Potwory z szafy?
Czy zdarzyło się Wam ostatnio rzucić okiem za siebie i zobaczyć chowającą się do szafy mackę? Bo mnie nie. Nie mam szafy w pokoju. Wielokrotnie jednak płomyk wyobraźni, który nieustannie podsycany jest różnymi dziwnymi książkami i filmami, daje się ludziom we znaki. Daję sobie paznokcie obciąć, że nieobce jest Wam to dziwne uczucie, gdy siedzicie w nocy przed komputerem, jak ja teraz, skrobiąc ten tekst, wokół jest ciemno i nagle okazuje się, że pracujący komputer jest niezwykle głośny.
Ja włączam wtedy zazwyczaj jakąś uspokajającą muzykę, pokroju AC/DC czy Black Sabbath, co nie zmienia jednak faktu, że coś czai się pod łóżkiem… chyba. I bynajmniej nie jest to kurz w jakimś wysokim stadium ewolucji.
Źródło tego uczucia, które dla uproszczenia nazwijmy „bojeniem się ciemności”, jest stare niczym kult solarny, a być może i jeszcze starsze. Człowiek od zawsze czuł lęk przed nieznanym, a nieznane, nieprzeniknione są właśnie czające się pod łóżkiem, czy też w szafie, ciemności. Coś tam w środku, w naszej głowie każe różnym dziwnym stworom mieszkać z nami pod jednym dachem. Nieswojo czujemy się, gdy przez otwarte na oścież drzwi wpełza ciemność domu. Nieswojo czujemy się, gdy myjemy twarz i nagle podnosimy głowę, by w lustrze sprawdzić, czy za nami nie stoi jakiś morderca. Nawet kilkusekundowy przeskok z łazienki do pokoju przez ciemny korytarz powoduje szybsze bicie serca. Jest to irracjonalne, a zarazem niezwykle ludzkie. Jest więc niewątpliwym fakt, że człowiek czuje lęk przed czyhającym w ciemnościach nieznanym.
Od zawsze kojarzono ciemności z niezbyt przyjemnymi miejscami i postaciami. Ciemności spowijały Tartar, gdzie miało miejsce karanie najcięższych przewinień ludzkich. Mroczne były także włości skandynawskiej bogini Hel, a jedną z plag egipskich było zesłanie na świat ciemności (i to jest niezbyt przyjemny fragment, bo jak wiemy z lekcji polskiego „ciemności egipskie” to pochodzący z Biblii frazeologizm, a więc biblizm).
W czasach trochę bardziej nam bliskich, ciemności również odgrywały bardzo ważną rolę. Wystarczy przypomnieć sobie chociażby legendę o smoku wawelskim, który zamieszkiwał ciemną pieczarę u podnóża zamku. Dziewicze bory i puszcze, które niegdyś porastały znaczą część powierzchni Europy były również domem wielu przerażających bestii. Wystarczy sięgnąć po nieco ugrzecznione wersje germańskich opowieści, a piję tu oczywiście do dzisiejszych wersji „Baśni braci Grimm”, by odnaleźć wilkołaki, wiedźmy i całe multum innego tałatajstwa. Rodzimy folklor słowiański również po brzegi wypełniony jest postaciami przeróżnych nimf, rusałek, wąpierzy, mamun i demonów. Należałoby tu zatrzymać się chwilę przy demonach, które miały rzekomo mieszkać w ludzkich domach. Sienkiewicz wspomina o nich w „Krzyżakach”, przywołując obrzęd zostawiania tym właśnie istotom klusków, by zadośćuczynić tradycji i zjednać sobie ich przychylność. Biorąc pod uwagę, że średniowieczni chłopi nie mogli przeczytać o stworach mieszkających w ciemnych kątach gdzieś u Stephena Kinga, to podłoża tych wierzeń należy dopatrywać się właśnie w wymienionym na początku „bojaniu się ciemności”.
Niczym czyny przodków Desmonda w umyśle naszym pozostało przekonanie, czy też może nadzieja na to, że w ciemnościach czai się coś nieznanego. Lasy zostały ścięte, w pieczarach urządzono trasy wycieczkowe, ale potwory nie znikły. Co prawda udowodniono, że smoki znane ze średniowiecznych legend stanową ucieleśnienie ludzkich fobii i sama ich budowa (kręgowiec o sześciu kończynach! – no way) zaprzecza ich istnieniu, ale wszelkiej maści duchy i demony odbyły masowy exodus, stając się mieszkańcami ciemnych zakamarków każdego domu. Należy zdać sobie sprawę, że istoty te żyją jedynie w wyobraźni, która, podsycana różnymi dziwnymi książkami i filmami, stanowi dla nich krainę mlekiem i miodem płynącą.
Moda na napędzanie strachu przez horrory nastąpiła na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Powstały wtedy książki uznawane za prekursorów gatunku, m.in. „Dracula” Brama Stokera i „Frankenstein albo: Współczesny Prometeusz” autorstwa Mary Shelley. Potem okropieństwa wojny zastąpiły ludziom fikcję, ale już w latach dwudziestych zaczęły powoli wykluwać się pierwsze filmy mające na celu przestraszenie widza. Najważniejszy wydaje się być „Nosferatu – symfonia grozy” niemiecki film z 1922 roku, będący w pewnym sensie adaptacją powieści Stokera. Nie wypada nie wspomnieć o takich klasykach, jak filmy o Draculi (w głównej roli Bela Lugosi) i Frankensteinie (Boris Karloff), które powstawały w latach trzydziestych w Hollywood. Następna wojna zmniejszyła zapotrzebowanie ludzi na wyimaginowane zło, a powojenny wysyp filmów klasy „B” pozwolę sobie darować. Niezaprzeczalnym jest więc stwierdzenie, że ludzie chcą odczuwać strach i szukają jakichś impulsów, by wzmagać w sobie to uczucie. Wpierw były to mity i legendy, później powieści i filmy grozy.
Powyższe fakty i twierdzenia pozwalają wysnuć pewien wniosek. Otóż ludzie od zawsze ładowali sobie do głów straszne historie, które miały być przestrogą lub po prostu zapewniać rozrywkę. A zatem niepokój powodowany ciemnością jest wrodzony i dlatego temat niniejszej pracy wieńczy pytajnik. Potwory nie mieszkają w lesie, jaskini, szafie, czy pod łóżkiem. One istnieją w nas, w naszej wyobraźni.
Grafika:
Komentarze [11]
2012-04-26 18:33
jestem ciekawy czy doczekam się jakiegoś tekstu, który Ci nie wyjdzie. wszystkie, które do tej pory są REWELACYJNE!!!!!!!!!!! czekam na następny tekst. naprawdę masz talent
2011-12-17 13:46
Spoko tekst, ladne odniesienie do AC ;]
2011-12-15 08:12
trener czeka, my czekamy…
2011-12-14 17:27
czekam na kolejny tekst
2011-12-14 17:26
uwielbiam cie ;]
2011-12-14 12:48
super mega wypas kozak giga prze pro tekst :D
2011-12-14 12:47
Gratuluje. Swietny tekst.
2011-12-14 12:46
kolejny dobry tekst tego chłopaka. Ma talent
2011-12-14 12:46
pszyszłem specjalnie rzeby napisac ten komentaż
2011-12-13 18:52
nawet, nawet niby o niczym a jednak o czymś, 5.
2011-12-13 16:43
znakomite
- 1