Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Najlepszy finał w historii?!   

Dodano 2014-05-29, w dziale relacje - archiwum

24 maja 2014. Tę datę zapamiętają bez wątpienia wszyscy kibice Królewskich. Po dwunastu latach od ostatniego występu w finale Ligii Mistrzów, najcenniejsze trofeum w klubowej piłce nożnej znów trafiło w ręce piłkarzy Realu Madryt. Tym razem sukces przyszedł im jednak znacznie trudniej.

/pliki/zdjecia/lm1_1.jpg59. edycja Pucharu Europy (od 1991 roku Ligi Mistrzów UEFA) odbył się na Estadio da Luz w Lizbonie. Naprzeciw siebie stanęły w nim po raz pierwszy w historii dwa zespoły z tego samego miasta: Real Madryt i Atletico Madryt. Każda z drużyn miała ten sam cel, choć ich motywacje były inne. Real chciał zdobyć La Decimę, czyli dziesiąty Puchar Europy w historii, co stało się obsesją jego kibiców. Atletico występowało w finale LM po raz drugi w historii i pragnęło zdobyć to trofeum po raz pierwszy. Było to bardzo prawdopodobne, gdyż drużyna ta pokazała w tym sezonie charakter. Wygrali La Ligę, a w LM przejechali się po FC Porto, Zenicie St. Petersburg, AC Milan, Barcelonie i Chelsea FC. Warto dodać, że nie przegrali przy tym ani jednego meczu. Real zajął w lidze dopiero 3. miejsce, a Puchar Króla, który zdobyli, nie satysfakcjonował ich w pełni. Co prawda w LM ograli Juventus, Galatasaray, Schalke 04, Borussię Dortmund i Bayern Monachium, ale ich kibice liczyli na coś jeszcze. Atletico i Real spotykali się w tym sezonie cztery razy. W lidze Atletico pokonało Real na Santiago Bernabeu 1-0, a u siebie zremisowało 2-2. W Pucharze Króla role się odwróciły. Real upokorzył ich zarówno na swoim stadionie jak i na wyjeździe, zwyciężając odpowiednia 3-0 i 2-0.

Bohaterami tegorocznego meczu finałowego LM byli jednak nie tylko piłkarze, ale też i ich wielcy trenerzy. Carlo Ancelotti, który dwa razy triumfował w Lidze Mistrzów jako piłkarz Milanu (1989 i 1990) i dwa razy jako trener (2003 i 2005). W tym roku stanął przed szansą wygrania tego trofeum po raz trzeci, ale już jako trener Los Blancos. Diego Simeone nie odnosił wielkich sukcesów jako piłkarz, ale jego twardy, nieustępliwy charakter i ogromna wiedza pozwoliły mu zostać wielkim trenerem (znany jest powszechnie ze stoickiego spokoju na konferencjach prasowych i impulsywnych wystąpień podczas meczów). Z nich dwóch bardziej utytułowany jest bez wątpienia Ancelotti, ale moim zdaniem Diego Simeone jest jednak trenerem lepszym.

/pliki/zdjecia/lm2_1.jpgDo gry trenerzy desygnowali w tym meczu następujących zawodników:

Real Madryt: Iker Casillas (C), Dani Carvajal, Raphaël Varane, Sergio Ramos, Fábio Coentrão (59' Marcelo), Sami Khedira (59' Isco), Angel Di María, Luka Modrić, Gareth Bale, Karim Benzema (79' Álvaro Morata), Cristiano Ronaldo.

Atletico Madryt: Thibaut Courtois, Juanfran, Miranda, Diego Godín, Filipe Luis (83' Toby Alderweireld), Gabi (C), Tiago, Raúl García (66' José Sosa), Koke, David Villa, Diego Costa (9' Adrián López).

Początek meczu rozczarował chyba nie tylko mnie. Real próbował wprawdzie atakować, ale nic mu nie wychodziło. W 9. minucie okazało się, że Diego Simeone przekombinował trochę ze składem, a szczególnie z wystawieniem Diego Costy. Zawodnik ten był bowiem wcześniej kontuzjowany. Costa zbiegł więc z boiska, a jego miejsce zajął Adrián López. W 27. minucie Angel Di María został brutalnie zaatakowany przez Raúla Garcíę, który otrzymał żółtą kartkę. Po tym fakcie doszło do małej sprzeczki. W roli głównej wystąpił rzecz jasna Sergio Ramos, który sam zamierzał wymierzyć sprawiedliwość. W konsekwencji i został ukarany żółtym kartonikiem. Po pięciu kolejnych minutach kapitalną akcją popisał się Gareth Bale. Po błędzie obrońców przejął piłkę, wpadł w pole karne Atletico, strzelił i minimalnie chybił. Kibice Los Colchoneros wpadli w zachwyt dopiero w 36. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka spadła poza 16. metrem. Fatalnie zachował się Iker Casillas, który próbował mimo wszystko do niej wyjść. Urugwajczyk Diego Godín przelobował go sprytnie strzałem głową. Bramkarz Królewskich próbował jeszcze ratować sytuację, jednak gol padł. Po białej stronie trybun zapadła cisza. Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się nic więcej.

Moim zdaniem w tej fazie gry z trójki BBC najlepiej spisywał się Bale. Ronaldo i Benzema byli bardzo mało widoczni, a Gareth dostosował się do ich poziomu. Słaby mecz rozgrywał także Khedira, dla którego był to dopiero drugi występ po kontuzji. W drużynie Materacy najlepiej spisywała się za to obrona, a zwłaszcza Diego Godín i bramkarz Thibaut Courtois. Zawodnicy Realu wchodząc na drugą połowę mieli w głowach zapewne tylko jedno: szybko wyrównać. /pliki/zdjecia/lm3_0.jpgTen plan chciał od razu wprowadzić w życie Di María. Wykonał rajd, podczas którego minął trójkę zawodników i został nieprzepisowo zatrzymany przez Mirandę. Brazylijczyk został ukarany żółtą kartką. Wszyscy bramkarze świata drżą, gdy do wykonania rzutu wolnego podchodzą Cristiano Ronaldo bądź Gareth Bale. Tym razem podszedł Portugalczyk, jednak Thibaut Courtois obronił jego strzał, choć trzeba sprawiedliwie powiedzieć, że uczynił to z największym trudem. Po chwili mogło być już po meczu. Piłka po uderzeniu Adriána Lópeza odbiła się rykoszetem od Khediry i minęła nieznacznie bramkę Casillasa. W 59. minucie Ancelotti postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął z boiska Khedirę i Coentrão, a w ich miejsce wystawił Isco i Marcelo. W 63. minucie mogło być już 1-1. Ronaldo wyskoczył na tyle wysoko, że nikt mu nie dorównał, ale tym razem tylko musnął piłkę. W 76. minucie Morata zmienił Benzemę, który po raz kolejny udowodnił, że brakuje mu charyzmy i zawodzi w ważnych meczach. Wcześniej jednak Juanfrana sfaulował Di María. Hiszpan dostał żółtą kartkę. Wydawało mi się, że piłkarze Rojiblancos za wszelką cenę chcieli powstrzymać Angela, który jak zwykle w ważnych meczach grał na miarę swoich możliwości. W końcowej fazie meczu Materace widocznie odpuściły. Postanowili się bronić. Real próbował nadal, ale Courtois wyjmował wszystko. Ja mimo wszystko wierzyłem jednak do końca w sukces Los Blancos. Sędzia doliczył 5 minut. I stało się. W 93. minucie po dośrodkowaniu Modricia Sergio Ramos uderzył piłkę głową i pokonał po raz pierwszy młodego Belga. Kibice Realu w Lizbonie, na Bernabeu, przed telebimem i ci przed telewizorami wpadli w euforię. Los oddał Carlo Ancelottiemu to, co odebrał mu w Stambule. Muszę przyznać, że i ja skakałem ze szczęścia w swoim pokoju. A zatem dogrywka. W pierwszej połowie dogrywki znów wiało nudą, no może poza jedną kontrowersyjną sytuacją. Cristiano Ronaldo uderzył piłkę z rzutu wolnego, a ta trafiła w rękę Gabiego. Sędzia nie dopatrzył się jednak naruszenia przepisów. Zdecydowanie więcej działo się w drugiej połowie dogrywki. W końcu nadszedł moment, gdy biała część trybun eksplodowała z radości. Angel Di María wykonał niesamowity rajd lewą stroną, minął dwóch obrońców i oddał strzał. Wprawdzie Thibaut Courtois obronił uderzenie, ale będący na dobrej pozycji Gareth Bale dobił piłkę głową, zamykając usta wszystkim krytykom. 100 mln euro zwróciło się tym samym co do centa./pliki/zdjecia/lm4.jpg Ale nie był to jeszcze koniec. W 116. minucie po fatalnym błędzie obrony Los Colchoneros na 16. metr wpadł Marcelo i oddał fantastyczny strzał. Było 3-1. Wynik spotkania ustalił Ronaldo po strzale z rzutu karnego. Nie ucieszyłem się jednak z bramki Cristiano, bo moim zdaniem Atletico nie zasłużyło po tak wspaniałej walce na porażkę 4-1. Ale czy ktoś kiedykolwiek mówił, że futbol jest sprawiedliwy? Bohaterami Realu zostali Angel Di María i Sergio Ramos, a w ekipie Atleti Thibaut Courtois. Wszyscy czekali na moment, w którym Iker Casillas wzniesie ku górze dziesiąty puchar LM. Muszę przyznać, że i ja się wzruszyłem. Ten moment zapamiętam na zawszę.

Ten finał pod względem emocji postawiłbym na równi z meczem Milan - Liverpool z 2005 roku. Po tym meczu można jedynie podziękować obu zespołom za fantastyczną walkę, a Realowi pogratulować końcowej wygranej . W końcu kto się spodziewał, że w tegorocznych rozgrywkach dotrą aż tak daleko?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.4 /23 wszystkich

Komentarze [4]

~Extisy
2014-09-08 18:41

trafiłem przypadkowo tutaj.
Atleti przegrało tylko dlatego, że ciężko w 15-16 zawodników rozegrać 50 meczy w sezonie….brakło im najzwyczajniej w świecie sił.
Najpiękniejszy ? wątpie szczerze – Liverpool vs Milan 05’ o wiele bardziej emocjonujący, najbardziej szalony mecz o taką stawkę jaki dane było mi zobaczyć.
Jak chodzi o same wrażenia piłkarskie to Wembley 11’ i SAF, który odważył się zagrać otwartą piłkę przeciwko FCB, tytuł szlachecki zobowiązuję w końcu, jak się skończyło każdy w miarę orientujący się człowiek wie ‘We love football’.
Bardziej wzruszający był też moment podniesienia pucharu przez człowieka który pokonał prawdziwą przeszkodę #EA22.
Co do samej decimy – to może dla madridismo wielki powód do dumy, dla reszty Hiszpanii, w tym Katalonii mocno ta decima wątpliwa ze względu na czasy pewnego brunatnego generała.

~Pozdro600
2014-06-13 12:34

Finał najlepszy, ale wpis najgorszy.

~Dante
2014-06-04 00:21

100 milonów za Walijczyka zwróciło się co do centa? Dobre żarty. Ramos, Di Maria, Modric, bez nich Real finału by nie wygrał.

~Tomek
2014-05-30 15:00

Janek,te 2 zdania są dla mnie całkowcie nie zrozumiałe, nie łączą się!: “Moim zdaniem w tej fazie gry z trójki BBC najlepiej spisywał się Bale. Ronaldo i Benzema byli bardzo mało widoczni, a Gareth dostosował się do ich poziomu.”
A co do reszty, to mogę powiedzieć dzięki ;) Pozowliłeś mi przypomnieć sobie te emocje oraz wybuch dzikiej radości po bramce Ramosa. Po bramce Bale’a już się co prawda nie cieszyłem – liczyłem na karne.
5

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry