Konkurencja?
Wyobraźcie sobie taką sytuację – wchodzicie do pracowni języka niemieckiego w naszej szacownej szkole i zamiast prof. Ryby za biurkiem dostrzegacie młodą kobietę, która wita was rozbrajającym uśmiechem. Ta nowa nauczycielka nie jest jednak, jak wspomniany powyżej profesor, osobą z krwi i kości, lecz jedynie sztucznym tworem.
Taka - powiedzmy sobie od razu – nietypowa sytuacja miała już jednak miejsce w jednej z tokijskich szkół podstawowych, gdzie przeprowadzono pewien pedagogiczny eksperyment. Do klasy wszedł samodzielnie robot płci żeńskiej, który najpierw sprawdził obecność, a następnie poprowadził zajęcia. Saya – bo tak nazwano ów humanoid – swobodnie mówiła przy tym po japońsku (jej słownik zawiera ponoć około 700 słów i ponad 300 struktur zdaniowych), a jak twierdzi jej twórca po wgraniu odpowiedniego programu słownikowego może ona również porozumiewać się w innych językach. Wspomniany robot wygląda jak młoda kobieta i potrafi nie tylko mówić, ale również wyrażać mimicznie podstawowe emocje, w tym zaskoczenie, zadowolenie, strach, niesmak, smutek i złość. Nie da się zaprzeczyć, że umiejętność ta jest niezwykle istotna w nawiązywaniu i podtrzymywaniu kontaktów z ludźmi.
Twórca tego humanoida, profesor Hiroshi Kobayashi z uniwersytetu w Tokio, pracuje już nad nim około 15 lat i podczas wspomnianego powyżej eksperymentu chciał sprawdzić czy jego robot potrafi już nie tylko przekazywać określoną wiedzę, ale także kontrolować sytuację w klasie i odpowiednio na nią reagować. Wiemy już, że eksperyment ten nie wypadł niestety najlepiej. Robot nie budził respektu w klasie, a jeśli wywoływał już jakiekolwiek emocje, to bardziej było to zaciekawienie i rozbawienie. Saya na obecnym etapie rozwoju nie jest więc jeszcze nauczycielem kontaktowym, lecz jak zapewnia jej twórca, prace nad tym projektem będą nadal kontynuowane.
Czy obecni nauczyciele powinni już bać się możliwości utraty pracy i zastąpienia ich przez wspomniane humanoidy? Myślę, że nie. Do masowego zastosowania robotów w roli pedagogów jeszcze daleka droga, a i tak w wielu sytuacjach człowiek jest i będzie po prostu niezastąpiony. Wprawdzie uczniowie skarżą się często na swoich nauczycieli, ale nie wydaje mi się, aby robot mógł zastąpić w układzie mistrz - uczeń tego pierwszego, a już w ogóle nie wyobrażam sobie, aby małe dzieci, które potrzebują nie tylko wiedzy lecz także możliwości przytulenia się do swojej pani na przerwie i opowiedzenia jej o swoich troskach, mogły uczynić to z maszyną.
Grafika:
Komentarze [2]
2010-01-09 15:10
ale dałoby się zhackować :)
wiesz rozwój nauczycieli to też rozwój młodzieży :)
2009-12-29 20:12
O nie! Takiego robota nie dałoby się przekupić czekoladkami =]
- 1