Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Keine Grenzen   

Dodano 2010-01-21, w dziale felietony - archiwum

999, 998, 997. Wszyscy znamy te numery od dziecka, bowiem dorośli uczą nas zestawów tych liczb od najmłodszych lat. Dla większości są one numerami "zakazanymi", pod które można zadzwonić tylko w stanie wyższej konieczności i dlatego stanowią one pewną granicę. Człowiek jest jednak z natury ciekawski i zawsze chce przesuwać granice dalej. Niekiedy dalej, niż powinien.

Z czystej ciekawości i w dużej mierze z nudów młodzi ludzie wystukują niekiedy na klawiaturze swojego telefonu numer 999. Fałszywe alarmy są wbrew pozorom bardzo częste. Szczególnie w okresie wakacji i ferii zimowych zdarza się nawet kilka takich telefonów dziennie. Niby nie jest to dużo, ale jednak. Każdy taki alarm, to wyjazd karetki, często specjalistycznej, z lekarzem, a to są przecież konkretne koszty. Fałszywe zawiadomienia dotyczą najczęściej pożarów bądź wypadków. W takich sytuacjach na miejsce wysyłane są również policja i straż pożarna, co wiąże się oczywiście z dodatkowymi kosztami. Takie głupie żarty mogą skończyć się tragicznie. Bardzo często okazuje się, że karetka dociera na miejsce zgłoszonego "wypadku", gdzie nic się nie wydarzyło, a przecież ktoś inny może w tym czasie naprawdę potrzebować pomocy.

Jakie są najczęstsze powody fałszywych alarmów?

"Kiedyś otrzymaliśmy wezwanie. Dzwoniła starsza kobieta. Szybko wsiedliśmy więc do karetki i pojechaliśmy. Na miejscu okazało się, że staruszce skończyły się lekarstwa, a nie miała wypisanej recepty. Wytłumaczyliśmy jej, że receptę może wypisać jej tylko lekarz. Kobieta przeprosiła, ale po kilkudziesięciu minutach zadzwoniła ponownie, prosząc o przysłanie karetki specjalistycznej, z lekarzem..." - mówi mi znajomy ratownik medyczny. Innym razem dyspozytor usłyszał: "Kolega nie ma pulsu!". Karetka wyruszyła natychmiast. Ratownicy dotarli na miejsce i widzą, że ten bez pulsu siedzi sobie w najlepsze na ławeczce i pociąga tanie wino. Jego mocno wstawieni koledzy postanowili zbadać sobie puls, niestety, u wspomnianego delikwenta nie mogli go znaleźć. Najdziwniejsze wezwanie, wspomniany już przeze mnie ratownik, opisuje tak: "Ktoś zadzwonił i powiedział, że miał postrzał. Wysłano więc karetkę, kilka radiowozów i grupę antyterrorystów. Oczywiście okazało się, że prawdziwego postrzału nie było. Był natomiast zastrzał, czyli rodzaj drobnego urazu. A najśmieszniejsze zdarzenie? Mój znajomy ratownik zapytany o to przeze mnie opowiada o historię o porażeniu prądem: „Pojechała karetka i pojechała także straż pożarna, bo mogło dojść przecież do jakieś niebezpiecznej awarii. Przyjeżdżają na miejsce, pytają o poszkodowanego i słyszą od osoby, która ich wezwała taki tekst: A bo panie, tak się pizdłem w łokieć, że aż mnie prąd przeszedł!". I na koniec jeszcze jedno ciekawe zdarzenia. Tym razem chodziło o pobicie. Pewna „moherowa babcia” zaszła do sąsiadki - alkoholiczki, aby nawrócić ją na drogę abstynencji. Gdy ta okazała się niezainteresowana jakąkolwiek zmianą w swoim życiu, babcia ciężko ją pobiła.

Co robią dyspozytorzy w wypadku osób, które dzwonią nagminnie?

"Najczęściej zawiadamiamy wówczas policję. Jednak kiedy dzwonią dzieci, mówi się im, że znamy ich numer telefonu. Gdy nie wierzą, dyktujemy im po prostu ich numer i więcej już nie dzwonią." – odpowiada ratownik.

Grafika:

http://www.kppspbusko.hg.pl/theme/files/...

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.3 /8 wszystkich

Komentarze [1]

Fenrir
2010-01-22 14:25

Temat bez rewelacji, ale fajnie, że miałaś jakiegoś znajomego ratownika medycznego i użyłaś jego wypowiedzi :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry