O co chodzi?
Hojność realiów objawia się nagle, w sposób anatomiczny. Dostaję oczy świadka przypadkowej kradzieży. Złodziej-żeglarz cumuje do Portu Monetki pani w szarym płaszczu. Skoro tylko widzę jak zanurza rękę, w nie swojej, kieszeni ... nie robię nic, by temu zapobiec. Jakoś to sobie próbuje wytłumaczyć, jakoś poukładać. Wszystko jednak sprzyjało wyraźnie tej krótkiej chwili, w której świat nazwałby mnie bohaterem.
To jest na przykład: kolor płaszcza kobiety - szary: łatwy do zdefiniowania, niewymagający zbędnej analizy. Nic nie stało na przeszkodzie bym zainterweniował. Nic specjalnie nie odwracało mojej uwagi. Nie dostrzegłem też w złodzieju-żeglarzu żadnych, podobnych do moich, cech, co mogłoby wzbudzić we mnie litość czy zrozumienie. Byłem na miejscu wystarczająco wcześnie. Zdążyłem zauważyć zamiar...
Po kilku minutach zorientowałem się, że ciągle stoję na przystanku. Przede mną duży afisz ostrzegający przed kradzieżą kieszonkową. Sytuacja przedstawiona na zdjęciu raziła szarością płaszcza kobiety, toteż nie potrzebowałem wnikliwie patrzeć na nią dłużej. W jednej chwili przestałem ufać swojej wyobraźni. Nie ufałem już też zdolnościom do racjonalnego myślenia. Odruchowo sprawdziłem czy mam nogi i sprawdzałem to przez następne 15 minut drogi do domu. Wiara w przyjazd autobusu, wydawała się w zaistniałych okolicznościach żałośnie naiwna.
Otoczenie trafia we mnie dokładnie. Nadstawia kąty i prosi się o we wszystko wpadanie, o wszystko zahaczanie. Muszę przyznać, że moją męską skórę da się zedrzeć nawet przez ubranie, co do tej pory było sprawą niejasną. Język mi się trzęsie, plącze obraz – rozpoznaje po sobie, że może być obok. Nie przestaję mieć wrażenia, że można zaprogramować mnie tylko w ten jeden sposób, a skuteczność wynika jedynie z jej cech.
Wpada do domu roztargniona i nie reaguje na moje sygnały. Więc moja bezradność nie jest bezpodstawna... - myślę.
-Nie widziałeś mojej portmonetki? – pyta, chodząc bezradnie po mieszkaniu. Odkurzałem, a ty nie ściągnęłaś butów.
-Nie, nie. – kiwam od niechcenia głową, kropla potu spływająca po karku, jest pretekstem do nie wracania pamięcią do koloru jej płaszcza.
Jestem ofiarą statystyk. Głosem zapisywanym przez sennego ankietera. Jestem rozkazem głuchoniemego w kierunku ślepej armii. O co chodzi? I czy mam na to jakikolwiek wpływ?
Komentarze [3]
2009-11-12 20:41
coś nie wyszło :/
2009-11-09 13:14
NIESPÓJNE NIESPÓJNE NIESPÓJNE!!!
Chodzi mi o opis tego epistemologicznego zawodu. Brak zaufania wyobraźni i racjonalnemu myśleniu nie skutkuje wprawdzie niemożnością poznania czysto sensualnego, ale takie poznanie prowadzi nas donikąd! Dlaczego? Oto przykład:
Patrząc na zieloną tablicę na ścianie sali lekcyjnej, możesz stwierdzić: widzę zieloność, zielony kształt. Dopiero angażując poznawczo rozum, możesz stwierdzić, że widzisz duży zielony prostokąt i wyciągasz wniosek, że jest to tablica szkolna.
Jeśli więc racjonalne myślenie zawodzi całkowicie, to nie jest możliwe sprawdzenie posiadania nóg!
No, to tyle co do treści.
Poza tym bardzo ciekawie!
2009-11-09 13:01
Tytuł faktycznie adekwatny do odczuć po przeczytaniu tekstu.
- 1