Kochany Niekochanku!
Za oknem, na niebie poplamionym ciemnym kleksem atramentu, błyszczy srebrzysty Księżyc. Może Ty też na niego teraz patrzysz, wpadasz w kałużę łez naiwnych gwiazd, a na twojej twarzy ich blask maluje cienie zamyślenia. Wiesz, jestem trochę podobna do tych gwiazd. Staram się robić wszystko, by nasze spojrzenia - wiszące na poświacie księżyca - natknęły się na siebie, i by każdy centymetr twojego ciała poczuł choć przez moment ciepły dreszcz, tak bardzo nieuchwytny i niezwyczajny.
Wiem, że potem odwróciłbyś twarz skąpaną w księżycowym blasku, strzepałbyś z rzęs strzępy mojego spojrzenia i otuliłbyś się snem, zapominając, że kiedykolwiek istniałam. Widzisz wydęte wargi gwiazd spragnione dotyku Księżyca? One wciąż czekają na jakiś znak, na to, że właśnie w którejś z nich Księżyc się zakocha. W każdą noc okrytą ciemnością słyszę krzyk, który przeszywa mnie na wskroś i odbija się echem w korytarzach mojego serca. To kolejna gwiazda spadła, to kolejnej z nich nikt nie chciał. Wiesz, czasem czuję się trochę
mordercą i nie mam już szacunku dla siebie, bo to ja zrzucam je z nieba, gdyż coraz bardziej rozkochuję w sobie Księżyc. To on co wieczór odwiedza mnie, pieści swoim blaskiem moje drżące ciało, rozstraja moje serce bijące tęsknotą. Tylko on jest moim kochankiem. On śpiewa mi niemą kołysankę, ratując mnie od zaczadzenia się samotnością. Tak, wiem, to takie... okrutne i egoistyczne, ale odkąd spotkałam miłość na twojej martwej fotografii, przestałam być dobrym człowiekiem. Całe wewnętrzne ciepło i wrażliwość przelałam na Ciebie. Po brzegi wypełniłam się pragnieniem. Miłość wcale nie jest pozytywnym uczuciem. Życie nauczyło mnie tej prawdy. To straszna siła, która potrafi zniszczyć człowieka, czyniąc go niemal cyborgiem obojętnym na świat i otaczające go piękno. Myślę jednak, że nie jest czystym złem. Ta cichutka nadzieja, którą czuję, gdy przychodzi zmrok i przynosi mi w darze od losu Ciebie sprawia, że wierzę w to, iż nie strącisz mnie ze swojego nieba.
Zaciągam się powietrzem. Moja twarz mimowolnie się uśmiecha. Wiem, że jutro też usiądę na parapecie i zbiorę kłębki myśli, pisząc w sercu kolejny list do ciebie, którego i tak nigdy nie przeczytasz.
Jeszcze bardziej niż wczoraj twoja
Gwiazda
Komentarze [1]
2010-03-27 13:15
“On śpiewa mi niemą kołysankę, ratując mnie od zaczadzenia się samotnością.”
piękne..
- 1