Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Pragnienie   

Dodano 2008-10-08, w dziale opowiadania - archiwum

Ona, zauważyła go, gdy wchodził betonowymi schodami w stronę drzwi wejściowych Warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego.

On, dostrzegł ją już trzy miesiące wcześniej przed teatrem „Buffo”.

Ona, samotna (aczkolwiek nie cierpiąca na depresję z tego powodu), ambitna, inteligentna posiadaczka blond włosów z przysłaniającą oczy grzywką. Wieczna optymistka.

On, krzepki piłkarz studiujący na wspomnianej uczelni.

Ona, widząc go po raz pierwszy, zauroczyła się.

On, od dwóch lat jest w „szczęśliwym” związku z długonogą brunetką o kręconych włosach - Niną. Przynajmniej tak myśli…

Ona, ma przyjaciela, homoseksualistę Konrada.

On, ubóstwia imprezy. Jest stałym bywalec nocnego klubu o wdzięcznej nazwie „Magic night”.

Ona, zdążyła zapomnieć, jak smakują czułe pocałunki.

Blondynka i piłkarz - nie znali się. Nic ich ze sobą nie łączyło.

* * *

- Cholera! Spóźnię się! Głupi zegarek! Czy on postradał zmysły?! - wrzeszczała wściekła.

Tego „pięknego”, rzec by można ze względu na deszcz, londyńskiego poranka, los zgotował Pauli kolejne spóźnienie. Pracowała jako dziennikarka, a ci, jak powszechnie wiadomo, mają najgorzej. Muszą być solidni, rzetelni, pomysłowi, komunikatywni, kreatywni, odpowiedzialni i co najważniejsze… PUNKTUALNI! Najwyraźniej Paula nie była „żelazną damą”, ponieważ widoczne braki w zakresie tej ostatniej cechy raziły w oczy tak, jak słońce w zenicie. Cóż, wpływowy ojciec potrafił jednak przymknąć usta jej pracodawcom, którzy mieli ochotę wypowiedzieć gorzkie „nie zgadzam się!”. Właściwie to ta dziewczyna była nieszkodliwa. Nie pięła się w hierarchii firmy, nie chełpiła się pochwałami, nie napuszała się z powodu licznych sukcesów w branży. Prawdę mówiąc, stanowisko dziennikarki w dziale rozrywki było dla niej tylko ciekawym doświadczeniem. Zabawę w dziennikarstwo rozpoczęła już w liceum. Zapytana pewnego razu o to przez swojego przyjaciela Konrada, powiedziała:

- Pierwsza klasa…lajcik. Oczywiście, uczyło się dużo, spało mało. Zawsze jakieś oceny wpadały do dziennika. Z lepszych się cieszyłam, ale gorsze radowały mnie nie mniej. Nie dlatego, że byłam jakąś masochistyczną wariatką. Nie! Słabsze oceny motywowały mnie tylko do intensywniejszej nauki. Drugą klasę wspominam równie miło, choć wówczas zaczęły się schody. Oj bardzo długie i bardzo strome… Czasem już „wysiadałam” na tym moim biol - chemie. Zaczęło się wybieranie zawodu, obieranie konkretnego kierunku studiów, a ja, jako osoba straszliwie niezorganizowana i niezdecydowana, próbowałam chwytać się wszystkiego, co się da. Pewnego dnia powiedziałam sobie, że kiedy się czegoś mocno pragnie, to cały wszechświat działa potajemnie na naszą korzyść. Uwierzyłam w prawdziwość tych słów.

Konrad uznał ten monolog za przełomowy. Dlatego też zapisał go własnoręcznie i oprawił. Później wręczył ten prezent jej ten prezent w rocznicę ukończenia liceum.

Od tego czasu minął kolejny rok, ale Paula nadal nie potrafiła się zdecydować, co dalej. Nadal nie wiedziała, kim chce zostać w przyszłości. Co gorsza, w przyszłości, która już właściwie trwała! Te właśnie myśli przewijały się przez jej głowę podczas podróży windą prowadzącą na 8 piętro warszawskiego wieżowca, w którym znajdowała się siedziba „Cosmopolitanu”. Przekraczając próg swojego biura, poczuła, że dzisiaj będzie miała coś ważnego do zrobienia. Tak, to była kobieca intuicja. Zadzwonił telefon.

- Paula Loyd, słucham.

- Witam panią „prawie naczelną” - odezwał się głos ze słuchawki.

- Proszę?!

- Tu twoja osobista sekretarka, Mira, nie poznajesz?

- Aaa! Mirka, trzeba było tak od razu, a nie bawić się ze mną w „zgaduj zgadulę”. Co się stało? Pewnie masz sprawę wagi państwowej?!

- Chciałam przypomnieć szanownej pani redaktor o dzisiejszym spotkaniu z seksownym piłkarzem - poinformowała z radością w głosie sekretarka.

- No, oczywiście!– Jesteś kochana!

- Ty…przycisz trochę te swoje zasilacze, bo jeśli mi bębenki w uszach pękną, to będziesz zmuszona zafundować mi aparat słuchowy.

- Przepraszam wrażliwcu. – zadrwiła Paula.

- Nic się nie dzieje. Tylko pamiętaj! Dziś, 16.00 w PKiN! Nie spóźnij się! Widzimy się jutro - zakończyła rozmowę Mirka.

- Nie spóźnij się… - powtórzyła jak echo Paula.

* * *

- Dzień dobry! Paula Loyd.

- Witam, Kacper Tit.

Tak zaczął się wywiad z chłopakiem, którego Paula już skądś kojarzyła. Tak! To przecież ten facet, którego spotkała na schodach warszawskiej akademii! Nie zdawała sobie tylko sprawy, jak emocjonujące może być takie spotkanie. Czuła się jak na planie filmu sensacyjnego, gdzie reżyser może w każdej chwili zmienić scenariusz. A przecież reżyserem, scenarzystą i operatorem kamery filmu pt. „Życie” jest zawsze Bóg. To jego słowa są decydujące, a jego czyny ostateczne… Paula czuła jak z każdym zadawanym przez nią pytaniem jej żołądek kurczy się i obraca o kolejne180 stopni.

- …Dziękuję za wywiad. Mam nadzieję, że będę miała okazję powtórnie z panem porozmawiać.

Tymi oto słowy zakończyły się godzinne tortury żołądka Pauli. Nagle przystojny piłkarz złapał ją za ramię. W głowie dziewczyny wiły się przeróżne myśli. Zaczynając od czysto zawodowych, przez relacje międzyludzkie, aż do prywatnych wyznań. Czuła, jakby ta chwila miała decydujący wpływ na jej życie. Wyobraziła sobie, że Kacper zaraz padnie przed nią na kolana z pytaniem…”Wyjdziesz za mnie?”, a ona po chwili rzuci mu się na szyję, zaleje go pocałunkami i wykrzyczy gorące „TAK!”.

- Przyszłabyś na mecz w sobotę?

Nierealne myśli sprawiły, że na chwilę „odpłynęła”. Po jakimś czasie „wróciła” jednak do świata żywych.

- Proszę? – zapytała.

- Przyszłabyś na mecz w sobotę? Będę grał na pozycji obrońcy - powtórzył chłopak.

- Nie. - stanowczo zakończyła temat.

- W takim razie…Do usłyszenia pani redaktor. - pożegnał się szorstko Kacper i szybko opuścił budynek.

- Do…usłyszenia… - powtórzyła Paula z rozczarowaniem w głosie.

Przez pierwszy tydzień żałowała, że nie była na tamtym meczu. Lecz za każdym razem, kiedy wpadała w moralny dołek, powtarzała sobie, że on nie był wcale taki miły, na jakiego wyglądał, że to był palant! Boże, ale jaki przystojny ten palant… Nie chciała o tym myśleć. Próbowała odnaleźć swoje powołanie. Trzy tygodnie później ukazał się w „Cosmopolitanie” wywiad z Kacprem. Paula postanowiła podziękować swojemu rozmówcy i próbowała się z nim jakoś skontaktować. Bez skutku. O 22:15 wsiadła do tramwaju numer 13, który zmierzał na warszawski Mokotów. Z nudów liczyła świecące na dworze latarnie. Nagle zrobiło jej się duszno. Wstała, wcisnęła duży, czerwony guzik z napisem STOP. Kręciło się jej w głowie. Chwilami czuła się jak po mocnych tabletkach uspokajających. Tramwaj zatrzymał się. Ulica była pusta. Żadnych jadących aut, żadnych przechodniów, tylko spokój, cisza i…

- Paula! - zawołał ktoś.

Przystanęła. Spojrzała na biegnącego chłopca. Wyobraźnia działała nadpobudliwie, a łzy same spłynęły jej po policzkach.

- Kacper…?

Nie miała dotąd odwagi by przyznać się przed sobą, że ten młody chłopak jest spełnieniem jej marzeń. Wyobrażała sobie tylko idealne spotkanie z nim. Pragnęła go bardziej, niż cokolwiek innego na świecie. Teraz mogła go dotknąć, lecz nie zrobiła tego. To on ją objął, a ona cichutko wyszeptała - Kiedy się czegoś mocno pragnie, to cały wszechświat działa potajemnie na naszą korzyść…

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /43 wszystkich

Komentarze [11]

~sunny
2008-10-21 19:25

kłaniam się nisko, powiem, że miło się czyta takie komentarze.
co do Twojego tekstu, to mnie się podoba, nie wiem, czemu każde opowiadanie o jak to mówią miłostkach jest zawsze zjechane do granic. piszesz to, co chcesz, a nie to, czego chcą i to jest najlepsze. ;*

~Martyna
2008-10-17 21:57

Kompletne zaskoczenie końcem :d Paula i Mirka ?? Brzmi znajomo haha <3

~Lady D.
2008-10-14 08:17

kurde z wrażenia się podpisać zapomniałam :D to ode mnie ten komentarz pod spodem jbc ;)

~anonim
2008-10-14 08:16

Paula to jest B-O-S-K-I-E ! Naprawde najlepszy twój tekst jaki w życiu czytałam :) kocham<3

~Moczo_absolwent
2008-10-12 00:08

Oj, naczytałaś się dziewczynko tego filozofa dla pensjonarek i popierdujesz takimi zdaniami jak te tutaj.
Opowiadanie… brakuje tylko takiego logo z pajacykiem zakładającym nogę na nogę i napisu “Harlequin”.
Zajmij się lepiej uprawą kapusty, bo wtedy przynajmniej będzie jakiś pożytek z Twojej pracy.

~Brat
2008-10-09 20:14

Ja Cię siostra! to jest bosskie:D skądś znane historie:D ale wypasione;)) naprawde zasługujesz na 6+:)

~nata
2008-10-08 19:38

Ty Blondynko. bardzo fajnie ;*
zasługujesz jak zawsze na 6 ! ;)

~bo_tak
2008-10-08 19:10

wg mnie zakończenie zbyt przewidywalne. w ogóle to nie lubię takich miłosnych opowiastek.

Fleurette
2008-10-08 18:10

Bardzo mi się podoba Paulinko! ;* Brawo!
Historia trochę jakby znajoma, do tego Warszawa i świetne zakończenie.. czyli to, co mnie urzeka :)

~czytelniczka
2008-10-08 15:33

bardzo banalne, ale ostatnie słowa Cię uratowały.

~kati
2008-10-08 15:15

kurczę początek mnie uśpił, w pewnym momencie przestraszyłam się, że ta blondynka i piłkarz…że jesteś fanką dody :D ale koniec miło mnie zaskoczył

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry