Mój pierwszy raz
Poniedziałek:
Dobra, stało się – Atlas opuścił nieboskłon i z zaciekawieniem patrzył, jak wali mi się wszystko na głowę. Jestem bardzo zdołowany i dopiero powoli uświadamiam sobie, że tak bardzo tego potrzebuję. Nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek dopadnie mnie tak wielka, przemożna potrzeba zrobienia czegokolwiek, a już na pewno nie tego… Ciekaw jestem, co by na ten temat powiedzieli moi rodzice, gdyby się tylko o tym moim pragnieniu dowiedzieli… A może im jednak o tym powiem?
Wtorek:
No i powiedziałem. O dziwo obyło się bez jakichkolwiek wyrzutów. Oboje wzruszyli po prostu ramionami i oznajmili mi, że jeśli chcę to zrobić i uznaję to za potrzebne i stosowne, to nie będą mnie bynajmniej powstrzymywać. O niczym innym nie potrafiłem myśleć przez cały ostatni wieczór. Kilka razy budziłem się nawet w nocy zlany zimnym potem. Czy to aby na pewno dobry pomysł? Czy aż tak bardzo tego potrzebuję? A co, jeśli nie znajdzie się nikt chętny? Nie… Powinienem zdecydowanie przestać się tak gorączkować. Przecież to coś całkowicie normalnego i większość moich znajomych ma to już za sobą. Nawet, jeśli się okaże, że nie jestem w tym zbyt dobry, to przecież czegoś się jednak nauczę...
Środa:
Cały dzień zastanawiałem się, jakby to zaaranżować i kogo mógłbym poprosić. Tyle osób kręci się dookoła mnie, a większość z nich wie co nieco na ten temat i pewnie mogłaby pomóc mnie – niedoświadczonemu. Ale… To takie trudne. Ja, który nigdy nie odczuwałem takiej potrzeby, mam teraz tak prosto z mostu powiedzieć, czego potrzebuję i czekać na odpowiedź? Heh…
Czwartek:
Udało się! Umówiłem się na jutro, na 17:30. To cudowna, nieco starsza ode mnie dziewczyna. Jestem pewien, że sporo mnie nauczy i że spędzimy ten czas miło i przyjemnie. Kiedy zapytałem ją o to, odpowiedziała mi od razu i nawet się przy tym lekko uśmiechnęła. No cóż, muszę teraz do niej iść, ale na Boga, co powinienem ubrać?
Piątek:
Wróciłem… Czuję, że jestem teraz o wiele mądrzejszym i bardziej doświadczonym człowiekiem. Nie trwało to może zbyt długo, bo w końcu to był mój pierwszy raz, ale myślę, że była ze mnie zadowolona. Zapytała mnie nawet, kiedy ma się mnie znowu spodziewać. Byłem z siebie dumny. To fajnie, że udało mi się w końcu załatwić te korki z matmy. Teraz to już na 100% poprawię ten ostatni, nieudany sprawdzian…
Komentarze [15]
2011-12-03 13:15
W sumie możliwe, że ktoś z Was podobny tekst czytał, ponieważ sama koncepcja jest banalna i każdy – nawet publicysta mojego pokroju – mógłby na coś takiego wpaść. Pragnę jednak zapewnić, że nie jest to plagiat – aż tak nisko nie upadłem.
2011-12-02 17:26
ja też mam wrażenie że już to czytałam!!
2011-11-30 23:54
Mam wrażenie, że już to kiedyś czytałam… Przynajmniej coś podobnego.
2011-11-30 18:38
to fakt Fenrir ma lepszy tekst :P
2011-11-29 23:03
och, fenrir, jeesteś taki teraz okropny! jak ty śmiesz tak o sobie mówić? to przecież nie wypada! grzeczność wymaga mieszania się samemu z błotem :O weź się schowaj! :D
2011-11-29 18:22
Dobra, nie wymyślę sensowniejszych argumentów, niz te, o których pisałem wcześniej, więc niech będzie…
Opalajcie się w blasku moich tekstów, jestem najwspanialszy, największy, najlepszy, najwybitniejszy, najmądrzejszy, najcudowniejszy, niesamowity, fenomenalny, nadzwyczajny, przecudowny, rewelacyjny, spektakularny, zjawiskowy, zachwycający, wyśmienity, najpierwszy , najekjnolsdihcodimxhxisjeh….
2011-11-29 00:42
Fenir pisząc w ten sposób o jakimś obiektywizmie zaprzeczasz sam sobie.
2011-11-28 20:34
Zdecydowanie tekst fenrira jest lepszy.
2011-11-28 16:21
Spodziewałem się takiej opinii, Linka, więc spłynęła na mnie jak woda po kaczce. Akurat co jak co, ale tamte 2 artykuły można porównać, bo nie można domyślić się zakończenia, a kończy się gagiem.
2011-11-28 15:11
Linka, ale fenrir akurat zwrócił uwagę na to, że nie o skromność chodzi, tylko o obiektywizm. Bo “Nocne spotkanie” jest naprawdę niezłe, chociaż ja bym nie porównywała z “Moim pierwszym razem”, zupełnie nie.
2011-11-27 22:45
fenrir
No tak fantastyczny, galaktyczny.
Ile ludzi tyle opinii.
No ale skromnością to nie grzeszysz.
2011-11-27 21:53
Potwierdzam: marnie. Od początku wiedziałem, że nie chodzi o mambo w poziomie :) Jeśli już szedłeś w tę stronę, żeby napisać coś zabawnego o nieoczekiwanym zakończeniu to polecam Ci de facto mój tekst pt. “Nocne spotkanie”. Ktoś mógłby mnie posądzić o tupet, bo każę się wzorować na swoich tekstach, ale potrafię obiektywnie spojrzeć na siebie i wiem, że tamten tekst jest dobry, udany i humorystyczny.
2011-11-27 19:23
Zgadzam się z Milą, wysiliłbyś się na coś więcej, to może coś by z tego było. Słabo.
2011-11-27 19:17
A mnie się podoba. Fajny język, zabawna historyjka, a zakończenie wcale nie takie oczywiste.