Łdz in da krk
Łdz in da krk – Pawłowski o podróży do jaskini prawdziwego hip hopu z Bałut i ładnego Twożywa Sztucznego z braćmi Waglewskimi. Chodzi o “Asfalt day”.
HWDP. A to Pe, to zamiast PKP. Szynobus do Dębicy pozostawił trwały ślad na tylnich mięśniach biodrowych moich i mojego współtowarzysza podróży. Widoki trochę rekompensowały ból przemijania, a ziomowie, pijący piwo przy maluchu rozłożonym na czynniki pierwsze, na długo zagoszczą w moim sercu. Generalnie dojechaliśmy spełniając po drodze dobry uczynek i zaklepując sobie tym samym miejscówę po bożej prawicy . Ale czy udało nam się odnaleźć miłość naszego życia? Czy prawda o naszych germańskich koneksjach z Wehrmachtem wyszła na jaw?
Urojenia.
Na rozwikłanie tych frapujących zagadek zabrakło niestety czasu, jak i ekipy “Uwagi” z Ewą Drzyzgą w odwodzie. Rozczarowany udałem się w asyście siostry na koncert mający mieć miejsce w klubie Studio. Kraków przywitał nas chłodno, z lekkim dystansem do przybyszów z prowincji. Miasto Marcina Świetlickiego nie było o tej porze zbyt przystępne, ale nie chodziło mi też, że się tak wyrażę, o penetrację staruszka, na każdym kroku przeżywającego intensywny lifting. Klub też nie był zbyt zachęcający. Ot metalowa pucha, w środku puszkowany dym, majane piwo i moje panienki lerka&nowatora z kokainą na biuście. Przed wejściem, trochę jak w domu, z małą różnicą – studenci pijący tanie wino nie mają słomy w butach. Na lans nie było co liczyć, wprowadzić w inny stan świadomości też jakoś głupio.
Koncert na żywo
Głupio, bo koncert Tworzywa Sztucznego na Podkarpaciu przydarzyć się nie może . Że OSTR się udał, to już szczyt, orgazm i co tam chcecie. A teraz następuje kumulacja. 4 miliony wrażeń za cenę jednego biletu (drogiego co prawda). No i jesteśmy w tym klubie i przechodzimy tą głupią kontrolę głupich kontrolerów, którzy każą mi się rozkraczyć i wyjąć “co tam mam w kieszeniach”, a później to co mam w tym “co tam mam w kieszeniach” , aż nie posiądą mądrości radzieckich celników i nie stwierdzą, że tak naprawdę jestem tu żeby słuchać muzyki, a nie zabijać w sposób masowy. A teraz czekamy godzinę, bo ludzie jeszcze dopijają swoje alkohole przed klubem, bo Fisz nie przyciął swojej bródki, a Emade nie wypalił papierosa. Do tego słuchamy zmiksowanych nawijek jakiegoś zioma, z podkładem Snoop Dogg’a, mrrrr. Wychodzi FiSZ. Sala: jeeeee, kochamy Cię, pamiętasz sierpień 80? I podobnie, w tej tonacji. Grają. Emade na bębnach, Fisz na majku, Pablo Hudini też, Trębski trąbka i klawisze, Zagórski na gitarze. Zrobiło się tak miło jak po koncertówce. Dym, tłum w ekstazie i jego prorok, Mojżesz, łowca androidów – Fisz. Wszystko fajnie, bezboleśnie, każdy sobie skacze, tupie nóżką, pokazuje pis i sejten, ale efieszet królem lansu jest i basta, przedstawia swego brata, a światła latają wokół Emadego, bzium, bzium, bzium. Liryka twarda, estetycznie zorientowane moje jestestwo trzyma się mocno, dobra karma i zero eschatologii.
Kończą i schodzą. Tłum krzyczy. Wracają, grają dwa kawałki. Tłum znowu krzyczy. Nie wychodzą. Wchodzi dj Haem. I Ostr zaraz po nim. Trochę kawałków z “szum rodzi hałas” i wcześniejszych płyt Ostr’ego. Flow aż lśni, bity jak najbardziej. Gdyby nie te kaznodziejskie zapędy. Ostr ze sceny serwuje sporą dawkę ideologii. Wiesz, że hip hop to nie tylko muzyka, ale kultura i można w niej na wiele sposobów uczestniczyć. Interesuje go też polska polityka. Oglądał film “nocna zmiana” i do niego przemówił. W sensie film, Ostr raczej nie ma schizofrenii. Nie są mu obce problemy młodych ludzi wkraczających na rynek pracy. I pyta się w związku z tym: “chcecie pracować?”, publiczność – taaaaaak, potem znowu Ostr: “ale naprawdę chcecie pracować?”, publiczność – umiarkowana cisza. Taki bard, jacy odbiorcy. Wszyscy chcą tabasko, a “jazzurekcja” na bok, razem z “jazz w wolnych chwilach”. To była taka średniej wielkości palama. Ogólnie żywa perka Emadego i Haem za konsoletą się sprawdzili, a Ostr jest, bez zdań dwóch, najlepszym technicznie raperem III RP. Czego nam wszystkim życzę.
Cześć
Lubię koncerty w Krakowie. Mam nadzieję, że wy też.
Suplement: W IV RP na pewno by się lepiej udał.
Komentarze [8]
2006-05-07 21:48
spoko. mozesz sie umowic ze mna na seks jezeli jestes wystarczajaco brzydka
2006-05-05 11:41
gościu dobrze piszesz
2005-12-01 15:23
a sram na was i na wasza szkole pojebana
2005-11-26 14:52
bujaka jamajka milosc w 100 procentach jarajajaraja OSTRY na prezydenta, Mały, ty wiesz co o tym myśle… szacuuuuun
2005-11-11 18:57
sory, skojarzenia z www.twozywo.art.pl
2005-11-11 18:01
mały szacun za to że pojechałeś na ten koncert, bez dwóch zdań zgadzam sie z tym co napisałeś. pozdro dla HG na Prosto.
2005-11-11 16:54
Może by tak się zdecydować czy “ż” czy “rz” w nazwie zespołu,bo jakoś dwie opcje w artykule naczelnego nieciekawie wyglądają.
2005-11-11 14:21
ox?!
- 1