Let’s wipe the racism out!   

Ostatnio portal polskikosz.pl poinformował o dość niecodziennym zdarzeniu: grupa pijanych “kibiców” Gwardii Koszalin starła się z wychodzącymi z treningu koszykarzami miejscowego AZS. W wyniku tego starcia złamany nadgarstek ma LaMont McIntosh, rzucający „Akademików”, a jeden z napastników trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami nosa. Rzekomym powodem całego zajścia był kręcony przez George’a Reese’a dla celów jego fundacji wywiad z kolegą z drużyny. Chuligani uznali jednak, że to dobry pretekst do wszczęcia bójki. Reese opisuje całe to zajście tak:

Jedynym powodem, dla którego opowiem całą historię jest to, że są niektóre media, które twierdzą, że my sprowokowaliśmy zajście. Po pierwsze - wychodziliśmy z hali po treningu, a ci goście szukali kłopotów. Byli pijani i pewnie pod wpływem czegoś jeszcze. Skracając historię: podeszli do mnie zachowując się agresywnie, a ja starałem się uniknąć konfrontacji, wiedząc, że dzień później gramy mecz. Moja kamera była wyłączona i nie filmowałem ich. Powiedziałem im to z 10 razy, ale oni byli coraz głośniejsi. Widzieli, że jestem tylko ja z kolegą i stwierdzili, że mogą nas przestraszyć, ale się im nie udało. Moi koledzy z drużyny wrócili się z samochodów widząc co się dzieje. Jeden z pijanych mężczyzn uderzył mojego kolegę i od tego momentu zaczęło się szaleństwo! Mieli przewagę liczebną 15 do 4, więc pomyśleli, że będzie to łatwa sprawa. Wcale tak nie było. Jako zespół byliśmy razem i broniliśmy się. Nie mniej, nie więcej. Z jakiegoś powodu cała agresja skupiła się na mnie, a koledzy tylko pomagali mi w obronie. Tych ludzi było jednak tak dużo, że każdy z nas musiał walczyć z czterema (…)

Pierwszym zaatakowanym był AZSiak Mateusz Jarmakowicz, który chciał przetłumaczyć słowne zaczepki agresorów amerykańskiemu koledze. To było dla chuliganów niedopuszczalne, zaatakowali więc koszalińskiego środkowego. Dalej poszło już „z górki”. Jednak nie o samym incydencie chcę dziś pisać, bo temat ten został już przez media wyczerpany. Nasuwa mi się pytanie: kim trzeba być, żeby dopuszczać się tego typu rasistowskich ataków? Bo nie oszukujmy się, tu nie chodziło o filmowanie, tylko o fakt, że Reese jest czarnoskóry. Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy uważają ludzi o odmiennych kolorach skóry za gorszych od siebie. W szczególności dotyczy to kibiców piłkarskich w niższych ligach. Nie chcę tutaj kierować żadnych aluzji pod adresem naszych miejscowych kibiców, ale po ich zachowaniu na jednym z meczów siatkówki wnioski nasunęły się same. Skandowane przez nich: „Chuj z bambusami - dziewczyny, jesteśmy z wami” mówi samo za siebie. Za czasów czwartej ligi dane mi było także usłyszeć na naszej trybunie komentarz: „już bym wolał bramkarza bez ręki, niż żeby jakiś czarnuch po boisku biegał”. Chodziło oczywiście o Nigeryjczyka Ifeanyiego Chukwumę Nwachukwu, który miał kiedyś okazję grać w Siarce. Dlaczego niektórzy ludzie nie potrafią uszanować ludzi o odmiennym kolorze skóry? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, ale w rozmowach z ludźmi wiernymi idei „White Power” usłyszałem mniej więcej taką historię:

„Czarnoskórzy żyli kiedyś wyłącznie w Afryce, gdzie panowała (i panuje) dzicz, musieli spierdalać przed zwierzętami na drzewa – dlatego są tak wysportowani. Jednak biali wzięli ich pod swą opiekę i zawieźli do Ameryki, żeby nauczyć ich pracy, aby mogli w przyszłości wyżywić swe rodziny. Biały nauczył czarnego produkować narzędzia, pracować na roli, pokazał mu koło, ucywilizował. A teraz czarny chce mieć swoje prawa, bezczelnie kradnie, napada i zabija. A oprócz tego każdy murzyn roznosi AIDS. I dlatego przetrwać powinni tylko biali”.

Komentarz do powyższej wypowiedzi jest chyba zbyteczny… A może jednak?

Grafika:

• "http://www.gk24.pl...