Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nowy polski bohater   

Dodano 2014-02-21, w dziale inne - archiwum

Bródka – nazwisko, które odmieniano w ostatnich dniach w polskich mediach przez wszystkie przypadki. Do niedawna łyżwiarz ten znany był jedynie wąskiemu gronu fanów jazdy szybkiej na lodzie. Dziś, dzięki zwycięstwu w wyścigu na 1500 m podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi i zdobyciu złotego medalu, wszyscy Polacy wiedzą już o tym skromnym panczeniście z Domaniewic prawie wszystko.

/pliki/zdjecia/bro1.jpgJak to się jednak stało, że w pewnym momencie zawładnęła jego życiem aż tak wielka sportowa pasja, i że zaczął uprawiać dyscyplinę, która nie należy bynajmniej ani do tych najpopularniejszych, ani najbardziej opłacalnych? Dlaczego zaczął trenować akurat jazdę szybką na lodzie i to w kraju, w którym istnieją tylko cztery pełnowymiarowe, otwarte, sztucznie mrożone tory (Stegny w Warszawie, Błonie w Sanoku, Pilica w Tomaszowie Mazowieckim oraz COS w Zakopanem – przyp. red.). Co sprawiło, że zdecydował się podjąć rywalizację z łyżwiarzami z takich państw jak choćby Holandia, w których dyscyplina ta należy od lat do najpopularniejszych?

Zbigniew Bródka nie jest jednak człowiekiem znikąd, choć na takiego kreowały go w ostatnim czasie media. To prawda, że profesjonalną karierę na długim torze rozpoczął dopiero w roku 2008, ale wcześniej rywalizował już jako zawodnik UKS Błyskawica Domaniewice w short-tracku, zdobywając w tej dyscyplinie wiele medali w różnych kategoriach wiekowych.

Pierwszy raz założył łyżwy na nogi w wieku 9 lat. Nie zrażał się tym, że w okolicy nie było sztucznego lodowiska. Pod okiem swojego pierwszego trenera, Mieczysława Szymajdy, który każdego roku w zimie, kiedy tylko pozwalała na to temperatura, organizował dla dzieci z Domaniewic lodowisko, doskonalił swoje umiejętności. Był jednym z najzdolniejszych wychowanków trenera Szymajdy. Wyróżniał go również twardy, nieustępliwy charakter i wytrwałość. Na wspomnianym lodowisku pojawiał się, jak mówi trener, codziennie o godzinie piątej rano, bo chciał potrenować ze dwie godziny jeszcze przed szkołą. W końcu przyszły sukcesy. Najpierw w short-tracku. Miał nawet szansę wystąpić w tej dyscyplinie na Igrzyskach Olimpijskich w Turynie w roku 2006, ale doznał kontuzji. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Po wyleczeniu kontuzji przekwalifikował się na dłuższy tor i w roku 2008 zdobył w nowej dyscyplinie swój pierwszy medal na Mistrzostwach Polski na dystansie 1000m (brązowy – przyp. red.). W kolejnych latach zdobywał już medale mistrzostw kraju regularnie (po 2 medale w latach 2009 i 2010 i po 4 w latach 2012 i 2013). Na arenie międzynarodowej zadebiutował dopiero w roku 2010. Wystąpił wówczas w Pucharze Świata, Mistrzostwach Europy i Mistrzostwach świata oraz na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver, ale bez znaczących sukcesów. Dość powiedzieć, że w Pucharze Świata nie zdobył żadnych punktów, a w olimpijskim debiucie zajął na swoim koronnym dystansie dopiero 27 miejsce. W kolejnych latach było już jednak znacznie lepiej.

/pliki/zdjecia/bro2.jpgWielką siłą naszego mistrza olimpijskiego jest poukładane i szczęśliwe życie prywatne. Żona Agnieszka i córki (Gabrysia i Amelka) dają mu ogromne wsparcie. Jego znajomi twierdzą, że Bródka nie jest typem egocentryka, skoncentrowanego jedynie na sobie i własnych sukcesach, jak wielu jego rywali. Jego mocną stroną jest ponoć także psychika. Teraz będzie miał okazję to udowodnić, bo nadeszło jego medialne „pięć minut”.

Sukces Zbigniewa Bródki jest naprawdę niezwykły, bo jak już wspomniałam w Polsce nie ma w zasadzie warunków do wyczynowego uprawiania tej dyscypliny. To dziś bardzo niszowy sport, zepchnięty przez Ministerstwo Sportu i Turystyki prawie na sam koniec hierarchii zimowych dyscyplin. Wyraz swojej frustracji tym faktem dał m.in. komentujący „złoty” występ Bródki, Piotr Dębowski, który na koniec swojej relacji skierował oficjalną prośbę do „Pana Prezydenta, Pana Premiera, Panów i Pań Posłanek” o zainwestowanie w tę dyscyplinę i wybudowanie choćby jednego krytego toru. Nie trzeba być znawcą tematu, by wiedzieć, że rywalizować z najlepszymi można tylko wtedy, gdy ma się szansę trenowania przez cały rok, na dobrym lodzie i niezależnie od pogody, a takie warunki daje tylko hala. Na świecie takich hal jest 31, a w Europie - 19 (sześć w Holandii, cztery w Rosji, po trzy w Niemczech i Norwegii, i po jednej w Szwecji, na Białorusi i we Włoszech).

Zbigniew Bródka jako jedyny łyżwiarz stawił na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi czynny opór Holenderom, o czym pisały wszystkie liczące się w tym kraju media. Dziennikarze holenderscy pisali, że jedynie „Bródka zepsuł im tę imprezę”. Do momentu tryumfu Polaka żaden inny zawodnik nie potrafił pokonać Holendrów i zająć pierwszego miejsca na podium, dlatego dla Koena Verweija było to na tyle bolesne doświadczenie, że przez długi czas po biegu nie potrafił się z tym pogodzić. Nam pozostaje tylko cieszyć się z faktu, że to właśnie Polak był tym zawodnikiem, który na tych igrzyskach utarł nosa Holendrom.

On sam mówi, że zwycięstwo zawdzięcza nie tylko ciężkiej pracy i talentowi, ale i zmianie płóz w łyżwach na starsze, na te, w których wygrał w zeszłym roku Puchar Świata. Jego sukces może być jednak przełomowy dla tej dyscypliny. Przed igrzyskami panczeniści żebrali wręcz o dofinansowanie dla swojej dyscypliny, a teraz posiadają już wiele zapewnień o pomocy dla nich. Oby na obietnicach się nie skończyło.

/pliki/zdjecia/bro3.jpgNowy polski bohater, strażak Zbigniew Bródka, wystartuje w Soczi jeszcze raz, w biegu drużynowym. Polska drużyna w składzie Zbigniew Bródka, Sebastian Druszkiewicz, Konrad Niedźwiedzki, Jan Szymański ma w nim szansę zdobyć kolejny medal, a nam nie pozostaje nic innego, jak trzymać za nich kciuki.

Na koniec zachęcam wszystkich jeszcze raz posłuchania sobie relacji polskiego komentatora sportowego, Piotra Dębowskiego. Panie Piotrze, serdeczne gratulacje. Dawno już żadna relacja sportowa nie wciągnęła mnie i nie poruszyła aż tak bardzo. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz podczas jakiegoś wydarzenia sportowego popłakałam się ze wzruszenia. Oglądanie tego biegu naszego złotego medalisty, z pana komentarzem, było czymś niezwykłym i niepowtarzalnym.

Wspomnianą relację można znaleźć tutaj.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.2 /21 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry