Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Muzyczna chałtura   

Dodano 2014-09-03, w dziale inne - archiwum

Każdy z nas wybierając się na koncert oczekuje doskonałej zabawy i maksymalnego wysiłku włożonego przez występujących na scenie artystów. Niestety, nie wszyscy z nich aż tak bardzo szanują publiczność. No bo czy można nazywać artystą kogoś, kto wykonuje swoją pracę byle jak, myśląc jedynie o zarobieniu kasy?

/pliki/zdjecia/ch1.jpgZe zjawiskiem tzw. chałtury mamy najczęściej do czynienia na weselach, w trakcie których hojnie opłacane „kapele” grają do przysłowiowego kotleta. Niestety, zdarza się, że i muzycy o uznanym dorobku, którzy mają na swoim koncie masę koncertów (zagranych za nie małe pieniądze), traktują zgromadzonych słuchaczy jak bydło.

Do zajęcia się tym tematem zmotywował mnie incydent, z jakim mieliśmy do czynienia podczas koncertu tegorocznej edycji „Lata z Radiem”, który odbył się nad tarnobrzeskim jeziorem. Ta, tak, nie mylicie się, mam na myśli koncert kultowego polskiego zespołu „Lady Pank” i fatalną wręcz dyspozycję wokalisty Janusza Panasewicza, bo to dzięki niemu zespół najadł się wstydu.

Obserwując polską scenę muzyczną, dochodzę do wniosku, że artyści, którzy popadli w „komercję”, mają największe skłonności do lekceważenia publiczności. Jednym z najbardziej haniebnych mechanizmów oszukiwania publiczności jest granie na koncertach z playbacku. Myślę, że wielu z nas doświadczyło tego na własnej skórze nie raz. Według rodzimych mediów w procederze tym bryluje w naszym kraju Krzysztof Krawczyk (widzieliście jego wpadkę podczas tegorocznego „Sylwestra z Dwójką”?). Jeden z ludzi, który miał okazję z nim współpracować, mówi otwarcie, że artysta ów nie tylko nagminnie posiłkuje się playbackiem, ale zleca osobom odpowiedzialnym za przygotowanie sceny rozmieszczenie w różnych jej miejscach kartek z tekstami własnych utworów. Czy to nie żałosne?/pliki/zdjecia/ch2_0.jpg Trochę tak, ale to w końcu starszy, schorowany człowiek. A czy lepiej jest z wykonawcami młodszej generacji? Nie sądzę. Prawdziwą królową playbacku jest od kilku lat Mandaryna. Wpadkę z playbackiem zaliczył też zespół The Jet Set, który reprezentował nasz kraj na Festiwalu Eurowizji w roku 2007. Zadziwiające skłonności do korzystania z tego wynalazku wykazuje również Stachursky.

Inną metodą jawnego lekceważenia słuchaczy jest granie koncertów w stanie alkoholowego upojenia. Najczęściej dotyka to kapel rockowych. Prawdziwą legendą jest tu zespół Lady Pank. Tarnobrzeski koncert nie był bynajmniej pierwszym wybrykiem w ich bogatej karierze. Zdarzyło się już kiedyś, że Panasewicz podczas wykonywania utworu pił na scenie piwo, a wokal leciał sobie w najlepsze dalej. Za kołnierz nie wylewa także Muniek Staszczyk z T Love, co potwierdza choćby koncert tegoż zespołu w miejscowości Pszczów nagrany i uwieczniony przez jakiegoś fana na Youtube. Być może była to jednorazowa wpadka Muńka, ale mimo wszystko trzymam kciuki, by nie poszedł w ślady kolegów z Lady Pank. Jeśli chodzi o świat muzyki metalowej, sytuacja wcale nie jest lepsza. W końcu nie każdy zespół ma takie zasady jak Behemoth (zdecydowanie stronią od alkoholu przed występem). Doskonałym przykładem, zaczerpniętym tym razem ze świata, może być Metallica. Ich zabawa z alkoholem skończyła się jednak dawno temu, ale wielu jeszcze pamięta, że wokalista James Hetfield nie wychodził na scenę „na sucho”. Metallica to jednak pikuś w porównaniu z Ozzie Osbourne’m, który chyba zbyt dosłownie rozumiał słowa „sex, drugs and rock’n’roll”. /pliki/zdjecia/ch3_0.jpgW jego przypadku wychodzenie na scenę po kilku głębszych było wręcz normą. Jeśli natomiast spojrzymy na nasze rodzime zespoły, to szybko dostrzeżemy, że takie zachowania popularne są szczególnie wśród tych mniej znanych, początkujących, co nie oznacza jednak, że te bardziej popularne zawsze zachowują się fair.

Mam nadzieję, że takie wypadki ostentacyjnego lekceważenia publiczności będą zawsze piętnowane, co winno prowadzić do wzrostu jakości koncertów i zadowolenia słuchaczy. A chyba o to chodzi, prawda? Moim zdaniem występowanie na scenie po spożyciu i granie z playbacku jest żałosne. Osobiście wolę jednak pośmiać się z pijanego „Panasa”, niż słuchać śpiewającej z playbacku Dody.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.9 /21 wszystkich

Komentarze [1]

~Raven
2014-09-03 14:05

Nie to żebym oskarżał Dodę o playback, to był jedynie przykład typowej, pop-wokalistki.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry