Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Niski poziom w każdym elemencie   

Dodano 2016-10-21, w dziale teksty czytelników - archiwum

Z jednej strony nie ma się czego wstydzić, ale też twierdzenie, że porażka Legii Warszawa w meczu z Realem Madryt 1:5 jest dobrym wynikiem, rodzi na mojej twarzy szeroki uśmiech. Postawa Legii w europejskiej elicie piłkarskiej pokazuje jednoznacznie, jak daleko w d... jest rodzima piłka klubowa. Ale spokojnie, ten tekst nie ma na celu deprecjonowania klubu, czy też jego kibiców, tylko luźne przemyślenia na temat tego całego cyrku, który dzieje się w chwili obecnej wokół ekipy Mistrza Polski.

/pliki/zdjecia/re1_1.jpgTęskniliście za mną? Wasz ukochany redaktor Offside powraca na łamy SGI Lesser. Pomyślałem, że od czasu do czasu trzeba będzie tu coś wrzucić, bo widzę, że po moim odejściu zaczyna w tej naszej gazecie brakować tekstów o tematyce sportowej, a to jak nic woła o pomstę do mnie. W swoich artykułach w Lesserze nie podejmowałem raczej tematu polskich zespołów piłkarskich (poza Siarką). Czas więc to zmienić. Na początek chciałbym wypowiedzieć się na temat tego, co dzieje się teraz jakieś 11 kilometrów w linii prostej od mojego obecnego miejsca zamieszkania. Mowa rzecz jasna o ulicy Łazienkowskiej, gdzie pod numerem 3 mieści się stadion Legii Warszawa.

Nigdy nie przywiązywałem wagi do kibicowania polskim klubom w europejskich pucharach. Wiązało się to z tym, że w naszym kraju poza Siarką Tarnobrzeg nie odczuwam sympatii do żadnego innego piłkarskiego klubu. W ostatnich miesiącach sytuacja zmieniła się okazjonalnie na dwumecz Legii Warszawa z irlandzkim Dundalk FC. Uznałem bowiem (chyba trochę pospiesznie), że fajnie byłoby skoczyć na mecz LM, skoro zamierzam przenieść się do stolicy. I stało się. Polski klub po dwudziestu latach zameldował się w najbardziej prestiżowych rozgrywkach piłkarskich świata. Dodatkowo podkręcił mnie fakt, że warszawska drużyna trafiła w grupie na mój ukochany klub, Real Madryt. Władze Legii uznały wszak, że pierwszeństwo w zakupie biletów na mecze grupowe otrzymają wierni kibice, którzy najczęściej meldowali się na Łazienkowskiej, czym zachwycony naturalnie nie byłem, ale potrafiłem to jednakże zrozumieć, godząc się z taką polityką klubu.

Czułem, że o jakikolwiek sukces w grupowych rozgrywkach będzie niezwykle trudno, ale rzeczywistość przerosła moje wyobrażenia. Już w trakcie pierwszego meczu Legii z Borussią Dortmund myślałem, że umrę. Wielu mówiło po tym meczu coś o gwałcie na naszej drużynie, ale o takowym akcie nie mogło być nawet mowy, ponieważ trudno powiedzieć, by Legia się w tym meczu w ogóle broniła. Jestem przekonany, że przyjezdni mogli strzelić w Warszawie znacznie więcej bramek, ale po prostu się nad naszą drużyną ulitowali. Debiut Legii w Lidze Mistrzów był też świetną okazją, by z jak najlepszej strony mogli pokazać się Europie kibice tego klubu. /pliki/zdjecia/re2_1.jpgNiestety. Oprawa meczu była co prawda super, ale zachowanie części fanów tego klubu delikatnie mówiąc trąciło chamskim zaściankiem. Wjazd na trybunę gości i gazowanie służb informacyjnych to standardy, które obserwujemy raczej w krajach bardzo od nas odległych. Wydawało mi się, że wszyscy kibice w Europie doskonale wiedzą już o tym, że używanie przez nich jakiegokolwiek sprzętu na stadionach jest zakazane (no, może za wyjątkiem Krakowa). UEFA jest niezwykle wrażliwa na tym punkcie i dotkliwie karze wszystkie kluby, które nie chcą się do tych standardów dopasować. Zakładałem więc po meczu Legii, że i tym razem UEFA nie odpuści i kary będą. Ale żeby aż takie? Do jasnej cholery, tak się nie robi! Nie godzi się na miły Bóg zamykać przed prawdziwymi kibicami bram stadionu i to na najbardziej prestiżowy mecz w historii klubu, tylko dlatego, że jakaś grupka imbecyli zrobiła rozróbę? Czy nie czas skończyć wreszcie z tą odpowiedzialnością zbiorową? Wiele wskazuje na to, że władze klubu nie potrafią lub nie chcą rozwiązać tego problemu, z którym borykają się od lat, ale karać za wybryki nielicznych kibiców, wszystkich? Toż to chore, drodzy przedstawiciele UEFA.

W żaden sposób nie zamierzam bronić sprawców tego zamieszania, bo to ameby umysłowe, których iloraz inteligencji nie przewyższa IQ kostki brukowej leżącej na chodniku sąsiadującym ze stadionem Legii. Uważam jednak, że bardzo przykładnie powinni zostać ukarani ci, którzy dopuścili się tych czynów, bo to oni wpędzili swój klub w kłopoty, z czego - z racji braku mózgu - nie zdają sobie zapewne nawet sprawy. Dziś mówi się już otwarcie o ogromnych stratach finansowych, jakie poniesie klub z racji konieczności rozegrania meczu z Realem Madryt w Warszawie przy pustych trybunach. Dodatkowa kara finansowa w wysokości 80 tysięcy Euro to przy tym wszystkim naprawę pikuś. Myślałem, że na tym będzie koniec, a jednak myliłem się...

W Madrycie obejrzeliśmy kolejny pokaz walk ulicznych w wykonaniu ludzi, którzy uważają się za fanów stołecznego klubu. Na mecz do Hiszpanii wybrało się według informacji prasowych prawie 4000 kibiców. Niestety i tym razem znaleźli się wśród nich ci, których celem, bardziej niż obejrzenie meczu, było zrobienie swojskiej zadymy przed stadionem Santiago Bernabeu. Nam, Polakom, kibicom futbolu, jest dziś po prostu wstyd, /pliki/zdjecia/re3_1.jpgbo cała Europa znowu patrzy na nas jak na dziką hordę bez norm i zasad lub stado zarażonych wścieklizną zwierząt, których nie powinno się wypuszczać z klatek. Jako kibic piłkarski czuję się mega urażony, bo dzięki kilkudziesięciu odmóżdżonym fanom Legii, zyskałem w Europie opinię, na którą absolutnie nie zasłużyłem. Bo, co dziś może sobie o mnie pomyśleć jakiś potencjalny rozmówca, gdy dowie się od mnie, że chodzenie na mecze i dopingowanie mojej ukochanej drużyny jest dla mnie pasją, a nie tylko odskocznią od szarej rzeczywistości. Jeśli jego wiedza o kibicach będzie opierać się o to, co może obejrzeć lub przeczytać w mediach, to może sobie jak nic pomyśleć, że ja też siedzę na stadionie w kominiarce, rzucam na murawę race, rozwalam ogrodzenia ochronne, a jak mi jeszcze fantazja pozowli, to rzucam też dla sportu cegłówkami w policjantów.

Poziom gry warszawskiej Legii jest dziś, jaki jest. Po trzech meczach Ligii Mistrzów drużyna stołeczna, która występuje w grupie F, jest na ostatnim miejscu w tabeli i ma katastrofalny bilans (0 punktów, stosunek bramek 1-13). Rekord LM w tej drugiej statystyce dzierży na razie ekipa Dynama Zagrzeb, która w sezonie 2011/2012 wyśrubowała wynik na 3-22. Czy Legii uda się w tym sezonie podkręcić go do takiego stopnia, że nikt nigdy go już nie pobije? Nie wiem. Niby pod wodzą Jacka Magiery gra Legii zaczęła przypominać piłkę nożna, ale dalej gołym okiem widać, jak ogromna przepaść dzieli nasz zespół w przygotowaniu fizycznym, umiejętnościach technicznych zawodników i poziomie kreowania gry od topowych europejskich zespołów.

Offside

PS Jeżeli ktoś stęsknił się za moimi publikacjami, to zapraszam na portal legia.com.pl, na którym zamierzam zamieszczać relacje z kolejnych meczów Legii Warszawa w Ekstraklasie.

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 4 /8 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry