Książki, ach te książki
Uwielbiam czytać. To jedna z moich ukochanych rozrywek. Może w obecnym czasie nie za wielu młodych ludzi uważa ten typ spędzania czasu za atrakcyjny, ale przecież nie wszyscy. Na szczęście istnieją osoby z podobnymi do moich zainteresowaniami, dlatego uznałam, że bardzo dobrym pomysłem będzie napisanie artykułu, w którym mogłabym polecić wam książki, które mnie ostatnio zachwyciły, a o istnieniu których, co wydaje mi się bardzo możliwe, mogliście jeszcze nie słyszeć. Mam cichą nadzieję, że zachęcę tym tekstem do sięgnięcia po te książki zarówno tych, którzy tak jak ja kochają czytać, jak i tych, którzy chcieliby spróbować, ale nie za bardzo wiedzą, od czego zacząć.
1. Książka, którą powinien przeczytać każdy.
Jestem zdecydowaną przeciwniczką zmuszania kogokolwiek do czytania książek, ale jeśli już ktoś z własnej woli zamierzałby oddać się tej fantastycznej rozrywce, to mógłby według mnie sięgnąć na przykład po książkę "Nadzieja", będącą zbiorem tekstów bardzo znanych polskich pisarzy, która ukazała się nakładem wydawnictwa Agora w 2020 roku. To literatura piękna w najlepszym wydaniu, a ta, jak powszechnie wiadomo, zawsze porusza, daje do myślenia i nie pozostawia czytelnika obojętnym. Gatunkowo znajdziecie tu utwory poetyckie, opowiadania, reportaże i komiks. Jestem pewna, że teksty zachwycą was tak jak i mnie. Większość z nich dotyka bardzo poważnych problemów, a ich wydźwięk jest nieco przygnębiający, ale według mnie każdy z nich daje także nadzieję. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się o tej książce czegoś więcej, to odsyłam do mojej recenzji, którą opublikowałam w „Lesserze”. (link do tekstu - lo.tarnobrzeg.pl/...)
2. Najlepsza fantastyka z charekterną bohaterką w roli głównej.
Dlaczego akurat taki nagłówek? Z dwóch przyczyn. Po pierwsze wszyscy mówią teraz o serii amerykańskiej pisarki Sarah J. Maas "Szklany tron", którą ja jednak uważam za co najwyżej przeciętną. Według mnie książkę tego typu można napisać o wiele lepiej, chociażby tak jak zrobił to australijski pisarz Jay Kristoff, autor trylogii "Bożogrobie", "Nibynoc" i "Bezświt". Pierwszą część serii Mass dostałam w prezencie świątecznym i dopiero wtedy tak na dobrą sprawę mogłam się bliżej zapoznać z tą historią i tym uniwersum, by wyrobić sobie własne zdanie. Dziś mogę uprzedzić bardziej wrażliwych czytelników, że nie jest to raczej historia dla nich. Główna bohaterka jest bowiem doskonale wyszkoloną zabójczynią i to absolutnie jedną z najlepszych. Krew leje się więc tu strumieniami a bestialskie akty przemocy i zwłoki ofiar opisywane są z detalami. W serii Kristoffa jest za to coś, czego zabrakło mi u Sarah J. Maas. Kristoff opowiada bowiem historię Mii Corvere, żyjącej w uniwersum, w którym na niebie są trzy słońca, które nigdy nie zachodzą w tym samym momencie. Główna bohaterka jest tzw. pomroczem, czyli osobą, która posiada magiczne zdolności panowania nad cieniami. Mia chce poznać całą prawdę o sobie i śmierci swoich rodziców. Chęć pomszczenia brutalnej śmierci rodziców jest motorem napędowym jej działania. Świat naszej skrytobójczyni jest wprawdzie inny od naszego, ale uniwersum wydaje mi się ciekawe i bardzo spójne. Powieść jest zgrabnie skomponowana, a fabuła nieustannie kolejnymi tajemnicami, nie pozwalając oderwać się czytelnikowi od tej książki.
3. Najlepszy horror.
Za filmowymi horrorami nie przepadam, ale o dziwo w wersjach książkowych tego gatunku z namiętnością się zaczytuję. Królem horroru jest bez wątpienia od lat i to chyba nie tylko dla mnie, Stephen King. Co prawda niektórzy uważają, że nie wszystkie jego powieści trzymają poziom, ale ja absolutnie uwielbiam wszystkie jego książki, a przynajmniej te, które udało mi się już przeczytać. Powiem więcej, że w odróżnieni od wspomnianych nie znalazłam jeszcze takiej, która by mnie nie zachwyciła. Najbardziej zapadł mi chyba w pamięć horror "Misery", który opowiada niesamowitą historię cenionego pisarza Paula Sheldona po bardzo poważnym wypadku samochodowy. Uratowała go wówczas jego ogromna fanka, mieszkająca z dala od cywilizacji. Początkowo wszystko wygląda dobrze, ale z czasem bohater odkrywa jednak, że Annie jest psychopatką, którą nic nie jest w stanie powstrzymać przed realizacją jej chorych planów. Powieść Kinga niesamowicie wciąga i potrafi zmrozić krew w żyłach. Nie ma w niej miejsca nawet na chwilę nudy, a wszystkie okropieństwa, o których tu czytamy, sprawiają, że nie jesteśmy w stanie nawet na chwilę się od niej oderwać. Czyta się tę traumatyczną historię jednym tchem, bo człowiek chce się po prostu dowiedzieć, jak się to skończy. Wiem, że nie jest to aż tak znana powieść tego autora horror jak choćby "Lśnienie", "Miasteczko Salem", „To”, „Bastion”, czy „Skazani na Shawshank”, ale z całą pewnością nie mniej intrygująca i bezsprzecznie warta waszej uwagi.
4. Najlepsza polska fantastyka.
Fantastyka jest moim ulubionym gatunkiem literackim, co potwierdzają bezsprzecznie moje liczne recenzje, które publikuję w naszym Lesserze. Jeszcze całkiem niedawno uważałam, że polska fantastyka jest kiepska, no może co najwyżej przeciętna (to krzywdzący stereotyp, ale bardzo rozpowszechniony), ale zmieniłam zdanie, gdy pewnego dnia sięgnęłam po powieść Katarzyny Bereniki-Miszczuk "Ja diablica", będącą pierwszą część czterotomowego cyklu. Nie tylko ta pierwsza książka, ale i cały cykl, napisane są lekkim piórem, a poczucie humoru autorki oraz jej niezwykle trafne obserwacje społeczne zdecydowanie przekonują. Główna bohaterka jest studentką, ale pewnego dnia ginie i trafia do piekła. Tajemnica jej śmierci, jej powroty na ziemię i oczywiście wplątanie w trójkąt miłosny, w którym o jej serce walczą jej ziemska miłość Piotruś i nieziemsko przystojny, nieśmiertelny diabeł Beleth, nie pozwalają tak na dobrą sprawę oderwać oczu od tej książki. Polecam każdemu miłośnikowi fantastyki (w skład całego cyklu wchodzą cztery powieści: „Ja diablica”, „Ja anielica”, „Ja potępiona” i „Ja ocalona”).
5. Najlepsza książka noblisty.
Pewnie większość z was spodziewa się, że polecę wam którąś z powieści Olgi Tokarczuk. Otóż nie. Oczywiście bardzo cenię twórczość naszej rodzimej noblistki i uważam, że każdy Polak powinien sięgnąć po jej książki, ale niedawno wpadła mi w ręce absolutnie cudowna powieść japońskiego noblisty Kazuo Ishigury „Klara i Słońce”, która mnie zahipnotyzowała. Jest to historia o niezwykłej „sztucznej przyjaciółce” Klarze, stworzonej po to, aby pomagać dziecku, które ją wybierze. Poznajemy ją w sklepie, w którym oczekuje na dziecko, która się nią zainteresuje. Autor stawia w niej szalenie istotnych społecznie pytań i choć na niektóre z nich sam odpowiada, to jednak wiele pozostawia otwartych, dając tym samym czytelnikowi impuls do refleksji nad życiem, do zastanowienia się na tym, co tak naprawdę jest dzisiaj w życiu ważne, a co powinno być i zachęcając go do poszukiwania własnych odpowiedzi. Na koniec dodam jeszcze tylko, że Słońce odgrywa tutaj istotna rolę, a więź między nim i Klarą jest naprawdę niezwykła.
6. Najlepsza powieść psychologiczna.
Będąc ostatnio u babci zajrzałam jak zwykle do jej biblioteczki. Znalazłam tam kilka książek Williama Whartona, czyli amerykańskiego psychologa, który zajmował się pisaniem książek i malowaniem obrazów. Naturalnie od razu zagłębiłam się w nie i nie żałuję. Dziś mogę wam powiedzieć, że zachwyciła mnie jego debiutancka powieść „Ptasiek”, która jak się niebawem przekonałam należy od ponad czterdziestu lat do kanonu literatury światowej. To niezwykła opowieść o przyjaźni i marzeniach, o miłości i wojnie, a także o szaleństwie i pięknie. Akcja tej totalnie przejmującej powieści koncentruje się wokół szaleństwa pewnego człowieka, jego traumatycznych wspomnień z dzieciństwa, prawdziwej męskiej przyjaźni i życiowej pasji. To pięknie opowiedziana i bardzo poruszająca historia człowieka, któremu obsesyjna miłość do ptaków umożliwia ucieczkę od ponurej rzeczywistości. Mam jednak jedno ostrzeżenie. Opisy ptaków i ich życia, choć dla mnie były fascynujące, niektórym mogą się wydać przydługie i nudnawe. Ptasiek jest jednak absolutnie wyjątkowy. Ze swoim pacyfistycznym podejściem, obsesją na punkcie ptaków, pragnieniem uwolnienia się od wszechogarniającej go szarości życia, jest naprawdę ekscytującym bohaterem. Na pewno powieść zapada w pamięć i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Według mnie fascynuje na wielu płaszczyznach.
7. Najlepsza książka o obozach śmierci.
Druga wojna światowa niewątpliwie była czymś strasznym. Przyniosła tysiącom ludzi wiele cierpienia. Nam, osobom urodzonym w czasie pokoju, trudno jest wyobrazić sobie ogrom tej tragedii. Wielu twórców, którzy przeżyli ten koszmar, podzieliło się potem ze światem swoją historią, aby wszyscy poznali koszmar, jakiego wówczas doświadczyli. Wielu innych, nawet z bardzo odległych zakątków świata, temat ten poruszył do tego stopnia, że poświęcili masę czasu na jego zgłębienie, opowiadając czytelnikom niezwykle poruszające historie z tamtych lat, które udało im się odkryć. W 2018 roku ukazała się na przykład niezwykle poruszająca powieść nowozelandzkiej pisarki Heather Morris zatytułowana „Tatuażysta z Auschwitz”. Autorka opowiada w niej czytelnikom przejmującą historię 26- letniego mężczyzny, którego zadaniem było w Auschwitz tatuowanie numerów obozowych na przedramionach więźniów, którzy tam przybywali. Tak więc to taka historia, którą wykreowało samo życie. Ja jednak chciałabym polecić wam inną powieść. A mam na myśli powieść hiszpańskiego historyka i pisarza młodego pokolenia Mario Escobara „Kołysanka z Auschwitz”. Ta też inspirowana jest autentycznymi wydarzeniami. Mario opowiada w niej historię rodowitej Niemki Helene Hannemann, która była żoną Roma i matką pięciorga dzieci. Pewnego dnia całą jej rodzinę aresztowało SS, a nastepnie wywieziono do Auschwitz. Kobieta nie wyobrażała sobie jednak życia bez swoich najbliższych i dobrowolnie zdecydowała się jechać tam z nimi. Historia ze wszech miar niesamowita, a wszelkie wątki i wtrącenia, które różnią ją od tej autentycznej, zostały na końcu dokładnie wyjaśnione przez autora. Bardzo polecam, chociaż książka nie jest lekka.
8. Najlepszy "odmóżdżacz"
Książki, które wcześniej wam poleciłam, zafascynowały mnie, skłoniły do głębszej refleksji i z pewnością wzbudziły we mnie ogrom emocji. Ostatnia polecajka to będzie coś, co czytam, kiedy nie mam nastroju na poważne rozmyślania nad życiem, a chcę zwyczajnie odpocząć. Wtedy sięgam zwykle po serie „Dziennik cwaniaczka” Jeffa Kinneya lub „Percy Jackson” Ricka Riordana. Może i nie porywają, ale w takich chwilach chyba nie o to chodzi. Czytałam obie serie nie raz i chociaż może zabrzmieć to trochę jak antyreklama, to nie utożsamiam się z bohaterami ani też nie próbuję rozgryźć ich psychiki. Przez to, że są tacy jednowymiarowi, doświadczam jedynie przewidywalnej fabuły. Zaletą obu tych serii jest głównie to, że czyta się je lekko i szybko, a poziom serwowanego przez autorów poczucia humoru przywraca siły i dobry nastrój.
Podałam wam osiem, a właściwie dziewięć, polecajek. Z pewnością nie wszystkie przypadną wam do gustu, ale potraktujcie je jedynie jako moje sugestie na dobry początek. Z czasem wy także dotrzecie do innych pozycji, które was zachwycą. Najtrudniej jest bowiem w życiu coś zacząć. I pamiętajcie, jedynie czytanie dla przyjemności ma sens. A jeśli już czytacie i macie też swoje ulubione książki, to podzielcie się ich tytułami ze mną w swoich komentarzach.
Grafika:
Komentarze [3]
2022-05-01 00:22
Większość książek czytałam. Te które przeoczyłam nadrobię. Warto czytać Twoje artykuły, ponieważ można dowiedzieć się interesujących rzeczy i skorzystać.
2022-04-28 02:30
Dokładnie tak jak napisał poprzednik – świetny artykuł – wart przeczytania przez każdego czytelnika naszej gazetki.
2022-04-28 00:00
Serce się raduje, kiedy młodzież zachęca do czytania książek – czynności odgrywającej tak fundamentalną rolę w rozwoju ludzkiego umysłu, a jednak wciąż przez wielu zaniedbywanej. Sam z pewnością sprawdzę kilka z pozycji proponowanych przez autorkę. Gratuluję świetnego artykułu!
- 1