Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Odrodzenie   

Dodano 2008-04-15, w dziale inne - archiwum

Siedziała w garderobie. Pozostało jej jeszcze kilka minut. Przeglądnęła się w lustrze, poprawiła włosy, wzięła głęboki oddech i wyszła na scenę. Scena była zasłonięta, ale wiedziała, że widownia jest pełna zarówno bliskich jak i dalekich jej ludzi. Wiedziała też, że będzie tańczyć tak, jakby istniała tylko ona i scena.

Położyła się. Kurtyna się rozsunęła, usłyszała dźwięk muzyki. Zaczęła. Delikatnie w takt muzyki podniosła swe smukłe ciało, ukazując piękną twarzyczkę o bardzo delikatnych rysach. Już wiedziała, że zatańczy jak nigdy dotąd. Przed oczami stanęła jej tamta chwila. Szerokim ruchem ręki zakreśliła w powietrzu półokrąg. Każdy jej ruch odzwierciedlał dźwięki fortepianu, który wydawał z siebie melancholijną muzykę. Delikatna praca rąk, piruet. Przyjęła pozycję Pointe. Cudownie wyglądała stojąc tak na czubkach palców, wyprostowana niczym sosna. Teraz poruszała nogami równie energicznie jak i rękami, synchronizując swoje ruchy z muzyką. Reflektory błysnęły mocniejszym światłem. Już nie tylko fortepian akompaniował jej, włączyły się również skrzypce i wiolonczela. Szybszy takt. A jej ciało odzwierciedlało to wszystko, całą historię, którą chciała opowiedzieć - tańcząc. Wykonała fouette, szybkie obroty z jedną nogą dołączoną do drugiego kolana. Zaraz potem popisowe manege, okrążając scenę w podskokach. Tyle obrotów, figur i jej ciało, które poruszało się z taką determinacją. Każdy mięsień był napięty, ale jej twarz spokojna. Jakby istniała tylko ona. Wyglądała jak łabędź. Zdecydowane, a jednocześnie tak bardzo subtelne ruchy całego ciała. Im piękniejsza i szybsza była muzyka, tym szerszy był też jej uśmiech. Tak, robiła to, co kochała. Robiła to perfekcyjnie. Czuła, że to był taniec jej życia. Teraz scena należała tylko do niej. Z gracją poruszała się po niej niczym Isadora Duncan. Nie można było od niej oderwać wzroku. Każdy gest, każdy ruch, był doskonały. To było jej życie. Finał. Przepiękny piruet. Opadła na scenę niczym liść w jesienny wieczór. To było coś niesamowitego. Ludzie klaskali i klaskali. Były łzy bliskich, ale i wzruszenie na twarzach tych, których nie znała. Owacja na stojąco. Wstała, ukłoniła się i wypowiedziała nieme „dziękuję”.

Natalia ma teraz 17 lat. Kilka lat temu jej życie zmieniło się drastycznie. Była taka jak ja. Chciała skończyć liceum, pójść na studia dziennikarskie. Ale pewnego dnia dowiedziała się, że jest chora. To był rak krtani. Choroba była niestety już w tak zaawansowanym stadium, że nie można było nic zrobić. Ostatnie słowa. Nie pytała „Dlaczego?”. Pogodziła się z tym. Operacja. Straciła mowę, a wraz z nią całą radość życia. A była przecież taka młoda. Rodzice robili wszystko, żeby chociaż w najmniejszym stopniu przywrócić uśmiech na jej twarzy. Udało im się. Zaprowadzili ją do szkoły baletu. Zapytali - Chcesz? Ona kiwnęła tylko głową, bo czuła, że w tańcu się na nowo odrodzi.

***

Ja mogę mówić, mam dwie ręce, dwie nogi, widzę. Czasami boli mnie brzuch lub głowa. Gram w kosza, maluję, fotografuje, śpiewam, gram w szachy lub pływam. To mnie uszczęśliwia. Ważne jest w życiu to, aby robić coś, co będzie tlenem dla duszy. Nikt z nas nie chce chyba stwierdzić po latach, że swoje życie tylko przeszedł. Każdemu zależy, żeby je przeżyć najlepiej jak się da. Ale co zrobić, jeśli spotka nas jakaś tragedia? Pytać „ Dlaczego ja?”. Przecież na tak postawione pytanie nie ma odpowiedzi. Kto odpowie na to pytanie sierocie, niewidomemu, żebrakowi, okradzionemu, okaleczonemu, zdradzonemu. Nie trzeba odpowiadać. Trzeba podać mu rękę, żeby się podniósł, żeby zaczął dostrzegać te najmniejsze rzeczy, żeby się na nowo odrodził. Tragedie nie muszą nam przecież zamykać drogi do spełniania siebie, do marzeń. Czasami trzeba tylko poszukać tych nowych.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.7
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.7 /17 wszystkich

Komentarze [10]

~Moczo_absolwent
2008-04-16 14:12

Tę celowość Pani odbioru daje się łatwo zauważyć :)
Dobra. W tym artykule więcej komentarzy nie piszę, bo wyjdę na trolla.
Czekam na następne publikacje :)

Fleurette
2008-04-15 23:47

Nie no śmieje się, ale musi Pan przyznać, iż sytuacja mogła się wydać na taką, jaką ja ją celowo, podkreślam celowo, odebrałam :)

~Moczo_absolwent
2008-04-15 22:38

Odkryto moje niecne intencje. Pani Fleurette; proszę zauważyć, iż daję Kserówce możliwość polemiki nałamach SGI Lesser i proszę mi wierzyć, że chętniej uczyniłbym to w taki właśnie sposób, gdyż w takich sprawach jawność zdecydowanie pszyniejsza jest. Tym niemniej gadu pozwala na szybszą wymianę zdań. Wybór pozostawiam autorce tekstu.

Fleurette
2008-04-15 22:33

No to już wiadomo czemu sie Pan tak wnikliwie przyjrzał tekstowi Kserówki – chciał żeby się odezwała do Niego na gg ;)

~Moczo_absolwent
2008-04-15 22:07

Ciekaw jestem bardzo z którymi tezami w moim komentarzu się nie zgadzasz. Proszę, wyłuszcz mi to tutaj albo na GG, mój numer:170819

~Moczo_absolwent
2008-04-15 22:00

W takim razie chętnie podyskutuję o tym, z czym się nie zgadzasz :)

~Kserówka
2008-04-15 21:59

Cóż... Każdy ma swoje zdanie, być może masz rację, chociaż nie ze wszystkim się zgodzę ;) Pozdrawiam

Fleurette
2008-04-15 21:48

ale się Panu na dole nudziło…. łoooj…
cóż za precyzja.. ;]

mi się tam podoba i byłam jedną z pierwszych (jak nie pierwszą) osobą, która przeczytała owe opowiadanie więc mam do niego pewien sentyment… :)

~Moczo_absolwent
2008-04-15 21:45

Ech… przepraszam za literówki.

~Moczo_absolwent
2008-04-15 21:41

Witam!
Swój komentarz do Twojego tekstu zacznę od poprawienia paru drobnych błędów językowych które Ci się zdarzyły:
“Przeglądnęła się w lustrze…” – tutaj miałem napisać coś mądrego o przeglądaniu się, ale, jak sprawdziłem, słownik języka polskiego stoi mo Twojej stronie :)
“Scena była zasłonięta, ale wiedziała, że widownia jest pełna…” – rozpoczynasz nowe zdanie od podmiotu “scena”, odnosząc dalszą jego część do podmiotu bohaterki; w efekcie wychodzi jakby to scena wiedziała, że widownia jest pełna…
“poruszała nogami równie enegricznie jak i rękami” – po co ten spójnik “i”?

W porządku. Teraz o samym utworze. Właściwie to nie wiadomo, co popełniłaś, droga Kserówko. Ni to opowiadanie, ni reportaż. Jak na opowiadanie zbyt emocjonalne i rzeczywiste, a jak na reportaż za mało obiektywne i za dużo w tym dydaktyki. Nie wiedziałaś chyba do końca, w jakie ramy ująć męczący Cię talent i wyszła z tego literacka pokraka.
Jeśli już chcesz uprawiać egzystencjalizm, to proszę, nie baw się w przypowieści, bo ten gatunek literacki był popularny jakieś dwa tysiąclecia temu, a jeśli już chcesz koniecznie się nim posługiwać, to nie podawaj gotowej interpretacji ich treści, bo przypowieść ze swej natury ma sens alegoryczny, a nigdy dosłowny.

Aha, tak na marginesie ten rak krtani to absolutnie chybiony pomysł, bo dość wcześnie daje objawy w postaci zmiany barwy głosu, poza tym raki krtani występują najczęściej po 40 roku życia, przy czym prawie 90% chorych to mężczyźni.
Aha, tu kolejna dygresja; jeśli nic się nie dało zrobić, to jakim cudem bohaterka przeżyła? Jak zareagowałaby widownia na widok blizn pooperacyjnych i rurki tracheostomijnej, której nie da się przykryć fluidem?
No kolejny punkt; utrata krtani nie musi wiązać się z całkowitą utratą głosu!

Pozdrawiam.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry