List do M.
Kiepsko wyglądasz, Ulrike. Baader miał rację, nic nie potrafisz zrobić dobrze. Nawet wyglądać. Chcesz być idolką przestraszonych dziewczynek? Rewolucjonistki tak nie wyglądają. Jak patrzę na ciebie, to mi się wszystkiego odechciewa. Mądrze mówiłaś w telewizji. Ale czego się boisz, Ulrike? Gdybyś się nie bała, to skąd ten rozbiegany zlękniony wzrok? Zawsze tak patrzysz. Przecież jeszcze nie jesteś ścigana, jeszcze nie wiesz nawet, że zostaniesz terrorystką…
Przeraża cię rzeczywistość? Wojna w Wietnamie, byli naziści na ciepłych stanowiskach w RFN? Możesz pisać o czymś mniej strasznym. Czy w latach 60. brakowało celebrytów? Jesteś masochistką, Ulrike?
A może boisz się, że nikogo to nie obchodzi? Widzisz jak się w tym zatracasz? Im bardziej chcesz naprawić świat, tym bardziej nienawidzisz tego istniejącego. Tym bardziej staje się obcy. I tym bardziej ty jesteś w nim obca. A im bardziej jesteś obca, tym mniej masz siły i szans, żeby go naprawić. Błędne koło, Ulrike. Wiesz, kiedy w nie wpadłaś? Wtedy właśnie przegrałaś.
Tak, wtedy. Wcale nie w chwili, gdy padł pierwszy trup, a ty uciekłaś. Zaraz zresztą do tego wrócimy. Ale przegrałaś, kiedy twoja niezgoda na rzeczywistość urosła do tego stopnia, że pozwoliła bezsilności przeważyć twoją siłę.
Im bardziej chciałaś naprawić świat, tym więcej byłaś w stanie poświęcić. Co czułaś, Ulrike, kiedy kula po raz pierwszy raniła człowieka? Co czułaś, do cholery, zostawiając swoje dzieci tym szaleńcom? Podobno krzyczałaś „Nie strzelajcie!”. Kiedy ten człowiek leżał ranny, mogłaś się jeszcze wycofać. Mogłaś tam zostać i udawać, że wcale nie zorganizowałaś akcji uwolnienia ludzi, którzy podłożyli bomby w domach handlowych we Frankfurcie. Uciekłaś przez okno, ale nie od tej zbrodni. Uciekłaś właśnie w zbrodnie. Bałaś się na pewno. Podobno Gudrun pchnęła cię za ramię w kierunku okna. Bałaś się jej prawie tak jak Baadera. Bardziej niż państwa, z którym walczyłaś.
Tak, Ulrike, przyznaj to. Gdybyś się bała tego, jak to mawiałaś, faszystowskiego państwa, to nie napadłabyś na bank (akurat twoja grupa zrabowała najmniej, a Baader krzyczał, że nic nie potrafisz zrobić dobrze), nie uciekałabyś przed patrolem, nie nazwałabyś sędziego „faszystowską świnią”. Gdybyś nie bała się Baadera i Gudrun, to nie pozwoliłabyś się im pomiatać, wykorzystywać, nie wypełniałabyś tak skrupulatnie poleceń. Jak czułaś się w ich towarzystwie? Dziennikarka, intelektualistka wśród kryminalistów. Baader wciąż wypominał ci „drobnomieszczańskie” nawyki. Dlaczego nie wygarnęłaś mu, co o nim myślisz, z takim zapałem, z jakim rozprawiałaś o faszystowskim państwie, amerykańskim imperializmie i wyzysku Trzeciego Świata? Co cię najbardziej przerażało, Ulrike? To z czym walczyłaś, czy to, do czego lgnęłaś? Czy byłaś masochistką?
To prawda, państwo pierwsze zabiło. Kiedy policyjna kula dosięgła studenta na demonstracji, napisałaś słynny tekst zakończony słowami „Zabawa się skończyła.” Potem było okno. Ale napisałaś też „Protest jest wtedy, gdy mówię, że dłużej tego nie zniosę. Opór jest wtedy, gdy kończę z tym, czego znieść nie mogę.” Czego bardziej nie mogłaś znieść, Ulrike? Rzeczywistości, która tak bardzo odbiegała od twojej wizji, czy dziennikarki, która dała się poniżać bandycie i wyrzekła się własnych dzieci? Dlaczego zabiłaś się w tej celi? Terroryści tak nie giną. Naprawdę, niczego nie umiałaś zrobić dobrze?
Co byś powiedziała 34 ofiarom Frakcji Czerwonej Armii, czy jak was nazywał znienawidzony „Bild” – grupy Baader-Meinhof? Że nienawidzisz ich tak bardzo, jak bardzo kochasz świat? Dobry świat? Nie będzie takiego świata, Ulrike. Ruszyłaś z motyką na Słońce, a mogłaś zająć się ziemią, siać i zbierać plony. Tak dobrze pisałaś. To naprawdę umiałaś robić dobrze.
I co narobiłaś? Wrogowie nie mogą cię nienawidzić tak, jakby chcieli, a ci, co popierają RAF nie mogą podziwiać cię tak, jakby chcieli. Nie byłaś zimnokrwistą terrorystką. Byłaś, Ulrike, bardzo kiepską terrorystką.
Ktoś mógłby myśleć, że żeby rzucić posadę dziennikarki i zostać bojowniczką, potrzeba bardzo dużo odwagi. Ty pokazałaś, że tak naprawdę potrzeba bardzo dużo strachu. Może po to to wszystko było? Ku przestrodze? Że wszystko ma swoje granice. Pragnienie lepszego świata też ma swoją granicę. Za nią czai się bezsilność. Bezsilność, która zabija.
Zrozumiałaś to dopiero w więzieniu. Podobno powiedziałaś tam do policjanta: „Obawiam się, że podobnie jak ja umrze pan, zanim spełnią się pana najskrytsze ambicje i cele. Być może prawdziwą cnotą jest przygotować się właśnie na to, a nie na zdobycie tego, co chciałoby się osiągnąć”. Byłaś przygotowana, kiedy powiesiłaś się w celi na paskach porwanego ręcznika? Chyba tak, sama wybrałaś ten moment – 9 maja 1976. Więc jednak wygrałaś? (Być może) prawdziwą cnotę? Albo w końcu przegrałaś – pokonały cię twoje ambicje i cele… Może jednak nie byłaś gotowa, ale nie mogłaś już dłużej (… opór jest wtedy, gdy kończę z tym, czego znieść nie mogę…)? Tak było?
Im bardziej kochasz to, czego mieć nie możesz, tym bardziej nienawidzisz tego, co masz. To chcesz mi powiedzieć, Ulrike?
Komentarze [7]
2011-06-22 20:29
Octopus, to bez sensu myślenie. Poza tym, żeby definiować humanistów, trzeba znać definicję humanizmu właśnie. A jest to prąd umysłowy stawiający w centrum człowieka, nie tylko od tej strony psychicznej – bo tak się teraz uważa. Lekarze, biolodzy – czy oni też są w takim razie niepotrzebni?
Nawet jeśli już stawiamy na tą stronę duchową – nie mów, błagam, że nie czytasz książek, nie oglądasz filmów, nie wiem sama – nie grasz w gry komputerowe, które posiadają fabułę, nie słuchasz muzyki. Nie zawdzięczasz wszystkiego cholernym cyferkom! Świat byłby zdecydowanie nudny bez twórczego myślenia.
Czy boli Cię, że nie zrozumiałeś tekstu Jorga?PS Radcy prawni, nie radci.
2011-06-21 13:31
Cóż drogie koleżanki i koledzy humaniści. Według Octopusa jesteśmy zupełnie niepotrzebni światu i chyba powinno się nas wyeliminować ze społeczeństwa. Czy ta ideologia czegoś wam jednak nie przypomina? A tekst Jorga zdecydowanie na 6.
Oczywiście można by się z tobą zgodzić, ale chyba tylko wtedy, gdyby za humanistę uważać tego, kto ma problemy z opanowaniem matmy czy fizyki na poziomie podstawowym. Tak niestety nie jest, a wspomniany przypadek to nie humanista ale zwykły matoł.
2011-06-21 12:51
Dziadostwo…nie wiem jak możecie się zachwycać takimi nielotnymi przesłaniami? Jestem umysłem ścisłym i nie rozumiem za bardzo “chumanistów” pokroju Jorga. Po co wy w ogóle tworzycie skoro tylko wasz krąg coś z tego czerpie?
MOŻE BY TAK NAPISAĆ COŚ CO BĘDZIE PRZEMAIWAĆ DO WSZYSTKICH, a nie tylko do waszej kaszty?
Matematycy, fizycy czy informatycy wprowadzają nowe technologie, ułatwiając życie. Biolodzy i chemicy znajdują antidotum na coraz więcej chorób sprawiając że coraz więcej jest uleczalnych. Już nawet prawnicy i historycy są lepsi – bo jedni mogą pomóc znaleźć człowiekowi najlepsze prawne rozwiązanie danej sytuacji (radci prawni) a drudzy ukazują nam przeszłość naszej ojczyzny i poniekąd pobudzają do większego patriotyzmu.
A wy CO dajecie? Kartkę papieru, którą można przeczytać, a następnie wytrzeć nią wiadomą część ciała ;]
Wniosek: humaniści mogą być przydatni przy produkcji papieru toaletowego – nawet by się pewnie lepiej takie rolki sprzedawały ;]Pozdrawiam :)
∆^-1 = ▼
2011-06-20 22:37
Tekst rewelacja. Tylko ten kto zna historię życia Ulrike Meinhof i poczytał w życiu trochę dobrej literatury, jest w stanie rozsmakować się w tym tekście i zrozumieć jego dramatyczne przesłanie. Dla wielu to za wysokie progi. Podejrzewam, że to właśnie ci ludzie leczą tu swoje kompleksy i z czystej ludzkiej zawiści wstawiają autorowi jedynki. Ot i wszystko.
2011-06-20 20:01
nie rozumiem skąd taka niska średnia… tekst jest świetny, jak zwykle zresztą... ale tym razem.. przyciąga znacznie bardziej! powtarzając – Jorg, jesteś wielki! :)
2011-06-20 10:55
Jorg, jesteś wielki!
2011-06-19 22:55
Świetne, po prostu zwaliło mnie z nóg!
- 1