My tylko nie chodzimy
Michał Niewczas ma dziś 23 lata, mieszka w Nowej Dębie i gra w rugby dla niepełnosprawnych w rzeszowskiej drużynie rugby na wózkach Flying Wings, która w miniony weekend zdobyła kolejny tytuł Mistrza Polski. Od siedemnastego roku życia Michał jest niepełnosprawny, nie chodzi. Poznałam go niedawno, ale muszę przyznać, że już podczas pierwszego spotkania zaimponował mi wolą i radością życia, dlatego postanowiłam poprosić go o chwilę rozmowy, aby mógł opowiedzieć wam o sobie i o swojej walce o godne miejsce w świecie ludzi pełnosprawnych.
Norma: Mógłbyś opowiedzieć mi o swoim wypadku? O tym jak do niego doszło?
Michał: Miałem 13 lat. To był poniedziałek. Poszliśmy z kumplami nad wodę. Skakaliśmy jak zawsze na głowę, no i ten jeden skok mi nie wyszedł. Zaryłem głową o dno, nie mogłem się ruszyć. Otworzyłem oczy, ale nie wiedziałem, co się dzieje. Jeden kumpel wskoczył do wody i uniósł mnie do góry, zdążyłem tylko nabrać powietrza. Puścił mnie, bo pomyślał, że się wygłupiam. Gdy znowu zniknąłem pod wodę koledzy zorientowali się, że coś jest nie tak. W końcu wyciągnęli mnie na brzeg. Chcieli mnie nawet zabrać do domu, ale nie zgodziłem się na to. Przyjechała karetka i zabrała mnie do szpitala w Nowej Dębie. Tam zrobili mi zdjęcie RTG i z tym zdjęciem wysłali natychmiast do Rzeszowa. W szpitalu w Rzeszowie miałem jeszcze rezonans magnetyczny, a na drugi dzień wieczorem operację.
Norma: Bolało cię?
Michał: Nie wiem. Jak już zawieźli mnie do szpital, to mało co pamiętam. Wiem natomiast, że w Rzeszowie wstawili mi piąty krąg, taki plastikowy i do tego płytkę stabilizującą.
Norma: Czujesz to?
Michał: Nie, właściwie to już nie. Czasami tylko coś strzeli mi w szyi.
Norma: Kiedy dowiedziałeś się, że nie będziesz mógł chodzić?
Michał: Jak obudziłem się po operacji, to nie wiedziałem, co się dzieje. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się stało. Myślałem, że się tylko połamałem, że poćwiczę przez parę tygodni, może miesięcy, wrócę do domu i znów będę mógł normalnie chodzić, normalnie żyć. A tu pierwszy tydzień - rozczarowanie, następny - jeszcze gorzej…
Norma: Lekarze dawali ci nadzieję na powrót do pełnej sprawności?
Michał: Lekarze zawsze mówią, że jest jakaś szansa. Wiadomo - nie chcą człowieka zdołować.
Norma: Jak zareagowałeś na swoją nową sytuację?
Michał: Pierwsze miesiące minęły jakoś tak spokojnie. Dopiero później zacząłem się zastanawiać i doszedłem do wniosku, że to jednak nie będzie takie łatwe. Z czasem musiałem się jednak pogodzić z tym, że całe życie spędzę na wózku.
Norma: A da się w ogóle z tym pogodzić?
Michał: Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić. Znam chłopaków z podobnymi urazami, którzy po powrocie ze szpitala pozostali w łóżkach i nic ze sobą nie robią. Ja do nich nie należę.
Norma: Zdarza ci się jednak czasem jakaś ,,załamka”?
Michał: Może nie nazwałbym tego załamką, ale zdarzają mi się takie dni, gdy totalnie nic mi się nie chce. Nie chce mi się ani ruszać, ani ćwiczyć i wtedy na przykład przez cały tydzień nic nie robię. Ale jak przez tydzień nic nie robię, to jest jeszcze gorzej. I wtedy na nowo zaczynam się starać.
Norma: Żałujesz? To znaczy… głupie pytanie. Ale myślisz jeszcze czasami o tym dniu? Zastanawiasz się, co by było, gdyby…?
Michał: Pewnie, że się myśli. Teraz może już nie tak często, ale wcześniej dużo się o tym myślało.
Norma: A jeżeli chodzi o szkołę, kontakty z rówieśnikami?
Michał: Miałem lekcje w domu. Niewiele szkół na naszym terenie jest przystosowanych dla uczniów niepełnosprawnych. Bardzo trudno było mi się do takiej właśnie szkoły dostać. Zostałem więc na miejscu. Czasem przychodzili do mnie koledzy z klasy, ale nie bardzo było o czym gadać. Oni mieli swoje sprawy, inne problemy, a ja też nie chciałem za dużo o sobie opowiadać…
Norma: I co było potem?
Michał: Pierwsze lata po wypadku, to były głównie wyjazdy do szpitali i rehabilitacja. Tam poznałem chłopaków w podobnej do mojej sytuacji i wtedy zacząłem bardziej aktywnie spędzać czas. Były wypady na jakieś maratony, bilard. Po jakimś czasie, jak nasza grupa stawała się coraz liczniejsza (ludzi z podobnym uszkodzeniem kręgosłupa), postanowiliśmy założyć jakąś drużynę i zdecydowaliśmy się na rugby. Wtedy w Polsce było jeszcze niewiele takich zespołów. Na początku trenowaliśmy na swoich wózkach, potem kombinowaliśmy i szukaliśmy sponsorów, którzy kupiliby nam takie profesjonalne wózki do gry. One są obudowane, nie można się na nich przewrócić, mają zderzaki z przodu, bo jest to w końcu gra kontaktowa. Trenowaliśmy ostro, z roku na rok szło nam coraz lepiej, odnosiliśmy też coraz bardziej znaczące sukcesy. W tamtym roku zdobyliśmy np. Mistrzostwo Polski i Puchar Polski.
Norma: Jak wyglądają wasze treningi?
Michał: To zależy oczywiście od trenera. Zazwyczaj przesiadamy się na wózki wyczynowe i jeździmy po sali przez 15 minut. Potem rozgrzewka (trener wymyśla nam wtedy jakieś ćwiczenia). Przeważnie jest to jazda na wózkach, opanowanie piłki, kozły, slalomy. Pod koniec treningu zawsze jednak gramy.
Norma: Sam dojeżdżasz na treningi? Jak sobie z tym radzisz?
Michał: W domu zawsze mi ktoś pomoże, a jak dojeżdżam na miejsce, to jest tam zawsze parę osób chodzących, tak zwanych Chodziaków (jak my o nich mówimy) i to oni pomagają nam wyciągnąć wózek z samochodu i przesiąść się. Przyzwyczailiśmy się już z tym żyć. Ten sport naprawdę dużo mi dał. Dzięki niemu wyszedłem do ludzi i teraz staram się jakoś możliwie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Od dwóch lat nie byłem już na oddziale. Ćwiczę w domu, a dzięki tym treningom i zawodom utrzymuję jako taką sprawność fizyczną. Staramy się razem z pozostałymi chłopakami żyć normalnie, aktywnie. Uczymy się, każdy z nas ma już też prawo jazdy, a w zeszłym roku jeden chłopak z naszej drużyny się ożenił. Jak my to mówimy - my tylko nie chodzimy…
Norma: Michał dziękuję ci za tę rozmowę i życzę wszystkiego co najlepsze dla ciebie i twoich kolegów z drużyny.
Michał: również dziękuję za to miłe spotkanie i pozdrawiam czytelników SGI Lesser.
Grafika:: własność Michał Niewczas
Komentarze [1]
2010-10-14 20:20
Super podejscie do zycia :) Nie zalamka tylko dzialanie i dalsze zycie :) Super tekst :)
- 1