Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Niełatwo jest być uczniem   

Dodano 2021-12-16, w dziale felietony - archiwum

Każdemu, kto nie przespał pod kamieniem ostatnich kilku lat, na pewno obił się o uszy legendarny już dziś dialog Krzysztofa Kononowicza z dziennikarzem pewnego pisma o takiej to treści: „- Do Choroszczy? - Do Choroszczy. Na badania? – Na badania”. Przypomniałem ten dialog, by zwrócić waszą uwagę na niezwykle istotny problem, a dokładnie na sytuację dzieci i nastolatków w naszym kraju, którzy chcieliby lub wręcz muszą skorzystać z pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej. Statystyki pokazują bowiem, że dialog ten staje się niestety młodym ludziom coraz bliższy.

Zacznijmy od najmłodszych i tych ciut starszych. Psychiatrów dziecięcych, wykonujących zawód, jest w całej Polsce około 450. Jak łatwo się domyślić, to dosłownie kropla w morzu potrzeb. Mnie nie wydaje się to dziwne, bo zarobki specjalistów w tej dziedzinie medycyny są nieduże i nie widać żadnych działań rządu, które mogłyby zmienić tę sytuację na lepszą. To nieustannie jeden z gorzej finansowanych działów medycyny, a zapotrzebowanie na tak specjalistyczną pomoc z roku na rok rośnie.

/pliki/zdjecia/ucz1_0.jpg Polska jest od lat w czołówce krajów Europy pod względem liczby odnotowanych samobójstw, a jeśli chodzi o liczbę samobójstw wśród dzieci i nastolatków, to liczba ta rośnie w zastraszającym wręcz tempie z każdym rokiem. Wyniki przeprowadzonych badań wskazują, że niemal co czwarte dziecko przed ukończeniem 18. roku życia doświadcza przynajmniej jednego znaczącego epizodu depresyjnego bądź innego rodzaju zaburzenia o podłożu psychicznym. Środowisko psychiatrów bije na alarm, ale odnoszę wrażenie, że niewielu ludzi to obchodzi, chyba że sytuacja taka dotknie kogoś z ich bliskich. Przygnębiające jest również i to, że psychiatria nie jest zbyt chętnie wybieraną przez młodych lekarzy specjalizacją, a ta garstka pasjonatów, którzy ją wybiorą i zrobią dyplom, zostaje z reguły w wielkich ośrodkach miejskich, gdzie ma większe możliwości zarobkowania. W związku z czym w małych miejscowościach, czyli na tak zwanej prowincji, psychiatry dziecięcego bądź młodzieżowego ze świecą szukać. Nie inaczej wygląda sytuacja z klinikami bądź oddziałami psychiatrycznymi dla nieletnich. Tych jest w naszym kraju po prostu zdecydowanie za mało w stosunku do potrzeb.

Mocno przygnębiający jest również stosunek dorosłych Polaków do tego typu zaburzeń w grupie młodych ludzi. Główną postawą jest ignorancja lub stygmatyzacja. W sieci wygląda to nie mniej dramatycznie. Wystarczy bowiem, by ktoś napisał coś o depresji, by natychmiast zlecieli się w to miejsce zwabieni tematem weterani walki z wszelkimi odmiennościami, przekonani, że mądrość została im dana przez Najwyższego w pakiecie już w chwili pojawienia się na świecie i w swoich kipiących od błędów językowych i żenujących pod względem merytorycznym, pseudonaukowych wywodach, głoszą swe mądrości. Oczywiście oni doskonale wiedzą, jak to młodemu człowiekowi można szybko i /pliki/zdjecia/ucz2_0.jpg skutecznie poprawić kondycję psychiczną lub go przywrócić do pierwotnej formy psychicznej. Ich zdaniem cała ta depresja i wszystkie problemy natury psychicznej młodych ludzi, to nic innego jak zwyczajne dziecięce fanaberie, które da się szybko wyleczyć zwykłym paskiem od spodni.

Co pozostaje więc tym, których niepokoją objawy, jakie u siebie zaobserwowali? Cóż, po pomoc zawsze mogą zgłosić się do szkolnego pedagoga, o ile ktoś taki w ich szkole pracuje. To na pewno dobry początek poprawy sytuacji. Być może taka konsultacja ze szkolnym pedagogiem wystarczy, a jeśli nawet nie, to on pokieruje nami dalej i podpowie, co i jak można zrobić. Okazuje się jednak, że nawet takie niewinne spotkanie z pedagogiem budzi u wielu uczniów wielki wewnętrzny opór. Wielu nie decyduje się uczynić nawet tego kroku z obawy o to, co powiedzą i jak zareagują na to inni. W końcu to nie tajemnica, że zdecydowana większość Polaków przekazuje sobie z pokolenia na pokolenie negatywny stosunek zarówno do chorób o podłożu psychicznym jak i ludzi, którzy na nie cierpią. Nie zapominajmy także o tym, że wiele szkół w ogóle nie ma na etacie pedagogów, a o zatrudnieniu psychologów, to już prawie wszystkie mogą sobie jedynie pomarzyć. Cóż, dla nikogo nie jest tajemnicą, że zarobki w szkole są tak marne, że wykwalifikowani psychologowie szukają pracy w zupełnie innych miejscach lub otwierają prywatne gabinety, gdzie komfort pracy i zarobki są nieporównywalnie wyższe.

Kwestia kontaktu z pedagogiem, choć pozornie oczywista, wcale taka jednak nie jest, bo pedagog, który ma pomóc uczniom poradzić sobie z problemami, z którymi sami sobie nie radzą, chcąc nie chcąc utożsamiany jest przez nich z instytucją, która to - jak chyba żadna inna - przysparza im co by nie mówić najwięcej stresu. Niestety, bywa /pliki/zdjecia/ucz3.jpg tak, że w danym tygodniu jest tak ogromny natłok weryfikacji naszych umiejętności, przez nałożenie się różnych sprawdzianów, kartkówek i testów, ze naprawdę nie mamy czasu na reset i odreagowanie. A przecież wielu z nas mieszka w odległych miejscowościach i musi każdego dnia do szkoły dojechać i z niej wrócić, co zajmuje im niekiedy naprawdę sporo czasu. Myślę, że szczególnie trudno jest dojeżdżającym dziewczynom, które - jak przypuszczam - muszą wstawać o nieludzkich porach. W przypadku wszystkich dojeżdżających pogodzenie szkoły z życiem, to istne mistrzostwo świat. Nie dziwi mnie więc, że często osoby te mówią, że gdyby chciały wszystko zrobić solidnie i pogodzić, to doba musiałaby trwać dla nich co najmniej drugie tyle.

Uważam, że każdy okres przerwy od zajęć w szkole mógłby być świetnym czasem na regenerację psychiczną, gdyby nie podejście do tego tematu przez niektórych nauczycieli, którzy to wychodzą z założenie, że uczeń nie potrzebuje czasu na odpoczynek. Dla nich uczeń kojarzy się tylko z pracą i nauką. Ich filozofia pracy opiera się na tym, by maksymalnie wykorzystać czas. Gdy więc zbliża się jakieś wolne od zajęć, to zadają uczniom masę zadań, bo w ich przekonaniu uczeń będzie miał wtedy wystarczająco dużo czasu na ich rozwiązanie. Moim zdaniem to naprawdę chore rozumienie efektywnej nauki, ale niestety tak postępuje naprawdę wielu nauczycieli. Nie wiem, czy ludzie ci po prostu zapomnieli, jak to jest być na początku drogi, być początkującym, czy też to ich działanie wynika z czegoś zupełnie innego, o co nie chciałbym ich nawet posądzać. A przecież każdy z nas, uczniów, jest także człowiekiem, który potrzebuje znaleźć czasu na to, by rozwijać swoje pasje i poznawać życie. A kiedy mamy to robić, jeśli każdego dnia, a często nawet w dni wolne musimy mierzyć się z ogromną ilością materiału, który trzeba przeanalizować, przećwiczyć /pliki/zdjecia/ucz4.jpg i opanować? To naprawdę zajmuje potwornie dużo czasu. A co mają zrobić maturzyści, którzy muszą znaleźć dodatkowy czas na powtórki, by nadrobić zaległości i lepiej przygotować się do matury? A kiedy mamy spotkać się z przyjaciółmi, by odreagować codzienny stres? Na to wszystko nie mamy już czasu, bo doba nie jest niestety z gumy, a czas nieubłaganie mknie sobie do przodu. Nie dziwmy się więc, że w konsekwencji tak wielu młodych ludzi nie radzi sobie tymi obciążeniami, z tą presją oczekiwań ze strony rodziny i bliskich oraz z nieustającym szkolnym stresem, czego efektem bywa właśnie często ucieczka w siebie i pogrążanie się w depresji.

Nam, uczniom liceum ogólnokształcącego, nie jest łatwo. Oprócz przedmiotów, które realizujemy w formie rozszerzonej, musimy też realizować wiele innych, które są w tego typu szkole nie mniej ważne, gdyż związane są z ogólnym poziomem wykształcenia. Naprawdę mamy tu co robić. Ale bardzo wielu z nas, szczególnie tych bardziej ambitnych, którym zależy na końcowej średniej, bardzo irytuje fakt, że muszą poświęcić również masę czasu na naukę tych właśnie przedmiotów. Problemem wielu z nas jest także brak akceptacji ze strony rówieśników. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele, ale najczęściej wynikają one z odmienności i braku woli zrozumienia. Wielu sobie z tym nie radzi, a to początek drogi, która może sprowadzić nas na manowce. Odnoszę wrażenie, że generalnie dorośli raczej nie dostrzegają pierwszych symptomów rodzącego się problemu, ale jeśli tego nie widzą, to przecież wcale nie znaczy, że tego nie ma.

Źródło:

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /117 wszystkich

Komentarze [3]

~Anihilator2137
2021-12-29 20:06

Nalot dywanowy jest odpowiedzią na każdy problem polityczny, społeczny lub filozoficzny proponuje zastosować go również w tym przypadku.

~fan
2021-12-21 18:57

Oj niełatwo być uczniem, niełatwo.

~ Major
2021-12-18 00:43

Sami widzicie jak ten Kononowicz się zachowuje. I on chciał zostać prezydentem... Śmiechu warte.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry