Nareszcie go mamy!   

Nareszcie i my, Polacy, staliśmy się posiadaczami sławnego już wirusa A/H1N1, czyli tzw. do niedawna „świńskiej grypy”. Nie musimy zazdrościć innym krajom. A jakby tego szczęścia było jeszcze mało, to pierwszy przypadek zachorowania w naszym kraju odnotowano właśnie u nas, w Tarnobrzegu. Zarażoną tym wirusem okazała się 58-letnia mieszkanka Wielowsi, która 2 maja powróciła na ojczyzny łono samolotem rejsowym LOT ze Stanów Zjednoczonych. Wspomniana kobieta przebywa obecnie wraz z całą swoją rodziną na obserwacji w mieleckim szpitalu powiatowym.

Świńska grypa, to w zasadzie choroba zwierząt, a dokładniej, jak sama nazwa wskazuje, trzody chlewnej. To grypa typu A wywoływana wirusem H1N1, czyli mówiąc prościej zakaźna choroba układu oddechowego wspomnianych powyżej ssaków. Wirus H1N1 nie jest czymś nowym i nieznanym naukowcom. Po raz pierwszy wyizolowano go już w 1930 roku. Na przestrzeni ostatnich czterech lat stwierdzono zaledwie dwanaście przypadków zachorowań na tę chorobę u ludzi i wszystkie one wystąpiły w wyniku bezpośredniego kontaktu z chorymi zwierzętami. Zachorowania te miały miejsce wyłącznie na terenie Stanów Zjednoczonych. Tej wiosny grypa A/H1N1 zaatakowała ponownie i to na znacznie szersza skalę. Naukowcy zauważyli od razu, że grypa ta zaczyna wykazywać możliwość przenoszenia się z człowieka na człowieka. W wyniku badań ustalono, że znany dotąd wirus uległ pewnej mutacji, w wyniku której jego DNA stało się składanką DNA wirusów grypy świńskiej, ludzkiej i ptasiej. Lekarze uspokajają jednak i twierdzą, że większość osób, które zachorowały na grypę A/H1N1, powróci samoistnie do zdrowia, tak, jak dzieje się to w przypadku zwykłej odmiany grypy. Problem dotyczy tylko tego, że służba zdrowia do tej pory nie dysponuje szczepionką, która chroniłaby przed zachorowaniem na ten rodzaj grypy, i że nie wypracowano jednoznacznego zalecenia dotyczącego stosowania preparatów przeciwwirusowych w jej leczeniu (głównie ze względu na brak wystarczającej ilości danych)

Dzięki mediom na świecie wybuchła panika. Od razu zaczęto mówić o epidemii, a nawet o pandemii. W mediach możemy odnaleźć informacje o ponad stu przypadkach śmiertelnych i około dwóch tysiącach zarażonych. Czy możemy więc już mówić o pandemii? Nie zapominajmy, że na tradycyjną grypę umiera każdego roku około miliona ludzi na świecie.

Na pewno wszyscy z was pamiętają zagrożenie pandemią ptasiej grypy. Przeżyliśmy je bez większych strat, no może poza paroma kurczakami. Wydaje mi się, że i teraz sprawa wygląda podobnie. Gdy media odkryją kolejny skandal w świecie wielkiej polityki, od razu przestaną informować o tym zagrożeniu. Fakt pojawienia się wirusa akurat w naszej okolicy nie martwi mnie jakoś szczególnie, a to, że akurat mam katar, wcale nie musi od razu oznaczać, że padłam ofiarą A/H1N1 (WHO zrezygnowało z określenia „świńska grypa” bowiem nazwa ta sprowokowała niektóre kraje –np. Egipt – do masowej likwidacji stad tych zwierząt).

Grafika:

• http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/27/Symptoms_of_swine_flu_PL.svg