Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Przeżycia na PEKSACH   

Dodano 2004-12-29, w dziale felietony - archiwum

Nic nie działa tak mobilizująco na człowieka jak świadomość, że za kilka minut odjeżdża jego autobus, a on dopiero wychodzi z domu. Nie ma wtedy nic “przyjemniejszego”, jak poranny bieg na przystanek. Jest to niezapomniane przeżycie, szczególnie o 6 rano w zimie, kiedy trzeba brnąć przez nieodśnieżone ulice i śliskie chodniki. Gdy wreszcie dociera się do przystanku, okazuje się, że autobus właśnie odjeżdża.
No i w sumie nasza rola kończy się w tym momencie. Dalej wszystko zależy od kierowcy. Jeden grzecznie zaczeka, zażartuje, drugi zaś (pozornie nieco niedosłyszący i niedowidzący spóźnialskich), śmiejąc się pod nosem każe podziwiać niebiesko-biały tył autobusu i wdychać odurzający zapach spalin. Założę się, że myśli: “Już ja ją/jego nauczę punktualności-więcej nie będzie się spóźniać.” Bywa też, że kierowca ma zły dzień. Wtedy na pytanie starszego pana: “Dokąd pan leci? Do Tarnobrzegu?” – odpowiada: “Panie, ja nie samolot, żebym leciał”. Na szczęście jednak tacy kierowcy rzadko się zdarzają.
W autobusie panują pewne nieformalne zasady. W drodze do Tarnobrzegu pierwsze miejsca zajmują starsi, którzy dojeżdżają do pracy oraz uczniowie, którzy wsiadają najpóźniej, już blisko miasta. Tył zaś należy do młodzieży.
Dobry kierowca zazwyczaj zadba o atmosferę – muzyczkę w autobusie, miły uśmiech na powitanie. Od razu wszystkim poprawia się nastrój, mimo wczesnej pory. Znam takiego. Nikt tak ostro jak on nie brał zakrętów. Wydawało się, że akrobacje na dwóch kółkach, kiedy przechylaliśmy się na prawo czy na lewo, wyraźnie wprawiały go w dobry nastrój. Słyszałam, że inni kierowcy widząc nasz “automobil” mruczeli: “Znowu ten młody ……… mnie wyprzedza”. Niestety, czasy szybkiej jazdy się skończyły – właściwie nie wiem dlaczego. Osobnicy koło siedemdziesiątki jeżdżą jednak tak powoli, że wymijają ich rowerzyści. Taką szybkość utrzymują też śliczne, żółciutkie gumy (autobusy połączone ze sobą “gumowymi harmonijkami”) załadowane do granic możliwości.
Po lekcjach, gdy mamy jeszcze trochę czasu do odjazdu autobusu, możemy iść na poczekalnię. W zimie ma ona swoich stałych gości (obserwacja ludzi przebywających na dworcu PKS to całkiem ciekawe zajęcie). Pewna para – kobieta i mężczyzna – podtrzymuje się wzajemnie, by się nie przewrócić w drodze do ich ulubionego miejsca, w kąciku, tuż przy telefonie. Tam mogą wreszcie odprężeni, wypić swe butelczyny wódki. Często można też stać się świadkiem ich “rodzinnych”, zajadłych kłótni. Czasami musi nawet interweniować policja. Może też ich widzieliście??
Innymi bywalcami są chmary wróbli. Te odwieczne głodomory pełnią rolę “służb porządkowych”. Zjadają wszystkie okruszki z bułek czy chipsów. Śmiesznie przekrzywiają łebki i podskakują od ławki do ławki
Myślę, że zima jest najlepszym okresem dla właścicieli kiosków, gdyż wtedy dużo osób przebywa na poczekalni (osobiście najbardziej lubię panią z kiosku z okienkiem wychodzącym na zewnątrz, gdyż zawsze się ładnie uśmiecha). Jeśli ktoś zaczyna się nudzić, może sobie urozmaicić czas oglądaniem, spadających kropel błota z ośnieżonych butów innych ludzi. Fascynujące;)Na 10 minut przed przyjazdem autobusu, należy się ustawić na stanowisku. Ludzi jest zazwyczaj dużo i każdy wyczekuje swego kursu. Gdy ten nadjeżdża, zewsząd słychać krzyki typu: “Kaśka, zajmij!”, “ Marek ryyyyj się”. Gdy człowiek się spóźni, to raczej szansa na zajęcie jakiegoś miejsca jest znikoma. Wtedy zostają jedynie komfortowe miejsca stojące. Gdy i z nimi krucho, a jeszcze parę osób chce wsiąść, następuje tzw. “upychanie”. Kierowca krzyczy, by się przesunąć do tyłu, zdjąć plecaki (“Przesunąć się dalej! Hej tam! Ty z dużym plecakiem- zdejmij go”). Efekt jest taki, że wszyscy, patrząc na siebie podejrzliwie, zdejmują “bagaże” i starają się ścisnąć. Tym sposobem osoby siedzące zostają odcięte od zasobów tlenu
Z początku ruszamy nieco ociężale przy wtórze krzyków kierowcy: “ Panie, za niedługo mi pan na kierownicę wleziesz! “. Po zaliczeniu kilku przystanków autobus się jednak przeludnia. Kierowca już z większą wiarą w siebie, prowadzi swoją “brykę”. Rozśmiesza mnie sytuacja, gdy z przeciwnej strony nadjeżdża inny autobus. Wtedy u kierowcy następuje chwila skupienia i wnik: “Swój czy obcy?? Pomachać czy nie pomachać??” Wreszcie twarz kierowcy rozjaśnia uśmiech… Tak, tak – jednak sami swoi (PKS Tarnobrzeg jest jak wielka rodzina) i z ulgą może odwzajemnić pozdrowienie i odmachać drugiemu kierowcy.
Szczerze mówiąc, dojeżdżanie ma swoje dobre jak i złe strony. Uczy samodzielności, zaradności, cierpliwości (np. w trakcie stania w kolejce, przed pierwszym dniem każdego miesiąca po bilet miesięczny) i dodaje kondycji (bieg do autobusu). Na dworcu można również pogadać ze znajomymi, poznać nowe osoby. Niestety, dojazdy łączą się również ze znaczną stratą czasu i wstawaniem wcześniej. Doświadczenia i obserwacje na przystanku, nie wpajają nam też zbyt dobrych obyczajów – ludzie przepychają się do autobusu łokciami, a coraz trudniej spotkać osoby, które ustępują miejsca starszym.
Niektórzy mówią, że nie cierpią dojeżdżać do szkoły autobusem. Jednak tego faktu, w większości przypadków, nie możemy zmienić. W związku z tym nie pozostaje nic innego jak pozytywnie nastawić się do dojazdów i starać się znajdować w nich głównie dobre strony. To nie takie trudne.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /14 wszystkich

Komentarze [1]

~klaudia
2008-02-18 23:15

oj ja świetnie znam te dojazdy, na szczęście jeszcze kilka tygodni i koniec z wczesnym wstawaniem! Artykuł ok podoba mi się i oddaje całkowitą prawdę na temat ‘dojeżdżających’ ;)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry