało się słyszeć odgłosy otwieranych drzwi, rzucanego na podłogę plecaka i kurtki wieszanej na wieszak.

Kamil Milański był jednym z uczniów zaskoczonych zadaniem pani Wolskiej. Był to chłopak zdolny i ambitny, lubił się uczyć i preferował wyzwania. Należał do tej znikomej garstki uczniów, którzy ową pracę domową uznali nie za zło konieczne, lecz za coś interesującego. Kamil miał duszę humanisty, lubił języki (uczył się angielskiego i francuskiego), historię i wiedzę o społeczeństwie. Natomiast nie cierpiał matematyki oraz fizyki - wszelkie obliczenia przyprawiały go o bóle głowy.

Po powrocie do domu Kamil siadał zazwyczaj przed komputerem. Nie spędzał zbyt dużo czasu na nauce. Większość wiadomości pochłaniał już na lekcjach, a zadania domowe odrabiał w szkole przed zajęciami. Dzisiejszy dzień był inny. Przyczyną tego - jak nietrudno się domyślić - była niezwykła praca domowa. Czas na jej napisanie wynosił dwa tygodnie. Kamil chciał od razu wziąć się do roboty. W jego głowie zaczęły kłębić się myśli. Układał plan swojej pracy. Trwała swoista "burza mózgu". Nadciągały chmury różnych pomysłów, uderzały jak błyskawice i opadały, układając się powoli w całość. Tak powstało coś, co chłopak nazwał koncepcją wstępną.

Koncepcja ta była dość ambitna. Kamil postanowił przyjrzeć się dokładnie życiu mieszkańców swojego miasteczka i wyłowić wszystkie jego zalety oraz wady. Następnie zastanowić się i opisać, w jaki sposób znalezione wady można przekuć na pozytywy lub przynajmniej nieco je zniwelować. Ostatecznie należy wszystko podsumować i ustalić czy "żyjemy tylko w swojej ojczyźnie, czy także dla swojej ojczyzny". Plan był genialny... i ciężki do wykonania. Jednak trzeba wiedzieć, że jeśli ten chłopak coś sobie umyślił, to nie było przeproś. Niech się pali i wali, ale koncepcja wstępna musi zostać zrealizowana. To co mogło sprawić największą trudność, to proces obserwacji mieszkańców. Wprawdzie nie był to główny temat pracy, ale bystry umysł chłopca mówił mu, że aby móc stwierdzić, czy się dla "czegoś" żyje, trzeba najpierw się temu "czemuś" dokładnie przyjrzeć. Nie miał czasu do stracenia. Postanowił zacząć od jutra.

Dziwny typ

Dzień wstał żwawo. Kamil obudził się wcześniej niż zazwyczaj, spojrzał na poranne słońce i od razu przypomniał sobie, co ma dziś do zrobienia. Po ekspresowym załatwieniu porannej toalety, bez śniadania i słowa do rodziców, usiadł do komputera. Nie potrafił sobie odpowiedzieć czy jest dumny ze swojej ojczyzny i czy chciałby dla niej coś zrobić. W końcu tyle złego się dzieje, wystarczy przeczytać kilka pierwszych lepszych wiadomości porannych. Korupcja, morderstwa, afery − polska rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia. I także ci, którzy powinni dawać przykład, jak choćby politycy, owym przykładem nie świecą, a wprost przeciwnie. W miarę jak Kamil przeglądał serwisy informacyjne, tracił wiarę w Polskę. "Kościół też święty nie jest, tyle w nim obłudy i hipokryzji" − pomyślał chłopiec. "A może nie wszyscy tacy są. Może to tylko cecha ludzi na szczycie albo media wyolbrzymiają złe nowiny." Postanowił przeprowadzić miniankietę. Nagle usłyszał głos mamy:

− Kamil, co ty tam robisz? Chodź na śniadanie.

− Już idę − chłopiec wszedł do kuchni, a chwilę później stała się jedną z ankietowanych.

− Wcześnie dzisiaj wstałeś.

− Bo mam ważną sprawę. I właśnie chciałbym ci zadać kilka pytań.

− Pytań? Z czym związanych?

− Mamy takie zadanie z WOS-u.

− No dobrze, więc słucham.

− Co sądzisz o naszym kraju?

− To bardzo ogólne pytanie.

− Ale odpowiedz, czy jest w nim dobrze, czy źle.

− Nigdy nie można odpowiedzieć, że coś jest absolutnie dobre lub złe. To byłaby bardzo powierzchowna ocena. To nie takie proste. Wszystko ma i plusy i minusy, i pamiętaj, że aby można było dostrzec je wszystkie, trzeba patrzeć obiektywnie. Więc jeśli masz za zadanie ocenić cokolwiek, to zawsze patrz tylko obiektywnie, bo inaczej twoja praca nie będzie warta funta kłaków.

− Wiem, chociaż pewnie pani Wolska wolałaby same pozytywne oceny naszego kraju.

− I co z tego? Nie masz pisać tak, aby zadowolić nauczycielkę. Masz pisać prawdę. A prawdą jest to, że w naszym kraju jest także wiele negatywnych zjawisk. Pytałeś mnie, jak go oceniam. Odpowiem ci tak: to twoje zadanie, nie moje. Ja mogę ci tylko powiedzieć, że jest dużo plusów i dużo minusów. Ale ich znalezienie należy do ciebie.

− A czy uważasz się za patriotkę?

− A co rozumiesz pod tym pojęciem?

Właściwie sam nie wiedział, co pod nim rozumie. Zaczął tłumaczyć się nieporadnie.

− No to, że... czy na przykład... czy leży ci na sercu dobro naszego kraju? − poetycko wybrnął z sytuacji.

− Cóż, myślę, że każdemu takie dobro leży na sercu. Przecież kraj tworzą obywatele. Jeśli w państwie będzie dobrze, to oczywiste, że dobrze będzie też obywatelom.

− Czyli jesteś patriotką?

− Nie lubię tego słowa. To utarty slogan. To, że powie się "jestem patriotą!" i wyciągnie biało−czerwoną flagę, nic jeszcze nie znaczy. Wszystko jest na pokaz. Święta narodowe, owszem, są ważne, ale oprócz nich trzeba działać z wymiernymi efektami. Taka jest moja opinia. Porozmawiaj z innymi, zobaczymy co ci powiedzą.

− Ale zamotałaś mamo. Co mam napisać w końcu, że jesteś, czy nie?

− Przyzwyczaj się, że nic nie jest proste i oczywiste. Porozmawiaj z innymi ludźmi i wyciągnij wnioski. Tylko pamiętaj − zawsze obiektywnie.

− Dobrze. Dzięki, mamo. Wymierne efekty powiadasz...

Kamil spisał w punktach najważniejsze słowa, jakie przed chwilą padły, dokończył śniadanie i zastanowił się, kto powinien być kolejną osobą, z którą mógłby porozmawiać . Przyszła mu na myśl jego babcia. Ubrał się, wziął potrzebne rzeczy i poszedł.

Babcia Halina mieszkała nieopodal. Dziś temperatura była jeszcze wyższa niż wczoraj. Podmuchy wiatru niosły przyjemne, ciepłe powietrze. W niektórych miejscach rozmoknięta ziemia formowała się w wielokształtne zwaliska błota, w innych zaś pokryła się już młodziutką trawą. Nagle Kamil zauważył swojego kolegę, Jurka.

− Hej, Kamil! Gdzie tak pędzisz?

− Cześć. Idę do babci.

− O, szkoda, myślałem, że zagrasz z nami. Kupiłem sobie nową piłkę. Tomek przyprowadził kolegów. Wpadniesz później na boisko?

− Nie mam czasu.

− To co robisz?

− Zadanie z WOS-u. Mam ciekawą koncepcję. Właśnie idę...

− Co? − przerwał swojemu rozmówcy − zwariowałeś, jeszcze tyle czasu. Zdążysz.

− Ale to bardzo interesujący temat.

− Patrzcie go. Interesujący temat. Dziwny z ciebie typ.

− Może i jestem dziwny, ale − popatrzył na kolegę − sądzę, że najważniejsze jest, aby nie stać biernie, tylko robić wszystko dla osiągnięcia swoich celów. Moim celem jest znalezienie odpowiedzi na nurtujące pytanie.

− Tak − Tomek rzekł ironicznie − a nauka to do potęgi klucz.

− Nie cenię pustej erudycji. Chodzi o to, aby jak najwięcej rozumieć, żeby móc porozumieć się z innymi ludźmi, żeby poznać ich cele i intencje. Bez tego nie będzie zgody, a bez zgody nie będzie dobrze na świecie, nie będzie dobrze w żadnym państwie, ani nawet w drużynie piłkarskiej.

Tomek nie zrozumiał słów kolegi lub nie chciał ich zrozumieć. Spojrzał tylko jak na kogoś, kto mówi od rzeczy i poszedł dalej. Kamil znów poczuł się jak ktoś nie z tego świata, jak odstępstwo od reguły. I to od reguły, która nie toleruje odstępstw. Brak tolerancji był dla tego chłopca jedną z najbardziej denerwujących rzeczy. A jego przyczynę także upatrywał w braku zrozumienia. Dlaczego ludzie nie szukają prawdy, dlaczego ulegają powszechnym, przekazywanym z ust do ust opiniom? Co gorsza opiniom nie zawsze obiektywnym. Trzeba wiedzieć, że ogół często nie ma racji. Wykładnikiem aksjomatów nie są ani trzy gawędzące pod sklepem sąsiadki, ani ksiądz powołujący się na autorytet nie z tego świata. Czasem wystarczy poszukać bardziej obiektywnych źródeł, a innym razem trzeba samemu się przekonać, samemu znaleźć prawdę. I w tej chwili Kamil tak bardzo się cieszył, że − jak to rzekł Jurek − "dziwny z niego typ".

Tymczasem stanął przed klatką bloku babci.


C.D.N.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.7
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.7 /11 wszystkich

Komentarze [3]

AGATex
2009-01-25 19:49

qua qua rech rech Nie kumam… Rany, ja wiem, że Ty się pięknie wyrażasz, ale zobaczenie czarno na białym tych wszystkich mądrych wyrazów w prostej, wydawałoby się, wymianie zdań doprowadziło mnie do żabiego wytrzeszczu 8). Na dodatek cierpię na okropną przypadłość, jaką jest nadmierna wesołość, zatem zaczęłam żabio rechotać, choć tekst raczej chyba nie powinien bawić... A że jestem ubrana na zielono, moja siostra stwierdziła, że przeistaczam się w sympatycznego płaza(nie użyła wyrazu “sympatyczny”). Jorg, proszę o więcej! Ssstrasznie jestem ciekawa, co będzie dalej z tą trrrudną pracą domową :D

~Jorg
2009-01-06 14:41

O a jednak się to pojawiło. Wysłałem dla redakcji jako ciekawostkę – jest to moja praca pisana w 2. kl. gimnazjum, więc dziś pewnie zrobiłbym kilka rzeczy inaczej.

~Moczo_absolwent
2009-01-06 00:38

Zaczęło się ciekawie, ale przeszkadzał mi ciągnący się przez cały artykuł dydaktyczny smrodek. Nieładne to wszystko mi się wydaje.
Niestety, na przekazanie pewnych idei, krótkie opowiadanie nie wystarczy, a szkolna gazetka internetowa nie jest chyba miejscem na dłuższe teksty.
Wiem, że to dopiero pierwsza część i może trochę kraczę na zapas, ale chyba mam trochę racji, nie?

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry