Spalmy Koran, będzie fajnie…
11 września to ważna data dla wszystkich Amerykanów. Nie trzeba chyba nikomu przypominać, że dokładnie w tym dniu, 9 lat temu, uprowadzone przez terrorystów samoloty pasażerskie uderzyły w najwyższy budynek świata World Trade Center oraz Pentagon. Spotkało się to oczywiście z natychmiastową reakcję Stanów Zjednoczonych, które wysłały kontyngent swojej armii do Iraku, a następnie do Afganistanu. Rocznicę tego zamachu wybrał sobie ostatnio pewien kontrowersyjny pastor z małego ewangelickiego kościółka z Gainesville na Florydzie („Dove World Outreach Center” - przyp. red), Terry Jones i postanowił uczcić ją paląc publicznie 200 egzemplarzy Koranu.
Jego pomysł spotkał się od razu z krytyką Waszyngtonu, przywódców chrześcijańskich, żydowskich oraz muzułmańskich. W Dżakarcie i pięciu innych indonezyjskich miastach oraz w Kabulu wybuchły zamieszki i demonstracje przed amerykańskimi ambasadami, w trakcie których palono kukły pastora Jones’a. Departament Stanu przedsięwziął naturalnie odpowiednie środki profilaktyczne i polecił swoim ambasadorom na całym świecie ocenić stan zagrożenia amerykańskich obywateli i placówek ze strony muzułmanów. Kilka takich placówek opublikowało już nawet "komunikaty ostrzegawcze". Jeśli pastor Jones zrealizuje swój plan, to beż wątpienia pogorszy to i tak trudną już sytuację żołnierzy NATO (w tym polskich) na misji w Afganistanie. Gen. David Petraeus przestrzega świat mówiąc: "Same pogłoski o planowanej akcji były już powodem do licznych demonstracji.". Strach więc pomyśleć, co może się wydarzyć, jeśli faktycznie dojdzie do spalenia Koranu. Ta prowokacja byłaby niezłym pretekstem do jeszcze bardziej stanowczych i brutalnych kroków Al-Kaidy. Petraeus mówi dalej również, że spalenie Koranu „jest dokładnie takim działaniem, jakie talibowie najchętniej wykorzystują i które może doprowadzić do poważnych problemów wszędzie na świecie, gdzie mamy do czynienia z islamską społecznością”. Czyli należałoby zapomnieć o przyjaznym nastawieniu ludności cywilnej i bezkonfliktowych patrolach choćby w Afganistanie. Inna rzecz, że dla taliba dzień bez zamachu jest dniem straconym. W USA nie brak także licznych mniejszości muzułmańskich, co stwarza tam wyjątkowo duże zagrożenie dla wewnętrznych zamieszek .
W tym miejscu warto by było chyba przypomnieć reakcję muzułmanów na ostatni akt zbezczeszczeniu Koranu, do którego doszło 4 lata temu. W więzieniu w Guantanamo spuszczono wówczas świętą księgę muzułmanów w ubikacji, aby wymusić konkretne zeznania na pewnym islamskim terroryście. Doszło wtedy do potężnych zamieszek, w wyniku których zginęło około 15 osób.
Ale wróćmy może do pastora kościoła „Dove World Outreach Center” Terry Jones’a. Rok temu zyskał on już niechlubną sławę głosząc wszem i wobec, że „Islam jest diabłem”. Napisał nawet książkę o takim tytule i zaczął sprzedawać kubki i koszulki z tym mottem. Wyznawcy jego kościoła mówią jednak, że ich nienawiść nie jest skierowana przeciwko muzułmanom. Na południu USA utarło się już nawet powiedzenie, że może nie każdy muzułmanin jest terrorystą, ale każdy terrorysta jest muzułmaninem. Fanatyczny pastor 50-osobowego kościółka, przyznaje w ostatnich wypowiedziach, że przemyśli jeszcze sprawę, o ile skontaktuje się z nim Waszyngton. Na razie zaznacza jednak, iż do tej pory nie otrzymał żadnej informacji ani z Białego Domu, ani z Departamentu Stanu, ani też z Pentagonu.
To, co zamierza zrobić pastor, nie jest jednak o dziwo sprzeczne z konstytucją USA! Pierwsza poprawka do ich konstytucji mówi bowiem o tym, że „Kongres nie może stanowić ustaw wprowadzających religię lub zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych;(…)”. Pozwala to więc Jonesowi bezkarnie spalić Koran. Pastor Wayne Sapp (drugi w hierarchii kościoła „Dove World Outreach Center”) mówi jednak mediom, że ich „wspólnota wciąż się modli”, ale nie rezygnuje z planów spalenia Koranu.
Na swojej stronie internetowej Terry Jones napisał ostatnio, że spalenie Koranu ma być ostrzeżeniem przed „nauczaniem i ideologią Islamu, który nienawidzimy, ponieważ jest on pełen nienawiści”. Na tej samej stronie można jednak znaleźć i takie słowa: „Kochamy, jak kocha Bóg, wszystkich ludzi na świecie i chcemy, by poznali oni prawdę”. Trochę to jakby niespójne. Nie sądzicie? Sam Jones szczyci się nie wiedzieć dlaczego tym, że nigdy Koranu nie przeczytał.
Decyzję o spaleniu Koranu w rocznicę ataku na WTC komentuje również imam meczetu z Atlanty Plemon el-Amin. Uważa on, że zachowanie pastora najlepiej zignorować. El-Amin stwierdza, że nienawiść fanatyków z Gainesville bierze się najprawdopodobniej z ich niewiedzy i niedoinformowania. W Koranie znajdują się bowiem najpiękniejsze opisy z życia Chrystusa oraz innych proroków. Czytając jego wypowiedź można więc dojść do wniosku, iż el-Amin zachowuje stoicki spokój i czeka na rozwój wypadków. Wie, że cały islamski świat zawrze po takim ewentualnym incydencie. W szeregach przeciwników pastora-fanatyka stoją także przywódcy chrześcijańscy, żydowscy i muzułmańscy oraz Waszyngton. Armia amerykańska boi się o swoich żołnierzy na misjach, a prezydent Pakistanu określił plan Jones’a jako „obrzydliwy”. Ku zdziwieniu całego świata, w kwestii tej nie wypowiada się natomiast Watykan.
Grafika:
Komentarze [5]
2010-09-15 08:46
Gdyby spojrzeć na całą sprawę szerzej, całe zamieszanie wywołane jest zjawiskiem zwanym religią. Już wielki polski antropolog, Bronisław Malinowski twierdził, że świat bez religii byłby światem bez wojen. Trochę w jego słowach prawdy jest, ale zwalczanie samej religii jest takim leczeniem dżumy cholerą.
Problemem jest to, że ludzie najczęściej wykorzystują religię instrumentalnie; jako źródło poczucia przynależności grupowej, sposób na utrzymanie równowagi psychicznej. Poza tym religia nie daje tym ludziom impulsu do głębszej refleksji i przez to łatwo jest ich wykorzystać instrumentalnie; chociażby jako zamachowców-samobójców. Celuje w tym islam, który choćby ze swojej nazwy jest religią posłuszeństwa; poza tym ze swej istoty jest również religią do bólu małostkową, w której reakcja jest zwykle nieproporcjonalna do popełnionego przewinienia. Podobnie z resztą jak judaizm; Talmud przewiduje karę śmierci za wykonanie w szabat jednej z 39 czynności (między innymi rozpalanie ognia).
A powiem Wam, że znam kilka osób naprawdę religijnych i przede wszystkim znających swoją religię i nie ma wśród tych osób żadnego fideisty, jakich pełno, choćby tam pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, czy w szkołach koranicznych.
2010-09-14 19:04
jakkkk: Trudno powiedzieć czy pan Jones miałby na sumieniu ofiary ewentualnych zamachów. Bądź co bądź bomby by nie podłożył więc bezpośredniej przyczyny śmierci również by nie było. Wyżerka sumienia nie trwałaby zapewne zbyt długo bo wytłumaczenie sobie całej sprawy “po swojemu” oraz pewne usprawiedliwienia wzięłyby górę. Z pewnością jednak zamieszanie wywołane przez tego człowieka było zupełnie zbędne i niepotrzebne. Symbol religijny może mieć olbrzymią wartość dla któregoś z śmiertelników i głupstwem wydaje mi się niszczenie owego symbolu tylko po to aby zamanifestować swoją dezaprobatę dla pewnych środowisk, które tenże nieszczęsny symbol wykorzystują do celów iście haniebnych.
2010-09-13 16:51
i przez jakiegos durnia swiat na chwile wstrzymal oddech i bał sie kolejnych zamachow lub wojen, ktore moga z tego wyniknac. ja nie wiem czy ten czlowiek pomyslal ze przez jego nienawisc do islamu moze stracic zycie duzo osob. jak tak sie stanie to bedzie miec ich na sumieniu. islam to religia tak samo traktowana jak chrezscijanstwo i w XXI wieku nie powinno juz byc konfliktow na tle religijnym no ludzie…..
2010-09-11 15:47
Jeżeli chodzi o zdanie Watykanu to studiowałem 4 różne teksty na ten temat i nie doszukałem się zdania Stolicy Apostolskiej.
Niestety muszę się zgodzić z tym, że niespójności związane z inwazją USA na Afganistan i Irak wynikają z mojego niedoinformowania. Lecz jeśli chodzi o zdanie: “Inna rzecz, że dla taliba dzień bez zamachu jest dniem straconym.”, to jest ono błędem korekty. W oryginale było zupełnie inaczej skonstruowane i brzmiało ono tak: “Natomiast dzień bez zamachu byłby dla talibów dniem straconym.”
2010-09-10 18:06
Tekst trochę niespójny i wiele w nim niedociągnięć. Przede wszystkim po zamachach na WTC Amerykanie uderzyli na Afganistan – 2001 rok. Z powodu wielu zawiłości losu i paranormalnych zdolności Osamy Bin Ladena do ukrywania się “po jaskiniach Waziristanu” jankesom nie udało się oczywiście odnaleźć rzekomego sprawcę całego nieszczęścia tysięcy obywateli kraju prezydenta Busha. Wojna trwa już 9 lat lecz Amerykanie nie tracą hartu ducha i mimo, że poddaje się w wątpliwość w ogóle istnienie samego, brodatego kolegi z Al Kaidy – nadal go szukają. Szukajcie a znajdziecie. Wojna w Iraku wybuchła na wiosnę 2003 roku i była to (patrząc z perspektywy czasu) zwykła inwazja kraju silniejszego na kraj słabszy. Piszesz o muzułmanach jak o ludziach totalnie zaciewietrzonych, nastawionych na agresję, wojnę w imię Boga. Piszesz, że dla Taliba dzień bez zamachu to dzień stracony. Samo słowo “Talib” obecnie uzyskało znaczenie wyjątkowo demoniczne, określające najgorsze zło, mściwość, nienawiść, destrukcję. Mianem zamachów zaś określa się np podłożenie bomby pod konwój NATO czy też wysadzenie samochodu obok bazy wojsk koalicji. Przypominam, że to USA uderzyło na Afganistan i to żołnierze amerykańscy stacjonują na terytorium Afgańczyków. To, że mieszkańcy Afganistanu nie pozwalają bogatym cwaniakom z zachodu czy też z północy pluć na ich ziemię świadczy tylko o ich poczuciu narodowym i sile, której nie dał rady złamać ani Związek Radziecki, ani Aleksander Wielki, ani brytyjska Kompania Handlowa, ani Bush ze swoją superhiper nowoczesną armią tysiąclecia. Wojna w obronie kraju ma na celu wyparcie agresora z ziem utraconych i wg mnie nie ma wielkiej różnicy między wrzucaniem granatów przez AK-owców do kina ze szwabami a wysadzeniem samochodu przy ciężarówce amerykańskiej. Ataki na ludność cywilną to inna sprawa, lecz ogólnego oporu Afgańczyków nie wolno utożsamiać z krwiodajnymi zamachami na ciężarne kobiety i dzieci – to niedorzeczne. Napisałeś na końcu, że “... Ku zdziwieniu całego świata, w kwestii tej nie wypowiada się natomiast Watykan.” Ku mojemu zdziwieniu, nie wiesz, że Watykan w tej kwestii się już wypowiedział i to dość krytycznie. Samo postępowanie pastora-fanatyka należy potraktować jako wybryk ludzkiej głupoty, niewiedzy i braku wychowania, podobnie jak niezrozumiałą agresję, dzikość i bezczelność ludzi z pod krzyża z przed Pałacu Prezydenckiego. Można zrozumieć każde stanowisko, różne poglądy na daną sprawę, lecz trudno zrozumieć dzikość, agresję i postępowanie człowieka totalnie ogłupionego chorymi chęćmi zniszczenia, zdeptania, spalnenia, wyrzucenia symbolu religijnego, który dla wielu może okazać się czymś bardzo ważnym i który jest konstytucyjnie zagwarantowany każdemu obywatelowi, który zapragnie być aktywnym w jakiejkolwiek wspólnocie religijnej. Koran stanowi silne podstawy afgańskiego ruchu oporu, który ostatnio osiąga coraz większe sukcesy i kolejne kontyngenty zmuszane będą do ucieczki z tego kraju – Holandia już wymiękła. Spalenie Koranu nic nie da i może jedynie spotęgować chęci afgańskiej partyzantki do walki. Tak zwykle kończy się walka z wielkimi religiami tego świata. Próby zniszczenia i wykorzenienia wiary z ludzi przynoszą zwykle efekt zupełnie odwrotny. Wielu już to zauważyło, z każdej strony scen politycznych świata. Pozostała jednak jeszcze spora grupa bogatych lobbystów z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, którzy dokładają wszelkich starań aby jednak zniszczyć którąś z religii – jak nie islam to chrześcijaństwo. To jest coś co potęguje gniew społeczności muzułmańskich, nie jakiś tam pastor z pięćdziesięcioma ludźmi za sobą. Zachęceni postępami w dechrystianizacji Europy, liberalni, możni tego świata zwrócili się w stronę islamu. Trafiła jednak kosa na kamień i sytuacja wymknęła się z pod kontroli. Zobaczymy co dalej… Wiem, że brzmi to jak jakaś koszmarna teoria spiskowa jednak prawda jest jaka jest. Wszystkie wielkie wojny z wyjątkiem zaledwie kilku wybuchały i wybuchają nadal wyłącznie przez wzgląd na pieniądze oraz potężne środowiska tymi pieniędzmi dysponujące. Pozory często mylą a na świecie z pewnością jest jeszcze wielu równie pomylonych jak wspomniany pastor ludzi. Ci jednak dysponują już pieniędzmi mają szeroookie kontakty.
- 1