Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Sowieckie cerbery   

Dodano 2015-04-08, w dziale inne - archiwum

Człowiek, w imię rozwoju nauki, potrafi posunąć się niebywale daleko, nie zważając przy tym często na konsekwencje swoich działań. Próbując ulepszyć lub poznać możliwie najlepiej dzieła boskiego stwórcy, skłonny jest niejednokrotnie nie tylko poświęcić wiele lat swojego życia na badania, ale gotów jest także i to bez skrupułów poświecić życie innych. Oczekujecie przykładów? Bardzo proszę. Prawie natychmiast przychodzą mi do głowy projekty badawcze dwóch znanych radzieckich naukowców, Władimira Demikowa i Sergeia Brukhonenko, które nie tylko moim zdaniem potrafią zmrozić krew w żyłach.

/pliki/zdjecia/cer1.jpgSowiecka Rosja we wszystkim pragnęła być o krok przed światem zachodnim. Nie inaczej było też z nauką. Fascynująca ludzkość od lat możliwość transplantacji organów, stała się dla radzieckich naukowców prawdziwym wyzwaniem i poligonem doświadczalnym. Podstawy tej nauki to zasługa Sergeia Brukhonenki, uważanego powszechnie do dziś za twórcę jednego z pierwszych modeli tzw. „płuco-serca”, który naukowiec nazwał „Autojektorem”. Działanie tego urządzenia polegało na wpompowywaniu do organizmu pacjenta lub jednego z jego organów nasycanej tlenem krwi. To nowoczesne urządzenie pozwoliło mu rozwinąć skrzydła i poczynić pierwsze poważne badania w dziedzinie transplantologii. Ba, już na początku udało mu się także osiągnąć znaczący sukces, jakim było bez wątpienia utrzymanie przy życiu serca poza organizmem właściciela. Brukhonenko wykonał tym samym milowy krok w raczkującej jeszcze wtedy transplantologii. Niestety, skąd inąd wiadomo, że jego badania miały też swoją mroczną stronę. O ile to, że ów rosyjski naukowiec testował swój wynalazek na psach, może nie budzić jeszcze oburzenia, o tyle jego kolejne szaleńcze eksperymenty, zdecydowanie tak. Brukhonenko opętany rządzą odniesienia sukcesu, podniósł sobie poprzeczkę i zaszokował cały świat, gdy udało mu się utrzymać przy życiu, odciętą głowę psa. Czarno białe nagranie żyjącej głowy psa, która reaguje na bodźce zewnętrzne, wywołało w świecie nauki niebywałe wręcz poruszenie. Sergei Brukhonenko pokazał niniejszym całemu światu, że medycyna nie zna granic, ale okazał się też człowiekiem, który w imię nauki jest w stanie złamać wszelkie zasady, bo dla niego cel uświęcał środki. Brukhonenko (dzięki wspomnianemu, udanemu eksperymentowi z psią głową) nabrał takiego wiatru w żagle, że postanowił pójść w swoich niezwykłych eksperymentach o krok dalej. Kolejnym celem, jaki sobie postawił, była możliwość wskrzeszenia człowieka. Nie zastanawiając się specjalnie nad tym, czy to nie za duże wyzwanie dla człowieka, pozyskał ciało zmarłego dzień wcześniej na stole operacyjnym mężczyzny i podłączył je do swojego autojektora. /pliki/zdjecia/cer2.jpgPrzez pierwsze piętnaście minut nie działo się nic. Maszyna wtłaczała jedynie natlenioną krew w ciało mężczyzny. Potem stało się ponoć coś nieprawdopodobnego. Z ust leżącego na stole chirurgicznym człowieka zaczęło dobywać się rzężenie, ciało zaczęło drgać, a oczy zamrugały bezwładnie. Brukhonenko, widząc, co się dzieje na jego oczach, przestraszył się podobno tak, że natychmiast nakazał przerwać ów eksperyment. To wydarzenie zakończyło jego kontrowersyjne wyczyny. Czy udałoby mu się wtedy wskrzesić tego mężczyznę? Tego raczej już się nigdy nie dowiemy. Jedno jest wszak pewne. Mimo swojej biegłości i bagażu doświadczeń nie dał jednak rady pokonać ani śmierci tego obcego sobie człowieka, ani też swojej. Jego legenda dokonała jednak tego, czego ludzka ręka nie była w stanie i z pewnością przetrwa jeszcze dziesiątki lat.

Druga wojna światowa zepchnęła eksperymenty z zakresu transplantologii na plan dalszy, ale po jej zakończeniu powróciły i to ze zdwojoną siłą. Urodzony 1916 roku, Władimir Pietrowicz Demikow, absolwent Uniwersytetu Moskiewskiego i prawdziwy zwolennik dokonań Iwana Pawłowa, wsławił się wówczas kolejnymi niezwykle kontrowersyjnymi eksperymentami medycznymi. Demikow interesował się szczególnie przeszczepami części ciała. Już w czasie wojny prowadził badania nad pracą serca i układu krwionośnego, zdobywając wystarczające doświadczenie, by móc tuż po jej zakończeniu wprowadzić swój ambitny projekt w czyn. /pliki/zdjecia/cer3.jpgŚwiat nauki miał zostać po raz kolejny zaszokowany i po raz kolejny przez rosyjskiego naukowca. W roku 1954 Władimir Pietrowicz zaprezentował światu owoc swojego eksperymentu. Był nim pies z dwoma głowami, a właściwie dorosły owczarek niemiecki z doszytą na karku głową szczeniaka. Dziennikarze z całego świata, którzy zostali zaproszeni na tę makabryczną „prezentację”, byli zszokowani - głównie chyba poziomem okrucieństwa tego eksperymentu. Nie trudno zgadnąć, iż zwierzęta te bardzo się męczyły. Oba organizmy korzystały w końcu z jednego układu krwionośnego, jednego serca i jednych płuc. Poza tym oba organizmy, jako odrębne w końcu byty, nie potrafiły ze sobą współegzystować. Głowa „doszytego” psa kąsała co i raz ucho swojego „nosiciela”, a ten z kolei robił wszystko, żeby się pozbyć „intruza”. To jednak nie było jeszcze najgorsze. Największym problemem dla Demikowa było to, że organizm „nosiciela” za każdym razem odrzucał organizm „intruza”. W wyniku tego „sowieckie cerbery” zdychały średnio po upływie miesiąca. Demikow jednak się nie poddawał i w ciągu 15 lat pracy nad tym projektem stworzył podobno około dwudziestu takich hybryd. Grozę budzą też warunki, w jakich przeprowadzano te zabiegi. Psy łączone przez Demikowa w jeden organizm powstawały w piwnicy, w niesterylnych warunkach, a część narzędzi operacyjnych zastępowana była sprzętem i urządzeniami domowego użytku. Makabryczne wydaje się również to, że po zabiegu owe hybrydy mieszkały wraz z nim w jego mieszkaniu komunalnym.

Oczywiście ten rosyjski naukowiec nie był jedynym, który zajął się tym tematem. W jego ślady szybko poszli także naukowcy z USA. W 1963 roku jedna z ze znanych grup, należąca do Western Reserve University School of Medicine w Cleveland, przeprowadziła bulwersującą cały świat operację, w trakcie której przeszczepiono głowę jednej małpy, drugiej. Badaniami Demikowa zafascynowany był również niejaki Christian Baarnard, który w roku 1967 stworzył takiego samego „cerbera”, jakie tworzył Demikow. Ciekawostką jest jednak to, że ten sam człowiek przeprowadził jako lekarz pierwszą transplantację ludzkiego serca.

/pliki/zdjecia/cer4.jpegJaki cel przyświecał tym wszystkim eksperymentom? Demikow tłumaczył w swoich pracach, że jego eksperymenty są częścią większego projektu, który miał być furtką do transplantacji serca, płuc czy też innych organów u człowieka. Tak samo jak Brukhonenko, chciał po prostu odkryć sposób na przedłużanie i ratowanie życia ludzkiego. Zwieńczeniem prac Demikowa stała się monografia: "Eksperymentalne transplantacje żywotnych organów”. Był to pierwszy podręcznik poruszający ten trudny temat. Dzisiaj Demikow uważany jest - co by nie mówić - za pioniera w dziedzinie transplantologii, ale mimo niewątpliwych zasług położonych w tej dziedzinie medycyny, nadal postrzegany jest przez innych naukowców jako szaleniec od dwugłowych psów. A czy waszym zdaniem, drodzy czytelnicy, widoczny postęp w dziedzinie transplantologii usprawiedliwia męczarnie tych niewinnych zwierząt?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /16 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 98luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry