Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Sąsiadka - cz. 2.   

Dodano 2009-06-14, w dziale inne - archiwum

Ruszyliśmy do hotelu. Znajdował się on w młodszej części miasta. Ulica pokryta była tam asfaltem, a po obu stronach drogi piętrzyły się wysokie i długie bloki z wielkiej płyty.

Sam hotel był miłym zaskoczeniem i choć z zewnątrz prezentował się bardzo skromnie, w środku był budynkiem dosyć komfortowym. Wielu najbardziej ucieszyły telewizory dobrej jakości, gdyż w tym dniu rozgrywać się miał mecz Euro 2008 (słynny mecz Polska - Austria). Z czystym sercem mogę przyznać, że w hotelu nie miałem na co narzekać.

Obiad był chyba najbardziej wystawnym obiadem, jaki pamiętam z wycieczek szkolnych. Na przystawkę podano nam surówkę, potem jakaś zupa, szaszłyki i placki. Obsługiwały nas uśmiechnięte kelnerki. Aby zakończyć temat jedzenia wspomnę jeszcze śniadanie następnego dnia, w postaci szwedzkiego stołu, na którym było tyle rzeczy, że mimo ogromnego apetytu zdołaliśmy zjeść ledwie połowę. Nasunął mi się jednoznaczny wniosek: ceny na Ukrainie są niższe niż w Polsce. Moje przypuszczenia potwierdziły się po wizycie w supermarkecie, ale o tym za chwilę.

Teraz udaliśmy się do Opery Lwowskiej. Sam budynek robi wrażenie swoją wielkością, elegancją i wspaniałą atmosferą. Spektakl, który miałem przyjemność obejrzeć, był moim zdaniem (czyli zdaniem nie-znawcy opery i baletu) bardzo dobrze wykonany i przyjemny w odbiorze. Zapowiedziano go w języku ukraińskim, polskim i angielskim.

Potem nastąpił tzw. „czas wolny”, który spędziliśmy na prospekcie Swobody (przy którym położona jest opera). Ja udałem się do baru McDonald’s po szejka oraz lody i muszę przyznać, że nie napotkałem tam żadnej bariery językowej, może z wyjątkiem dźwięcznego „h”.

Po powrocie do hotelu moi współlokatorzy zajęli się oglądaniem wspomnianego meczu. Pamiętam tylko tyle, że przegraliśmy i wszyscy narzekali na sędziego.

Dzień następny upłynął pod znakiem dwóch wizyt. Jedna miała miejsce na cmentarzu – najpierw Łyczakowskim, gdzie odwiedziliśmy groby znanych Polaków (m.in. M. Konopnickiej) i przylegającym do niego Orląt Lwowskich. Tuż obok znajduje się skromny okrąg z wypisanymi nazwiskami ukraińskich żołnierzy i pomnikiem.

Ostatnia już wizyta miała miejsce w supermarkecie. Ku naszemu zdziwieniu okazało się bowiem, iż Lwów nie posiada żadnej galerii handlowej (miasto ma 735 tys. mieszkańców). Tu także porozumiewanie się nie stanowiło żadnego problemu. Wielką radość wzbudziły w nas dość niskie ceny w przeliczeniu za złotówki. Jeden z kolegów kupił markowy odtwarzać MP3 za ok. 150 zł.

Wjazd do strefy Schengen był niewiele trudniejszy, aniżeli wyjazd. Czekaliśmy około godzinę dłużej i polska służba celna przeszukała cztery losowo wybrane bagaże. Tak zakończyła się nasza wycieczka.

Teraz chciałbym podzielić się z wami pewnymi refleksjami. Napisałem na wstępie o walorach „edukacyjno-uzdrowiskowych” podróży i już tłumaczę o co mi chodziło.

Należę do grona osób, które częściej narzekają na Polskę, niż są z niej dumne. Powodem tego jest tęsknota za „rajskim Zachodem”. Bardzo łatwo można wtedy zapomnieć, że większość ludzi na świecie żyje w o wiele gorszych warunkach niż my. Zapyta ktoś, czy jest to pocieszeniem, że „inni mają gorzej”? Myślę, że dzięki temu można nauczyć się doceniać to, co mamy.

A mamy naprawdę więcej, niż Ukraińcy. I powinniśmy być dumni z tego, że w dużej mierze sami na to zapracowaliśmy. Nieprzypadkowo wspominam te dwa dni niedługo po obchodach 4 czerwca i wyborach do Parlamentu Europejskiego. Teraz wiem, że wykorzystaliśmy te dwie dekady o wiele lepiej niż nasza wschodnia sąsiadka i wiem, co nam dało członkostwo w Unii.

Ukraina nie ma unijnych funduszy, nowych tramwajów, galerii handlowych. Ma za to korupcję i obowiązek wizowy. Ale ma chyba też więcej ludzkiej życzliwości. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Nie będę zagłębiał się w politykę, choć obiektywna ocena Ukrainy tego by właśnie wymagała. Nie można też zapomnieć o tym, że nasza sąsiadka ma problemy u nas niewystępujące (liczna mniejszość rosyjska) i była w gorszej sytuacji wyjściowej.

Z czego taka wycieczka leczy? Z kompleksów? Pewnie tak. Może też z zamiłowania do narzekania i z czarnowidztwa. Aby nie z motywacji do zmian na lepsze. Do ideału dążyć można zawsze, jednocześnie ciesząc się z tego, co już zostało osiągnięte. Zakończę moralizatorstwo, bo przedwakacyjny czas nie jest chyba na to najlepszą porą. Życzę udanych wakacji, a przede wszystkim kształcących podróży. Czasem może się okazać, że tuż za naszym płotem jest świat, który my już straciliśmy. I chyba na szczęście.

KONIEC

Grafika

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /6 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry