Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Państwo nas nienawidzi   

Dodano 2015-03-18, w dziale wywiady - archiwum

Z przekonania "wolnościowiec", z zawodu nauczyciel języka angielskiego, z potrzeby serca działacz. W ruchach wolnościowych już przed 20 rokiem życia. Członek, a od pewnego czasu wiceprezes, Kongresu Nowej Prawicy. Autor kultowego cytatu "Tej siły już nie powstrzymacie". O "Krulach" i polityce – Artur Dziambor.

/pliki/zdjecia/art1.jpgBergi: Jedną z pierwszych rzeczy jakie zaciekawiły mnie w pana osobie, był pana znakomity język angielski. Na tle innych polskich polityków wypada pan świetnie.

Artur Dziambor: Ale takich polityków jest coraz więcej. Nie jest z tym aż tak źle. To był problem kiedyś. Parę lat temu faktycznie czepiałem się, że PiS wysłał do parlamentu ludzi nie potrafiących ani słowa powiedzieć czy też napisać w jakimkolwiek obcym języku. Ale oni się uczą, więc jest coraz lepiej.

B: Jest pan i był przez długi czas jednym z wiceprezesów KNP. Jak rozpoczęła się i jak wyglądała pana droga w tej partii?

A.D: Kiedyś byłem w UPR'rze, ale w tym UPR'rze, który nie był Korwinowy, czyli powiedzmy, że tego nie liczmy. Od samego początku działałem też w KoLibrze. Natomiast w szeroko pojęte ruchy "Korwinowe", czyli jakiś tam WiP, Platforma JKM, nigdy się nie angażowałem. Jakoś nie czułem, nie wierzyłem, że coś z tego może być. Dopiero jak pojawił się Kongres Nowej Prawicy, postanowiłem się zapisać. Zapisałem się w 2011 roku i od razu trafiłem na zbiórkę podpisów do parlamentu, co się niestety nie udało naszej partii w tamtym roku, czyli taki mały falstarcik, jednak potem to zaczęło się rozwijać i było tylko lepiej.

B: W wielu wywiadach, jakie znalazłem w sieci, pytano pana o funkcjonowanie KNP po odejściu Korwina. No to i ja zapytam. Proszę nam powiedzieć, jak to teraz tak naprawdę wygląda?

A.D: Myśmy się z taką sytuacją spotkali nagle i trzeba sobie uświadomić, że jest to sytuacja zupełnie nowa i zupełnie niespodziewana. Wiadome było, że struktury organizacji będą rozbite, przynajmniej częściowo. Teraz trwa liczenie i sprawdzanie, gdzie jesteśmy silniejsi, a gdzie słabsi. Są różne regiony i w związku z tym odwiedzamy te tereny, które były najbardziej dotknięte tym podziałem. Powiem szczerze, że nigdy nie spodziewaliśmy się takiego scenariusza. Szczęśliwie większość struktur nie doznała szwanku, ale pozostaliśmy bez charyzmatycznego przywódcy, który skupiałby na sobie uwagę mediów. Mamy świadomość, że pod tym względem możemy mieć teraz problem, ale mamy przecież kampanię i może się to jeszcze zmienić.

B: A czy jest w waszych szeregach taka osoba, która mogła by się stać waszym nowym charyzmatycznym przywódcą?

/pliki/zdjecia/art2.jpgA.D: Nie ma nikogo, kto by zamierzał udawać Korwina-Mikke. Korwin jest postacią szczególną na skalę polskiej, a właściwie nawet europejskiej polityki i zakładam, że nikt nie będzie chciał go naśladować. Jeżeli chodzi natomiast o liderów, to partia jak najbardziej takich liderów ma, ale nie ma "Krula", bo nie na tym to polega.

B: Niektórzy śmieją się, że polska prawica umacnia się przez podział. Czy mógłby pan odrobinę rozjaśnić nam sytuację po rozłamie KNP?

A.D: Sytuacja była taka, że nasza działalność, której nikt nie widzi, czyli "papierologia", konto partyjne, konto komitetu wyborczego, działalność i funkcjonowanie komitetu wyborczego, funkcjonowanie partii, rozliczenia z państwową komisją wyborczą (wszystkie te formalności, których nikt nie widzi), zostały doprowadzone do takiego stanu, że Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła nasze sprawozdanie finansowa za 2013 rok, co de facto skutkuje tym, że subwencji nie dostaniemy (nawet gdybyśmy mieli dostać), bo jesteśmy postrzegani jako partia nieodpowiedzialna finansowo. Było to spowodowane bardzo złą działalnością niektórych ludzi, którzy już dawno powinni byli zostać odsunięci od pewnych spraw, a odpowiedzialny za tych ludzi był Prezes. Prezes nie zrobił w tym kierunku nic i otoczył się ludźmi, którzy byli delikatnie mówiąc bardzo nieodpowiedzialni. Wiele razy były do niego kierowane prośby, aby tych ludzi zdymisjonował i aby na ich miejsce weszli ludzie, którzy to naprawią, profesjonaliści. Nie godził się na to. W związku z tym, że się na to nie godził, rada nadzorcza w naszej partii, która nazywa się "Konwektylk" odwołała Prezesa. Został on odwołany, żeby można było zająć się wreszcie tą "papierologią" i tylko dlatego. Reakcja prezesa i jego przybocznych absolutnie nas zaskoczyła. Nikt z nas nie spodziewał się, że pan Prezes założy nową partię.

B: Jako nauczyciel ma pan na pewno pomysły na naprawę polskiej oświaty. Od czego powinno się pana zdaniem zacząć?

A.D: Dzisiaj mówiłem o tym na wykładzie. Wszystko zależy od tego, jak dużą władzę ma KNP. Gdybyśmy mieli władze konstytucyjną, tzn. taką, że jesteśmy w stanie zmienić wszystko, wtedy odsyłam do naszego programu, gdzie jest wyraźnie napisane, że chcemy całkowicie sprywatyzować szkolnictwo, zlikwidować MEN oraz tzw. obowiązek szkolny. Naszym zdaniem to rodzice winni decydować o tym, czego uczą się ich dzieci i tak dalej. Skoro jednak nie mamy konstytucyjnej władzy, to chcemy doprowadzić przynajmniej do paru innych zmian. Jedną z nich byłoby to, by w miejsce tzw. "darmowego podręcznika", który de facto darmowy nie jest, wprowadzić podręczniki open source. Inaczej mówiąc nie byłoby wtedy podręczników, które to ministerstwo zatwierdzałoby do szkolnego użytku. To rodzice decydowaliby, z czego i o czym będą uczyć się ich dzieci.

/pliki/zdjecia/art3.jpgB: Podczas wykładu wspomniał pan o absurdzie 30% progu maturalnego i nauce o rozwiązywania testów, a co za tym idzie o braku przekazywania wiedzy samej w sobie?

A.D: Likwidacja matury. Rezygnujemy z matury jako weryfikatora wiedzy. Liceum kończy się tylko świadectwem. Natomiast uczelnie wracają do egzaminów wstępnych albo innych kryteriów poza maturalnych.

Moglibyśmy spróbować ją naprawić, ale w ograniczonym stopniu. Na przykład sprawić, że nie będzie poziomu rozszerzonego i podstawowego, ale będzie jeden poziom. Oprócz tego zdawalność będzie od 60%, tak jak to wygląda w przypadku wszystkich certyfikatów międzynarodowych. Nikt tam nie obniża co roku progów, żeby zdawalność była wyższa. Tam myśli się nad podwyższeniem progu, żeby ten poziom podwyższyć, żeby nie było tak gigantycznej zdawalności. Ale cały czas to jest polewanie szklaneczką na ognisko, żeby kiedyś tam je zgasić.

Taką prawdziwa zmianą byłoby open source, likwidacja matury i odejście od obowiązkowego programu. Jako remedium na to, co jest teraz, bo zakładamy, że nie da się sprywatyzować całego systemu. Jest to jakiś początek, jakieś stadium.

B: A Bon Oświatowy?

A.D: A to jest jedna z przejściówek. Jest jednym z rozwiązań, mądrzejszym niż obecne, ale nie ostatecznym. Ale faktycznie warto się nad tym zastanowić, np. jako stadium przejściowe. Tak czy inaczej znowu wracamy do tego, czy mamy władzę pełną, czy jesteśmy tylko koalicjantem. Jako koalicjant zaproponowałbym wprowadzenie open source, jeśli zaś mielibyśmy pełnię władzy to całkowitą reformę systemu edukacji.

B: A które z tych 3 rozwiązań wprowadzone by zostało w pierwszej kolejności? Podręczniki open source, likwidacja matury czy bon oświatowy?

A.D: Open source jest do wprowadzania już dziś.

B: Ale czy brak jednego wspólnego programu nauczania w całym kraju nie odebrałby sensu maturze?

/pliki/zdjecia/art4.jpgA.D: System naczyń połączonych. Matura może wrócić do tego stadium, w którym była wcześniej. Matura z języka polskiego miała kiedyś dość dowolną tematykę. Nie było takiej sytuacji, że jeśli nie przeczytałeś "Lalki", to dostawałeś -5 punktów, bo akurat trafiło ci się pytanie z "Lalki". Wtedy były pytania w stylu: "Zmiany wewnętrzne głównego bohatera na podstawie przeczytanych lektur". I miałeś się wykazać umiejętnością napisania wypracowania, które wyczerpywałoby podany temat. Nie musiałeś przeczytać w zasadzie żadnej lektury, ale musiałeś umieć wykazać się umiejętnością logicznego myślenia, układania zdań, pisania wypracowań. Teraz człowiek nie uczy się w praktyce, tylko uczy się rozwiązywać testy. Konieczny więc wydaje się powrót do systemu i naprawy tego, co zostało zepsute. Wszystko zależy od tego, ile władzy się ma - 5%, 25% czy 50%. Mądre rozwiązania są do wprowadzenia w każdej chwili. Nawet teraz Kluzik-Rostowska mogłaby dojść do wniosku, że wprowadzamy open source. Wtedy byłyby jaja, coś by się zaczęło zmieniać w tym kraju i zostałyby otwarte nowe możliwości. Przywrócono by także autonomię rodzicom i nauczycielom. Byłoby ciekawiej, inaczej, lepiej.

B: Od naszych rodziców i nauczycieli słyszymy ciągle o tzw. "25 latach wolności". Czy to jest tylko taki syntetycznie ukuty termin, czy faktycznie mamy tę wolność?

A.D: Jest inaczej, niż przed 89 rokiem. Ja celowo nie używam sformułowania komuna, gdyż u nas (na wybrzeżu - przyp. red.) komuna wyglądała nieco inaczej. Nie używajmy terminologii, która nie za bardzo pasuje.
Odpowiadając na pana pytanie, powiedziałbym, że politycy, którzy decydowali o tym, co będzie się działo po 89 roku, doprowadzili do tego, że dziś są naszymi władcami, naszymi panami i to oni trzymają tak naprawdę w rękach ogromny biznes i radzą sobie na państwowych i innych stanowiskach. Ten system jest zbudowany tak, że ci ludzie nigdy nie wypadną z obiegu, nie utracą władzy, niezależnie od wyniku wyborów. Nawet jeśli jakiś polityk nie zostanie wybrany do władz państwowych, zostanie zaraz wybrany na prezesa rady nadzorczej jakiejś państwowej spółki. Tak zostało to narysowane, że my, maluczcy ciułacze na dole, będziemy sobie siedzieli na naszych etacikach albo zapieprzali w swoich małych firemkach, a ci na górze zawsze tam będą. A kiedy oni odejdą, przyjdą ich dzieci i historia zatoczy koło. Z drugiej strony jest teraz bardziej kolorowo. Mamy telewizory, I-phony i komputery. Możemy wyjechać za granicę etc. I to jest dobre. Ale naszym problemem jest to, że istnieje pewna grupa "władców", która okopała się na swoich pozycjach w 89 roku i oni nigdy z tych pozycji nie zejdą. W dodatku zdążyli skorumpować tych, którzy deklarowali zmienić ten kraj. Oni w zasadzie nie zmienili nic. Jedynie poprawiają swój stan konta.

B: Podczas spotkania padło stwierdzenie, że "państwo nas nienawidzi". Czy zachciałby pan rozwinąć tę myśl?

/pliki/zdjecia/art5.jpgA.D: Ja często używam takiego stwierdzenia wobec sytuacji, którą zgotowało państwo ludziom prowadzącym działalność gospodarczą. To znaczy, nie twierdzę, że państwo faktycznie nienawidzi przedsiębiorców, ale tych na etatach to zdecydowanie lubi. Chodzi o to, że ci ludzie, którzy prowadzą działalność gospodarczą, doskonale wiedzą, co złego jest w tym systemie. Ci ludzie, którzy prowadzą taką działalność, z własnego konta muszą przelać 1100 zł do ZUS'u, a do tego jeszcze podatek dochodowy od tego co zarobią ponad to. Ci, którzy są na etatach, nie widzą natomiast tego, co państwo im zabiera. Ich interesuje tylko to, co dostaną na konto. Taki gość ma na umowie 4 tysiące złotych, ale gdy dostanie 2,5 tysiąca na rękę, to nie zaprotestuje, bo nie będzie widział tego marnotrawstwa. Natomiast człowiek, który prowadzi własną działalność, dostając na konto 4 tysiące złotych, musi przelać 1100 na ZUS i podatek dochodowy, a potem opłacić rachunki i zostaje z niczym. Państwo nienawidzi nas, gdyż każe nam tracić pieniądze na zupełnie niepotrzebne przedsięwzięcia.

B: Kandydował pan na europosła, choć należy pan do partii "uniosceptycznej". Mógłby pan to wyjaśnić?

A.D: Tak, nie ma lepszej możliwości, żeby szerzyć ideologię likwidacji takiego tworu, jakim jest Unia Europejska czy Parlament Europejski. Tam głos eurosceptyków może być najlepiej słyszany. Unia Europejska jest tworem urzędniczym. To nie jest tak, że my jesteśmy przeciwko współpracy i przyjaźni między krajami. Jesteśmy za tym, żeby istniała strefa wolnorynkowa, bez żadnych ceł, bez granic. Ale do tego nie jest potrzebna siedziba parlametnu europejskiego, nie jest potrzebnych ponad 700 posłów ani aparat urzędniczy w postaci kilku tysięcy urzędników. My nie negujemy współpracy międzynarodowej tylko aparat biurokratyczny. Najlepszym przykładem na to jest sytuacja w Ameryce Północnej. Tam istnieją organizacje, które pomagają w nawiązywaniu i podtrzymywaniu współpracy między państwami. One nie muszę przejadać pieniędzy składkowych, jakie te państwa wkładają do wspólnego budżetu. To ma polegać jedynie na tym, że można podróżować z kraju do kraju bez żadnego obciążenia cłem, na przykład.

B: Wspomniał pan, że posiadanie wykształcenia humanistycznego rzadko daje możliwość zarobienia pieniędzy w zawodzie.

A.D: No tak, nie ma pracy dla filozofów.

B: Tak jak nie ma dla socjologów czy politologów.

/pliki/zdjecia/art6.jpgA.D: Rynek pracy polega na tym, że trzeba pracować w zawodach, które są potrzebne. Lekarz, architekt, informatyk zawsze znajdzie zatrudnienie. To są konkretne zawody. Nie ma firm, które zatrudniają filozofów. Ba, nie ma zawodu filozofa. Filozofem może być doktor na uniwersytecie, dziennikarz. Ludzie z wykształceniem humanistycznym w najlepszym wypadku kończą dziś jako nauczyciele.

B: Czy jest coś, co chciałby pan przekazać naszym czytelnikom?

A.D: Czytajcie, interesujcie się. Najważniejsze jest to, żeby ludzie się interesowali, żeby czytali, żeby analizowali. Żeby coraz więcej było takich ludzi, którzy sami z siebie interesują się szeroko rozumianym życiem. Wiadomo powszechnie, że duża grupa społeczeństwa nie interesuje się polityką i nigdy nie pójdzie do urn i nie zagłosuje. Ja tego nie oczekuję od nikogo i nikogo nie zamierzam do tego zmuszać. Od wyborców wymagam jedynie tego, żeby się interesowali. Nie chodzi o to, żeby ktoś głosował na kogoś, kto jest fajny albo dlatego, że po prostu jest, ale żeby głosować na program. Niestety, obawiam się, że większość wyborców głosuje na bazie emocji, a nie na bazie analizy. Chciałbym, żeby społeczeństwo wreszcie zmądrzało i zaczęło analizować. Jest to raczej nieosiągalne, bo jak to mówił Korwin większość społeczeństwa to idioci, a skoro tak, to nie można wymagać, żeby tacy ludzie zaczęli myśleć mózgami. Sądzę jednak, że ludzie młodzi zmienią to za kilka lat.

B: Dziękuję za tę rozmowę w imieniu swoim i naszych czytelników

A.D: Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników Twojej gazety.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /40 wszystkich

Komentarze [8]

~Bergi_vel_Bergmann
2015-06-28 01:04

priwiet

~Patriota
2015-03-24 16:49

Bardzo dobry wywiad!I bardzo mądre poglądy.Dość już tych samych partii w sejmie od 25lat.Kongres Nowej Prawicy i inne anty systemowe środowiska to szansa dla Polski!!!

~łysy
2015-03-21 21:43

Oburzony , jak chcesz zobaczyć mowę nienawiści, to posłuchaj ojca dyrektora.

~oburzony
2015-03-20 21:43

@bergi
to gimbusiarskie “xD”...

~Bergi
2015-03-20 12:55

@oburzony
Gdzie jest ta mowa nienawiści, proszę o cytaty z uzasadnieniem xD
„Szczęśliwi, którzy są prześladowani ze względu na prawość” Mt 5, 10

~oburzony
2015-03-19 23:05

Zgłaszam ten tekst, jest wypełniony mową nienawiści. Nie wiem jak możesz takie rzeczy pisać.

~annonymous
2015-03-19 22:48

2/10

~Raven
2015-03-18 22:20

No i to jest ciekawy wywiad ! :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 98luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry