Niedokończone sprawy - cz. 1
To był kolejny zwyczajny dzień. Właśnie wracałam do domu z konkursu recytatorskiego, gdy przekazano mi wiadomość o wynikach konkursu z języka angielskiego, w którym nie tak dawno brałam udział. Wygrałam! Na twarzy miałam maseczkę, a w uszach słuchawki. Nagle usłyszałam kolejne powiadomienie. Wzięłam do ręki telefon. To była moja młodsza siostra, która pytała mnie, kiedy będę w domu. Wiedziała, że czekam na wyniki konkursu i pytała, czy może już wiem, które zajęłam miejsce. Uśmiechnęłam się patrząc na ekran, włączyłam muzykę i ruszyłam przed siebie.
Przede mną było mało uczęszczane skrzyżowanie, na którym z reguły nie działały światła. Sygnalizacyjne. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłam miłą blondynkę, która miała na sobie dżinsową spódniczkę, białą bluzkę i pastelowy kardigan. Dziewczyna rozmawiała z kimś przez telefon i była bardzo radosna. Pomyślałam o mojej siostrze, która mimo trzynastu lat zachowywała się ciągle jak mała słodka dziewczynka, co sprawiało, że zarówno najbliższa rodzina jak i znajomi rodziców rozpływali się nad nią. Wygląd odziedziczyła po mamie, co widać było szczególnie po rysach twarzy. Natomiast ja byłam nieodrodną córką tatusia.
Chciałam jak najszybciej przejść przez ulicę na drugą stronę. Weszłam beztrosko na jezdnię nie sprawdziwszy uprzednio czy nie nadjeżdża jakiś samochód. Nie słyszałam też żadnych dźwięków, bo w uszach miałam wetknięte słuchawki. Gdy byłam mniej więcej w połowie drogi przez jezdnię, dotarł do moich uszu przeraźliwy pisk. Na reakcję było już jednak za późno…
Stałam pośrodku jakiejś białej, pustej sali. Nie wiedziałam co to za miejsce. Nagle usłyszałam głos.
- Patrycja Gong urodzona 5 maja 2003 roku. Przyczyna śmierci – potrącenie przez samochód. Rodzina - młodsza siostra i starszy brat.
- Zaraz, zaraz, śmierć? - byłam tak zdziwiona, że nawet nie poruszyła mnie jakoś specjalnie informacja o bracie, którego nie miałam. Głos kontynuował swój wywód, ale do mnie żadne informacje już docierały.
- Sprawy na Ziemi – niedokończone – zakończył głos, a moje otoczenie zaczęło się zmieniać. Najpierw światło zrobiło się oślepiające, a kiedy się ściemniło, stałam na ulicy przed moim sierocińcem.
- Co jest? - zdezorientowana nie ruszyłam się z miejsca. Dopiero po chwili zrobiłam krok do przodu, a precyzyjnie mówiąc próbowałam go zrobić, ponieważ wtedy zorientowałam się, że lewituję! Usłyszałam dźwięk parkującego samochodu, który znałam od dziecka. Był to wóz pani Renaty, mojej wychowawczyni z domu dziecka. Próbowałam się obrócić, ale nie było to takie łatwe. W końcu jakoś mi się udało. Z samochodu faktycznie wysiadła pani Renia i moja siostra. Obie ubrane były na czarno i płakały. Renia mocno przytulała Hanię, a ja miałam w głowie kompletny mętlik.
- To nie była twoja wina - powiedziała.
- A właśnie że tak! Gdybym wtedy nie machała, nic by się nie stało! – powiedziała moja siostra, wyszarpała się z uścisku wychowawczyni i wbiegła do budynku. Byłam w takim szoku, że nawet nie zwróciłam w pierwszej chwili uwagi, iż siostra przeniknęła przeze mnie (dokładniej mówiąc przez moje nogi). Chwila, czy ja faktycznie nie żyłam?
- Co jest!?! - wykrzyknęłam, lecz najwyraźniej nikt tego nie usłyszał.
- Nie usłyszą cię - do moich uszu dobiegł jakiś chłopięcy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą chłopaka o pięknych oczach i smutnym spojrzeniu mniej więcej w moim wieku. Szedł w moją stronę i patrzył na mnie tym swoim smutnym wzrokiem.
- Co się dzieje, czemu nikt oprócz ciebie mnie nie słyszy i właściwie kim ty do pierona jesteś? - zaczynałam się coraz bardziej denerwować.
- Po kolei. Umarłaś i widocznie na tym świecie masz jakieś niedokończone sprawy, przez co ugrzęzłaś tu jako duch. Mam na imię Karol i także jestem duchem, dlatego cię widzę i słyszę. Jak masz na imię?
- Umarłam? Jak? Kiedy? Dlaczego? O co tu chodzi! - wykrzyknęłam poruszając powietrze tak mocno, że podmuch ten odsunął Karola i sprawił, że drzewa dookoła także się poruszyły.
- Wow, widzę, że jesteś medium! – chłopak patrzył na mnie z ciekawością, podziwem, ale w jego oczach było coś jeszcze. Ten niezwykły smutek?
- A medium to nie jest przypadkiem osoba, która potrafi się porozumieć ze światem duchów?
- No tak. W ludzkim świecie. Ale gdy medium umrze, potrafi czytać myśli żyjących ludzi, porozumiewać się z nimi przez sny, a niektóre mają też wiele innych dodatkowe umiejętności. Widzę, że ty takie posiadasz. Chodź ze mną, zaprowadzę cię do naszego domu - wyciągnął do mnie rękę.
- Naszego? - zapytałam.
- Jako duchy łączymy się w grupy i tak funkcjonujemy. Wszystko opowiem ci po drodze. Chwyć mnie za rękę, to polecimy. Spokojnie, nic ci nie zrobię. Nie martw się też brakiem równowagi w powietrzu. Na początku każdemu jest trudno.
- Dobrze - złapałam go za rękę i wzbiliśmy się w górę.
- To, co chcesz najpierw wiedzieć? - spojrzał prosto w moje szare oczy. On sam miał tak błękitne, że wręcz w nich utonęłam.
- O co chodzi z tymi niedokończonymi sprawami?
- Jako ludzie żyjemy swoim życiem. Gdy umieramy w wyniku długiej choroby, to z reguły mamy czas, by uporządkować swoje sprawy na Ziemi. Gdy umieramy gwałtownie, jednak bez niezakończonych spraw, nie stajemy się duchami, ale gdy umieramy i zostawiamy na Ziemi sprawy niezałatwione, które nie mogą w takim stanie pozostać, stajemy się duchami.
- A jakie to są sprawy?
- Tego nie wie nikt. Trzeba to odkryć samemu lub z pomocą innych duchów. Dlatego właśnie dobieramy się w grupy. Medium trafia się rzadko, dlatego nie każdy duch ma szansę zwrócić się do niego po pomoc, stąd wygodniej jest nam egzystować w grupie.
- Coś podobnego mówił mi kiedyś mój tata… - popłynęłam na fali dawnych wspomnień.
- A właściwie, to jak ty masz na imię i ile masz lat? - zapytał wyrywając mnie z zadumy.
- Patrycja. Mam siedemnaście lat. A ty? - w sumie byłam ciekawa, ponieważ nie potrafiłam tego dokładnie określić.
- Zmarłem mając osiemnaście, a teraz miałbym dwadzieścia.
- A dlaczego jesteś duchem?
- Ponieważ zostawiłem moją narzeczoną samą - zacisnął usta. Przyjrzałam mu się dokładniej. Był umięśniony, miał blond włosy i czerwony ślad na policzku.
- Skąd masz ten ślad? - spytałam.
- Jako duchy mamy taki wygląd, jaki mieliśmy tuż przed śmiercią. To ślad po uderzeniu. A ty jak zginęłaś?
- Potrącił mnie samochód. I chyba wiem, co muszę zrobić, aby dokończyć swoją misję. Co się wtedy ze mną stanie?
- No cóż, po wypełnieniu swojej misji wkraczamy w zaświaty. Patrz! - wskazał w dół na łąkę pełną kwiatów. - Założę się, że nigdy nie widziałaś takiego widoku z góry. Kwiaty w lecie są przepiękne (miał rację). Łąka była wspaniała. Zniżyliśmy nieco lot, abym mogła przyjrzeć się jej bliżej. Nie mogłam ich jednak dotknąć. Widząc moją minę Karol uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Co cię tak bawi? - spytałam naburmuszona.
- Twoja mina. Pomogę ci, jeśli chcesz. Musisz wyobrazić sobie, co czujesz, gdy coś dotykasz. Przypomnij sobie to uczucie, gdy twoje receptory na skórze czegoś dotykały. A teraz wyobraź sobie, że dotykasz ten kwiat i właśnie coś takiego czujesz.
- Czuję! - zawołałam z euforią. Moja ręka zamiast przeniknąć, po prostu dotykała kwiat. Było to wspaniałe uczucie.
- To może teraz przypomnij sobie, co czułaś, gdy stałaś na ziemi. Wyobraź sobie, że to robisz. Spróbuj!
- Udało mi się! - prawie się roześmiałam. Karol również uśmiechnął się do mnie wesoło.
- Wyglądasz promiennie.
- Czy ty po śmierci próbujesz poderwać dziewczynę? - uśmiechnęłam się zalotnie.
- Nie! - wypowiedział to słowo zbyt stanowczo, aby zabrzmiało prawdziwie. - Musimy już ruszać. Musisz nauczyć się, jak być medium. W ostatnim okresie umiera coraz więcej ludzi, ale media są nadal ogromną rzadkością. To nie jest dla nas korzystne, bo my, zwykłe duchy, nie możemy często bez ich pomocy pozamykać swoich spraw na Ziemi. Ale już jesteśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się przed jakimś domem. Karol chwycił mnie za rękę i z uśmiechem poprowadził do środka.
Grafika:
Komentarze [2]
2021-02-13 16:28
Bardzo ciekawe , z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.
2021-02-11 18:22
interesujące
- 1