Mika i wszystko jasne
Po śmierci Michaela Jacksona wiele spekulowało się o następcy króla muzyki POP. Jednym z artystów, którego nazwisko wielokrotnie pojawiało się w owych spekulacjach był Mika. Ja osobiście jestem zdania, że król był tylko jeden, a szukanie jego następcy mija się z celem, ale mimo to postanowiłem sprawdzić, dlaczego to właśnie miałby być on…
Mika urodził się w Bejrucie. Na skutek poważnej sytuacji politycznej w Libanie jego rodzina zmuszona została do przeprowadzki do Paryża. Tam spędził kilka lat, by w końcu dotrzeć do stolicy Wielkiej Brytanii. Miał trudne dzieciństwo. Dzisiaj wspomina, że był workiem treningowym dla starszych kolegów. - Kiedy krzyczeli „ciota", zaciskałem zęby i przez łzy mówiłem do siebie: Ja wam jeszcze pokażę - opowiada. Swoją przyszłość Mika wiązał już od dziecka z muzyką. Ukończył londyńską Royal College of Music, szkolił się w profesjonalnej operze rosyjskiej pod okiem Alli Ardakovej, występował w Operze Królewskiej, pisał muzykę dla Brytyjskich Linii Lotniczych i miniatury muzyczne do reklam gum Orbit.
Mika zaprasza Cię do swojego muzycznego świata, w którym wszystko jest bardzo kolorowe. Często poprzez kicz i banał kreuje swój wizerunek, małego chłopca w wielkim świecie, fascynacji którym uległo już ponad 8 milionów ludzi. Świadomie zrezygnował z kariery operowej. Jego pięciooktawowy głos, to prawdziwy rodzynek w pełnej „byle czego” kulturze popularnej.
To po prostu duży chłopiec. I specjalnie nic sobie nie robi z krytyki prasowej. A pod jej ostrzałem jest niemal non-stop. Tygodnik New Musical Express recenzując drugą płytę Miki zastanawiał się niedawno czy wymyślenie muzyki miało w ogóle sens. Ale Mika sam w pewien sposób podsyca atmosferę skandalu wokół siebie. Jego muzyka jest pełna gejowskich akcentów. W 2007 roku na debiutanckim albumie znalazł się utwór "Billy Brown", który traktuje o żonatym mężczyźnie uwikłanym w homoseksualny romans. On sam ucina wszelkie dywagacje na temat swojej seksualności. Mówi, że to jego prywatna sprawa, a w dodatku nie ma czasu na poważny związek, bo skupia się na swojej karierze.
W 2008 roku dostał nominację w 4 kategoriach Brit Awards, ale nagrodę zdobył tylko za najlepszy debiut. Moim zdaniem w pełni zasłużenie, bo single z jego pierwszego albumu - „Relax, take it Easy” oraz „Happy Ending” to piosenki grane namiętnie w wielu stacjach radiowych na świecie. Nad albumami Miki pieczę sprawował duet Greg Wells oraz Jodi Marr (odpowiedzialni także za płytę naszej rodzimej Natalii Lesz). Mika pisze swoje piosenki sam. Pierwszą napisał w wieku dziewięciu lat i jak przyznaje „Anger” jest „ohydnie słodka”.
Mika to fenomen. Postać totalnie nietuzinkowa i oryginalna. Udało mu się zrobić karierę w Stanach Zjednoczonych, co dla europejczyków nie jest łatwe. Według mnie jest jednym z niewielu wokalistów, którzy łączą ciekawe, prawdziwe teksty z bardzo szybko wpadającymi w ucho melodiami. Kiedy się go słucha, po prostu chce się żyć! To prawdziwy artysta, z krwi i kości – pisze, komponuje. Jego koncerty są dopracowane w każdym calu. Zawsze stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko i cały czas próbuje ją przeskoczyć. Mika pokazuje, że mimo trudnego dzieciństwa, dorastania w różnych, często wrogo nastawionych środowiskach, swoim uporem i wielkim talentem, można osiągnąć sukces. Robi dobrą muzykę na wysokim poziomie. Co ważne, jest jednym z tych wokalistów, po usłyszeniu których uśmiech sam pojawia się na twarzy!
Grafika :
Komentarze [5]
2010-04-17 20:58
faktycznie jego piosenki wpadają w ucho, mają to coś. jak dla mnie najlepsza to “lollipop”. tak jak napisałeś król popu jest tylko jeden!
2010-03-27 18:37
~gosc - a skoda bo niektóre są b. fajne – np. “blame it on the girls”, “we are golden” czy “lollipop” są świetne. Ostatnią piosenką “kick ass” wg mnie trochę się opuścił :)
co do samego Miki nie będę się wypowiadał ale wygląda na dobrego zioma :S
2010-03-27 16:36
*często grali
2010-03-26 12:26
Z jego piosenek znam tylko “Relax Take it easy” czesto grają ja w radiu.
2010-03-23 20:17
pierwszy !!!
- 1