Pełno(s)prawny seks
Niepełnosprawni sami w sobie stanowią problem. Gdy uświadomimy sobie, że oni, podobnie przecież jak i my wszyscy, odczuwają popęd seksualny, to większość z nas nie bardzo wie po której stronie się opowiedzieć: czy tolerować w ich wypadku te niby normalne, pełnoprawne stosunki damsko-męskie, czy też otwarcie sprzeciwić się temu, krzycząc: „Seks tylko dla pełnosprawnych!”. Co myśleć, gdy na ulicy widzimy obściskującą się parę z zespołem Downa lub gdy upośledzonego sąsiada odwiedzi zamówiona przez niego lub jego najbliższych prostytutka? Czy istnieją odpowiednie poradnie, które są w stanie skutecznie pomóc niepełnosprawnym w tej materii?
Osoba upośledzona psychicznie postrzega świat zupełnie inaczej niż to sobie, my zdrowi, wyobrażamy. Czasem prościej, a niekiedy znowu znacznie bardziej skomplikowanie. Niezależnie od sytuacji. Jak tylko hormony dadzą jej do zrozumienia, że trzeba się zaspokoić, to nieważne jest miejsce, nieważny czas. Taka osoba może zrobić to w miejscu, w którym aktualnie przebywa (dobrze jest, jeśli wyjdzie do innego pokoju lub łazienki ). Podobnie dzieje się z nami, lecz my potrafimy to w sobie stłumić, zapanować nad tym, wyczekać odpowiedni moment. A jak wyjaśnić niepełnosprawnemu umysłowo, że masturbacja jest czymś niepożądanym lub czym jest antykoncepcja? Nieśmiało wprowadzane są w naszym kraju pierwsze warsztaty terapeutyczne przeznaczone dla takich właśnie osób, organizowane przez fundację „Jaś i Małgosia” i poświęcone dokładnie temu problemowi. Są one jednak organizowane bardzo rzadko i na dodatek pojawia się na nich zazwyczaj tylko garstka zainteresowanych. Okazuje się, że nawet seksuolodzy nie są w stanie odpowiednio pomóc niepełnosprawnym w tym zakresie. Bo teoretycznie rzecz ujmując problemu nie ma. Niepełnosprawny, to przecież niepełnosprawny i już. Nieważne, kobieta czy mężczyzna. Ważne, że upośledzony. Inny.
Warto wiedzieć, że wzmacnianie bodźców (np. poprzez krzyk) w wypadku osób upośledzonych psychicznie powoduje z reguły powtarzanie zachowań, wynikające z ich potrzeby bycia w centrum zainteresowania innych. Awantura z powodu niewłaściwego zachowania, staje się więc furtką na zwrócenie na siebie uwagi. Dlatego nieodpowiednie zachowanie takich osób powinno się powstrzymywać nie krzykiem lecz stanowczym odwróceniem od nich uwagi. Opiekunowie z fundacji „Jaś i Małgosia” proszą czasami o środki antykoncepcyjne dla swoich podopiecznych, ale głównie wydają im środki na wyciszenie popędu seksualnego. To tak , jakby sami nie wierzyli w efekty swojej pracę, w ideę, że możliwe jest uświadomienie niepełnosprawnych umysłowo. Inna rzecz, że nie stosują tego nagminnie, a tylko w przypadku naprawdę trudnych pacjentów z niezwykle silnym popędem seksualnym.
W Holandii istnieje instytucja kobiet, które świadczą usługi „seksualne” osobom niepełnosprawnym. Środki przeznaczone na ten cel pokrywana są przez skarb państwa. Podobnych metod szuka się i w innych krajach (ostatnio w Szwajcarii). Może jest to też rozwiązanie dla Polski? Nie ma tu jednak mowy o samym seksie z osobą niepełnosprawną. Chodzi głównie o bliskość z osobą przeciwnej płci. Czy jest to jednak realne w kraju, gdzie o tak wielu sprawach decyduje Kościół? Myślę, że u nas potraktowano by takie usługi, jako zalegalizowaną formę prostytucji w szczytnym celu.
Nie uświadamiając niepełnosprawnych na temat bezpiecznego seksu, powiększamy jednak problem. Nie można przecież wykluczyć, że między dwoma osobami niepełnosprawnymi kiedyś zaiskrzy. Łączące ich uczucie może z czasem przerodzić się w coś więcej i wtedy może również pojawić się ciąża. I co wówczas robić? Przygotowywać przyszłą matkę do roli jaką ją czeka czy też zaproponować jej (bądź jej opiekunom) aborcję, uwalniając ją od stresu i ewentualnych powikłań porodowych?
A wy, drodzy czytelnicy, jak uważacie? Uświadamiać niepełnosprawnych czy raczej ograniczać im farmakologicznie popęd płciowy?
Grafika:
Komentarze [9]
2010-11-22 11:01
Nie wydaje wam się, że chociaż są to ludzie trochę inni od nas (ludzi pełnosprawnych) to muszą też mieć jakieś prawa. Nam nikt seksu nie zabrania, więc może my też prezestańmy tego im zakazywać.
2010-11-06 11:10
Hm… Zauważ, iries, że określenie normalności, jakie wcześniej przedstawiłem jest dosyć szerokie i w miarę uniwersalne, ale chyba chodzi nam o całkiem różne rozumienie słowa “normalność”. Jeśli więc masz ochotę, do doprecyzuj, co rozumiesz pod tym pojęciem.
A odnośnie podporządkowywania niepełnosprawnych umysłowo pod tych pełnosprawnych, to my (pełnosprawni) właśnie tak postępujemy.
Próbując dostosować zachowania tych ludzi do reguł społecznych podporządkowujemy ich cywilizacji stworzonej przez tych pełnosprawnych i moim zdaniem od tego nie da się uciec; jeśli chcielibyśmy nie przykładać do ich rozwoju szczególnej uwagi i traktować ich tak jak resztę populacji, ludzie ci sialiby spustoszenie.
2010-11-04 17:13
Odważny artykuł- podoba mi się :)
2010-11-03 20:26
“Normalność zakłada, że póki jesteś taki jak większość, jesteś akceptowany; jeżeli nie jesteś taki jak większość, istnieje ogromna szansa, że zostaniesz skrytykowany. “ Czy takie wyjasnienie jest sprawiedliwe? Zdecydowanie nie! Nikt tu nie mowi o tym zeby pozostawic ich samym sobie! Jestem zdania ze my jako wieszkosc mozemy pomagac im funkcjonowac wsrod nas ale nie zmieniac i nie podporzadkowowywac niepelnosprawnych pod sprawnych bo nikt nie ma prawa oceniac czy nasza czy ich normalnosc jest bardziej normalna. W tym cala istota mojego poprzedniego komentarza. Wedlug mnie nie istnieja zadne podstawy normalnosci… coz moze jednynie przyjete odzialywania miedzy ludzkie, ogolna zgoda na pewne zachowania zeby sie po prostu nie pozabijac. Normalnosc jest zbyt szerokim pojeciem by je zamykac w sztywnych ramach.
2010-11-03 16:48
Ależ właśnie, że pojęcie normalności ma swoje podstawy! Gdyby niepełnosprawnych umysłowo pozostawić samym sobie, nie byliby w stanie stworzyć uporządkowanego społeczeństwa. Podobnie jak schizofrenicy, czy psychopaci. Normalność zaczyna i kończy się tam, gdzie umiejętność stosowania się do istniejących norm. Oczywiście dotyczy to tylko komentarza iries. Swoje stanowisko na ten temat już przedstawiłem. Kropka.
2010-11-02 15:03
Oooo… jestem zaskoczona 1. takim tematem, 2. takim rozwinieciem… mile zaskoczona. Podoba mi sie sposob w jaki autor chce nas pobudzic do przemyslen.
A moje zdanie na ten temat? hmmm uswiadamianie o ile to mozliwe, oraz antykoncepcja. Bron Boze aborcja lub ,jakies cholerne prochy. To ze ktos jest niepelnosprawny, “inny” nie oznacza ze my niby “normalni” mozemy im czegos zabraniac. Bo ta rzekoma “normalnosc” ustalilismy bezpodstawnie. Mozemy jedynie odpowiednio nakierunkowac takich ludzi by bylo im latwiej zyc wsrod tych “normalnych”. Wydaje mi sie ze seks wsrod niepelosprawnych jest dla niech tak samo wazny jak i dla nas sprawnych. Byc moze czujac nawet wiecej od nas, wiecej z tego wynosza.
2010-10-28 19:40
Bardzo ciekawy temat artykułu. Całkiem poważnie potraktowany i opisany z pewną dozą zaangażowania.
A niepełnosprawni niech się kochają, niech się onanizują; byle nie wykraczali przy tym znacznie poza społecznie przyjęte normy. Mam na myśli przede wszystkim gwałt i pedofilię, a niestety te kwiatuszki miewają do tego skłonność.
2010-10-28 18:31
Temat trudny to trzeba przyznać. Jak zasugerowała moja poprzedniczka sądzę że są dwie strony medalu, farmakologiczne zaradzanie popędowi wydaje się rozwiązaniem dość prostym, ale czy aby na pewno ? jakbyśmy my się czuli kiedy ktoś ograniczałby nasz popęd ? Ale brak ograniczenia może prowadzić do skrajnych sytuacji, gdy np. taka osoba zaspokaja się w sklepie czy kościele na naszych oczach. Uświadamianie niepełnosprawnych również wydaje się mieć pewien cień szansy, ale nie ma niestety zbyt wielu specjalistów którzy po pierwsze wiedzieliby jak temu problemowi zaradzić, a po drugie byłoby jeszcze mniej takich którzy podjęliby się tego trudnego zadania. Sprawa jest bardzo trudna, ale moim zdaniem chyba uświadomienie niepełnosprawnych jest najlepszym sposobem na jakąkolwiek pomoc, pomimo że tacy ludzie są inni powinni jako tako mieć możliwość w miarę normalnego życia.
2010-10-27 23:23
Bardzo trudny temat. Z jednej strony są niepełnosprawni z drugiej strony chcielibyśmy traktować tych ludzi jak normalnych, może nie całkowicie zdrowych ale normalnych. Myślę, że związek owocujący dzieckiem to nie jest niestety związek, który mógłby być dobrym pomysłem w ich przypadku, ale z drugiej strony jak zaradzić ich popędom seksualnym? Jakoś osobiście nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale myślę, że panny do towarzystwa nie są odpowiednie. Takim ludziom potrzeba prawdziwej miłości a nie suchych stosunków międzyludzkich. Bardzo trudna sprawa.
- 1