Na początku wybiera się z gorącą głową
Na pewnym forum trafiłem ostatnio przez przypadek na wpis dziewczyny, ukrywającej się pod nickiem squarito, który mocno mnie zaintrygował. Przeczytałem całą dyskusję i ze zadziwieniem skonstatowałem, że tak oczywista sprawa mogła wywołać, aż tak wielkie emocje. O co chodzi? Otóż wspomniana squarito napisała mniej więcej tak:
"Poznałam pewnego chłopaka. Na początku cieszył się, że niczego od niego nie chcę, że jestem taka niezależna, samodzielna, niczego nie deklaruję i jego też do żadnych deklaracji nie zmuszam. Odpowiadało mu, że mam często inne zdanie i że generalnie nie zgadzam się z jego wizją świata. Ba, podniecały go dyskusje ze mną. Czuł się swobodnie, a ja nie nalegałam na częste spotkania i nie zawracałam mu głowy infantylnymi smsami. Miałam w końcu też swoje życie i swoje priorytety. Odniosłam wrażenie, że bardzo mnie polubił. Po jakimś czasie ze zdziwieniem stwierdziłam jednak, że wszystko odwróciło się i to o 180 stopni. Zaczęło mu przeszkadzać dokładnie to samo, co wcześniej tak mu się podobało. Choćby to, że się z nim nie zgadzam, że nie wysyłam mu durnych smsów, nie mówię, gdzie i z kim jestem. Zaczął mi wypominać, że nie wieszam mu się na szyi, wpatrzona w jego błękitne oczy. Przestałam cokolwiek rozumieć. Przecież ja się nie zmieniłam i nie chcę się zmieniać. Chcę być nadal sobą, a nie jakąś idiotką wysyłającą całuski w smsach."
Cóż, w końcu i ja nie mogłem się powstrzymać i napisałem swoje przemyślenia na ten temat. Moim zdaniem facet squarito nie jest bynajmniej jakiś dziwny, a jeśli już, to może tylko niezbyt dojrzały. Los chciał, że spotkał squarito - kogoś, kto miał inne podejście do wielu spraw i to mu najzwyczajniej w świecie zaimponowało. Niestety, szybko przekonał się, że zaintrygowanie innością nie jest tym, czego on tak naprawdę szuka. Ot i wszystko. Zorientował się, że -podobnie jak tysiące innych facetów na ziemi (choć większość się do tego nie przyzna) - generalnie woli to, o czym wcześniej myślał, że jest takie zwyczajne, nudne i monotonne. Powinien być jej zatem wdzięczny, bo dzięki niej czegoś się o sobie dowiedział i czegoś nowego nauczył. Dzięki niej złapał też dystans do siebie i do życia, którym do tej pory żył i przekonał się, że to, co wydawało mu się wcześniej takie zwyczajne i nudne, wcale takie złe nie jest. Przykre w tym wszystkim może jest jedynie to, że tak późno to odkrył , a przez to zawrócił jej tylko głowę.
Dziewczyny generalnie nie widzieć czemu tego nie łapią i dlatego z reguły uważają, że skoro facet nie potrafił docenić ich inności, niezależności i subiektywnie ocenianej inteligencji własnej, to znaczy, że nie jest ich wart, albo zwyczajnie myśli „ptakiem”. Bo jak można nie wpaść w zachwyt nad takim wyemancypowanym cudem? A można, drogie koleżanki, można, bo tu nie o to chodzi. Tu chodzi o sygnały, jakie wysyłacie poprzez swoje zachowanie otaczającym was facetom. A nasza bohaterka wysłała swojemu chłopakowi moim zdaniem sygnał jednoznaczny i do tego fatalny. Dlaczego? Bo faceci generalnie nie szukają kogoś, kto mógłby nimi kierować, a raczej kogoś, kim mogliby się na dłuższą metę zaopiekować i kto chciałby ich wspierać w ich działaniach. Dlatego te prawdziwie inteligentne i niezależne kobiety mają świadomość, że niekiedy muszą po prostu wyłączyć swoje wartościowanie i całkowicie odpuścić swoje "analizatory", a zdać się jedynie na swoje głębsze instynkty. To jest klucz do pozyskania wartościowego faceta. No chyba, że wolicie drogie koleżanki zostać samotnymi i zgorzkniałymi feministkami, do których te argumenty nie docierają i nigdy nie dotrą.
Cóż, mamy teraz modę na tzw. związki partnerskie. Dla faceta taki związek nie jest równie łatwy i oczywisty jak dla kobiety, bo dla niego jest po prostu niezgodny z naturą. Wielu z nas, facetów, dla dobra sprawy próbuje jednak w takie związki jakoś wejść. A gdy spotkamy na swojej drodze takie "propartnerskie" partnerki, to niekiedy pod wpływem jakiegoś zupełnie niewytłumaczalnego impulsu na początku błędnie sądzimy, że to może być to, o co nam chodzi. Po chwili wiemy już jednak, że to tylko nieporozumienie. Bo wcześniej czy później zaczynają u nas dochodzić do głosu wykształcone przez miliony lat ewolucji biologiczne odruchy i zachowania, które są całkowicie sprzeczne z takim modelem, który jest tworem sztucznym. Może ta moda to i nic złego, ale historia, która jak wszyscy wiedzą jest nauczycielką życia, pokazuje, że społeczeństwa, które się nią zaraziły, znikają powoli z powierzchni Ziemi. No cóż, ale wybór drogi i tak zależy od każdego z nas.
Sonik