Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Jestem patriotą? – cz. 2   

Dodano 2009-01-11, w dziale opowiadania - archiwum

Wolter miał rację

Mieszkanie babci Haliny było średnich rozmiarów, jednakże przytulne i wystarczające dla samotnej, starszej pani. Dziadek Kamila zmarł cztery lata temu i od tamtej pory jedynym zajęciem babci było chodzenie do sklepu, rozmawianie z sąsiadkami i oglądanie telewizji. Dlatego tak cieszyła się z każdych odwiedzin wnuka.

Ostatnio jednak mimo bliskiej więzi pojawił się między nimi konflikt. Halina była już starszą kobietą, Kamil zaś coraz więcej rozumiał i coraz bardziej samodzielnie myślał, co doprowadzało niekiedy do sprzeczek na tle światopoglądowym. Nie mniej jednak chłopca bardzo ciekawiła opinia staruszki na temat patriotyzmu.

Babcia nie spodziewała się wprawdzie wizyty, ale jak na prawdziwą babcię przystało miała w zanadrzu co nieco i poczęstowała wnuka wybornymi ciasteczkami i kompotem. Trzeba wiedzieć, że pani Halina była wyśmienitą kucharką.

− Nikt oprócz ciebie nie potrafiłby upiec takich ciastek − Kamil pochwalił przysmak.

− A dziękuję. Teraz mów, co cię do mnie sprowadza.

− Zadanie domowe. Przeprowadzam małą ankietę.

− To bardzo ciekawe. Pytaj.

− Co myślisz o naszym kraju?

− Ach, Polska to wspaniały kraj. Jak słucham w telewizji, co się dzieje za granicą, to niech ich Bóg pokara.

− A mogłabyś babciu rozwinąć tę myśl?

− Rozwinąć? A proszę bardzo. Pamiętaj, że Polska jest zawsze najważniejsza. Dzięki Bogu ludzie jeszcze są tu normalni. Oglądałam w telewizji, co się teraz w Europie wyrabia, ale Polskę Matka Boska ma pod swoją opieką. I ty się temu nigdy nie sprzeciwiaj. Trzeba trwać w wierze dziadów, pradziadów. Nie daj sobie zmącić głowy tym, co w tych wszystkich mediach mówią, bo oni łżą jak z nut. Zaufaj swojej starej babci.

− Czyli jesteś patriotką?

− Jestem patriotką i katoliczką, bo tylko tacy są prawdziwy Polacy. A nie tacy, jak ci, co przyjeżdżają do nas i zabierają nam pracę. Ja powyganiałabym tych wszystkich przyjezdnych.

− Ale przecież Polacy też emigrują na zachód.

− No i nie wiem po co. Tu jest ich ojczyzna.

− A skoro jesteś patriotką, to co robisz dla Polski?

− Właśnie teraz chronię twoją młodą dusze przed zdeprawowaniem. Modlę się codziennie za Polskę i za ciebie, a jak dostaję rentę, to zawsze daję składkę do Caritasu. Na wszystkie wybory chodzę.

− I jesteś zadowolona, z tych których wybrałaś?

− Oczywiście. Tacy ludzie powinni rządzić Polską. Jeszcze raz ci powtarzam, żebyś uważał, co ci ktoś chce do głowy wbić. A jak masz jakieś wątpliwości, to porozmawiaj z księdzem, on ci lepiej wszystko wytłumaczy.

− Babciu − rzekł, nie wytrzymawszy, stanowczym tonem. − Nie mogę tego słuchać. Ostrzegasz mnie przed telewizją, a sama masz zrobioną wodę z mózgu.

− Jak możesz tak mówić? Grzeszysz kochany.

− Może i grzeszę, ale jeśli ten wasz Bóg istnieje, to patrząc na to co robicie, łapie się za głowę.

− Odwracasz się? A co będzie z twoim dalszym życiem? Co ze studiami? Wyznaczasz swój szlak na przekór wszystkim.

− Tak i Wolter miał rację, że ci, którzy poruszają się po dziedzińcu, zawsze będą obrzucać kamieniami tych, którzy wyznaczają nowe szlaki.

Babcia nie odpowiedziała. To, co dziś usłyszała, nie mogło jej się pomieścić w głowie.

Myśl ludzkiej nadziei

Jak na jeden dzień wrażeń było dużo. Kamil wiedział, że babcia nie zrozumie jego intencji, ale dzięki tej rozmowie zyskał przykład innego (dość powszechnego) stanowiska w tej sprawie.

Niedziela była jeszcze piękniejszym dniem od swojej poprzedniczki soboty. Słońce świeciło coraz mocniej, pąki rozwijały się, rozbrzmiewając energią, zaś wiatr stał się ciepły i przyjemny. Ptasie koncerty rozpowszechniły się do tego stopnia, że nigdzie nie było nawet odrobiny ciszy, niezmąconej nutami ptasich treli.

Kwestią niedzielnego poranka było wspólne wyjście do kościoła, które nie zawsze miało miejsce. Dziś Kamil jednak poszedł z chęcią, gdyż chciał zadać kilka pytań księdzu. Odpowiedzi duszpasterza były o tyle ważne, że wiele osób w Polsce uważa Kościół za autorytet moralny, a polska myśl narodowa jest od wieków tożsama z myślą katolicką. Wybrał się więc nad wyraz szybko i bez narzekania. Szedł zamyślony, układając sobie w głowie modelowy przebieg planowanej rozmowy.

Można tu mówić o szczęściu, wyjątkowym trafie, a może i (jak kto woli) o cudzie. Otóż okazało się, że dzisiejsze kazanie będzie na temat patriotyzmu. Kamil słuchał uważnie słów kaznodziei, pragnąc zapamiętać najważniejsze fragmenty. A zdania padały różne; zarówno takie, z jakimi Kamil się zgadzał, jak również takie, do których podchodził sceptycznie. Do pierwszej grupy należało stwierdzenie, iż każdy ponosi odpowiedzialność za swój kraj. W demokracji nasz dom budujemy wspólnie. Inna wypowiedź, która spotkała się z jego przychylną reakcją, mówiła, że narzekać mają prawo tylko ci, którzy poszli do wyborów. Ostatnim mądrym - w ocenie Kamila – zdaniem, było stwierdzenie, iż każdy głos jest ważny, nawet nie dla tego, że jednostki tworzą całość, ale dlatego że jest spełnieniem obywatelskiego obowiązku. Padły także zdania, których Kamil nie potrafił zaakceptować. Pierwszym była wypowiedź podobna do słów babci Haliny, która twierdziła, iż naród polski jest najlepszy oraz że tylko rodowici Polacy mogą czuć się patriotami. Wypowiedź ta dyskwalifikowała cudzoziemców, którzy przyjeżdżając do Polski chcieliby dla niej zrobić coś dobrego. Była to bardzo płaska ocena, zwracająca uwagę na pozory, nie zaś na czyny i zamiary. Drugim negatywnym zdaniem był cytat ze Stefana Wyszyńskiego podsumowujący kazanie: \"Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem\". \"Jakże to − pomyślał chłopiec − to istnienie Polski jest uzależnione od katolicyzmu, to niekatolik nie może czuć się Polakiem?!\" Kamil nie mógł pogodzić się z tym, że osoba, którą zebrane tu rzesze uważają za autorytet, wygłasza takie stwierdzenia.

Po mszy Kamil udał się do zakrystii. Poprosił księdza o rozmowę. Ten bardzo się zdziwił, gdyż nie rozmawiał z Kamilem już od trzech miesięcy, tj. od czasu, kiedy chłopak wypisał się z lekcji religii.

− Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus − rzekł ksiądz spokojnie i z uśmiechem.

− Niech będzie. Przejdźmy do rzeczy.

− O co chodzi?

− O kazanie, które ksiądz wygłosił przed chwilą. Mam kilka pytań, akurat wiąże się to z zadaniem z WOS-u.

− Słucham.

− Na początek taka moja uwaga, proszę wybaczyć, ale ja zawsze muszę się do czegoś przyczepić. Powiedział ksiądz kilka mądrych zdań, ale nie uzasadnił, dlaczego warto żyć dla swojej ojczyzny.

− Bo tego nie trzeba uzasadniać.

− Ja bym jednak nalegał.

− Roman Dmowski powiedział: \"Pierwsza służba po Bogu należy się własnemu narodowi\".

− Czyli każe ksiądz rozumieć wszystko systemem reguł i nakazów. Zero racjonalnego rozumowania. Musimy się poddać autorytetom, nie zastanawiając, się czy mają rację?

− Nie − Ksiądz poczuł się zakłopotany. − To chyba oczywiste, że skoro żyjemy w Polsce, to powinniśmy robić wszystko, żeby było tu jak najlepiej.

− No dobrze, ale możemy wyjechać z Polski, znaleźć sobie nową ojczyznę i dla niej żyć. Dlaczego mamy tu zostać? Sam fakt urodzenia mnie nie przekonuje.

− Fakt urodzenia jest bardzo ważny, ale proszę bardzo, znajdę inne przykłady. Spójrz, tu się wychowujesz, pobierasz nauki, w Polsce ma miejsce twoje dzieciństwo. Tu zawierasz znajomości, masz przyjaciół, rodzinę.

− Tak, to już jest jakiś powód. Co jeszcze?

− Gdyby każdy tak chciał wyjeżdżać, to powstałyby dysproporcje. Wyobrażasz sobie masową migrację?

− Nie wyobrażam i dlatego pragnę księdzu uświadomić, że trzeba zrobić coś, żeby tych ludzi w Polsce zatrzymać. Żeby stworzyć tu dobry dom dla wszystkich, nie tylko dla wybranych.

− Nie rozumiem.

− Takimi stwierdzeniami, które określają ramy Polaka, odrzucając niektórych ludzi na bok, wyrządza ksiądz krzywdę naszemu narodowi.

− Każdy kraj powinien kultywować swoją tradycję.

− Nawet jeśli, to należy ją promować, a nie budzić nienawiść do innych. Proszę księdza, reklama polega na tym, żeby zachwalić swój produkt, a nie wykląć konkurenta.

Nastała chwila konsternacji. Po chwili Kamil rzekł:

− Nie przyszło księdzu nigdy na myśl, że może nie mieć racji?

− Nie bądź taki mądry.

− Nie przyszło. W takim razie nasza dalsza dyskusja nie ma sensu. Dziękuję za poświęcony mi czas. Do widzenia.

Kamil opuścił kościół. Jego pogląd na sprawę coraz bardziej się krystalizował. Chociaż w pierwszej fali myśli doszedł do wniosku, że jego ojczyzna nie wygląda tak, jakby on chciał, to zaraz pojawiła się myśl inna, myśl budząca radość. \"A może jeszcze nie wszystko stracone, może takich ludzi jak ja jest więcej.\" Rozejrzał się dookoła, jakby szukając wzrokiem tych, którzy przyłączyliby się do niego. \"Chcę żyć dla Polski, nie mogę patrzeć, jak inni ludzie robią jej krzywdę, mówiąc, że bardzo ją kochają. Wierzę, że nie wszystkim jest obojętne, co stanie się z naszym krajem. Wierzę, że zdołamy coś zmienić na lepsze.\" Uśmiech pojawił się na jego twarzy. W sercu poczuł zapał do działania. Myśl ta była jak kropla wody na pustyni, jak iskra w ciemności. Była to bowiem myśl ludzkiej nadziei.

Patriotyczny uczynek

Niedzielny poranek ustąpił miejsca niedzielnemu popołudniu. Promienie słońca oświetlały miejskie ulice. Kamil wracał właśnie do domu. Teraz wiedział już, co napisać w swoim wypracowaniu. Koncepcja wstępna została zrealizowana.

Nagle chłopiec zauważył coś, co go zastanowiło. Na słupie ogłoszeń wisiał plakat informujący o meczu charytatywnym. Pieniądze z biletów zostaną przeznaczone na tutejsze hospicjum. Każdy, kto chciałby wziąć udział, proszony był o przyjście dziś o godzinie siedemnastej na stadion miejski. Kamil pomyślał: \"Mój kraj, to obywatele, jeśli więc mam coś dla nich zrobić, to zacznę od tego.\" Poszedł się zapisać. Miał nadzieję, że jeszcze będą miejsca.

Zrobiło się bardzo ciepło. Łagodny wiatr gładził twarz chłopaka. Doszedł do stadionu. Byli na nim już jacyś chłopcy. Podszedł tam. Wypełnił całą procedurę i po minucie był już z siebie dumny. Trzeba wiedzieć, że nie należał do wybornych piłkarzy, więc taka gra była dla niego dużym wyzwaniem, stokroć większym niż owe zadanie domowe.

Nagle coś przykuło uwagę Kamila. Byli to dwaj chłopcy, którzy jak się zdawało, kłócili się o coś. Kamil podszedł do nich. Jeden wyglądał zwyczajnie, drugi zaś miał ogoloną głowę, wojskowe spodnie i glany. Zdrowy rozsądek podpowiadał mu: \"Nie wtrącaj się\", jednak ciekawość zwyciężyła. Kamil podszedł do nich:

− Coś nie tak? − zapytał.

− A tobie co do tego? − odparł łysy.

− Właściwie to nic, chciałem wiedzieć, czy wy też gracie w tym meczu.

− Właśnie zastanawiamy się, który z nas powinien grać, a który zrezygnować. Nie zamierzam być w jednej drużynie z pedałem.

Teraz Kamil wiedział już o co chodzi. Skin i homoseksualista to dość burzliwe połączenie. Chłopakowi wpadł do głowy kolejny szalony pomysł: \"trzeba ich jakoś pogodzić.\"

− Jesteś patriotą? − zapytał skina.

− Oczywiście.

− Ja i on także. I dlatego między innymi gramy w tym meczu. Nie sądzisz, że rezygnacja własna lub skłanianie kogoś do niej jest wbrew patriotyzmowi?

− W żadnym wypadku. Trzeba chronić Polskę przez brudem.

− Mówisz gorzej od mojej babci. Myślę, że trzeba doceniać ludzi za to, że chcą coś zrobić dla kraju, a nie manifestują swój fałszywy patriotyzm. Z machania flagą i rzucaniu wytartych haseł nic wymiernego nie przyjdzie. Ilu twoich kolegów będzie także grać?

− Nikt. Powiedzieli, że takie \"coś\" nie jest dla nich.

− I oni zwą się patriotami. Nie powinni przepuścić żadnej okazji, żeby pomóc Polakom.

Skinhead poczuł się trochę zmieszany. Faktycznie postawa jego kolegów go zdziwiła.

− Jeśli naprawdę leży ci na sercu dobro Polski, a wierzę, że tak jest, to pamiętaj: \"Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.\" Chcecie budować swą ojczyznę na nienawiści? Prawdziwy patriota dla dobra swojego kraju przełamie niechęć, jeśli w grę wchodzi coś ważnego. Pomyśl o tych starych ludziach. Oni na nas liczą, a ty odmawiasz - w imię czego? W imię bezpodstawnych uprzedzeń. Kraj tworzą ludzie, patriota więc nie może czuć do tych ludzi nienawiści, bo wtedy okaże się, że nie chce dobrze dla kraju, dla obywateli, a wtedy będzie patriotą fałszywym, sztucznym, po prostu żałosnym. Spójrz obiektywnie.

Skinhead opuścił głowę. Nastała chwila milczenia. Po minucie, może dwóch wzniósł ją i powiedział do Kamila:

− Masz rację, myliłem się. − następnie zwrócił się do kolegi: − Przepraszam. Źle cię oceniłem. Teraz już chyba wiem, jak powinno się patrzeć na ludzi.

− Cieszę się, że to zrozumiałeś. Nie mam żalu. Patriota powinien umieć wybaczyć.

W tej chwili chłopcy uścisnęli sobie ręce. Kamil czuł się dumny i zadowolony.

Patriota − trudne słowo, ale dużo znaczy i dlatego bardzo ważne jest, aby było prawidłowo interpretowane. Czyż nie lepiej budować kraj bez nienawiści, bez wyimaginowanych uprzedzeń. Wystarczy porzucić nieuzasadnione niechęci, spojrzeć obiektywnie i wtedy można dostrzec, że nie jesteśmy tylko jednostką w tłumie, jesteśmy częścią państwa, jesteśmy jednym z obywateli, a innym także zależy na tym, aby w tym państwie było dobrze. I ważne jest także, aby umieć patrzeć obiektywnie, nie wierzyć ślepo, że nasze państwo jest najlepsze, tylko dostrzegać również jego wady. Wtedy trzeba zastanowić się, jak można naprawić negatywne zjawiska. To jest prawdziwy patriotyzm. Łatwiej jest zrobić coś na pokaz, manifestować swój patriotyzm, ale czy to przynosi jakieś wymierne skutki? Czy komuś wychodzi to na dobre? Patriota to przede wszystkim ktoś, kto nie stoi biernie, chce działać razem z ludźmi i dla ludzi, nie tylko dla siebie. Państwo bowiem tworzą obywatele. Państwo to nie godło, nie flaga - państwo to ludzie. Jeśli chcemy być patriotami, musimy nauczyć się szacunku i tolerancji. Wtedy tylko nasza ojczyzna będzie przyjazną, dostatnią krainą, a nie polem wiecznej wojny.


Koniec

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /21 wszystkich

Komentarze [29]

AGATex
2009-01-25 20:12

Nie zauważyłam tego wcześniej KWRR! (oho, już kwaczę). Widzę, że opowiadanie Jorga wywołało burzliwą dyskusję. :) Wolę się nie wypowiadać na poruszane tematy, bo jeszcze mnie ktoś ostro skrytykuje. Zatem, jeśli chodzi o opowiadanie… Kolego, w szkole mi powiesz jak wyszła ta praca domowa!!! :P

~banan
2009-01-24 00:03

oddzielić ziarna od plew…a propos to zdanie zawarł chyba nowy prezydent Stanów Zjednoczonych w swoim przemówieniu…jak dla mnie ciekawe połączenie ;)

~Moczo_absolwent
2009-01-17 17:43

Podaję mój numer gg:
170819

Zdesperowanym alkoholikom dziękuję. W ogóle zdesperowanym osobom dziekuję. Dwoje desperatów przy jednym stoliku to już okropność.

~Moczo_absolwent
2009-01-17 15:19

P.S. 3
Wódka też może być.

~Moczo_absolwent
2009-01-17 15:17

Trochę niespójności wkradło się w moją poniższą wypowiedź. Akapit zaczynający się od słów “Dlaczego? Otóż dlatego, że w religiach świata (...)” odnosi się oczywiście do twierdzenia o ewentualnym stanie wszechwiedzy na temat świata, a nie do niskiego obecnie prawdopodobieństwa istnienia boga.

P.S.
Stawiam!

~Moczo_absolwent
2009-01-17 15:13

Bananie, mylisz się, odnośnie dowodów. My po prostu inaczej tłumaczymy sobie obecne braki ludzkiej wiedzy.
Jeśli chodzi o prawdy objawione, to muszę przyznać, że fakt, iż dane dzieło powstało w starożytności, nie musi automatycznie oznaczać, że jest w nim sama szczera prawda. Uznawanie tego wszystkiego z góry za prawdę jest potwarzą dla rozumu, dlatego dialog pomiędzy wierzącym, a racjonalistą jest bardzo trudny; wierzący rzadko potrafią się odnaleźć w dyskusji pozbawionej założeń, które dla nich stanowią sedno wiary. Bo co to za argument: “tak mówi pismo”? Sama to z resztą przyznałaś.
Wiara sama w sobie nie jest moim zdaniem głupotą. Uznawanie wiary za wiedzę natomiast jest. A wśród wierzących niejeden jest taki, który chętnie powie “Ja nie wierzę, ja wiem!”.
Ateista racjonalny nie powie “Wiem, że boga nie ma”, ateista oszołom będzie w stanie tak powiedzieć. Mało tego, ateista-oszołom, vide Pan Agnosiewicz będzie interpretował każde zjawisko jako dowód na to, że boga nie ma. Zapraszam do przejrzenia w google hasła “neuroteologia”. W jednym z wyników można znaleźć właśnie przykład, do czego prowadzi błędne rozumowanie ateisty-oszołoma.
Istnienie boga można uznawać lub nie jedynie z pewnym prawdopodobieństwem. Niestety, wraz z postępem nauki to prawdopodobieństwo istnienia osobowego boga się kurczy. Nawet, jeśli rodzaj ludzki osiągnie stan wszechwiedzy (w co osobiście wątpię), nie będzie można dowieść, że boga nie ma. Jednakowoż już dzisiaj to prawdopodobieństwo jest moim zdaniem bardzo niskie.
Dlaczego? Otóż dlatego, że w religiach świata cały czas święci triumfy system oparty na wierze. I tak właśnie działa religia; jeśli fakty nie są zgodne z moimi twierdzeniami, tym gorzej dla faktów.
Jak więc może osoba wierząca dyskutować racjonalnie, skoro nauczona jest podporządkowywać wszystko swojej wierze?
Polecam wszystkim lekturę książki “Bóg urojony” Richarda Dawkinsa. Większość tez przytoczonych w tej dyskusji zaczerpnąłem właśnie z tej publikacji. Czyta się jak kryminał. Myślę, że pomoże niewierzącym usystematyzować swoje poglądy, a wśród wierzących “oddzieli ziarno od plew”.
Pozdrawiam.

P.S.
Jest ktoś chętny dzisiaj (sobota) na piwo?

~Jorg
2009-01-16 19:25

I tu masz rację, z tym, że ja nigdy nie usiłowałem wykazać, że Bóg nie istnieje, gdyz jest to niemożliwe, tak jak wykazanie, czy istnieje. Prowadzi to do agnostycyzmu, z tym, że nakazuje jednocześnie przyjmować agnostycyzm w rozważaniach na temat istnienia wszystkiego, co da się wymyslić (np. Latającego Potwora Spaghetti). Dlatego więc zdecydowałem się na ateizm, uznając agnostycyzm za brak konsekwencji w rozumowaniu. Bo przyjmując, że nie wiadomo, czy Bóg istnieje, musiałbym uznać, że nie wiem, czy istnieje niewidzialna króliko-ryba, którą w tej chwili wymyśliłem, a co jest oczywistym idiotyzmem.

Rozpatrując teraźniejszość nie jestem w stanie wykazać bezsensu religii, dlatego apeluję o sięganie do studiów nad religio- i kulturoznawstwem, które to przybliżają duchową ewolucję człowieka i narodziny religii. Może nie używałbym słowa “głupota” ale bardzo dziwiłoby mnie trwanie w wierze człowieka, który zna okoliczności powstania religii łącznie z chrześcijaństwem i podstawowe czynniki kształtujące oraz podtrzymujące wierzenia religijne.

~banan
2009-01-16 19:12

coś kiepsko czytałeś Jorgu, największym problemem jest to, że należycie do tej grupy ludzi, która nie potrafi uwierzyć w coś bez naocznych dowodów
i właśnie to, na czym opiera się dzisiejszy świat (ciągłe udowadnianie)skazuje rozmowę wierzącego z niewierzącym na porażkę, gdyż żadne tezy nie wydają się być racjonalne
najbardziej martwi mnie jednak to, że niewierzący uważają wiarę za przeszkodę w racjonalnym myśleniu i podczas rozmowy w stosunku do ludzi uznających prawdy objawione pada słowo “głupota”,
pragnę dodać, że z moich ust nigdy to sfórmułowanie nie padło w stosunku do ludzi niewierzących

~Moczo_absolwent
2009-01-16 09:58

Nikomu nie życzę trafić do mnie w przyszłości. Nikt przecież nie chciałby się znaleźć na oddziale inensywnej opieki medycznej :)

~Jorg
2009-01-15 20:37

Wasza dyskusja zeszła na manowce. Bananie drogi, nie odniosłaś się do cennego argumentu pana moczo:
“Gdzie nie wiadomo jeszcze, o co chodzi, tam się ładuje Boga.” Zabrano Bogu (tudzież różnym innym bogom) choroby, poruszanie ciałami niebieskimi, zabrano im tęcze i pioruny, powoli próbuje się wyrwać im cudowne uzdrowienia (autosugestia, potęga podświadomości), kiedyś może odbierze się im wreszcie życie po śmierci (jeśli najpierw udowodni się istnienie takiego). Bóg miał kilka matek, jedną z nich była niewiedza. Niestety objawia się tu chroniczny brak podstaw religioznawstwa w polskim systemie oswiaty.

~banan
2009-01-15 20:02

no tak, co do Tomasza, to zgadzam się z nim w 100%, gdyż wiary nie da się udowodnić naukowo, jakkolwiek byśmy nie próbowali; nie byłaby to przecież wiara
nie musisz pisać dużymi literami-widzę doskonale i zgadzam się, że z pierwszej części wypowiedzi można rzeczywiście wysnuć taki wniosek, lecz nie można pominąć tego, co napisałeś w następnym zdaniu-odnosisz się w nim do ludzi umierających, dla osoby z zewnątrz nie jest jasne, że poprzednie odnosi się do zabijających
przepraszam Cię bardzo za nieuszanowanie Twojej ostatniej woli…
racja, teraz gorący okres, a Ty siedzisz po nocach na Lesserze, a nuż kiedyś się na Ciebie natknę...

~Moczo_absolwent
2009-01-15 02:12

Aha, muszę Ci oddać rację; o istotach pozaziemskich pisałem wcześniej i napisałem o naszym kieruknu ewolucji. Miałem na myśli kierunek cywilizacji, a niekoniecznie formę homo sapiens. Takie sformułowanie argumentu było moim błędem.

~Moczo_absolwent
2009-01-15 02:10

Heh…
Ciekawie próbujesz mnie zapędzić w kozi róg. Podanie argumentu o woli bożej i chorych ludziach jest ośmieszające, bo nie jest to moim zdaniem racjonalny argument, gdyż mocno się kłóci z doktryną każdej religii, a skoro na przykład Watykan kształtuje wolę bożą, to nie ma powodu, by stwierdził, iż jest ona zależna od wysiłków lekarzy.

Odnośnie odrażających czynów, widzę, że muszę powoli i dużymi literami.
Nie napisałem, że śmierć w imię swoich przeoknań jest odrażająca. Zakładam po prostu, że chrześcijanie giną z rąk przedstawicieli innych religii. To właśnie zabijanie innych ludzi za to, co myślą i czują jest odrażające. Przeczytaj ten fragment mojego poprzedniego komentarza jeszcze raz i pomyśl, czy nie można takiego wniosku wyciągnąć.

W kwestii życia pozaziemskiego, dosyć jasno wynikało z Twojej wypowiedzi, że masz na myśli istoty nie tylko rozumne, ale i cywilizowane, a nie życie w ogóle.

Temat kału w mojej wypowiedzi był jedynie drobnym przykładem, ale możliwe, iż nie masz jak odeprzeć argumentu, więc protekcjonalnie go pomijasz, próbując zrobić ze mnie nieokrzesanego chama. W każdym razie tak odebrałem to zdanie w Twojej wypowiedzi.

Powtarzanie argumentów jak echo? Ciekaw jestem, w którym miejscu, bo jakoś nie zauważyłem. Myślę, że próba wytłumaczenia, dlaczego ciężko nam przychodzi poznanie wszechświata nie jest potwarzaniem argumentu. Dla Ciebie to dowód na istnienie Boga, ale wciąż oparty na wierze, która (jak twierdził Tomasz z Akwinu) podana w dyskusji wz niewierzącym jako argument wywoła śmiech.

No i na koniec, nie staram się z nikim dyskutować podświadomie. Nie wiem, gdzie w moich komentarzach jest moralizatorstwo. A psychologia; cóż, odrobina wiedzy z tego zakresu nikomu nie zaszkodziła, chociaż w tym, co napisałem nie dopatruję się znamion manipulacji.

O życiu:
Fakt, że życie jest bezcelowe nie znaczy, że w życiu nie ma się celów.

Nie spodziewam się odpowiedzi. Pozdrawiam.

~banan
2009-01-14 18:49

muszę przyznać, że jesteś mistrzem w odwracaniu kota ogonem i wmawianiu ludziom czegoś czego nie powiedzieli
problem jest taki, że ja jak najbardziej uznaję naukę jako źródło poznania
a propos ośmieszania się, to tylko pogrążyłeś siebie, powiedziałeś: “nie ośmieszałbym się czymś takim w dyskusji, chociaż takie mam zdanie na ten temat”, to świadczy o braku odwagi wyrażania kompletnie wszystkich naszych poglądów i pisaniu pod publikę
pomijam temat kału, potraktuję to jako zboczenie zawodowe
poza tym wcześniej sama przytoczyłam argumenty, które powtarzasz po mnie jak echo
twoja opinia na temat ludzi umierających w imię tego, co wierzą i słowa że “właśnie religia popycha ludzi do najbardziej odrażających czynów” jakim według ciebie jest ten akt nie pozwalają mi już traktować Cię, drogi oponencie, jako osobę, z którą mogę racjonalnie wymieniać poglądy
i jeszcze jedno: nie wmawiaj mi podświadomie, że myślę, to co Ty uważasz, że myślę, w tych słowach ujawniają się Twoje zapędy “moralizatorsko-psychologiczne” i wiara, ze każdego uda Ci się przekonać i wyleczyć jak Ty to nazywasz “z głupoty”
brak celów w życiu-życzę powodzenia
wróciłeś jeszcze do jednego tematu-cywilizacji pozaziemskich i WMÓWIŁEŚ mi, że zakładam iż rozwjają się one w tym samym kierunku co my, powiedz mi gdzie to było napisane? to, ze wspomniałam o cywilizacjach podobnych nam miało jedynie uświadomić ile jest jeszcze innych form życia, na innym stopniu zaawansowania, zbudowane na rożnej strukturze, nie tworzących społeczeństw?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry