Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Ojczyzna rzecz nabyta?   

Dodano 2013-04-24, w dziale felietony - archiwum

Kilka tygodni temu w mediach pojawiły się informacje o konflikcie Zbigniewa Bońka z wychowanym we Francji reprezentantem Polski w piłce nożnej Ludovikiem Obraniakiem. Sytuacja związana była z wcześniejszą wypowiedzią prezesa PZPN, który stwierdził, że w czasie jego kadencji w kadrze narodowej nie będzie występował ani jeden zawodnik, który nie potrafi mówić po polsku. Sprawa została szybko załagodzona, jednak w naszym kraju ponownie rozgorzała dyskusja na temat słuszności powszechnego w światowym sporcie procederu, jakim jest naturalizowanie zawodników.

/pliki/zdjecia/obcy1.jpgPierwszym pochodzącym zza granicy reprezentantem Polski w piłce nożnej był urodzony w Nigerii Emmanuel Olisadebe, ale jego naturalizacji nie budziła aż tak wielkich emocji. Prawdziwy problem i wielkie emocje pojawił się w naszym kraju dopiero w ciągu ostatnich kilku lat, kiedy to w prowadzonej przez Franciszka Smudę reprezentacji pojawiła się nagle spora grupa piłkarzy o polskich korzeniach, którzy wychowali się jednak w innych krajach. Zjawisko to szybko znalazło krytyków. Wiele osób wyrażało wówczas opinie, że trudno nam będzie utożsamiać się z drużyną, której większą część stanowić będą zawodnicy nie będący rdzennymi Polakami. Według nich zmagania na szczeblu reprezentacyjnym straciłyby wówczas swój urok, upodabniając się do rozgrywek klubowych, w których można ściągać do danego zespołu graczy z całego świata. Sugerowano, że piłkarze ci wybrali grę w biało – czerwonych barwach nie dlatego, że czuli się mocniej związani z Polską niż z krajem swojego zamieszkania, ale że ich wybór znacznie bardziej wynikał z faktu, że na występy w reprezentacji np. Niemiec czy Francji nie mieli najmniejszych szans. Głos w dyskusji niejednokrotnie zabierali także sami zawodnicy, m.in. Kamil Glik (obecnie piłkarz Torino), który uważa, że przyjmowanie bądź co bądź obcokrajowców do kadry narodowej to zdecydowanie zły pomysł.

/pliki/zdjecia/obcy2.jpgZwolennicy opisywanego procederu argumentowali, że w piłkarskiej reprezentacji Polski i tak jest o wiele mniej „farbowanych lisów” niż w innych europejskich drużynach narodowych. Spośród ekip ze światowej czołówki najwięcej naturalizowanych zawodników gra obecnie w kadrze Niemiec i Francji. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów rzeczywiście stanowi mieszankę piłkarzy pochodzenia tureckiego, bałkańskiego, a także polskiego. Należy jednak w tym miejscu dokonać rozgraniczenia na przyjmowanie do kadry narodowej graczy nie mających nic wspólnego z danym krajem, a werbowanie zawodników, którzy choć mają także inne obywatelstwo, są jednak związani z państwem, którego barwy przywdziewają, wychowali się w nim lub pochodził z niego choćby jeden z ich przodków. W tym kontekście można by inaczej spojrzeć choćby na grających w reprezentacji Niemiec Turków, będących najczęściej potomkami imigrantów. Są to osoby, które od początku przygody ze sportem trenowały w kraju nad Renem i tam zostały ukształtowane piłkarsko. Wydaje się więc uzasadnione, że niemiecka federacja rości sobie prawa do zasilenia nimi swojej kadry narodowej. Reprezentacja Francji wzbogacana jest z kolei w dużej mierze przez zawodników pochodzących z byłych francuskich kolonii – przykładem tutaj może być jeden z najlepszych piłkarzy ostatniej dekady, Zinedine Zidane, mający korzenie algierskie. Warto tu jednak dodać, że osoby urodzone w krajach będących niegdyś pod zwierzchnictwem Francji, otrzymują już przy urodzeniu, oprócz obywatelstwa kraju, z którego pochodzą, również obywatelstwo francuskie. Trudno wymagać od zawodnika mającego możliwość gry w ekipie należącej do światowej czołówki, jaką bez wątpienia są „trójkolorowi”, decyzji przywdziania barw jednego z krajów afrykańskich, w którym nie będzie miał szans na rozwój i występy na najwyższym szczeblu rozgrywek.

/pliki/zdjecia/obcy3.jpegNaturalizacja zawodników występuje także w wielu innych sportach, przybierając niekiedy o wiele bardziej zaawansowaną formę niż w piłce nożnej. Przykładem takiej dyscypliny jest np. tenis stołowy. Zdecydowaną dominację w tym sporcie osiągnęli Chińczycy, gdzie ping – pong jest niezwykle popularny. Najlepsi obecnie zawodnicy europejscy (stosunkowo mało znani w swoich ojczyznach) wygrywają w Chinach plebiscyty na najpopularniejszych sportowców. Wielu pochodzących z tego kraju tenisistów, nie mogąc wywalczyć sobie miejsca w reprezentacji Chin, zasila europejskie kadry. Zjawisko to osiągnęło gigantyczne rozmiary zwłaszcza w tenisie żeńskim – mistrzyniami większości krajów na naszym kontynencie są Chinki. Taki stan rzeczy, podobnie jak w przypadku piłki nożnej, budzi u wielu osób zdecydowany sprzeciw. Utytułowany polski ping – pongista Lucjan Błaszczyk stwierdził, że zakończy karierę, jeśli również w kategorii mężczyzn złoty medal mistrzostw Polski zdobędzie naturalizowany Chińczyk. Pochodzący z państwa środka ping – pongiści stanowią także trzon kadry wielu drużyn klubowych, co sprawia, że Polacy mają mniej okazji do sprawdzenia swoich umiejętności w meczach o stawkę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wielu trenerów popiera ten proceder, ponieważ ściągnięcie grającego na wysokim poziomie Chińczyka jest o wiele łatwiejsze i tańsze niż szkolenie od podstaw miejscowego zawodnika.

/pliki/zdjecia/obcy4.jpgTrudno jednoznacznie ocenić przyjmowanie do reprezentacji zawodników z innych krajów. Choć wolałbym, żeby trzon polskich reprezentacji stanowili sportowcy, co do których można by mieć pewność, że ich decyzja o grze dla Polski została podjęta nie tylko ze względu na brak szans gry w kadrze kraju, z którym być może utożsamiają się w większym stopniu, to jednak uważam, że nie należy popadać w przesadę i zaprzestawać kibicowania polskiej drużynie narodowej, tak jak zrobił to Jan Tomaszewski przed Euro 2012. Jestem jednak przeciwnikiem sytuacji, w której całą kadrę w jakiejś dyscyplinie sportu stanowiliby gracze nie mający z naszym krajem emocjonalnego związku. Wydaje się, że taka polityka władz związków sportowych bardziej szkodzi niż pomaga ich dyscyplinie i ma wpływ na jej popularności. Należy zwrócić też uwagę na to, że polscy zawodnicy tracą bardzo często motywacje do gry, wiedząc, że miejsce w drużynie i tak dostanie zawodnik naturalizowany.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /28 wszystkich

Komentarze [2]

~tabasko
2013-04-25 16:08

Ale jeśli spojrzysz w metryczkę urodzenia wszystkich naturalizowanych niemców to zauważysz pewną rzecz(poza podolskim i klose) urodzeni i WYCHOWANI w niemczech a nie poza granicami więc o nich bym jakoś nie miał bólu. Obraniak? przeciętny grajek z polską ma tyle wspólnego co ja z francją czyli nic jeśli od 2008 roku gość nie potrafi skleić ani jednego zdania po polsku to jego miejsce powinno być podczas meczu reprezentacji przy piwku pod parasolem w bordeaux a nie na zgrupowaniu POLAKÓW

~Luca
2013-04-25 09:45

Dobry artykuł, ode mnie piątka. Tak trzymaj.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 98luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry