Półmetkowe kontrowersje
W drugiej klasie zaczynamy coraz więcej myśleć o maturze, a raczej o czasie, który nam do niej pozostał. Zbliża się bowiem połowa naszej edukacji w liceum. Z tej właśnie okazji klasy organizują sobie tzw. „półmetki”, czyli wspólne imprezy odbywające się zazwyczaj w mniej lub bardziej wyszukanych knajpkach. Jednak z powodu tychże półmetków często dochodzi w klasach do różnego rodzaju sporów.
Na początku pojawia się problem wyboru odpowiedniego terminu. A to ktoś nie może, bo gdzieś wyjeżdża, a to znowu lokal jest w ustalonym już terminie zajęty. A przecież prawie wszystkim zależy, aby zabawić się wspólnie z całą klasą. Szkoda, że raczej nie uwzględnia się tego, że np. część osób może się nagle – tuż przed półmetkiem – rozchorować. Nigdy nie można wszystkiego przewidzieć.
Kolejna sprawa to ubiór. Najczęściej jest tak, że większa część osób (przeważnie przedstawicielki płci pięknej) uważają półmetek za coś więcej niż zwykłą zabawę. Można by zaryzykować twierdzenie, że dla wielu dziewczyn to trochę taka „mini studniówka”. Mniejsza część natomiast twierdzi (tu dominują raczej panowie), że jeśli mają się bawić, to w luźnych strojach, a nie w eleganckich garniturach. I tu znowu można by się zastanowić, kto ma rację. Według mnie jest to kwestia nie do rozwiązania, a najlepszym rozstrzygnięciem tego sporu powinno być demokratyczne głosowanie.
To niestety nie jest jeszcze koniec kłopotów. Następny problem to zaproszenie opiekunów (np. wychowawców) bądź też zabawa bez ich udziału. Nie ma co ukrywać, że obecnie mało które klasy robią półmetki z osobami dorosłymi. Według Kamila, ucznia naszego liceum i jednocześnie drugoklasisty, zabawa z wychowawcami mija się z celem: - Myślę, że obecność czy to nauczyciela, czy rodzica sprawia, że impreza staje się bardzo sztywna. Choćby nie wiem jak byli oni wyluzowani, to jednak my nigdy nie będziemy się w ich towarzystwie swobodnie zachowywać. A przecież to nasza impreza i chyba najważniejsze w niej jest to, abyśmy to właśnie MY się dobrze bawili. Podobne zdanie wyraża zdecydowana większość licealistów w naszej szkole. Jeśli chodzi o mnie, to myślę, że jest to kwestia stosunku pomiędzy młodzieżą a ich wychowawcą czy rodzicami. Jeśli naprawdę lubimy swojego wychowawcę i chcemy razem z nim spędzić tę imprezę, to tak naprawdę nie ma w tym chyba nic dziwnego. Jeśli natomiast chcemy, aby zabawa miała charakter typowo młodzieżowy, to wychowawca powinien nas zrozumieć i uszanować naszą decyzję.
Mówiąc o zabawie nie należy zapominać, że wśród jej uczestników znajdują się zwykle osoby zarówno pijące, jak i nie pijące alkoholu. Najgorszym z możliwych scenariuszy jest ten, gdy praktycznie cała klasa (grupa) pije, natomiast „kilka wyjątków” siedzi osobno w jednej grupce i nie uczestniczy w imprezie wraz z innymi. Tutaj opinie uczniów są bardziej podzielone. Większość jest co prawda raczej za pojawieniem się alkoholu na półmetkach, ale są też tacy, którym się to nie podoba. Jacek, również uczeń Kopernika, niezbyt dobrze wspomina swój półmetek, który miał miejsce w ubiegłym tygodniu: - Czasami zastanawiam się czy nie lepiej było upić się i – jak większość półmetkowiczów – przespać całą zabawę. Jeśli w ogóle można było nazwać zabawą „to coś”. Prawie wszyscy byli delikatnie mówiąc pod wpływem alkoholu i często nawet nie wiedzieli co robią. DJ też się nie popisał, bo choć wcześniej otrzymał od nas piosenki, przy których chcemy się bawić, to i tak puszczał swoje kawałki. Co więce, widząc, że nie za dobrze się bawimy przy jego muzyce, nie raczył nawet niczego zmieniać – mimo naszych próśb. Najgorsze jest to, że gdy chciałem skorzystać z toalety, to z przykrością stwierdziłem, iż jest ona pełna wymiocin i nawet nie ma jak tam wejć. Musiałem zatem w tej atmosferze wytrzymać do końca półmetka… W tym przypadku dokładnie widać jak zgubny wpływ ma alkohol pity w nadmiernej ilości. I nie ma się co dziwić, że impreza wypadła, jak wypadła. Jeśli nie było by na niej drinków, piwa czy wina lub gdyby uczestnicy zaprzestali picia po powiedzmy dwóch kieliszkach, to wszystko wyglądałoby zapewne inaczej. A swoją drogą, to nikt z drugoklasistów nie ukończył jeszcze 18. roku życia więc zgodnie z prawem nie powinien spożywać procentowych trunków.
Można by jeszcze wymieniać sporo innych rzeczy, które często stanowią poważny problem przy organizacji półmetkowych imprez. Weźmy choćby taki dylemat - zapraszać osoby towarzyszące czy też zorganizować wyłącznie klasową zabawę? We wszystkich tych kwestiach zdania uczniów są mniej lub bardziej podzielone i tak naprawdę każdy ma swoją własną wizję tej zabawy. Oto opinia Kasi – drugoklasistki z tarnobrzeskiego „Górnika”:
- Jeśli chodzi o ubiór, to myślę, że powinien być jednak galowy – w końcu to taka jakby „mini studniówka” i powinna się czymś różnić od zwykłej dyskoteki. Poza tym strój chyba nie przeszkadza w świetnej zabawie – tak naprawdę wszystko zależy od atmosfery. Co do opiekunów, to ich obecność raczej nie jest wskazana. Powinniśmy bawić się sami, ale kulturalnie. Jestem również za tym, aby taka impreza miała charakter ściśle klasowy. Zdarza się przecież, że na półmetek przychodzą osoby (partnerzy naszych koleżanek i kolegów), które widzimy po raz pierwszy. A co do alkoholu, to uważam, że równie dobrze można bawić się bez niego…
Nieco inne zdanie ma natomiast Mateusz, tegoroczny półmetkowicz z Kopernika:
- Alkohol – jestem z. Niech każdy sam decyduje czy chce pić, czy nie. Jeśli ktoś nie zna granic i nie zamierza pamiętać całej zabawy, to jego sprawa. Opiekunowie natomiast nie tylko są niepotrzebni, ale uniemożliwiają swobodną zabawę. Półmetek z opiekunami to strata czasu i pieniędzy. Jeśli chodzi o ubiór to sprawa indywidualna, a lokal hmm… Nie musi być super. Ważne, aby był przyjemny i wygodny, a nie luksusowy, jak jakiś zamek w Baranowie.
Ciekawej rzeczy dowiedziałem się natomiast rozmawiając ze swoim rówieśnikiem, który uczy się w LO w Rzeszowie. W rzeszowskich szkołach ponadgimnazjalnych półmetki nie są organizowane osobno przez pojedyncze klasy. Organizowany jest natomiast wspólny półmetek dla wszystkich klas drugich. Z jednej strony, to rzeczywiście taka mini studniówka, z drugiej jednak strony więcej osób może być na takiej zabawie nieobecnych. Dlatego mi bardziej podoba się koncepcja organizowania imprez w gronie klasowym, gdzie praktycznie wszyscy dobrze się znamy i wiemy czego możemy się po sobie spodziewać.
Rozmawiając o półmetkach zawsze usłyszymy różne głosy i opinie, niejednokrotnie sprzeczne ze sobą. Najważniejsze jest jednak to, aby osiągnąć porozumienie i aby każdy – w większym lub mniejszym stopniu – mógł się dobrze pobawić. I o to musi zadbać cała grupa. Niezależnie od tego, jakie kto ma poglądy na dany temat, wszyscy powinni działać pro publico bono.
Grafika:
Komentarze [12]
2010-01-20 13:03
ale o co tu chodzi?
2009-11-10 15:53
Kiepski tekst. Nie ma nic w nim szczególnego i w sumie nie napisałeś nic nowego czego moglibyśmy się dowiedzieć. Następnym razem poszukaj lepszego tematu.
2009-11-04 19:52
Również zgadzam się z pati, w baranowie było cudownie. Klasa ustalała, że chce mieć w Baranowie, a 60 zł w tym 3 gorace posiłki i mnóstwo jedzenia to nie jest wygórowana cena. Lepiej wydać te 6 dych i bawić się w kulturalnym i ładnym otoczeniu niż w jakimś klubie z suchymi paluszkami!
2009-11-03 08:21
W sumie to męczą mnie takie dyskusje. Z igieł wideł nie warto robić.
A felieton to przecież bardzo subiektywna forma, więc jakakolwiek byłaby Krzyśka opinia to ma do niej prawo.
2009-11-02 23:21
Co do 3 ostatnich komentarzy to chciałbym na wstępie powiedzieć autorom: Najpierw dokładnie przeczytajcie, a dopiero potem komentujcie, bo mówicie w pewnych miejscach głupoty.
pati: “Moim zdaniem nic nowego sie z niego nie dowiedzieliśmy, tylko tyle ze ci sie nie podobają eleganckie stroje i zamek w Baranowie”
Powiedz mi jedno – gdzie wyczytałaś że wymienione rzeczy mi się nie podobają? Jeśli jeszcze raz przeczytasz artykuł to zobaczysz że nie jest to moja wina. Ja starałem się tylko przedstawić jak sprawa półmetków jest widziana oczami licealistów. Również uważam, że półmetek w Baranowie jest interesującym rozwiązaniem, jednak czasami ludzie po prostu wolą pójść do tańszego lokalu, co nie oznacza wcale, że będą się w nim gorzej bawić. No i odnośnie Twoich ataków na mnie, to powiem tyle – ja nikomu nic nie wyznaczam, a to że oceniłaś to w taki a nie inny sposób świadczy tylko o Twoim poziomie czytania ze zrozumieniem.FAust: Nie mam żadnych problemów przed wybraniem się na imprezę. Widzę, że nie zrozumiałeś istoty problemu. A więc wytłumaczę Ci go jeszcze raz. Chodzi o to, że idąc z klasą na imprezę, jedni chcą żeby wyglądała tak, a drudzy żeby wyglądała inaczej. Problem polega na kompromisie i ustaleniu zasad, które w mniejszym lub większym stopniu będą zadowalać wszystkich. I powiedz mi: na jakiej podstawie doszedłeś do wniosku że według mnie półmetek = murowany zgon? ja tylko przytoczyłem opinię osoby, której akurat półmetek nie wypalił zbyt dobrze. Takie sytuacje przecież też się zdarzają. I nie miałem na celu zniechęcić tym licealistów do półmetków, ale raczej uświadomić im, że idąc na imprezę muszą być przygotowani na każdą ewentualność. I owszem miejsce ma znaczenie, ale najważniejsza jest atmosfera jaką tworzy cała grupa.
anonim: I znowu muszę powiedzieć, że umiejętność czytania ze zrozumieniem leży. Jeśli zamierzasz zarzucać mi, że narzucam coś czytelnikom, to przynajmniej poprzyj to odpowiednim cytatem. A jeśli nie znajdziesz takowego w moim tekście, to nie sugeruj, że mówie to czy tamto, bo tak nie jest – proste. Zwolennikiem prohibicji nie jestem, ale gdybyś przeczytał(a) dokładnie (a nie tylko powierzchownie) mój artykuł, od razu zauważył(a)byś, że jestem wyznawcą zasady, iż alkohol powinien pomagać w zabawie, a nie ją stanowić. I myślę, że to może być takie motto a propos imprez tego rodzaju. I nie jestem przeciwko półmetkowi – wręcz przeciwnie, jestem za, byle by był on kulturalną imprezą a nie jakąś zabawą z cyklu “kto więcej wypije”.
2009-11-02 21:40
wlasnie!!! co w tym zlego ze ktos chce miec w zamku a ktos inny w malym lokalu?! to zalezy od klasy i ich decyzji nie wolno komentowac. poza tym- jak mi wiadomo- studniowke bedziemy miec w szkole wiec inny lokal wg opinii klasy jest dobrym rozwiazaniem. co do alkoholu to widze ze zwolennik prohibicji sie znalazl!!! kto wolal sie upic i lezec pod stolem to lezal a kto wolal sie bawic bez to bawil sie i obaj byli zadowoleni. i ciekawe dlaczego akurat ten artykul ukazal sie akurat przed polmetkiem klasy a i g… jak jestes przeciwko polemtkowi to trzeba bylo wziac inny temat. artykul slaby
2009-11-02 21:29
Po pierwsze czy to co napisałeś jest felietonem, czy raczej Gorzkimi Żalami w nieco odświeżonej wersji ? hmm, jeśli Ty masz takie problemy przed wybraniem się na imprezę, to albo jesteś klerykiem z licencją na oburzanie tłumów, albo na takowe imprezy w ogóle nie uczęszczasz :P Zgadzam się z tym, że niektórzy przesadzają z alkoholem, ale człowiek na błędach się uczy i nie powinno się tak z “grubej” rury oceniać, że półmetek= murowany zgon. Miejsce też ma znaczenie gdzie się organizuje taką imprezę, widocznie masz niemiłe wspomnienia :) pozdrawiam i od razu mówię, że nie miałem na celu obrażać autora tekstu :)
2009-11-02 19:05
Drogi autorze.
Chciałam wyrazić opinie na temat tego tekstu. Moim zdaniem nic nowego sie z niego nie dowiedzieliśmy, tylko tyle ze ci sie nie podobają eleganckie stroje i zamek w Baranowie. A co ty masz do tego bo nie rozumiem? Trendy studniowkowe czy może nawet ślubne tez bedziesz nam wyznaczał? Kto ma ochote na baranów to tam robi a kto nie to robi np w maximie. czy to jakis problem? skoro klasa chce to nie widzę zadnego.
p.s w piątek miałam półmetek w baranowie i było cudowie. nie zamieniłabym tego miejsca na żadne inne. Kulturalna impreza, bez zadnych atrakcji typu ‘plucia na pijanego kolege w męskiej toalecie’ jak to było w maximie ostatnio ;) pozdrawiam
2009-11-01 17:49
Ja tam swój półmetek wspominam bardzo dobrze :)
2009-10-31 08:31
Dobry tekst Krzysiu :) Na plus :) Pozdrawiam
2009-10-31 02:38
Półmetek to nic w porównaniu do studniówki, która podobno u was w tym roku to koszt ok. 400-500zł od pary! To jest dopiero temat: dlaczego tak drogo?!
2009-10-30 18:04
Wydaje mi się że lepszy tytuł byłby taki:
“Półmetkowe dylematy”.
Myślę, że to co napisałeś nie wnosi nic nowego, a po za tym mimo, że humanistą to ja nigdy nie będę to i tak jak to czytam to mam wrażenie że pisał to gimnazjalista.
A co do półmetków. Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził, zawsze będą pewne spory, które trzeba rozwiązać kompromisowo.
Nie chcecie sukienek? To załóżcie chociaż elegancką (nie mówię o białych z kołnierzykiem) bluzkę. Nie chcecie garnituru? To może dżinsy i marynarka.
Trochę wysiłku i wszystkie problemy znikają.
No może nie wszystkie bo wiadomo, że na każdej imprezie się znajdzie ktoś kto będzie chciał się zabawić bardziej na luzie. Upije się? Jego sprawa. To nie ty się będziesz potem wstydził. Tylko żeby kogoś kto już naprawdę będzie w złym stanie nie zostawić samego. W końcu jesteśmy razem w klasie i trzeba się czasem wykazać człowieczeństwem.
18 rok życia? Dla wielu już to nie ma większego znaczenia. Widząc 12-latków pijanych na ulicy, 17-latek już cię nie zdziwi. Nie powinni pić? A no nie powinni, ale wytłumacz to bandzie dojrzewających urwisów, którzy napędzani burzą hormonów chcą zaszpanować. szkoda tylko że my sobie teraz wszystko tymi hormonami tłumaczymy.
Nauczyciele? To zależy jak kto traktuje belfra. Chociaż myślę że większość raczej nie wyraża chęci na udział w takiej imprezie. I tak naprawdę wcale się nie dziwię.
Lokal? Ważne jest żeby był fajny, ale i kosztami dostosowany do wypłacalności każdego uczestnika zabawy. Z tego co mi wiadomo we wspomnianym Baranowie osoba płaci 60zł. Z os. towarzyszącą 120zł. Szczerze mówiąc ja w takiej chwili rezygnuję. Wolę wydać kasę na coś innego.
Obejmując całość materiału, jak dla mnie trochę słaby.
- 1