Nie zapomną o tym nigdy
Od dobrych kilkunastu dni krąży po sieci zapis rozmowy dwóch 13-letnich uczennic olsztyńskiego gimnazjum, która przebiegała mnie więcej tak: „Będziemy go obsługiwać dwa razy w tygodniu, a tego studenciaka raz. Studenciak daje 60zł, plus ten drugi 150 zł. Plus minus 200 zł. (…) będziemy miały 250 zł… na pół to 125 zł. O ch**!”
Oczywiście o sprawie zrobiło się w naszym kraju bardzo głośno. Dyrekcja wspomnianej szkoły poinformowała policję, a zainteresowane i ich rodzice zostali już przesłuchani. Ale nie w tym rzecz. O galeriankach, takich jak te z Olsztyna, słyszał już chyba każdy, a i niejeden widział bardzo mocny film Katarzyny Rosłaniec pod takim właśnie tytułem i zapewne dobrze pamięta znamienną kwestię: „Jak kupisz mi jeansy, to zrobię ci loda”. Ale świat idzie do przodu, tak więc i panny lekkich obyczajów zmuszone zostały niejako podążyć za trendami. I tak oto pojawiło się nowe pojęcie: e-galerianki.
Dziś trudno już spotkać „tradycyjną” galeriankę, która przechadza się w centrum handlowym, wypatrując ewentualnych klientów, za to z łatwością można odnaleźć takie osoby w Internecie. Według badaczy tego zjawiska klientów przyciągają po prostu ich ogłoszenia, choćby takie jak to: „Cześć, żeby mówić prosto z mostu puszczam się za ciuchy. Co tu dużo mówić – kręci mnie to. Jestem ładna, zgrabna, chodzę w prześwitujących bluzkach i miniówce, no i mam dość duże cycki. Faceci to lubią, ale mnie ciążą od nich plecy. Chciałabym wiedzieć, co o tym sądzicie? Jak ktoś chce, to umawiam się na maila”.
A towarem wymiennym za usługi nastolatek nie są dziś wyłącznie ubrania. Klienci tych panienek, którymi są najczęściej dużo od nich starsi, znudzeni życiem albo szukający przygód mężczyźni, obdarowują je przeróżnymi gadżetami, biżuterią, a nawet doładowaniami telefonu czy konta. Warto wiedzieć, że ten rodzaj prostytucji nie jest tak do końca wymysłem naszych czasów. Jak twierdzą badacze, pierwsze tego typu przypadki miały miejsce ponad ćwierć wieku temu w USA, dokładnie mówiąc w Kalifornii. Zaskoczeniem dla wielu może być jedynie to, że tzw. galeriankami w latach 90-tych byli w tym kraju głównie chłopcy, którzy na taką skalę świadczyli swoje usługi w wielkich centrach handlowych, że właściciele tych obiektów zmuszeni byli zwrócić się o pomoc w rozwiązaniu tego problemu do organizacji zwalczających prostytucję wśród nieletnich. W Polsce o zjawisku prostytucji nieletnich zaczęło być głośno dopiero w pierwszej dekadzie XXI wieku, przy okazji premier filmów Katarzyny Rosłaniec „Galerianki” i Roberta Glińskiego „Świnki”. Ale nawet wtedy chyba nikt nie przypuszczał, że prostytuujące się nastolatki w ciągu kilku kolejnych lat przeniosą swoją działalność do Internetu.
Sprawą prostytuujących się nastolatków zainteresował się profesor Zbigniew Izdebski – seksuolog, autor pierwszych tego typu badań w Polsce. Z obserwacji profesora wynika, że proceder ten jest nie tylko przez wielu młodych ludzi akceptowany, ale bywa też przez nich niejednokrotnie utożsamiany z życiową zaradnością. „Mam wrażenie, że system wartości dzisiejszej młodzieży jest mocno rozchwiany. Dorośli nie zawsze traktują ich problemy poważnie, a często są wobec nich po prostu bezradni” – uważa prof. Izdebski. „A jeśli nawet dorośli chcą pomóc, to nie bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać” – dodaje na koniec profesor. I ma sporo racji. Matka jednej z galerianek chcąc uchronić swą córkę przed smutnym losem prostytutki, kazała jej obejrzeć dokumentalny film traktujący o prostytuujących się dziewczynach. Film ów nie zrobił ponoć na wspomnianej pannie najmniejszego nawet wrażenia. „Ani nie mówimy takim wymyślonym slangiem, ani nie jesteśmy takie wyrąbiste - my jesteśmy zwyczajne” – napisała potem na blogu galerianka.pinger.pl wspomniana panienka. I coś mi się wydaje, że właśnie ta zwyczajność usypia czujność rodziców. Jeśli ich córki nie malują się tak ostro jak bohaterki filmów pornograficznych, nie noszą białych kozaczków ani drogich pierścionków, to wszystko wydaje im się w porządku. A w opiętych bluzeczkach i krótkich spódniczkach lub szortach chodzi dziś wiele dziewcząt – taki to wiek przecież…
Jak nastoletnie prostytutki zakładają swoje profile na portalach, omijając obowiązujące zasady prawne? To bardzo proste. Najczęściej przy swoim nicku albo w opisie umieszczają tylko słowo „galeria”, co jest wystarczającym sygnałem dla ewentualnego sponsora, że panna jest nie tylko chętna, ale i nieletnia. W rubryce „upodobania” wpisują natomiast z reguły stosowne rodzaje zachowań seksualnych, które z przyzwoitości pozwolę sobie przemilczeć. Kolejnym punktem takiego „profilu” jest oczywiście atrakcyjne, przyciągające wzrok zdjęcie. Pod żadnym pozorem nie fotografuje się tu jednak twarzy, nawet w przeciwsłonecznych okularach. Głowę się po prostu pomija, a na oknie zawiesza się jakiś koc, który ma być tłem. Dzięki takim zabiegom nawet najbliżsi (np. rodzeństwo) nie są w stanie rozpoznać takiego wnętrza. Co się zatem fotografuje? Głównie biust. Oczywiście biustonosz (z prozaicznego powodu) wypełniony jest najczęściej czymś jeszcze, przez co piersi wydają się większe i bardziej kształtne, a to zwiększa szansę pozyskania intratnych klientów. Oczywiście nikt z klientów i tak nie będzie potem narzekał, bo przecież każdy rozumie, że to tylko reklama. No i na koniec trzeba pamiętać i o tym, aby oferta zawierała cenę, która nie może być zbyt wygórowana. Część dziewczyn wypisuje tu także gadżety, na które zbierają kasę, ale wtedy muszą iść raczej w technikę (jakiś telefon albo mp3), bo ciuchy lub buty mogą się rzucać w oczy i pozwolić spostrzegawczym na szybkie zidentyfikowanie osoby. Pieniądze zbiera się także na wyjścia do modnych nocnych klubów, bo tam w jeden wieczór można ponoć zgarnąć nawet tygodniówkę.
Z praktyki psychoterapeutki Moniki Rudnickiej z poradni profilaktyczno-terapeutycznej dla dzieci i młodzieży OPTA, pracującej z dziećmi zagrożonymi prostytucją, wynika, że nauczyciele nie mają pojęcia ani o nierządzie uprawianym przez swoje uczennice bądź uczniów, ani o korzyściach, jakie im ten proceder przynosi. A nawet, jak już taką wiedzę z jakichś źródeł posiądą, to nie za bardzo wiedzą, co z nią zrobić. Najczęściej wzywają rodziców na rozmowę do szkoły, która – jak twierdzą psychoterapeuci - jest szalenie trudna. W sumie to nawet się nauczycielom nie dziwię, bo jak tu powiedzieć rodzicom nastolatki/a wprost: „Państwa córka/syn uprawia seks za pieniądze”! Co więc robią w takich sytuacjach? Mówią o niepokojących sygnałach, o coraz to nowych „wujkach”, którzy wypasionymi furami podjeżdżają pod szkołę, by odebrać dziewczynę lub chłopaka, o alkoholu, który wyczuwany jest z ich ust podczas lekcji albo o pogarszających się z niewiadomego powodu wynikach w nauce. Rodzicom też niełatwo jest pewnie przyjąć taką informację i dlatego nie dziwi mnie, że często próbują jakoś tłumaczyć te niepokojące zachowania swoich dzieci.
Ale nie zapominajmy, o czym często mówią psychologowie, że osobom zajmującym się takim procederem, trudno jest wrócić do normalnego życia i to nie tylko dlatego, że przeszłość nie pozwoli im o sobie tak łatwo zapomnieć. Poza tym im mocniej wchodzą w ten proceder, tym mocniej zaczynają odczuwać potrzebę adoracji, która wzmacnia ich poczucie własnej wartości. „Piętno prostytutki przylega do nich i boli coraz bardziej. Nieważne, czy się ktoś kiedyś o tym dowie, czy nie. Dziewczyny nie zapomną o tym nigdy” – mówi Monika Rudnicka.
***
Według badań EU Kids Online 3 proc. młodych ludzi (do16 lat) przyznaje się do przesyłania lub umieszczania w Internecie materiałów o treści erotycznej. W Polsce trend ten potwierdzają badania przeprowadzone przez portal społecznościowy NK.pl oraz NASK. Wynika z nich, że ok. 10 tys. polskich nastolatków rozbierało się już na wideoczatach, a 90 proc. zrobiło to za pieniądze. Z raportu opublikowanego w ubiegłym roku przez Internet Watch Foundation wynika natomiast, że 88 proc. materiałów pornograficznych wytworzonych przez osoby małoletnie znajduje się dziś poza pierwotnym miejscem publikacji, co może narazić te osoby w przyszłości na szantaż lub utratę reputacji.
Grafika
Komentarze [3]
2015-06-15 10:09
Żadnej tarnobrzeskiej nastoletniej prostytutki nie znam, ale słyszałem niejedno o pannach tego pokroju w jednej z nowodębskich wsi. Niestety nie mam z nimi styczności, ale z tego, co wiem, wolą pozostać anonimowe dla niezaufanych “pracodawców”, więc i o wywiad będzie trudno.
2015-06-14 20:13
Ciekawe skąd wiesz, ty świntuszku, w jaki sposób malują się bohaterki filmów pornograficznych?
2015-06-13 00:01
Jakby się tak o tym nie trąbiło i nie zwalczało za pomocą Kasi Rosłaniec, która pojęcie o młodzieży ma żadne, to problem byłby o wiele mniejszy.
Z innej beczki – zajdźcie prostytuującą się dziewczynę w naszej szkole albo chociaż w którejś z tarnobrzeskich placówek oświatowych i zróbcie z nią wywiad. Skoro sprzedaje się za pieniądze, to za podwójną stawkę powinna chętnie o tym porozmawiać. Przecież jest ich tysiące, więc jakaś się w Tarnobrzegu powinna znaleźć.
- 1