Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Musieliśmy się mieć na baczności   

Dodano 2012-09-27, w dziale wywiady - archiwum

II wojna światowa to czas, na temat którego wciąż trwają ożywione dyskusje. Postanowiłem porozmawiać o tamtych wydarzeniach z ich naocznym świadkiem, żołnierzem ruchu oporu, p. Stefanem Wójcikiem. Ten z entuzjazmem zgodził się opowiedzieć mi o dramatycznych chwilach z czasów swojej młodości, co ucieszyło mnie tym bardziej, że – jak się później dowiedziałem - nawet ci, którzy znają go osobiście, nie wiedzieli zbyt wiele o jego żołnierskiej przeszłości. Pan Stefan jest jednym z ostatnich żyjących na tym terenie żołnierzy, którzy walczyli w II wojnie światowej. Wywiad z nim to była dla mnie fantastyczna okazja, by przyjrzeć się wydarzeniom znanym z lekcji historii z perspektywy ich uczestnika.

/pliki/zdjecia/woj1_0.jpgT. Cale: W której z organizacji, walczących z okupującymi Polskę nazistami, Pan służył?

Stefan Wójcik: Walczyłem w szeregach Batalionów Chłopskich (BCH). Brałem udział w wielu potyczkach, np. w rejonie Rakowa i Szydłowa.

T. Cale: Jak liczny był Pana oddział?

SW: W oddziałach partyzanckich nie walczyła regularna liczba żołnierzy. Zależało to od naboru prowadzonego w danym czasie i na danym terenie, np. w jednej z grup zbrojnych, z którymi miałem styczność, służyło 20 osób, a w innej 50.

T.C: Czy w okolicy znajdowały się liczne wojskowe jednostki niemieckie?

SW: Duże oddziały nazistów zajmowały całe wioski (po uprzednim wysiedleniu z nich Polaków), takie jak pobliski Mikołów i Mokoszyn.

T.C: Czy Pana jednostka partyzancka brała udział w takich akcjach, jak uwalnianie uwięzionych przez wrogów Polaków i likwidacja konfidentów?

SW: Nie, nie prowadziliśmy takich działań. Przeznaczone były do tego elitarne, specjalne oddziały, składające się często z żołnierzy, którzy ukończyli szkoły wojskowe. My nie zabijaliśmy szpiegów, pozbawialiśmy ich tylko broni i puszczaliśmy wolno.

T.C: Czy poza Batalionami Chłopskimi działały w pobliżu inne organizacje ruchu oporu?

SW: Tak, w niedalekiej Bukowej wiele osób należało do Armii Krajowej i "Jędrusiów”. Członkowie tej ostatniej grupy zbrojnej często ukrywali się w wyżej wspomnianej wsi. Kilka znanych mi osób, walczących pod komendą Jasińskiego, zginęło w starciach z Niemcami.

T.C: W jaki sposób planowaliście akcje?

SW: Posiadaliśmy wywiad, który informował nas o poczynaniach i rozmieszczeniu wrogich oddziałów. Żona bukowskiego leśniczego była Niemką. Miała ona pewne informacje o działaniach okupanta, które nam przekazywała. Dzięki temu mogliśmy im przeciwdziałać i ukrywać się, gdy nadchodziły większe siły nazistów.

/pliki/zdjecia/woj2.jpg

T.C: Jakie represje stosowali okupanci?

SW: Niemcy stosowali głównie łapanki. Gdy w czasie walk z Polakami zginął jeden nich, zabijali w odwecie dziesięciu Polaków. W czasie jednej z takich łapanek Niemcy wtargnęli do mojego domu, aresztowali mnie i przewieźli do więzienia na zamku w Sandomierzu. Spędziłem tam dwa tygodnie. Potem okupanci chcieli przewieźć mnie do Częstochowy, ale udało mi się zbiec z pociągu. Wywierciłem dziurę w podłodze, przez nią opuściłem się na tory i położyłem między kołami wagonów. Było to bardzo niebezpieczne. Przy takich próbach ucieczki ginęło wiele moich kolegów. Niektórzy tracili życie tratowani przez koła pociągu, a innych zabijali Niemcy, którzy dostrzegli uciekających.

T.C: Czy wśród partyzantów zdarzały się przypadki zdrady?

SW: Tak, niestety zdarzały się takie sytuacje. Jedna z mieszkających na moich terenach osób pochodzenia niemieckiego (Volksdeutsch) założyła własny oddział partyzancki, do którego zgłosiło się wielu mężczyzn i chłopców. Niedługo później twórca grupy tajemniczo zniknął, a jej członkowie zostali rozbici przez Niemców. Wielu z nich zginęło, a inni dostali się do niewoli. Okazało się, że założyciel oddziału stworzył go po to, aby wciągnąć Polaków do partyzantki i wydać ich później okupantowi. Nie dowiedzieliśmy się nigdy, czy była to jego własna inicjatywa, czy też wykonywał rozkazy niemieckich żołnierzy.

T.C: Która z akcji najbardziej utkwiła Panu w pamięci?

SW: Pewnego razu w Szydłowie toczyliśmy walkę z liczącym około czterdziestu osób oddziałem niemieckim. Byliśmy bliscy zwycięstwa. Osaczyliśmy wrogów na tamtejszym cmentarzu. Niemcy wzięli jednak na zakładników kobiety i dzieci z tamtej miejscowości i użyli ich jako „żywych tarcz”. Przez to udało się im wymknąć z naszej zasadzki, gdyż nie mogliśmy ryzykować życia rodaków.

T.C: Jak wyglądało codzienne życie partyzantów w czasie wojny?

/pliki/zdjecia/woj3.jpg

SW: Musieliśmy mieć się cały czas na baczności. Niemcy bardzo często znienacka przeczesywali wsie w poszukiwaniu partyzantów. Pamiętam sytuację, kiedy to przed zbliżającym się wrogim oddziałem ostrzegł nas mały chłopiec. Oczywiście należało mieć zawsze przy sobie broń. Zdarzały się również wesołe chwile. Tworzyliśmy zgraną grupę ludzi, a jednoczyła nas wspólna walka przeciwko okupantowi. Często śpiewaliśmy także pieśni partyzanckie.

T.C: Czy działania partyzantów miały wpływ na polepszenie warunków życia cywilów?

SW: Tak, staraliśmy się, aby mimo wojny zapewnić choć minimalny komfort życia mieszkańców okolicznych wsi. Przejawem tego były podejmowane przez nas akcje. Na naszych terenach, we Włostowej, znajdowała się cukrownia. Na stację w tej miejscowości przyjeżdżały pociągi niemieckie, aby przetransportować towar do Rzeszy. Poznaliśmy godzinę, o której miało odbyć się przeładowanie i zaatakowaliśmy przybyłych Niemców. Doszło do wymiany ognia, lecz udało nam się zdobyć cukier. Rozdaliśmy go potem cywilom, gdyż w czasie okupacji nie było pod dostatkiem jedzenia.

T.C: Jaki był stosunek ludności cywilnej do partyzantów?

SW: Bardzo pozytywny. Cywile pomagali nam wiele razy, ryzykując własnym życiem. Często udzielali nam schronienia, kiedy ukrywaliśmy się przed Niemcami. Dzielili się także z nami także jedzeniem, co w trudnym okresie okupacji było wielkim poświęceniem.

T.C: Czy Niemcy zmuszali ludność cywilną, by pracowała na ich rzecz?

/pliki/zdjecia/woj4_0.jpgSW: W czasie wojny nie było jeszcze drogi łączącej dwie największe miejscowości w moich okolicach - Staszów i Osiek. Niemcy rozkazali mężczyznom zbudować ją, aby mogli łatwiej przemieszczać się pomiędzy ośrodkami dowodzenia. W przypadku odmowy, czekała Polaka kara śmierci. Gdy zbudowano ten trakt, partyzanci zrzucali na niego kłody drzew, aby utrudnić okupantom przejazd.

T.C: Jak traktowały Pana po wojnie komunistyczne władze?

SW: Gdy na moje tereny wkroczyli Sowieci utrzymali wprowadzony przez Niemców zakaz posiadania broni, którą ja, jako partyzant, oczywiście miałem. Jeden z moich sąsiadów doniósł o tym niestety Urzędowi Bezpieczeństwa. Komuniści, tak jak uprzednio Niemcy, wkroczyli do mojego domu i zawieźli mnie na posterunek UB w Osieku. Spędziłem tydzień w więzieniu w tym mieście i kilkakrotnie zostałem dotkliwie pobity. Natomiast po upadku komunizmu władze po części zrekompensowały mi wcześniejsze krzywdy, organizując wiele uroczystości, na których uhonorowano mnie i innych uczestników ruchu oporu. Niedawno otrzymałem także od prezydenta Bronisława Komorowskiego awans na stopień podporucznika.

T.C: Dziękuję za rozmowę i życzę Panu wszystkiego co najlepsze.

SW: Ja również dziękuję za tę rozmowę i pozdrawiam.

Grafika: własność autora wywiadu oraz

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /29 wszystkich

Komentarze [3]

~gruby_joe
2012-09-27 22:43

zgadzam się z Agape. ale dobrze, że ktoś wreszcie poruszył temat wojny, a pan Wójcik zaszczycił redakcję Lessera. o takich ludziach trzeba jak pan Stefan trzeba pamiętać i brać z nich przykład

~Pesiolino
2012-09-27 21:02

Wywiad dobry, ale zgadzam się z agape, ygląda na to, że ściśle trzymasz się przygotowanych pytań. Trochę więcej improwizacji. :) Ode mnie 5

~Agape
2012-09-27 17:28

“Żona bukowskiego leśniczego była Niemką.”
“Wywierciłem dziurę w podłodze, przez nią opuściłem się na tory i położyłem między kołami wagonów.”
“Kilka znanych mi osób, walczących pod komendą Jasińskiego, zginęło w starciach z Niemcami.”
i tak dalej… Ten pan miał naprawdę dużo do powiedzenia i szczerze żałuję, że nie pociągnąłeś tematu. Tekst bardziej przypomina mi przesłuchanie niż wywiad. Tak jakbyś przygotował sobie wcześniej pytania i nie zadawał nowych wynikających z przebiegu rozmowy.
Poza tym naprawdę ciekawy wywiad i rozmówca, gratuluję.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry