Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Rozprawa nad patriotyzmem – cz.1   

Dodano 2009-09-14, w dziale felietony - archiwum

Piękne lipcowe słońce sprzyja pisaniu tekstów, zwłaszcza tych zainspirowanych lipcem. A co w lipcu jest tak inspirujące? Nie słońce, nie plaża i nie morze. W lipcu mają miejsce rocznice dwóch niezwykle ważnych wydarzeń – Dzień Niepodległości w USA i Dzień Zdobycia Bastylii we Francji. Ale największą inspiracją był jednak dla mnie wykład prof. Marii Janion inaugurujący Kongres Kobiet.

Głównym tematem wykładu była solidarność kobiet, ale padły tam także cenne słowa na temat polskiej tożsamości narodowej. Wykład w całości znajduje się na stronie www.feminoteka.pl i gorąco go polecam. Innym tekstem, który dał mi do myślenia był „Transatlantyk” Witolda Gombrowicza, który również warto przeczytać. A cóż takiego wymyśliłem? Już wyjaśniam.

Otóż zastanowiłem się nad moim stosunkiem jako obywatela do swojego państwa i narodu. Najpierw należałoby się zastanowić nad tymi pojęciami. Państwo to organizacja, której celem jest zapewnienie warunków egzystencji i ładu swoim mieszkańcom, niezależnie od ich narodowości, lecz w zależności od obywatelstwa. Odróżnienie tych dwóch rzeczy jest bardzo istotne. Naród to nieformalna grupa ludzi, których łączy przede wszystkim poczucie wspólnej tożsamości narodowej. Skąd ta tożsamość się wywodzi – o tym za chwilę, czy ją posiadam – o tym na końcu. Obywatelstwo natomiast jest stanem formalnym, dającym różne prawa i nakładającym różne obowiązki. Rodzi się pytanie czy państwo powinno być narodowe, jak chcieliby propagatorzy hasła „Polska dla Polaków”.

Najpierw zastanówmy się skąd wywodzi się tożsamość narodowa. W większości przypadków jest to skutek łączenia się plemion najbardziej zbliżonych do siebie etnicznie w jeden twór zwany narodem. Spoiwem były podobne języki, obyczaje, wierzenia itp. To jednak za mało. Najsilniejszym elementem popychającym plemiona do zjednoczenia był wspólny interes i wspólne zagrożenie. Instynkt przetrwania bowiem nakazywał ludziom współpracę, a jak można współpracować z kimś, z kim nie można się porozumieć?

Zatem punktem wyjścia była konsolidacja plemion wokół wspólnego interesu, którą cementowała jedność kulturowa. Utworzenie wspólnego państwa oznaczało po prostu wspólnego władcę. I wszystko byłoby tak jak chcą narodowcy, gdyby nie zwykła ludzka chciwość i poczucie wyższości.

Chciwość odnosi się do władcy, który chcąc mieć jak największy obszar władania, przyłączał do państwa inne narody, różnicując kraj etnicznie. Wtedy spoiwem przestało być poczucie tożsamości narodowej, a zastąpiła jej lojalność koronie. Czym to się skończyło, mogliśmy obserwować na przykładzie Austro-Węgier, gdzie wszystkie narody rozeszły się w swoją stronę. Bez korony, za to z krwawą jatką sprawy miały się w byłej Jugosławii.

Poczucie wyższości dotyczy natomiast pewnych warstw, które oddzieliły się od reszty narodu, lub wręcz przyznały prawo do narodowości tylko sobie. Było to drugim morderstwem tożsamości narodowej. Skutki dzielenia społeczeństwa na „panów i chamów” mogliśmy obserwować w trakcie polskich powstań narodowych, kiedy to mówiąc brutalnie chamy nie przejęły się tym, kiedy rżnięto panów.

Zatem średniowiecze to czas upadku poczucia narodowego. Dlaczego? Przecież nie zanikły języki, obyczaje. Zanikł wspólny interes. Powstanie feudalizmu rozdzieliło interesy szlachty od interesów chłopstwa głęboką przepaścią. Potwierdza to tezę, że wspólny interes zdaje się być jednak sprawą kluczową.

Wielkie zmiany przyniosły dwa wydarzenia, przytoczone przeze mnie na wstępie. Rewolucja Francuska, odrzucając monarchię i stanowy podział społeczeństwa, wprowadziła obywatelstwo. Od tego momentu można więc mówić o narodzinach nacjonalizmu. Suwerenny naród francuski, nie poddany monarsze i z własnej (nie bożej) woli ustanawia państwa dla swoich interesów.

Powstanie Stanów Zjednoczonych Ameryki było jeszcze większą nowością, bowiem przyniosło ze sobą narodziny zupełnie nowego narodu. Narodu połączonego nie kulturą, obyczajami i wierzeniami, ale wspólnym interesem i wspólnymi wartościami. Ponad podziałami kulturowymi dokonano wielkiego zjednoczenia wokół wspólnych intencji. Wkrótce w podobny sposób powstały np. narody kanadyjski i australijski, które pomimo etnicznej i kulturowej różnorodności stworzyły stabilne państwa i społeczeństwa. Za wyjątek należy uznać haniebną historię niewolnictwa, a później segregacji rasowej w USA. Jednakże jedność narodu i szacunek powszechności praw pokazały, iż niewolnictwo i segregację nie tylko można, ale i należy znieść, a prezydentem jest dzisiaj jeden z Afroamerykanów.

Monarchie wielonarodowe upadły, upadło także wieloetniczne ZSRR skupione wokół jednej idei. Jedność proletariatu (na ten temat za chwilę) razem z chłopstwem doprowadziła do powstania państwa nie wokół narodu, ale intencji – socjalizmu. Jednakże po pierwsze intencja uległa wypaleniu, po drugie w ZSRR nigdy nie osiągnięto jedności, gdyż naród rosyjski zdominował wszystkie pozostałe.

Z monarchii europejskich powstały suwerenne państwa z niewielkim odsetkiem mniejszości etnicznych. Koncepcja państw narodowych została więc uratowana, a napięcia z imigrantami i brak jedność UE pokazują niegasnący ogień nacjonalizmu.

Ignorowanie różnic etnicznych często prowadzi do tragedii. Pokazała to historia Afryki. Tragiczne w skutkach było wydzielenie w Afryce kolonii wedle upodobania kolonizatorów, a nie granic etnicznych. Po uzyskaniu niepodległości w nowych państwach rozgorzały zacięte walki plemienne. Najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce w 1994 r. w Ruandzie, gdzie ekstremiści plemienia Hutu wymordowali ok. 1 000 000 członków plemienia Tutsi, tylko ze względu na przynależność etniczną.

Czystki etniczne, a także – wciąż budzące spory – przesiedlenia spowodowane były głównie kategoriami etnicznymi. Wokół narodowości toczy się także konflikt na Bliskim Wschodzie. Czy jest to spowodowane faktycznymi interesami, czy tylko tym, że nie chcemy obcych?

Aby zakończyć rys historyczny trzeba wspomnień o internacjonalizmie. Jest to braterstwo nie ze względu na narodowość, ale inną kategorię. Po raz pierwszy tak silnie wykształciło się wokół ruchu robotniczego, który wskazywał na internacjonalizm światowej klasy robotniczej. Było to spowodowane tym, że np. robotnik niemiecki miał interesy o wiele bliższe robotnikowi francuskiemu aniżeli kapitaliście niemieckiemu. Dziś, kiedy podziały klasowe przestały być tak silne, internacjonalizm przerodził się w kosmopolityzm, czyli po prostu braterstwo ze wszystkimi ludźmi na świeci lub z goła brak braterstwa.

Na koniec części pierwszej konkluzją może być fakt, iż silne podziały wewnątrz społeczeństwa niszczą nacjonalizm, zaś egalitaryzm go wzmacnia. Tak przynajmniej pokazała historia i jest to logiczne, jednak we współczesnym świecie nie zawsze ma miejsce.

W drugiej części dokonam rozrachunku z własnym poczuciem tożsamości narodowej.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /8 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry