Okręt mój płynie dalej
O czasie mówi się zazwyczaj, że ma charakter względny. I coś w tym faktycznie jest. Niekiedy mknie on jak strzała, innym zaś razem wlecze się niemiłosiernie niczym pełznący po chodniku ślimak. Dwa lata spędzone w tarnobrzeskim „Koperniku” mnie „zleciały” z prędkością rakiety wystrzelonej przez NASA. Przyszedłem tu po raz pierwszy na rozpoczęcie roku szkolnego w klasie drugiej i nie za bardzo wtedy wiedziałem, gdzie mam się podziać. Mam wrażenie, jakby to było wczoraj, a tu nadszedł już czas zakończenia mojej edukacji w tej szkole, rozstania z „Lesserem” i moimi czytelnikami oraz przygotowań do najdłuższych wakacji w życiu.
Gdy opuszczałem poprzednią szkołę, myślałem, że raczej nie znajdę sobie drugiego takiego miejsca, gdzie czułbym się równie komfortowo. „Kopernika” wybrałem wtedy trochę na „chybił trafił”, choć nie przeczę, że z lekkim wsparciem znajomych. Gdy nadszedł dzień rozpoczęcia roku szkolnego, poczułem się nieco zagubiony. Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę wszystko w tej nowej szkole będzie dla mnie obce i może się zdarzyć, że nie uda mi się wpasować w to nowe środowisko. Po uroczystości na placu szkolnym i odnalezieniu swojej nowej klasy, odkryłem z nieukrywaną satysfakcją, że na szkolnych korytarzach dostrzegam jednak jakieś znajome twarze. Podniosło mnie to na duchu i dało nadzieję, że dwa kolejne lata nie muszą być wcale stracone. I tak też było. Mimo wrodzonego lenistwa, a w konsekwencji pewnych problemów z nauką (w zasadzie z ocenami), udało mi się mimo wszystko znaleźć tu swoje miejsce. W szkole tej poznałem sporo naprawdę ciekawych osób i zyskałem co najmniej kilku nowych przyjaciół, którym chciałbym zadedykować ten mój pożegnalny tekst. Dlaczego? Bo to właśnie oni, po wysłuchaniu mojego felietonu przygotowanego na zajęcia z języka polskiego, namówili mnie, bym spróbował swoich sił w szkolnej gazecie.
Początkowo trochę się peszyłem, ale ostatecznie zdecydowałem, że próba nie strzelba i dołączyłem do redakcji mniej więcej w połowie drugiej klasy. Oczywiście czytałem już od pewnego czasu „Lessera”, ale po wejściu w skład redakcji, uznałem, że ja chciałbym jednak pisać o czymś innym. Postanowiłem, że będę pisał artykuły na tematy rzadko tu poruszane, w powszechnej opinii uznawane za kontrowersyjne. I stało się. Już po pierwszym felietonie, który ukazał się na łamach tego pisma, stwierdziłem, że bycie szkolnym dziennikarzem to jest faktycznie to, co chciałbym w tej szkole robić. Mając w głowie multum pomysłów na kolejne teksty, bardzo mocno zaangażowałem się w to nowe zajęcie. Szybko odkryłem, że najważniejszą cechą dziennikarza jest otwartość i ciekawość świata, bo tylko wtedy ma on szansę dostrzec tematy, które warto poruszyć. A pomysłów mi nie brakowało, bo świat jest wystarczająco fascynujący, żeby zawsze było o czym pisać. Postanowiłem wszelako nie zamykać się w obrębie jednego obszaru i poruszać tematy, które mnie zaintrygowały bądź zirytowały, z możliwie wielu różnych dziedzin, bo pisanie w jednym obszarze tematycznym zdecydowanie zawęża horyzonty i niekoniecznie sprzyja rozwojowi. Idąc tą ścieżką zrezygnowałem od razu z pisania poradników dla zagubionych i komentowania wydarzeń ze świata sportu. Nie dlatego, że nie znam się na planowaniu wolnego czasu, nie potrafię się uśmiechać, czy też nie interesuję się sportem (wierzcie mi, że o boksie mógłbym pisać bardzo dużo i ciekawie). Po prostu uznałem, że nie warto, bo w naszej gazecie są ludzie, którzy znają się na tym równie dobrze, a do tego potrafią i lubią to robić. Ja postawiłem na różnorodność tematyczną i gatunkową. Obok felietonów zdecydowałem się na przykład opublikować również kilka swoich wierszy i opowiadań. Poezja to dla mnie sposób wyładowania drzemiących wewnątrz mnie emocji i przelania na papier imaginacji krążących w mej głowie. Bardzo podobają mi się te nowoczesne, brzydkie konstrukcyjnie i trudne do zrozumienia wiersze. Ostatnio fascynuje mnie poezja Tadeusza Micińskiego. Serdecznie ją polecam. To wiersze trudne, ale niesamowicie nasycone emocjami i tzw. „klimatem”. Chciałem aby właśnie takie były też te moje. O moich opowiadaniach mogę z kolei na pewno powiedzieć to, że dość niecodzienny był sposób ich powstania. „Ciemnogród” napisałem pod wpływem wielogodzinnego słuchania starych numerów KAT’a i moich wspomnień z okresu, gdy uczęszczałem do gimnazjum katolickiego. „Oko” to taki twór, który pojawił się w mojej głowie, gdy spałem po mocnej imprezie. Można powiedzieć, że fabuła przyśniła mi się i zmusiła rankiem do zapisania. Natomiast „Czerwone pola i lasy” to pomysł, na jaki wpadłem w naszej szkolnej bibliotece, gdy zobaczyłem dzieła zebrane Lenina, które służą tam jako podstawka pod rzutnik. Może i te okoliczności są trochę dziwne, ale w sumie cieszę się, że udało mi się te wszystkie pomysły wykorzystać i zamienić w opowiadania.
Z czasem „Lesser” był już nie tylko moim hobby, ale stał się także miejscem nawiązywania nowych, ciekawych znajomości. Z przyjemnością wpadałem na przerwach do naszego redakcyjnego „Akwarium”, by pogadać bądź pożartować sobie z innymi dziennikarzami i goszczącymi tam nieustannie webmasterami. Dzięki naszej szkolnej gazecie dowiedziałem się również, że wolność słowa niekoniecznie musi być rozumiana tak, jak mi się to wcześniej wydawało. Przekonałem się o tym na własnej skórze, bo kilka moich artykułów nigdy nie ujrzało światła dziennego (podobno ze względu na kontrowersyjność tematu i sposób jego ujęcia). Dziś, gdy patrzę na te swoje wypociny z pewnej perspektywy, zaczynam to rozumieć. Na miejscu naszego „Redaktora Nadnaczelnego”, który za publikowane przez „lesserowych” dziennikarzy treści bierze pełną odpowiedzialność, też nie dopuściłbym tych moich tekstów do publikacji. A tak swoją drogą, to jestem ciekaw, czy dożyję czasów, kiedy będzie można pisać o wszystkim i wszędzie. Pewnie wielu z was zastanawia się teraz, czy miałem czas na coś jeszcze, poza pisaniem artykułów i szukaniem do nich tematów. Otóż wyobraźcie sobie, że miałem. Mimo sporej ilości nauki i pisania po nocach do Lessera, prowadziłem normalne życie towarzyskie, rysowałem i - co bardzo lubię - grałem na gitarze. Ten instrument to chyba jeden z najlepszych wynalazków ludzkości. Można się na nim wyżyć, dać upust zgromadzonym w sobie frustracjom i wylać z siebie pokłady wszelakich uczuć. Nie byłbym sobą, gdybym nie wykorzystał gitary również do tworzenia. Bardzo lubię komponować muzykę Black Metalową i za jakiś czas postaram się coś z tych moich kompozycji wydać. Według mnie to jeden z niewielu gatunków muzycznych, w których można przekazać nie tylko masę emocji i piękna, ale i mroku. Jak już pewnie zauważyliście, sztuka jest w moim życiu bardzo ważna. Jedną z dziedzin, które w ostatnim okresie trochę zaniedbałem, jest rysowanie. Moje rysunki to najczęściej portrety gwiazd muzyki metalowej. Wiem, że to mało twórcze i ambitne, ale w szkolnym zgiełku trochę trudno było mi zebrać myśli na tworzenie czegoś innego i na większą skalę. Teraz mam dużo czasu i grzechem będzie, jeśli nie wykorzystam choćby kilku godzin dziennie na te moje bazgroły. Może się to wam wydać dziwne, ale mimo wakacji nie czuję się teraz jakoś szczególnie szczęśliwy. Zamykając rozdział mojego życia zatytułowany „szkoła”, poczułem, że spada z mych barków wielki ciężar (z natury nienawidzę szkoły), ale prawie natychmiast wylądował na nich kolejny, może jeszcze nie tak ciężki, ale z pewnością nie mniej irytujący z napisem „dorosłość”. W żadnym wypadku nie czuję się dorosły. To, że ktoś ma 18 lat i dowód osobisty w kieszeni, nie oznacza moim zdaniem, że jest już dorosły. Bo dorosły człowiek to taki, który nie tylko jest gotowy pod każdym względem do samodzielnego życia, ale i odpowiedzialny. Ja na pewno tak się jeszcze nie czuję. No, ale jeśli zdam maturę, to raczej będę musiał porwać się na to samodzielne życie.
Swoje kroki pragnę skierować do Poznania, gdzie czekają na mnie studia historyczne. Wiem doskonale, że raczej nie znajdę po tych studiach pracy w zawodzie, ale czy samodoskonalenie musi być koniecznie związane z robieniem kasy? Chcę studiować, by chcę móc rozwijać swoją pasję, którą niewątpliwie jest historia. W tej nudnej dla większości dziedzinie nauki odkrywam sens i zagadki ludzkiego losu. Uwierzcie mi, że jeśli potrafi się patrzeć i analizować historyczne wydarzenia, można mniej lub bardziej precyzyjnie przewidzieć przyszłość. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to do tej swojej historycznej pasji dorzucę jeszcze zabawę w bractwie historycznym. Kocham broń, walkę i chciałbym się trochę zabawić w średniowiecznego wojownika. Poznań to dla mnie także szansa na spełnienie kolejnego marzenia, a mianowicie założenia zespołu, w którym mógłbym w pełni zrealizować swoje muzyczne wizje. Byłby on też źródłem moich dochodów, gdyż nie widzę siebie w robocie trwającej od godziny do godziny. Dalszych planów, niż te na najbliższe kilka lat, jak na razie nie posiadam. Póki co mam zamiar wykorzystać czas, by trochę się wyszaleć i odetchnąć pełną piersią.
Kto wie, może doświadczenia, jakie zebrałem w „Lesserze”, sprawią, że zdecyduję się kiedyś na muzyczne dziennikarstwo? Może tak się stać, ale na razie swoją dziennikarską aktywność przeniosę na bloga. Obiecałem sobie, że kiedyś się tym zajmę i chyba teraz jest najlepszy ku temu moment. Kończąc, chciałbym podziękować wszystkim czytelnikom moich tekstów za poświęcenie im swojego czasu i ich skomentowanie (co było dla mnie szczególnie cenne) oraz pozdrowić raz jeszcze wszystkie koleżanki i wszystkich kolegów dziennikarzy, jakich miałem okazję spotkać na swojej drodze. Bardzo miło mi się z wami pracowało w tej „naszej firmie” i liczę, że może kiedyś, jakiś młody dziennikarzy poleci na jej łamach, któryś z moich grafomańskich tekstów, bo wyda mu się wystarczająco ciekawy. A co przyniesie los? Nie wiem, ale mój okręt płynie dalej…
Grafika: własna oraz
Komentarze [16]
2015-06-19 00:00
Jest już dopracowany, ale dziękuję ze bardzo potrzebną i miłą antyreklamę :)
2015-06-17 10:18
Mam nadzieję, że wygląd bloga zmieni się na lepszy, bo póki co odstrasza ;-;
2015-06-15 23:10
Dziękuję serdecznie za te jakże miłe i podnoszące na duchu słowa. Pisanie z myślą o was było wspaniałe :) Wielkie dzięki za wsparcie i życzliwość :) Btw. Już teraz zapraszam wszystkich na mojego bloga. Postaram się żeby było tam równie a może jeszcze ciekawiej.
http://ravenousdark.blogspot.com/
2015-06-14 20:44
Bez Ciebie i Twoich artykułów to już nie to samo. Powodzenia, Kruku.
2015-06-14 20:37
Dzięki Raven, miło było Cię poznać i poczytać:)
2015-06-12 22:39
No i odeszla wieksza polowa redakcji ;)
Wielkie dzieki za teksty ktore przyjemnie sie czytalo i powodzenia dalej.
2015-06-12 15:23
Przez 2 lata odwaliłeś kawał dobrej, solidnej roboty ;)
Powodzenia dalej!
2015-06-12 12:55
Nie ma co ukrywać,dobre teksty ! Powodzenia :)
2015-06-11 17:28
Widzę wszystko idealnie wyliczone i zaszczytna liczba tekstów na zakończenie kariery. (y)
2015-06-11 10:47
To teraz już teksty w Lesserze dwa razy na miesiąc, bez Ravena.
Oj naczelni i redaktorzy weźcie się do roboty, bo później Wasze lenistwo będziecie tłumaczyć “maturą”...
2015-06-10 22:46
To były dobre teksty Raven, powodzenia dalej :)
2015-06-10 22:17
Szkoda, że to już koniec, bo naprawdę ciekawe tematy poruszałeś i chętnie czytałam twoje teksty. Trzymaj się i powodzenia!
2015-06-10 21:21
Teraz Lesser nie będzie taki sam… ale mam nadzieję, że dasz znać jak już wydasz swoją płytę ;)
Dzięki za wszystko i do zobaczenia
2015-06-10 20:50
super, że wybierasz kierunek studiów ze względu na pasję! :)
i dzięki za wszystko, powodzenia! :D