Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Legenda odeszła na naszych oczach   

Dodano 2015-01-16, w dziale inne - archiwum

Od samego początku wróżono mu wielką karierę i widziano w nim genialnego zawodnika. W porównaniu do innych świetnie zapowiadających się piłkarzy, spełnił oczekiwania wszystkich i pewnym krokiem wszedł do kanonu królów futbolu swojego pokolenia. Sprawił, że oczy całego świata patrzyły właśnie na niego. Patrzyły, gdy wchodził na boisko i gdy z niego schodził. W grudniu ubiegłego roku zszedł z boiska po raz ostatni. I choć spekulowano, że powróci jeszcze do Europy, może nawet do Arsenalu, to on zdementował te plotki, mówiąc, że nie chce być jak Rocky Balboa.

/pliki/zdjecia/hen1_0.jpgWszystko zaczęło się w jednym ze szpitali położniczych na przedmieściach Paryża, kiedy to na świat przyszedł mały chłopiec, Thierry Henry. Od najmłodszych lat wykazywał zapał do piłki nożnej, który potęgował w nim dodatkowo ojciec (w młodości marzył o zostaniu profesjonalnym piłkarzem, ale wszystkie jego marzenia legły w gruzach i zmuszony był zostać ochroniarzem). Niespełnione ambicje ojca przełożyły się jednak na sukces Thierry'ego.

Henry swoją profesjonalną przygodę z futbolem rozpoczął w AS Monaco, do którego przybył ze szkółki piłkarskiej INF Clairefontaine w wieku trzynastu lat. Skaut Arnold Catalano ze zdumieniem oglądał jego pierwszy oficjalny mecz dla drużyny młodzików, w którym Henry strzelił wszystkie sześć goli dla swoich nowych barwach. Bez chwili wahania Catalano przyjął go do drużyny, z którą w późniejszych latach Thierry Henry zdobył mistrzostwo Francji i dotarł do półfinału Ligi Mistrzów.

Henry dostał pierwszą poważną okazję pokazania się w reprezentacji, kiedy przyszedł czas Mistrzostw Świata, które organizowała notabene Francja. Zdobywając trzy gole został królem strzelców drużyny, a potem wznosił razem z nią Puchar MŚ. Najważniejszą bramkę strzelił w meczu półfinałowym z Portugalią (ustalała wynik na 1:1), bo dzięki niej Francja pozostawała w grze.

Występem na Mistrzostwach wzbudził spore zainteresowanie na rynku transferowym, jednak z klubu nie odszedł. Nie odszedł także bezpośrednio po Mistrzostwach, ale dopiero w styczniu 1999 roku, kiedy podpisał kontrakt z hegemonem Serie A, Juventusem. Nie zagrzał tam miejsca długo, bo już w następnym okienku transferowym do Arsenalu ściągnął go Arsène Wenger, który był szkoleniowcem AS Monaco, kiedy Henry stawiał swoje pierwsze kroki w zawodowym futbolu. U Kanonierów grał przez siedem lat i stał się prawdziwą legendą londyńskiego klubu.

/pliki/zdjecia/hen2.jpgWTymczasem Francja z nowym selekcjonerem szykowała się na Euro 2000. Pomimo nieudanych eliminacji (zremisowali z Ukrainą, a w meczu z Rosją ponieśli porażkę), oczekiwano od nich wiele. Można byłoby powiedzieć, że wówczas stawiano na nich tak pewnie jak jeszcze niedawno na Hiszpanię. Trójkolorowi nie zawiedli, a Henry znów umieszczał piłkę w siatce częściej od swoich kolegów z drużyny. I po raz drugi trzykrotnie.

Także w Arsenalu Henry przeżywał okres swojej świetności. Do dziś pamięta się chociażby jego zwycięski gol w meczu przeciwko Czerwonym Diabłom. Francuz na plecach obrońcy United przyjął piłkę, podbił ją technicznie i trafił w sytuacji, w której teoretycznie nie da się zdobyć bramki. Jemu się udało, a takich smaczków było więcej. Bramkarza Tottenhamu pokonał po wspaniałym rajdzie przez pół boiska, a w kwietniu 2004 roku po jego strzałach Jerzy Dudek musiał wyjmować piłkę z siatki trzy razy – trzy razy, które przesądziły o zdobyciu przez Arsenal mistrzostwa Anglii bez porażki, a jemu pozwoliły założyć na głowę koronę króla strzelców ligi angielskiej.

W Lidze Mistrzów w sezonie 2005/06 Kanonierzy trafili w półfinale na Real Madryt. Faworytami dwumeczu byli rzecz jasna Los Blancos. Ale jak to często w życiu bywa, zdarzają się też niespodzianki. Taką niespodziankę zafundował wtedy Arsenal, a w gruncie rzeczy właśnie Henry, który to zdobył w meczu wyjazdowym jedynego gola. Gola, który doprowadził drużynę z Londynu do finału rozgrywek, w którym po zaciętym spotkaniu przegrali z FC Barceloną. Ostatni mecz przed przeprowadzką do Katalonii zagrał przeciwko Wigan Athletic, zdobywając trzy bramki.

Do FC Barcelony, prowadzonej przez Franka Rijkarda, przeniósł się latem 2007 roku. Pierwszy sezon nie był dla niego udany, bo klub uplasował się na trzecim miejscu w tabeli, tuż za Realem Madryt i Villarealem. W kolejnym sezonie dla Henry'ego zwolniło się miejsce na lewym skrzydle (z klubu odszedł Ronaldinho), na którym umieścił go nowy trener, Pep Guardiola. Opłaciło się, bo trio Henry - Eto'o - Messi zdobyło łącznie w La Lidze 72 bramki. Ostatecznie Barça powróciła na szczyt Primera División, wygrywając przy okazji pozostałe trofea klubowe. Ten sezon został okrzyknięty najlepszym w historii FC Barcelony. Kolejny okazał się jednak ostatnim dla Thierry'ego Henry'ego w barwach Blaugrany. W lipcu 2010 wyjechał do Stanów na tzw. piłkarską emeryturę i pożegnał się z grą w reprezentacji Francji.

/pliki/zdjecia/hen3.jpgW NY Red Bulls Henry udowodnił, że pomimo opuszczenia Europy dla znacznie słabszej i dopiero co raczkującej MLS, wciąż potrafi grać futbol na najwyższym poziomie. Nowojorski klub zdobył wówczas mistrzostwo Eastern Conference i zaliczył najwyższy progres w trakcie jednego sezonu (z 21 do 51 punktów). W 2011 roku menedżer zespołu mianował Henry'ego kapitanem zespołu na nadchodzący sezon.

Podczas zimowego okienka transferowego w roku 2012, Henry powrócił do Arsenalu na zasadzie wypożyczenia, aby zastąpić tymczasowo grających w Pucharze Narodów Afryki Gervinho i Marouane Chamakha. Nie był już niestety kluczową postacią dla Kanonierów i Arsène Wengera, aczkolwiek zaliczył kilka bardzo udanych występów, jak na przykład jego definitywnie ostatni mecz w barwach Arsenalu, w którym strzelił gola na miarę zwycięstwa. Po roku wrócił z wypożyczenia do NY Red Bulls, gdzie zakończył swoją piłkarską karierę. Teraz zajmować się będzie komentowaniem meczów dla Sky Sports.

Thierry Henry, grając łącznie w pięciu klubach, zdobył jako piłkarz niemal wszystko. I nie chodzi tu o trofea klubowe jak mistrzostwo ligi, zwycięstwo w Lidze Mistrzów czy reprezentacyjne złota. Chodzi tu o nagrody indywidualne, czyli tytuł króla strzelców Premier League zdobyty czterokrotnie, Złoty But – dwukrotnie, czy też umieszczenie go na liście FIFA 100, na której znajduje się setka najlepszych piłkarzy wszech czasów. Brakuje mu tylko jednej nagrody - Złotej Piłki. Co prawda był do niej nominowany, dwa razy stawał nawet na podium, ale raz wyprzedził go Pavel Nedvěd, a trzy lata później Fabio Cannavaro i Gianluigi Buffon. Henry jest więc wśród takich piłkarzy jak Steven Gerrard, Frank Lampard, czy Andrea Pirlo – legend, które nigdy nie zdobyły Ballon D'Or.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.2 /15 wszystkich

Komentarze [2]

~Janek19ST57
2015-01-16 22:42

Duży błąd rzeczowy jest jeszcze taki, że Arsenal w tamtyn sezonie wyeliminował Real w 1/8 finału. A i zapomniałeś dodać o incydencie z ręką w meczu Francja – Irlandia. A tak ogólnie to 4

~july69
2015-01-16 21:41

Wszystko fajnie, ale wkradł się duży błąd rzeczowy. Henry strzelił gola Portugalii w 1/2 Euro 2000 a nie MŚ 1998 na których zespołu z Półwyspu Iberyjskiego nie oglądaliśmy.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry