Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

O sztuce w sztuce w ramach (?) sztuki   

Dodano 2012-10-15, w dziale felietony - archiwum

Sztuka mieści w sobie wiele zagadnień. Sztuką jest bez wątpienia twórczość Griega, Shakespeare’a, Thorvaldsen’a i Courbeta. Definicja sztuki zmieniała się na przestrzeni wieków, począwszy od pierwszych cywilizacji, poprzez antyk, średniowiecze i kolejne epoki historyczne, które ją modyfikowały, zależnie od potrzeb i upodobań nowych pokoleń. Wraz z definicją zmieniał się również sposób wykorzystywania sztuki, od celów stricte religijnych, poprzez użytkowe, aż nabrała roli, którą pełni dzisiaj.

/pliki/zdjecia/sztu1_0.jpgSztuka miała zachwycać, pokazywać piękno natury i samego człowieka, dla arystokracji stanowiła rodzaj hobby, aż pewnego pozornie zwykłego dnia zaczęła również szokować i prowokować. Obecnie śmiało można powiedzieć, że za sztukę uważa się wytwór człowieka, o którym autor powiedział „To jest sztuką”. Prowokowanie jest dobre, jeśli jego celem jest sprawienie, by człowiek zastanowił się nad jakimś zagadnieniem lub problemem. Szokowanie w celu zdobycia pierwszej strony w gazecie lub - patrząc realniej - kilku wpisów na stronie w rodzaju Pudelka, już mniej, bo wiąże się to raczej z próbą zdobycia popularności niskim kosztem, niż rzeczywistą chęcią wywołania do tablicy jakiegoś problemu.

No i właśnie, czym jest dziś prowokacja? Czego powinni się wystrzegać ci artyści, którzy nie chcą prowokować? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo zależy to od zbyt wielu zmiennych, takich jak narodowość, wyznanie, poglądy polityczne, orientacja seksualna. Jeśli jednak chcemy poprowokować, warto sięgnąć po temat holocaustu, bo on niemalże zawsze działa. Dobrym tematem na prowokujący obraz może być również postać Jezusa Chrystusa i wszelkie nawiązania do symboli i chrześcijaństwa jako religii.

Idealnym przykładem nawiązania do zagłady europejskich żydów jest praca, a właściwie powiedziałbym seria prac, Zbigniewa Libery, który w 1996 roku zaprezentował siedem modeli LEGO stylizowanych na oryginalne zestawy tej firmy (tj. oprócz samych budowli powstały również pudełka). Takie rzeczy dzieją się do dziś i zapewne nikt już by nie pamiętał o pracy Libery, gdyby nie jej tematyka. Otóż artysta złożył z klocków siedem scen, które nosiły zbiorczy tytuł "Lego. Obóz koncentracyjny". Zbudował baraki, krematoria, druty kolczaste i wieżyczki strażnicze. Rolę więźniów pełniły szkielety, których wprowadzenie samo w sobie wzbudziło niegdyś sporo kontrowersji. Libera chciał udowodnić, że zło jest wszędzie, można je przedstawić nawet za pomocą tej niepozornej zabawki. Trzeba bowiem pamiętać, że LEGO do dziś nie wprowadziło serii militarnej, ograniczona jest również liczba modeli nowoczesnej broni, a więc dziecko nie ma szans na bawienie się we współczesną wojnę. Związane jest to z polityką firmy, która jest przeciwna przedstawianiu konfliktów, aczkolwiek, nawet po powierzchownym przyjrzeniu się kilku najnowszym seriom, widać jak na dłoni, że to kłamstwo i to szyte grubymi nićmi.

Pod względem technicznym praca Libery jest okropna - barbarzyńsko ciął i kleił klocki, nie zdając najwyraźniej sobie sprawy z tego, że podobny efekt można uzyskać za pomocą odpowiednich części. Przekaz jednak był klarowny i naprawdę wywołał wiele kontrowersji, doprowadzając do tego, że uniemożliwiono wystawienie tej pracy podczas Biennale w Wenecji. Firma LEGO, której polski oddział dostarczył artyście potrzebne części, była oburzone sposobem wykorzystaniem ich produktu. Żydzi natomiast nie protestowali. Przeciwnie, zakupili jeden z trzech zestawów i umieścili w Jewish Museum.

/pliki/zdjecia/sztu2_0.jpg

W nurcie sztuki krytycznej powstała również praca Piotra Uklańskiego, który zebrał 165 fotosów przedstawiających portrety aktorów grających nazistów. O swojej pracy wypowiedział się następująco: Portret nazisty w kulturze masowej jest najbardziej wyrazistym okazem przekłamania prawdy o historii, o ludziach. Jest to dla mnie tym bardziej ważne, że to główne źródło informacji o tamtych czasach, dla wielu jedyne. Artysta chciał więc pokazać, że z biegiem czasu niemieckie zbrodnie zostały zneutralizowane i przerobione na scenariusze do filmów przygodowych. A jakiego szumu tym narobił! Doszło to tego, że Daniel Olbrychski z szablą w ręce wszedł do galerii i uszkodził przedstawiające go zdjęcie (z filmu „Jedni i drudzy” Claude’a Leloucha – przyp.red.), a także te z Janem Englertem, Stanisławem Mikulskim i Jeanem-Paulo Belmondo, co oczywiście odpowiednio wcześniej skonsultował z zainteresowanymi. Sprawa została rozdmuchana przez media, doszło do debaty, aktor oskarżył artystę o propagowanie nazizmu i ostatecznie informacja o tym, że nie jest to prawda, musiała znaleźć się w galerii.

Każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakiego okrucieństwa doświadczali ludzie w czasie wojny. Skąd więc setki zwiedzających, robiących sobie zdjęcia na tle krematoriów? Skąd pocztówki przedstawiające słynną bramę obozu Auschwitz-Birkenau? Libera i Uklański to tylko dwaj z wielu artystów, którzy poruszają temat wykorzystywania okrucieństw II wojny światowej przez kulturę masową. Ich celem nie jest zwrócenie uwagi na siebie i swoją twórczość, oni chcą pokazać nadużycia przemysłu rozrywkowego i turystycznego, by nie doprowadzić do sytuacji, w której, wychodząc z obozu, będzie można na pamiątkę kupić sobie „pukiel żydowskich włosów – po 2zł za pięć centymetrów”.

Reasumując, nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu sztuki do prowokowania do zadawania pytań, do zastanowienia się nad jakimś problemem. Wręcz przeciwnie, uważam, że kontrowersja lepiej trafia do potencjalnego odbiorcy, który mógłby, a ma do tego prawo, nie zrozumieć bardziej subtelnych form.

/pliki/zdjecia/sztu 3.jpgNatomiast za absolutną głupotę uważam zachowania artystów, którzy poprzez kontrowersję próbują wykupić sobie choć kilka minut czasu antenowego. Świetnym przykładem jest głośny kilka lat temu incydent podczas koncertu Behemota, kiedy to Adam Darski spalił Pismo Święte, krzycząc, że to zbiór kłamstw. Dobra, jesteś gość, nie boisz się odwalać takich akcji, to może jedź do Indii i zabij tam jakąś krowę, bo to przecież absolutna głupota, cenić to zwierzę aż tak wysoko. Albo podrzyj i podeptaj Koran, bo zakazuje jedzenia wieprzowiny. O napisaniu na facebooku, że „żydom się należało” nie wspomnę. Jest to postępowanie w myśl zasady, nieważne, co mówią, ważne, by mówili, czyli, jak już pisałem wcześniej, nędzna próba zrobienia szumu medialnego wokół własnej osoby. Opozycją do takich zachowań jest rzetelna satyra, która występuje chociażby w serialu „South Park”, gdzie dostaje się dosłownie każdemu. Poprzez porzucenie jakiejkolwiek politycznej poprawności, autorzy zyskali prawo do wytykania błędów i słabości każdej organizacji, religii i osobie na świecie.

Prowokować można, a nawet trzeba, bo pozwala to ogółowi społeczeństwa dostrzegać sprawy, o których w pędzie codziennego życia zapominamy. Prowokacja zmusza do szukania odpowiedzi na niewygodne pytania, do rozmowy na tematy, których pewni ludzie woleliby nie poruszać. Wiąże się to jednak ze złożeniem na barkach artystów ogromnej odpowiedzialności. Bo niby dlaczego komunistycznym władzom tak bardzo zależało na zdobyciu, czy raczej kupieniu poparcia poetów i pozostałych artystów?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /42 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry