Pomoc z Internetu?
Wydawać by się mogło, że w dobie wszechobecnego Internetu kontakty międzyludzkie będą tak dobre jak nigdy przedtem, choćby z powodu wielu udogodnień w ich podtrzymywaniu. Zawieranie przyjaźni i szukanie pomocy wśród znajomych powinno być teraz niczym bułka z masłem. Tak mi się przynajmniej wydawało, aż pewnego dnia odkryłem portal, którego celem jest niesienie lub otrzymywanie pomocy (7CupsOfTea.com.) i to zupełnie anonimowo.
Na pierwszy rzut oka portal ten łączy ze sobą wszelkie cechy profesjonalizmu. Od wygodnego i schludnego interfejsu, przez bogatą ofertę, aż po cierpliwy i wyrozumiały personel. Mankamentem tego wszystkiego jest jedynie (i aż!) fakt, iż do personelu 7CupsOfTea.com może dołączyć tak na prawdę każdy po wypełnieniu odpowiedniego formularza i przejściu treningu, a następnie testu na „słuchacza”.
Niby nie ma w tym nic złego, bo co może być złego w niesieniu pomocy ludziom w potrzebie (depresja, załamanie nerwowe, zaburzenia psychiki, nadmierny stres etc.), ale chyba trzeba na to spojrzeć też z innej perspektywy i zadać sobie pytanie, jak można pomóc człowiekowi, którego się w ogóle nie zna, a przez to nie wie się, jakie wyjście z tej problematycznej sytuacji może być dla niego najodpowiedniejsze? To przecież awykonalne. Rozmowa może co najwyżej podbudować, ale na pewno nie wyciągnie z opresji. Do tego konieczne jest poznanie każdego zakamarka mentalności i charakteru tej osoby.
To najprawdopodobniej wstyd, żal i zażenowanie zaistniałą sytuacją pchają ludzi do podjęcia takich, może nie najbardziej radykalnych, ale z pewnością nieodpowiednich kroków. Jeśli zaś zamiast na „słuchacza”, który rzeczywiście chce anonimowo nieść pomoc, potrzebująca osoba natrafi na kogoś zupełnie nienadającego się do wykonywania takich czynności, zamiast ustąpienia problemu, może dojść nawet do jego wzmożenia (jeśli mamy na uwadze m.in. zaburzenia psychiki czy depresję). W takim wypadku 7CupsOfTea.com zawodzi, pomimo wielu obietnic o zapewnieniu bezpieczeństwa zdrowia psychicznego „pacjenta”.
Bardziej martwi mnie jednak jeszcze inny aspekt tej sytuacji. Dlaczego ludzie poszukują pomocy w Internecie, w którym mogą przecież natrafić na „słuchacza” (jak już wspomniałem) absolutnie niekompetentnego, który jakimś cudem przeszedł pomyślnie test, zamiast zwrócić się do swoich najbliższych znajomych albo do profesjonalisty? Gdzie leży podłoże takiego zachowania? I co przez to ludzie ci chcą ukryć?
Zrozumiałym jest, że te niezwykle delikatne problemy najlepiej likwidować dyskretnie, z zaangażowaniem w ten proces jak najmniejszej liczby osób, ale czy nie lepszym wyjściem jest mimo wszystko szczera rozmowa z najlepszym przyjacielem / najlepszą przyjaciółką lub kimś z rodziny, do kogo mamy zaufanie? Jestem zdania, że otwarcie się na świat pomaga zawsze, bez względu na rozmiar uprzednio poniesionych szkód oraz ilość i intensywność otrzymanych od życia kopniaków. Odcinanie się od wszystkiego, co nas otacza i budowanie wokół siebie fortyfikacji nie do przejścia, nie jest dobrym rozwiązaniem. Jest za to symptomem, że koniecznie tej pomocy potrzebujemy. A potrzebujemy jej nie od zupełnie nieznanego nam człowieka z drugiego końca internetu, ale od kogoś, kto zna nas najlepiej, tak od podszewki.
A może jest jeszcze inaczej? Może ci ludzie z problemami oczekują tej pomocy od najbliższych, którzy po prostu lekceważą ich niewerbalne, nieoczywiste i niebezpośrednie krzyki i nawoływania, zapatrując się ślepo w internetowe ideały i coraz to nowsze trendy? Taką możliwość też należy wziąć pod uwagę, przyglądając się tej co najmniej niepokojącej sytuacji. Ale rozważając właśnie taki obrót spraw, obraz całej współczesnej cywilizacji jest zastraszająco mroczny i zupełnie nie taki, jakiego oczekujemy – lub jaki nam się marzy – od nas samych.
Działanie i zwiększająca się popularność 7CupsOfTea.com i innych podbnych portali świadczy o postępującym upadku poczucia wartości kontaktów międzyludzkich, które są nam przecież do życia w społeczności niezbędne i które pozwalają nam utrzymać właściwą hierarchię wartości moralnych. W internecie, choć z założenia zawieranie znajomości i zawiązywanie przyjaźni powinno być ułatwione i nie powinno sprawiać żadnych problemów, wszystko to się zaciera i przestaje mieć takie znaczenie, jakie miało chociażby w pokoleniu naszych rodziców.
Nasuwa się w takim razie tylko jedno pytanie, czy wrócą czasy, gdy ludzie znów zaczną tworzyć i pielęgnować swoje relacje z innymi, zamiast zajmować się różnymi zupełnie zbędnymi sprawami? Mam głęboką nadzieję, że to nastąpi i to w jak najbliższej przyszłości…
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?