O galeriankach słów kilka
Świat bezsprzecznie ewoluuje. Procesowi temu podlega niemal każda, nawet ta najmniejsza część naszej rzeczywistości. Nieprzerwane zmiany zachodzą w dziedzinach, o których nawet nam się nie śni. Weźmy na przykład niewiele młodsze od nas dwunasto-, trzynastolatki, określane niekiedy jako „już nie dziewczęta, jeszcze nie kobiety”. Pytanie do Was - moje drogie rówieśniczki – czym zajmowałyście się w tym wieku?
Ilu ludzi, tyle odpowiedzi. Skłonna jestem jednak założyć się, że ostatnim z Waszych zmartwień było zarabianie pieniędzy, a seks wydawał się Wam wówczas rzeczą tak odległą, jak inna galaktyka. Tym większe było więc moje zdumienie, gdy usłyszałam o tak zwanych „Galeriankach”.
To nowe, szokujące zjawisko narodziło się wraz z powstaniem pierwszych centrów handlowych w większych miastach. Tam też określenie „Galerianki” weszło już do powszedniego języka. Krótko mówiąc, oznacza ono grupę dziewcząt w wieku dojrzewania, które, w zamian za sprzedaż własnego ciała, otrzymują przeróżne dobra materialne. Czym różni się to od prostytucji? Obiektywnie rzecz ujmując, jedynie technicznymi szczegółami. Dziewczyny te swoich klientów szukają właśnie w galeriach handlowych, stąd i owa nazwa.
Swoisty proces przeobrażenia statystycznej nastolatki w galeriankę przedstawiony jest w krótkometrażowym filmie Katarzyny Rosłaniec („Galerianki” - dostępny na YouTube.com; fragmenty wersji pełnometrażowej, która niebawem ma znaleźć się na ekranach kin, zamieszczone są na ostatniej płycie O.S.T.R. „O.C.B.”). Główną bohaterką filmu jest Alicja, nieco zamknięta w sobie i wyalienowana ze środowiska nastolatka. Życie w rodzinie, w której rozmowy ograniczają się wyłącznie do tych koniecznych, sprawia, że dziewczyna kompletnie nie potrafi odnaleźć się wśród rówieśniczek; zwłaszcza, że dla jej koleżanek najpoważniejszym wyznacznikiem wartości człowieka jest jego model telefonu komórkowego. Z czasem Alicja wkracza w ten świat, przekraczając kolejne granice i łamiąc kolejne zasady.
Subiektywnie rzecz ujmując, poziom artystyczny filmu woła o pomstę do nieba. Główna bohaterka jest z lekka „drewniana” i bez wyrazu. Dialogi, zwłaszcza te pomiędzy tytułowymi postaciami, porażają sztucznością i brakiem autentyczności, a cały obraz wydaje się być do bólu przewidywalny. Aż dziw bierze, że jedną z ról zagrał tu tak popularny aktor jak Artur Barciś (ojciec głównej bohaterki), a sam obraz zdobył mnóstwo istotnych nagród. Niemniej jednak, poruszany w filmie problem wymaga choćby chwili zastanowienia. Ciekawym aspektem tego zjawiska jest także przejaw bezbrzeżnego braku samokrytyki owych dziewczynek w stosunku do własnego zachowania. W praktyce oznacza to, że swoje postępowanie tłumaczą życiową zaradnością i przedsiębiorczością. Mało tego, są z siebie zwyczajnie dumne. Biorąc pod uwagę niczym nieograniczoną dostępność oraz nieskomplikowaną złożoność tego sposobu zarabiania pieniędzy (a może nawet stylu życia, jako że ukazana w filmie metamorfoza bohaterki oddziałuje nie tylko na jej kieszonkowe, ale i zwiększenie pewności siebie czy wzrost własnej samooceny), de facto mają nieco racji.
Znacznie bardziej przerażająco robi się, gdy trzeźwo ocenimy realia: nastąpił niebywały upadek moralności i to na przestrzeni zaledwie kilku lat. Fakty mówią same za siebie – czasy zbierania karteczek do segregatora czy pisania pamiętników (czy też innych zajęć dziewcząt w tym wieku) bezpowrotnie odchodzą do lamusa. Nasuwa się pytanie, kogo winić za taki stan rzeczy? Być może zabieganych rodziców i niedostateczne zainteresowanie dziećmi, być może szkolnictwo (z wolna odcinające się od wychowywania uczniów), wreszcie być może media, z uporem maniaka lansujące kolejne nastoletnie gwiazdy, które zupełnie nie wyglądają na swój wiek.
Według najnowszych informacji, w kilku większych miastach Polski podjęto pewne działania, mające na celu wyeliminowanie lub chociażby zminimalizowanie tego zjawiska. Zwiększona uwaga ochroniarzy na błąkające się po galeriach grupy nastolatek i zaostrzone kary za pedofilię, to na pewno przejaw zainteresowania tym zagadnieniem. Bez wątpienia to jednak za mało. Nie bez powodu prostytucja nazywana jest „zawodem starym jak świat” – ewoluuje, dopasowując się do realiów współczesności i dalej ewoluować będzie, a proces ten jest raczej nie do powstrzymania.
Grafika:
Komentarze [4]
2009-04-17 20:26
Galerianki bedzie mozna za niedlugo u nas zobaczyc. Zapraszam do Galerii Blue City… tam mnostwo galerianek :]
2009-04-17 16:49
tak! już wiem co mam zrobić przy następnej wizycie w galerii gdy zabraknie mi do jakiejś tam bluzki… ale nie, chyba jestem już za stara :P
ciekawy tekst, podoba mi się. a zjawisko przykre.
2009-04-16 10:10
Ja też zbierałem karteczki, ale segregator gdzieś mi się zapodział. I unikatowej kolekcji Pokemonów też nie mogę znaleźć :(
Co do galerianek to faktycznie smutne zjawisko, moim zdaniem winni są głównie rodzice, któzy najzwyczajniej olewają swoje dzieci.
BTW Za dwa tygodnie będę w Arkadii i Złotych Tarasach =]
2009-04-15 22:05
w 2007r na Bartoszkach można było obejrzeć ten film. Myślę, że sztuczność o której piszesz celowo była tak rzucająca się w oczy, w celu podkreślenia jak nienaturalna jest to sytuacja. Przejaskrawienie wydobyło problem, a momentami, groteskowe postacie uświadamiały nam dobitnie, że coś tu jest nie tak.
A ja karteczki zbierałam, ktoś się powymienia?
- 1