Metamorfoza
Mam 18 lat, a przez ostatnie miesiące ciągle się zmieniałam. Jeszcze w zeszłym roku byłam nieznośną, zamkniętą w sobie dziewczyną, bez przyjaciół i jakiegokolwiek wsparcia z czyjejkolwiek strony. Pewnego dnia uświadomiłam sobie jednak, że coś jest chyba nie tak. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj…
Jest piękne, lipcowe popołudnie. Siedzę na huśtawce bujając się lekko, pogrążona w marzeniach, a słońce delikatnie łaskocze moją bladą twarz. Niedaleko grupa chłopców i dziewczynek biega w kółko z roześmianymi twarzami. Słychać głośne krzyki, piski i śmiechy, które odrywają mnie od świata marzeń i przywracają do rzeczywistości. Siedzę i wpatruję się w szczęśliwe dzieci, i słucham ich radosnego gwaru. Po chwili odpływam we wspomnienia z własnego dzieciństwa. Jeszcze przecież kilka lat temu sama tak biegałam z przyjaciółmi grając w berka, sama siadałam na trawie i śmiałam się z byle powodu, sama ze znajomymi grałam w piłkę na podwórku… No właśnie: biegałam, grałam, śmiałam się… a teraz co? Siedzę sama, smutna na huśtawce i snuję kolejne marzenia, chociaż wiem, że nie ma szans, by się spełniły. A gdzie się podziała tamta wiecznie roześmiana osoba wierząca bezgranicznie, że wszystko się może zdarzyć? Gdzie jest dziś tamta dziewczyna, która beztrosko biegała po trawniku i śpiewała w głos znane piosenki? Gdzie się podziała? Tu siedzi. Ja nią jestem, tylko… że przez ten czas tak bardzo się zmieniłam, że sama nie mogę w to uwierzyć. Prawie w ogóle się nie uśmiecham i nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio głośno i szczerze się śmiałam, a przecież mam dobrą pamięć. I wtedy właśnie uświadomiłam sobie, co się tak naprawdę stało. Zmieniłam szkołę i otoczenie, ale przez przypadek, pod wpływem tych wszystkich zmian, zmieniłam także samą siebie. Z wiecznie uśmiechającej się, optymistycznie patrzącej na życie dziewczyny, stałam się marudną, smutną, niepotrafiąca docenić własnego szczęścia pesymistką. Jak mogłam do tego dopuścić… Po twarzy zaczęły mi płynąć łzy. Jedna, druga, trzecia… a za nią kolejne. Nie zastanawiałam się, co sobie pomyślą ludzie widzący mnie z twarzą zalaną łzami. Mogliby się i śmiać, ale mnie to i tak by nie ruszyło. Siedziałam jeszcze chwilę, a potem otarłam mokrą twarz i biegiem ruszyłam do domu. Postanowiłam się zmienić na lepsze. Wiem, że to będzie trudne, ale… dam radę, poradzę sobie. Przecież wszystko jest możliwe, bo kiedy czegoś się gorąco pragnie, to cały świat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu.
Przemiana udała się, było ciężko, lecz nie poddałam się. Teraz jestem naprawdę szczęśliwa wśród przyjaciół i ludzi, na których mogę zawsze polegać i którzy mnie nigdy nie zawiodą. Spytacie, skąd to wiem? Nie umiem wam odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu wiem. I to jest piękne.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?