Kulminacyjny punkt zimy
Już od dziś będziemy mogli doświadczać kolejnych, niezwykłych sportowych emocji, jakie z pewnością zagwarantują nam Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym, które rozgrywane będą w stolicy Norwegii - Oslo. Reprezentanci naszego kraju wystartują tam w 3 konkurencjach: skokach narciarskich, biegach i kombinacji norweskiej. Może się okazać, że mistrzostwa te będą najważniejszą imprezą dla polskiego sportu w tym roku. Dlaczego? Powodów jest co najmniej kilka. Część z nich chciałabym przedstawić Wam w tym artykule.
Zacznijmy od krótkiego rysu historycznego. Pierwsze Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym odbyły się w 1925 roku w Johannisbadzie (obecnie Janské Lázně) na terenie ówczesnej Czechosłowacji. Od tego czasu impreza ta rozgrywana jest generalnie co 2 lata. W Polsce MŚ odbywały się dotąd trzykrotnie, w latach: 1929, 1939 i 1962 (zawsze w stolicy Tatr – Zakopanem). Polscy sportowcy przez wszystkie dotychczasowe edycje tych mistrzostw zdobyli w sumie 17 medali (8 złotych, 3 srebrne i 6 brązowych). Jest wielce prawdopodobne, że ilość krążków po MŚ w Oslo powiększy się, gdyż kilka dni przed docelową imprezą zarówno kibice, jak i media dostrzegają kilka szans medalowych. Oto one.
Zacznę od dyscypliny, która jest mi najbliższa, czyli od skoków narciarskich. W zmaganiach indywidualnych pretendentów do medali mamy dwóch. Pierwszym i najczęściej stawianym w gronie faworytów jest oczywiście Adam Małysz. Nie ma w tym nic zaskakującego, gdyż czterokrotny mistrz świata spisuje się w tym sezonie naprawdę dobrze. Jest na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej PŚ, ośmiokrotnie stawał już na podium, po raz pierwszy od 4 lat wygrał (39. triumf w karierze) i rzadko wypadał poza pierwszą dziesiątkę, mimo że los go nie oszczędzał. Jeszcze przed początkiem sezonu na treningu w Lillehammer odniósł kontuzję kolana, która na szczęście okazała się niegroźna, ale wykluczyła go na kilka dni z treningów. Z kolei w trzecim, zakopiańskim konkursie upadł, w efekcie czego lewe kolano było stłuczone i mocno rozcięte. Na szczęście jednak wszystko dobrze się skończyło i już na następnych pucharowych zawodach w Willingen Adam pojawił się na skoczni, zdobywając wraz z drużyną trzecie miejsce. W ostatnim sprawdzianie przed MŚ Adam spisał się rewelacyjnie, zajmując na skoczni mamuciej w Vikersund 3. miejsce i ustanawiając nowy, nieoficjalny rekord Polski w długości skoku, który od teraz wynosi 230,5 metra. W konkursie tym przegrał tylko ze Schlierenzauerem i Evensenem, dla których ta skocznia wydawała się wręcz stworzona, gdyż obydwaj nie dali się pokonać przez cały weekend PŚ. Jeśli ktoś oglądał ten konkurs, to z pewnością widział, jak potężną siłę wybicia z progu miał Adam i jaką wysokość osiągał w locie. Nie zapominajmy też, że Adam to król Holmennkollen. Wygrywał tam pięciokrotnie i choć skocznia została ostatnio przebudowana, to przecież w zeszłym sezonie Adam skakał na niej nie gorzej niż na tej starej, na której udało mu się odnieść tak wiele zwycięstw. Myślę, że są to przesłanki, które mogą świadczyć o naprawdę świetnej formie na najważniejszą imprezę tego sezonu, który niestety może okazać się ostatnim w karierze naszego wielkiego mistrza. Nie zajmujmy sobie jednak teraz głowy tą niezbyt miłą perspektywą końca kariery Adama, lecz poczekajmy na to, co mogą nam przynieść najbliższe dni i tygodnie.
Jako "czarnego konia" MŚ w Oslo wielu fachowców typuje Kamila Stocha. Ten niespełna 24-letni skoczek z Zębu, złapał w końcu taką formę, jaką chciałby chyba prezentować zawsze. Najpierw odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w PŚ w Zakopanem, a po kilku dniach dorzucił kolejny triumf na skoczni w niemieckim Klingenthal. Kamilowi udało się także awansować do pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej PŚ. Jak sam twierdzi, do Oslo jedzie walczyć o medale i choć może nie należy do głównych faworytów, wygrywać już potrafi, więc być może i dla niego Oslo będzie szczęśliwe. Wszakże już raz był bardzo blisko medalu, zajmując dość nieoczekiwanie czwarte miejsce podczas MŚ w Libercu w 2009 roku na skoczni normalnej.
Wypadałoby też wspomnieć o naszej drużynie. W tym roku wyjątkowo konkursy drużynowe będą rozgrywane zarówno na skoczni normalnej, jak i na dużej, co zwiększa potencjalne szanse naszych zawodników na medal. A drużynę polskich skoczków narciarskich na pewno na ten medal stać, co udowodnili miejscem na podium podczas PŚ w Willingen, o którym już wcześniej wspominałam. Wszystko zależy jednak od tego, czy zawodnikom uda się skakać przede wszystkim równo i na miarę swoich możliwość. Tu jeden skok może zaważyć o tym, jakie miejsce uzyskają polscy skoczkowie. Już kilkakrotnie na imprezach mistrzowskich nasza drużyna zajmowała czwarte miejsce, więc może teraz jest ten czas, by pokusić się o medal? 27 lutego będziemy mogli się o tym przekonać.
Bohaterką polskich sportów zimowych jest jednak od 3 lat Justyna Kowalczyk. 28-letnia zawodniczka z Kasiny Wielkiej ma już w swojej kolekcji 3 Kryształowe Kule ( ostatnią nieoficjalnie zdobyła wczoraj), 4 medale olimpijskie, w tym jednego złotego i 3 medali MŚ. W dorobku ma także 2 wygrane w prestiżowym Tour De Ski. To imponujący zbiór trofeów. Myślę, że są duże szanse na to, aby Justyna powiększyła ilość swoich zdobyczy w czasie tych najbliższych MŚ w Oslo, gdyż bez wątpienia jest jedną z faworytek. Zagrozić może jej tylko Marit Bjoergen. Norweżka nie startowała w części zawodów PŚ, między innymi w Tour de Ski, który nasza rodaczka wygrała, lecz przygotowywała się do startu w mistrzostwach w swojej ojczyźnie. Jednak, gdy tylko wracała na trasy biegowe, zwykle była nie do pokonania. Czy więc będzie to kolejna tak znakomita w wykonaniu Bjoergen impreza sportowa jak Igrzyska Olimpijskie w Vancouver? A może tym razem górą będzie Justyna? W Kanadzie Kowalczyk raz o centymetry pokonała Norweżkę i mogła cieszyć się ze złota zimowych IO, drugiego w historii naszego kraju. W walkę na poszczególnych dystansach włączą się tez zapewne i inne zawodniczki, jednak te Mistrzostwa Świata będą najprawdopodobniej stały pod znakiem pojedynku Polki i Norweżki.
Myślę, że w jakiś sposób udało mi się zachęcić Was do oglądania MŚ w Oslo. Będzie to z pewnością bardzo emocjonująca impreza, pełna - jak to w sporcie bywa - nieoczekiwanych zwrotów akcji. Mam jednak nadzieję, że my - polscy kibice - będziemy mieli okazję przeżyć wiele radosnych chwil.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?