Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady!
Wiele osób uwielbia chodzić po górach i nie są to wyłącznie tzw. ludzie sportu, którzy codziennie biegają i chodzą na siłownię. Na górskich szlakach można spotkać przedstawicieli każdej grupy wiekowej i zawodowej. Powstało już wiele artykułów o tym, jak niesamowite są te tereny. "Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady" - taki tekst można usłyszeć ostatnio coraz częściej. Zwłaszcza od osób zapracowanych i zmęczonych szarym, głośnym miastem. Ale góry swoją popularność zawdzięczają nie tylko niezwykłym krajobrazom.
Ja też kocham góry. Może nie jestem wybitną znawczynią górskich wspinaczek, ale darzę je wielkim sentymentem. Co roku wyjeżdżam w Bieszczady i co roku odkrywam, w czym tkwi tajemnica ich popularności. Jeszcze nie tak dawno tereny te uważane były za "dzikie" i w większości niedostępne. Dziś stało się to ich główną zaletą. I choć nie są bardzo wysokie, czasami trudno jest dotrzeć na wybrany szczyt. Gdy wchodzę na wybrany punkt, to zamiast podziwiać mijane po drodze malownicze panoramy, skupiam się bardziej na tym, by nie przecenić swoich możliwości i dotrzeć na szczyt przed burzą. Bo przy moim szczęściu ta zawsze mnie zaskakuje. Wbrew pozorom jednorazowa peleryna przeciwdeszczowa wcale dobrze nie chroni przed ulewą przy dłuższych dystansach.
Gdy w czasie owych wyjazdów dreptam po deszczowym błocie, uważając, żeby nie skręcić kostki, przyglądam się często ludziom, odpowiadając im na tradycyjne "dzień dobry". Wbrew powszechnemu przekonaniu, które mówi, że typowy Polak w górach przesiaduje najchętniej w knajpach lub zajada się oscypkami, ja - podobnie jak i wielu moich rodaków - decyduję sie na wyprawę górskimi szlakami. I musicie wiedzieć, że na bieszczadzkich traktach bardzo rzadkim widokiem są ludzie nie odrywający wzroku od telefonu, tak często spotykani w innych miejscach. Swoje robi zapewne brak zasięgu, ale działa tu również swoista górska atmosfera. Niesamowicie tajemnicza i skłaniająca do rozmyślań. Towarzyszy jej taka cisza, której aż żal komórką zakłócać. I chociaż sama spędzam na portalach społecznościowych sporo czasu, to w czasie wyprawy w góry mój telefon ląduje na dnie plecaka. Po prostu nie odczuwam potrzeby, by go wtedy wyciągać.
Na szlaku jest zazwyczaj bardzo cicho, ale nie znaczy to, że nie można z nikim porozmawiać. Często można dowiedzieć się ciekawych rzeczy od napotkanych na szlaku osób. Wchodząc pewnego razu na Tarnicę, zauważyłam chłopaka w kowbojskim kapeluszu, który skakał z kamienia na kamień podśpiewując sobie przy tym jakieś wesołe piosenki. Gdy napotkał na swej drodze grupkę, z którą szłam, zatrzymał się i przekazał nam pluszowego misia. Gdy zapytaliśmy o powód tego niecodziennego zachowania, odpowiedział, że góry sprawiają, że człowiek czuje się tu tak, jakby był bliżej nieba. Nadal nie rozumie, jaki to miało związek z pluszową maskotką, którą trzymałam w ręku, ale brzmiało jakoś magicznie. Człowiek na szczycie faktycznie może poczuć się jak anioł, taki bieszczadzki. Taki sam jak ten z piosenki Starego Dobrego Małżeństwa. Bo w sumie ze szczytu naprawdę lepiej widać niebo. Góry pokazują, że po długiej, często męczącej drodze, z reguły dociera się do celu, co daje niesamowitą satysfakcję i niesie nadzieję. Nadzieję na to, że zdobędziemy kolejne szczyty, także te codzienne, skoro już raz się nam udało.
W świecie XXI wieku, kiedy wszystko mamy praktycznie na wyciągnięcie ręki i dążymy do szybkich i wygodnych rozwiązań, odzywa sie w człowieku potrzeba zrobienia czegoś więcej. Takie pragnienie znalezienia wewnętrznego spokoju, odkrycia siebie. Zazwyczaj zagłuszamy je Internetem lub telewizją. Tymczasem zaspokoić można je także na górskim szlaku. Tylko trzeba się odważyć.
Grafika:
Komentarze [4]
2016-04-19 08:37
super!!! ;)
2016-04-19 08:34
Ekstra!! :D
2016-04-15 22:52
“Bieszczadzkie anioły
Anioły bieszczadzkie
Gdy skrzydłem Cię musną
Już jesteś ich bratem” :3
2016-04-15 21:50
Świetny tekst :)
- 1