Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Rozstanie zawsze jest pogrzebem   

Dodano 2006-02-18, w dziale felietony - archiwum
- powiedział On – ekscentryczny bohater jednoaktówki Jarosława Abramowa-Newerlego „Gry salonowe”. Mając na myśli nieobecność swojej żony, chcąc, nie chcąc (a chyba raczej chcąc) wygłosił ciekawą sentencję, z którą można się zgodzić bądź nie. W atmosferze (po)walentynkowej furii pomówmy więc chwilę o rozstaniach.

Rozstanie jest zerwaniem więzi lub przyzwyczajeniem, odseparowaniem się i zawsze wiąże się ze zmianą uczuć, doznań, myśli, opinii. Rozstajemy się z czymś/kimś niemal nieustannie: czy to chodzi o osobę (bliską nam bądź dalszą), przedmiot (codziennego bądź niecodziennego użytku), zjawisko, sytuację (częste bądź rzadkie). I zawsze pozostaje jakaś dziura. Trudna do załatania dziura. Tym trudniejsza, im bliższej nam sprawy dotyczy. Są rozstania naturalne [wymagane przez czas, okoliczności], ale też i dobrowolne, niewymuszone przez realia, zaistniałe sytuacje, które warto głębiej przeanalizować.

Istnieje więc kilka podstawowych typów dobrowolnej separacji. Pierwszym z nich jest to, które zwykle pierwsze nasuwa nam się na myśl: rozstanie dwojga kochających się lub przyjaźniących się ludzi. Klasyczna sytuacja braku porozumienia, porażki na gruncie dialogu, poznawania się i docierania do siebie prowadząca do wygaśnięcia, niegdyś sztandarowego uczucia. Nie do końca można mówić tu o dobrowolności, ponieważ to narastające trudności i piętrzące się nieporozumienia niejako zmuszają nas do podjęcia tego drastycznego kroku. W którymś miejscu relacji powstaje zakłócenie, które zostaje albo zagłuszane, albo powielane i tym samym tworzy się szereg poważnych nieporozumień. I to jest zawsze smutne. Drugim rodzajem rozstania jest zerwanie ze światem rzeczywistym, tym, w którym się żyje z własnej woli (bądź nie, ale tu mowa byłaby tylko o więzieniu i tego typu instytucjach). Jest to wybór całkowicie świadomy kierujący się określonymi, głębokimi pragnieniami życia w odrębnym świecie (np. zakony, seminaria) i powodujący ogromną zmianę osobowości poprzez życie innymi prawami, przyjęcie nowych zwyczajów, obowiązków i wyrzeczenie się większości tychże elementów życia codziennego naturalnego środowiska. Można tu mówić też o zmianie otoczenia (emigracje, wyjazdy za granicę do pracy, czy też misje) i, w skrajnych wypadkach, o całkowitym zerwaniu z życiem ziemskim poprzez śmierć (samobójstwo). Rozłąka z przedmiotem jest specyficznym rodzajem rozstania, bo z reguły nie jest uzasadniona niczym poza sentymentem. I tak można by tu wymienić mnóstwo przedmiotów, które przewalają się w szafach, półkach i szufladach, a które szkoda jest wyrzucić, bo mogą się kiedyś przydać (prawie nigdy się nie przydają, a jeśli już, to wtedy, kiedy się ich już pozbędziemy ) A odrzucenie rzeczy, do których byliśmy swego czasu przywiązani, stanowiących symbol naszej przeszłości (dzieciństwa, młodości) są normalnym punktem dojrzewania (np. rzucenie w kąt pluszowego misia przez kilkunastoletnią dziewczynkę). Sprawa prosta – w umyśle otwierają się nowe szufladki, poszerzają się horyzonty, świat staje się większy, szerszy, jest coraz więcej do zobaczenia, poznania i przywiązania się do spraw ważniejszych i wartościowszych niż materialne pamiątki. Są jeszcze mocniejsze więzi, ale już raczej patologiczne – nałogi (papierosy, butelka z wiadomym trunkiem itp.).

Jeśli chodzi o rozstanie, które jest regułą (bo taka jest kolej rzeczy), jest to naturalnie śmierć bliskiej nam osoby. Nie mamy na to wpływu, rzecz zawsze jest tragiczna i gorzka. Śmierć zawsze nas wypala, dziurawi, robi w naszej duszy lukę nie do wypełnienia. Ale też poddaje się leczniczym wpływom czasu tak, aby choćby te najcięższe jej skutki lekko się zagoiły.

Wracając do sedna sprawy… Czy każde rozstanie może być zatem pogrzebem? Oczywiście, że nie. Zważając na wyżej wymienione przykłady rozstań, czy można nazwać pogrzebem rozstanie z lalką Barbie czy klockami lego? Czy można mówić o pogrzebie w kontekście rozłąki tymczasowej, kiedy życie i nasza relacja z daną osobą nie kończy się, ale na jakiś czas ustaje, żeby potem wrócić (na przykład) ze zdwojoną siłą? Nie sądzę. Ewentualność radosnego rozstania absolutnie podważa tę tezę. Pogrzeb to definitywny koniec, bezpowrotna rozłąka, której nie da się porównać do rozstań, nawet tych najdramatyczniejszych. Tym bardziej, mając na uwadze fakt, iż rozstań w naszym życiu jest tak wiele. Chyba nikt nie chce przeżywać ciągłych pogrzebów…

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [4]

~anonimka
2006-02-21 17:47

piękne a jakże smutne….rozstanie to zawsze pogrzeb, przy każdym rozstaniu ginie jakaś cząstka z naszej duszy…im więcej rozstań tym więcej dziur…....czasem trudno jet znaleźć igłe i nitke…a jeszcze dłużej uczy się szyc swoje dziury tak bolesne….z każdym rozstaniem stajemy się bogatsi o nowe doświadczenia…towarzyszące rozgoryczenie prowadzi do zaniknięcia realnego poglądu na świat…..a tak w ogóle to bardzo mi się podoba co piszesz….pozdrawiam serdecznie…...smutno bo uświadamiam sobie jak bliso mi do utracenia czegoś co w życiu jest ważne:(

~Solarii
2006-02-20 21:12

pogrzeb to POŻEGNANIE, rozstanie ma miejsce wcześniej ( nie mowie doslownie o pogrzebie, tylko tak ogolnie :D)

~anonim
2006-02-19 14:05

miłość jest nieśmiertelna, a więć pogrzeb nie jest rozstaniem, tylko czas tej rozłaki jest czasem który musimy przetrwać by znów być razem

~laih de qwem
2006-02-18 22:41

tyle tylko, że pogrzeb nie zawsze jest rozstaniem

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry