Oskarżona - cz. 1
Czyste wiejskie powietrze. Niekończące się łąki i lasy dające schronienie niejednemu zwierzęciu. Długie wieczorne spacery wiejskimi dróżkami. Sierpień – w tym miesiącu jest tu najpiękniej. A najcudowniejsze były zachody słońca. Teraz pozostały mi tylko wspomnienia.
Rzeczywistość. To ona ściągnęła mnie na ziemię. Cóż, przecież mamy już wrzesień. Siedząc na lekcji polskiego zastanawiałam się czy drugi rok w tej szkole będzie równie dobry jak pierwszy? Polonistka tłumaczyła jakiś temat, mocno przy tym gestykulując. Każdy w klasie robił, co chciał: grał na komórce, słuchał muzyki, rozmawiał. Tylko ja siedziałam spokojnie i myślałam o minionych wakacjach. Spotkałam naprawdę fajnych ludzi, w tym takiego jednego Patryka. Był naprawdę miły. Zakochałam się w nim na zabój. Na początku tak bardzo nie chciałam jechać na wieś. Miałam przecież tak wiele ciekawych zajęć w moim mieście. Jednak po kilku dniach pobytu, gdy poznałam bliżej uroki wsi, doszłam do wniosku, że to jednak może być całkiem fajna sprawa.
Z moich cudownych myśli wyrwał mnie trzask zamykanych drzwi. Chłopak z trzeciej klasy podszedł do naszej nauczycielki i coś szepnął jej do ucha. Po chwili nasza nauczycielka podniosła się z krzesła i powiedziała:
- Marta Majewska proszona jest do pana dyrektora.
Świetnie. Ten rok zapowiada się naprawdę miło... Jeszcze nawet nie zdążyłam się przyzwyczaić do szkoły, a już muszę iść do dyrektora.
- Przepraszam, czy to konieczne? – zapytałam.
- Weź swoje rzeczy i chodź – odpowiedział mi chłopak.
Idąc korytarzem wspominałam jeszcze wakacje. Chłopak, z którym się spotykałam, po kilku dniach zniknął jak kamień w wodę. Cały czas przyglądałam się jednak towarzyszącemu mi maturzyście. Był do kogoś bardzo podobny, ale nie mogłam sobie przypomnieć, do kogo. Chyba zauważył, że się na niego patrzę, bo uśmiechnął się i powiedział:
- Nieźle musiałaś nabroić, że już w drugim tygodniu nauki wzywają cię na rozmowę.
- Sama nie wiem. W ogóle nie rozumiem tej całej sytuacji. – odpowiedziałam i zaraz nasunęło mi się inne pytanie – Czy my się przypadkiem skądś nie znamy?
- Bardzo możliwe. Bywam w wielu klubach w mieście. Mogliśmy się tam spotkać.
- Nie przypominam sobie, żebym cię widziała w jakiejś dyskotece. Raczej gdzieś indziej.
- Przykro mi, nie wiem. – odpowiedział.
Doszliśmy już pod gabinet dyrektora. Zapukałam do drzwi i zdecydowanym krokiem weszłam do środka. Gabinet był duży, a na podłodze leżał wielki biały dywan. Na wsi u mojej babci też taki był. Na półkach stało wiele pucharów i dyplomów. Wszystkie zdobyte przez naszą szkołę w różnych zawodach. Na środku, przy wielkim biurku, siedział dyrektor. Ani przez chwilę się nie uśmiechał.
- Proszę siadać, panno Majewska. – powiedział.
Usiadłam bez słowa. Widziałam, że nie był za bardzo zadowolony. Chyba naprawdę zrobiłam coś beznadziejnie głupiego. Tylko co? Naprawdę nie przypominałam sobie żadnej złej rzeczy. Dyrektor zaczął rozmowę:
- Doszły mnie słuchy, że znowu mamy z panienką spore problemy wychowawcze. Planuje panienka ucieczki z lekcji, namawia klasę do sprzeciwiania się nauczycielom. Myśleliśmy, że w tym roku coś się zmieni, jednak widzę, że zapowiada się taka sama sytuacja. Dlatego jesteśmy gotowi na pewne zmiany.
- Jakie zmiany? – zapytałam. Byłam w szoku. Naprawdę w tym roku jeszcze nic nie zrobiłam.
To nie ja namawiałam klasę na liczne ucieczki. Nie w drugiej klasie! – Dlaczego, skoro nic nie zrobiłam?
- Całe grono pedagogiczne wie już, co się stało. Po raz kolejny namówiłaś klasę do zrobienia czegoś głupiego. Tym razem było to namalowanie graffiti na ścianie szkoły. Dlatego postanowiliśmy przenieść cię do innej klasy. Przestaniesz im mieszać w głowie. A to takie porządne dzieciaki! Nie martw się, to ten sam profil. Jeśli to nie pomoże, podejmiemy poważniejsze kroki. W tym momencie klasa, do której cię przydzieliłem, ma matematykę. Zaczynasz od zaraz. Powodzenia.
Wyszłam z gabinetu. Cały czas byłam w szoku. Zastanawiałam się tylko nad tym, dlaczego dyrektor mnie oskarżył. Nawet nic nie wiedziałam o tym graffiti. Pomyślałam, że ktoś próbuje mnie wrobić. Tylko kto...? Idąc korytarzem spotkałam tego maturzystę, który poprosił mnie do dyrektora. Stał oparty o ścianę. Wyglądał naprawdę fajnie. Miał granatową bluzę z kapturem, która świetnie pasowała mu do dżinsów. Patrzył na mnie, ale jego wzrok był jakby szyderczy. Podszedł tylko do mnie i powiedział:
- Ciekawe, co tym razem nabroisz nie ruszając nawet ręką, nie wypowiadając ani jednego słowa.
Zaczął się głośno śmiać, ale mnie wcale nie było do śmiechu. Znów mi się wydawało, że skądś go znam. Pstryknął mnie w policzek i odszedł. Najpierw dziwna rozmowa, potem przeniesienie i na końcu ten śmiech... Wybiegłam szybko przed szkołę i zobaczyłam wielkie graffiti na ścianie. Wszyscy, którzy to zrobili, byli na ścianie podpisani. Ja też. A przecież nawet o tym nie wiedziałam. Coś mi tu nie pasowało. Chciałam się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi...
Komentarze [12]
2008-10-12 20:41
może kogoś uśmiercę ;p hehe ;p przecież napisałam, że bedzie być może kilka dalszych ciągów ;;p
2008-10-12 13:06
bez dalszego ciągu to opowiadanie nie ma jakiegokolwiek sensu… ale ja się nie znam ;]
2008-10-11 23:54
A kiedy padnie pierwszy trup?
2008-10-09 21:34
mam w planie napisać dalszą część,może nie w dwóch częsciach, ale jescze w kilku. sama nie wiem. chłopak był maturzysta ona byla w drugiej klasie ale nie koniecznie musieli się znać i widziec;p uznajemy, że szkoła była duża ;p
2008-10-08 16:20
jak juz ktos wspomniał ja też myslałam że to bedzie znow co o milosci, ale jak widze zmierzasz w dobrą strone … na zachete “1”
2008-10-07 20:14
rozpoczynaj czytanie myślałam, że znowu chodzi o jakąś niespełniona miłość, ale pojawił się nowy, tajemniczy wątek, czekam na więcej
2008-10-04 01:10
Trzeba przyznać, że bardzo fajnie Ci wyszło to opowiadanie :) Oby tak dalej ;))
2008-10-03 16:55
fajne jest to, że napięcie rośnie, tylko w taki nijaki sposób opada, trzeba dokończyc, bo mnie to zaintrygowało :D
2008-10-03 16:16
fajne:)
ale skoro tamten chłopak był maturzystą, a ona była w drugiej klasie to może znała go ze szkoły???xD
2008-10-03 15:11
No nieźle, byłem nawet zaciekawiony i… skończyło się. Ja też wołam “dalej!” =] Bo jeśli nie będzie kontynuacji, to nie rozumiem tu kilku rzeczy.
2008-10-03 09:49
proszę dalej… :D
2008-10-02 22:46
całkiem fajne, nawet mnie zainteresowała… proponuję tylko jakiś ciąg dalszy…
- 1