Niech się dzieje wola nieba?
Ostatnimy czasy trąbią w mediach o nowym pomyśle miłościwie nam panującej partii politycznej, noszącej jakże wdzięczną nazwę Platforma Obywatelska. Partia, która jeszcze do niedawna głośno mówiła „nie” dla wprowadzania uregulowań prawnych w kwestii aborcji, dzisiaj proponuje „testament życia”, który wg wielu jest pierwszym krokiem w stronę eutanazji. Pytam się więc – chronią oni to życie czy nie?
Jarosław Gowin, polityk PO, a jednocześnie twórca projektu ustawy bioetycznej, w której to znalazło się miejsce dla sławetnego testamentu, uważa, że jego pomysł, a eutanazja, to dwie odrębne rzeczy. Na pierwszy rzut oka należy przyznać temu panu rację. Z technicznego punktu widzenia jest to tylko zaprzestanie uciążliwego i prowadzącego donikąd leczenia, ale czy na pewno?
Eutanazją nazywamy zadawanie śmierci osobie nieuleczalnie chorej w celu skrócenia jej cierpień. Jest ona pojmowana w dwojaki sposób: jako czynna i bierna. Czynna to ta, którą znamy wszyscy – klasyczne uśmiercenie człowieka przez podanie mu odpowiednich środków, w odpowiednich ilościach. Bierna to zaprzestanie sztucznego podtrzymywaniu pacjenta przy życiu, w języku potocznym - odpięcie pacjenta od respiratora. Albo mi się wydaje, albo „testament życia” jest bardziej odpowiednikiem biernej eutanazji.
Medialna burza krążąca wokół testamentu spowodowała, że pan Gowin wycofał się ze swojego pierwotnego pomysłu. Do projektu ustawy zostały wprowadzone poprawki. W chwili obecnej „testament życia” jako dokument nie będzie miał sposobności zaistnienia w życiu. Potencjalny pacjent będzie mógł takowy dokument podpisać tylko wtedy, gdy choroba zostanie u niego stwierdzona, jeśli natomiast staniemy się ofiarami nieoczekiwanego wypadku, w wyniku którego doznamy śmierci klinicznej bądź innej śpiączki, jesteśmy automatycznie pozbawieni tego godnego umierania. Należy też dodać, że po tych poprawkach lekarz wcale nie będzie musiał działać zgodnie z wcześniejszą wolą pacjenta i w świetle prawa nie będzie podlegał żadnej karze.
Stosowanie procedur medycznych, urządzeń technicznych i środków farmakologicznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z naruszeniem godności pacjenta, w szczególności z nadmiernym cierpieniem – zacytowany fragment z projektu wyjaśnia pojęcie „uporczywej terapii”. Niestety wg Gowina karmienie i nawadnianie osób w stanie śpiączki nie jest już uporczywą terapią. To doprawdy zabawne, kiedy jedno kłóci się z drugim. Czy wy też macie wrażenie, że to nielogiczne?
A teraz czas na coś, bez czego nie ośmieliłabym się wysłać tekstu do redakcji – Kościół. Co ciekawe, uważa on, że zaprzestanie uciążliwego leczenia nie jest eutanazją, więc automatycznie wyraża na to zgodę (!). No tak, po co ma się biedny człowiek męczyć, skoro po niedługim czasie może się sam udusić (to w razie odpięcia go od respiratora). Ale gdy kobieta usunie ze swojego organizmu kilka komórek, bo po prostu nie chce sobie tego bardzo cennego życia zmarnować, to jest uważana za bezwzględną morderczynię. Widzicie związek? Zarówno od strony prawnej jak i moralnej występuje tu moim zdaniem wiele niejasności i sprzeczności.
Moja skromna osoba mówi, że „testament życia” był jak najbardziej słuszną decyzją i jest mi niezmiernie przykro, że po części został wycofany. Dostrzegam też jakąś taką niekonsekwencję rządu w tym co robi. Miejmy nadzieję, że efekt końcowy będzie jednak zadowalający.
Grafika:
Komentarze [12]
2009-01-12 19:07
No pewnie, w końcu nikt nie chce ryzykować ośmieszenia swoich poglądów, nie?
2009-01-12 12:42
A bo komu chce się wdawać z Wami w dyskusje?:p
2009-01-11 22:25
bo euta jest spoko!
2009-01-11 08:00
eeeeh, przykre :P
2009-01-11 05:39
Dalsza dyskusja na ten temat nie ma sensu; za bardzo się zgadzamy.
2009-01-10 17:35
Prawo do godnej śmierci jest jednym z najwazniejszych praw przysługujących człowiekowi w imię jego godności. Uporczywa terapia, co więcej wbrew woli chorego, jest po prostu upokorzeniem. Smutne, ze niektóre środowiska opowiadają się za upokarzaniem ludzi w myśl chorych idei.
2009-01-10 16:48
to się odnajdź
2009-01-10 16:29
troszkę się w tym artykule zagubiłem…
Co do testamentu – to nadal stanowczo zamało. Jako drugi po Latającym Potworze Spaghetti wszechpotężny absolut, uważam, że eutanazja na życzenie powinna bezwzględnie obowiązywać.
Ale czego misiaczki oczekiwać od posła Gowina…
2009-01-09 18:15
Cóż, nie masz za co przepraszać, bo w szkole na biologii i tak byś się tego nie nauczyła, ale dziennikarska rzetelność wymaga sprawdzenia niektórych rzeczy dokładnie.
2009-01-09 17:05
czego jak czego, ale biologii to ja się nie uczę :P, więc przepraszam
2009-01-09 16:57
Tak, testament życia powinien być furtką dla biernej eutanazji.
W dalszej części artykułu stoi o uporczywej terapii i karmieniu pacjentów w śpiączce.
Chciałem zwrócić uwagę, że przetrwały stan wegetatywny (a zapewne o tym myślałaś) nie jest śpiączką. Mylisz pojęcia, Jugolino.
A jeśli chodzi o moje zdanie, to uważam, że skoro psy, koty, czy konie się usypia, kiedy już bardzo cierpią, to nie widzę powodów, dla których nie można by czynnie uśmiercać także straszliwie i nieodwołalnie cierpiących ludzi, jeśli o to poproszą.
Przyznam, że nawet bóg najbardziej wszechmocny wśród wszechmocnych i najmądrzejszy wśród wszechwiedzących; czyli Latający Potwór Spaghetti jest zwolennikiem eutanazji.
Natomiast co do nauczania Kościołów niższych (jak na przykład rzymsko-katolicki), to trzeba być chyba chorym na schizofrenię, żeby takie nauczanie akceptować i uznawać za logiczne.
- 1