Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Sprzedawcy   

Dodano 2010-01-22, w dziale inne - archiwum

Pisałem swego czasu o panu Smith, który przeniósł się do kraju Utopian. Teraz przyszła mi na myśl sytuacja odwrotna. Postanowiłem zaprosić dwójkę obywateli utopijnego świata, aby poznali pospolite realia.

Jako że Utopianie nie znają pieniędzy (wszystko dostają za darmo w myśl zasady „Każdemu według potrzeb”), stawili się na Ziemi, mając tylko swoje utopijne zasady w głowach i siebie nawzajem. Jedynie to drugie przedstawiało jakąkolwiek wartość, bo każdy wie, że najdroższym, co możemy mieć, jest bliska osoba. I zaraz zostanie to udowodnione.

Co do zasad, okazały się one być przekleństwem. Ale może od początku.

– Wspaniałe te wasze zasady – okrzyknęli zgodnie właściciele gospodarstwa, w którym Utopianie postanowili się zatrzymać. – Warto byłoby je wprowadzić i u nas.

Tak się też stało. Utopianie zaczęli pracować zgodnie z regułą „Od każdego według możliwości”. Natomiast druga, wspomniana już wcześniej reguła, zapewniała im zaspokojenie podstawowych potrzeb. Pewnego jednak razu właściciel powiedział:

– Idzie ciężka zima. Musicie narąbać trochę drzewa. To na pewno nie przekracza waszych możliwości.

Utopianie posłusznie narąbali drwa na opał. Następnego wieczoru właściciel oznajmił:

– Krowa się ocieliła i od teraz będziecie dostawać nieco mniej mleka. Zresztą aż tyle nie potrzebujecie.

Utopianie pili mniej mleka i żyli dalej. Widząc to właściciel farmy ogłosił:

– Przydałby się nowy płot. Dacie radę go zbudować, nie przekracza to przecież waszych możliwości.

Pracownicy w pocie czoła wzięli się za budowę płotu, nie porzucając wcześniejszych obowiązków. Gospodarz ciesząc się, zakomunikował im:

– Jak już mówiłem idzie zima. Przez to będzie o wiele mniej owoców. Ale nie sądzę, abyście potrzebowali tak dużo. Przecież nie umrzecie. Potrzebujecie tyle, ile pozwoli wam żyć. A wasze możliwości określa to, ile możecie pracować, żeby nie umrzeć.

Tak też funkcjonowali Utopianie zgodnie ze swoimi wspaniałymi zasadami. Zaprawdę było to sprawiedliwe. Byli przecież wolni i w każdej chwili mogli odejść. Jednak akceptowali swoją sytuację, gdyż nie kłóciła się ona z ich zasadami. Poza tym nie wierzyli, że gdziekolwiek mogłaby być odmienna.

Pewnego lata do wioski przyjechał obwoźny teatr. Wszyscy cieszyli się, że go zobaczą. Utopianie też chcieli pójść, jednak gospodarz zakazał im. Oświadczył bowiem, że wcale tego nie potrzebują. Większość pracowników zgodziła się z tym argumentem, jedynie dwójka zaprotestowała. Powiedzieli, że odchodzą z pracy i pójdą obejrzeć teatr. Są przecież wolni. Jednak gospodarz nie dał za wygraną. Odciągnął jednego z nich na bok i powiedział:

– Słuchaj, nie poradzisz sobie beze mnie, nikt nie da ci pracy. Masz rację, jesteś wolny i to wielka wartość. Ale masz też coś cenniejszego. Wiem, że tamta kobieta, która też chce odejść, jest twoją żoną. Sprzedaj ją w niewolę, a dostaniesz nie tylko bilet na teatr, ale też słoik miodu.

Utopianin pomyślał chwilę i zgodził się na taki układ. Żadne jego zasady nie regulowały kwestii handlu, nie widział więc nic złego w sprzedaży żony. Szybko posiadł nową umiejętność: sprzedaż.

Wtedy gospodarz wziął na stronę kobietę i zaproponował jej sprzedanie męża. Ta również wyraziła zgodę.

Dwójka uśmiechniętych Utopian dostała obiecane bilety i miód. Ale nie mogli już obejrzeć teatrzyku, bo nagle zakuli ich w kajdany wędrowni handlarze niewolników. Odjechali w dal biedniejsi o wolność, a bogatsi w miód i gorzkie doświadczenie, które mogli nim osłodzić: Że najdroższym, co można mieć, jest druga osoba.

Gospodarz natomiast klasnął w ręce z uśmiechem: Świetne te ich zasady, tylko chyba źle je rozumieją! Przecież nawet najdurniejszy człowiek u nas wie, że każdy potrzebuje tyle, ile zdoła zjeść.

***

Dwie dziewczyny w centrum handlowym oglądały właśnie zakupione rzeczy, stojąc na ruchomych schodach. Nagle jednej z nich zadzwonił telefon. Odebrała go, przeprowadziła krótką i burzliwą rozmowę, po czym powiedziała do drugiej:

– To babcia, chce, żebym pomogła jej z porządkami. Akurat sobie teraz wymyśliła, jak ta wyprzedaż jest. Już to widzę, zanim dojadę do jej bloku, zrobię porządki w tym jej ogromnym bajzlu, potem zanim tu wrócę, to już nie będzie tej żółtej bluzki z napisami.

– A nie możesz jutro?

– Nie, bo musi znaleźć na dzisiaj jakieś dokumenty. I lamentowała, że ją łupie w krzyżu.

– No to mogłaś jej pomóc, przecież to twoja babcia.

– Babcia, babcia… A żółta bluzka z napisami pięćdziesiąt procent taniej? Zresztą, co mi będziesz wypominać. Myślisz, że nie wiem, skąd miałaś kasę na tę torebkę? Jakby się twój Karol dowiedział, że tak się puszczasz… Dopiero co mówiłaś, jak go kochasz. I co, takie numery mu wykręcasz?

– Karol… Karol… A torebka za pięć stów?

Dziewczyny zamilkły i rozeszły się w dwie strony. Nad ich głowami wisiał ogromny napis ZAPRASZAMY NA ZAKUPY. Nikt tylko nie uściślił, kto tu jest sprzedawcą, a kto nabywcą. A może to wcale nie jest jednoznaczne…

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /11 wszystkich

Komentarze [1]

egaseggwe
2010-01-24 19:45

Byli przecież woli czy wolni? Tekst miły do czytania, uderzyły mnie dwie rzeczy 1) jak naiwni są Utopianie lub po prostu bezmyślni oraz 2) jak pomysłowy bądź wyrachowany był Gospodarz

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry