Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Quid pro quo   

Dodano 2010-11-30, w dziale opowiadania - archiwum

Leżę.

W wannie.

Płynę.

Myślę.

Co tu myśleć?!

Jesteśmy, cóż tu narzekać? Żyć czy nie żyć? Oto jest pytanie. Bez sensu i żadnej spójności. Ależ ze mnie pesymistka. Całkowite przeciwieństwo mnie! Płynę w marzeniach i planach. Mam sto tysięcy notesów, które świecą w ciemnościach. Pustką. Jedni chcą się cieszyć, inni też. Smutek wymiatają trzcinową miotłą. Czekam na wiatr, który ją doszczętnie połamie. Wtedy wrota się otworzą i znów zacznę narzekać. Mogę iść do sklepu i kupić nowe buty czy maskarę. Czy zakupy dają szczęście? A jak jest z czekoladą, wesołą piosenką lub filmem? Wychodzi na to, że nic co kupione nie daje radości. Prawda to. Ciebie kupić nie mogę. Gdybyś stał na półce sklepowej, ukradłabym takie plastykowe opakowanie o nazwie „Ty”. Niestety, jesteś za groźnym oceanem czasu. /pliki/zdjecia/1222_1.jpgNie potrafię pływać. Przykro mi i smutno! Muzyka jest bohaterem. Ona zawsze do Ciebie trafi, nieważne gdzie byś był.

Męska kobieta z fryzurą nie na głowie. Malowała obraz miłosny. Swą tematyką mnie nie poruszył. Zła energia, złe emocje. Przejadłam się tym wszystkim. Nie potrafię już nawet pisać pełnymi zdaniami. Urywane myśli przelewam na papier, bądź ucinam szybko niczym niechciane pogawędki. A przecież poetką współczesną nie jestem! Nie bawię się w aluzyjne pisanie tandetnie zawiłych słów. Wolę wyrazić moje niezadowolenie pełnym zdaniem zaczynającym się od wielkiej litery, a kończąc je kropką. Nie wielokropkiem…

Mówisz. Masz… tę minę. Ja jej nie chcę, bo przez nią marznę bez słońca. Bez końca. Wypalona marzeniami siedzę sobie na chodniku twardym jak głaz, co przypomina mi o brudnej, śmierdzącej rzeczywistości. Znów zaczynam pisać niezrozumiale dla wszechświata. Język kosmosu i mnie przerasta. Nie mam pomysłu na euforię dnia. Nie kliknę myszą na „X”, by zamknąć witrynę mojego „dzisiaj”. Nie da się przespać całego życia. Tak samo jak w tej chwili nie potrafię stąpać po czarnych piaskach. A nawet po Twoim podblokowym weselnym bruku. Chciałabym tańczyć z wiatrem i być przesycona wolnością, którą miałam przed więzieniem. Chciałabym pogłaskać lwa. Pojeździć na słoniu. Obserwować żyrafy. Biegać nago po sawannie niczym niezależny ptak. Może rola zaklinacza węży też by mi odpowiadała? To wszystko jest nudne i fałszywe. Mówisz – jestem dzieckiem. Ja Ci odpowiem – nie, nie jesteś! A szczerość w sobie masz? To jakim ty chcesz być dzieckiem? Fałszywym?! Mowy nie ma! Widziałeś kiedykolwiek fałszywe dziecko? Ja także nie. Zatem nie opowiadaj mi tego steku bzdur i opowieści zerwanych z bananowego drzewa. Owocem możesz mnie karmić, ale zgniłej nieprawdy mój żołądek nie trawi. Coś za coś. Przykro mi. Coś za coś.

Kiedy już jest źle do szpiku kości, pamiętaj, że zawsze może być gorzej. Za dużo słów może być błędem. Ludzie zapisują w duszy słowa. Raniące. Nie ukoi ich żadna popołudniowa herbata ni rozmowa nad ranem. Pożegnanie o godzinie mniej więcej 2:28. Fajnie jest patrzeć na świat ze słuchawki telefonu. Dobranoc.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /18 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry